Do Rybnicy leśnej
-
DST
73.00km
-
Kalorie 2480kcal
-
Podjazdy
963m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszą rundkę po pracy zrealizowałem Kelisem.To najgorsza opcja ze wszystkich moich rowerów i jakże niemiła była ta przesiadka po wczorajszej jeździe Giantem.Nie ma jednak rady, trzeba jeździć i postarać się zrealizować nakreślony na ten rok plan.Tematem dzisiejszej rundki był podjazd do Rybnicy Leśnej i powrót przez Unisław, Wałbrzych i Szczawno Zdrój.Pojechałem ubrany na letniaka i nie żałuję bo było bardzo ciepło.W Rybnicy wydawało się, że za chwilę lunie deszcz, jednak pogoda poprzestała na postraszeniu mnie, co i tak nie dało żadnego efektu bo nie wycofałem się.Zresztą, miałem w plecaku ortalionkę i ochraniacze na buty.Zdjęć dzisiaj nie robiłem.I tak robiłem ostatnio sporą ilość fotek, więc mała przerwa w foceniu się należy.W Szczawnie i Wałbrzychu wyprzedziła mnie grupa trenujących kolarzy, którzy krzyknęli wesoło "cześć" i pomachali mi rękoma.Na zjeździe do Wałbrzycha jeszcze raz się spotkaliśmy.Tym razem oni podjeżdżali a ja zjeżdżałem.Znów pomachali mi rękoma.Równe chłopaki, dają dobry przykład.Pozdrawiam ich tu wszystkich.
Z Tadeuszem przetestować szosówkę
-
DST
71.00km
-
Kalorie 2378kcal
-
Podjazdy
451m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Okraj zdobyty, więc sezon rowerowy formalnie rozpoczęty.
Przyszedł czas, żeby porządnie przetestować szosówkę i przy okazji dokonać korekty ustawień.Zadzwoniłem więc do Tadeusza, bo wspominał, że chętnie by się gdzieś ze mną wybrał, jak za starych dobrych czasów.Pojechaliśmy więc po pracy na szosówkach, zrobić małą pętelkę po okolicznych, płaskich terenach.Sporą część trasy mieliśmy pod wiatr a osłony nie było żadnej bo ani gór ani lasów tam nie ma, tylko puste przestrzenie.Na szosówce jedzie się jednak inaczej, nawet jazda pod wiatr nie jest tak bardzo uciążliwa.
Giant sprawił się rewelacyjnie.Wszystkie mechanizmy pracują jak w szwajcarskim zegarku, opony Continental prawdziwa rewelacja.Po kostce w Strzegomiu jechałem, prawie nie odczuwając nierówności.Siodełko również na piątkę.Za Świebodzicami zatrzymałem się tylko, aby dokonać korekty ustawienia siodełka i więcej nie musiałem tego robić.Trafiłem z właściwym ustawieniem.Siedzi mi się na nim, jabym jeździł na tym siodełku od lat.Tym rowerem naprawdę można pojechać gdzieś dalej.Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na modernizację tego Gianta.Oczywiście Giantem będę jeździł wyłącznie w dalsze trasy a wyjazdy po pracy tradycyjnie na góralach:Kelisie i Lincolnie.
Nie zabrałem aparatu, więc fotki tylko z komórki.
W Strzegomiu można natknąć się na zabytkowe budowle
Tadeusz
Pałac w Mrowinach
Mój bolid po pierwszej jeździe testowej.Zdał egzamin na 5
Kategoria Rundka po pracy
Przełęcz Okraj
-
DST
168.00km
-
Kalorie 5841kcal
-
Podjazdy
2147m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj wreszcie wjechałem na szczyt Przełęczy Okraj w Karkonoszach.Było też parę mniejszych podjazdów, jak np. z Janowic Wielkich do Miedzianki. przez Świdnik do Kaczorowa, czy z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Fotki z dzisiejszego wyjazdu zamieszczę jutro a dzisiaj tylko mapka trasy.
No i jak pisał kiedyś Lutra:"już jest jutro" ;).Czas więc na fotki i opis.
To chyba nie jest mój najlepszy dzień.Wszystko mam źle.nie pasują mi ustawienia, mam załadowany spory plecak, który daje mi się mocno we znaki.Wiatr nie jest mocny ale wieje w twarz.jest mi ciężko na najmniejszym wzniesieniu.Nie poznaję samego siebie.W Nowych Bogaczowicach ból pleców jest już tak dotkliwy, że zatrzymuję się.Zmieniam ułożenie ładunku w plecaku.Po tym zabiegu waga plecaka nie uległa zniamie ale plecy przestały boleć jak ręką odjął.Musiał być jakiś ucisk na nerw.Jako tako zaczyna mi się jechać dopiero po 33 kilometrach.Przed Kamienną Górą zjadam skromny posiłeczek i po tym jedzie mi się już całkiem dobrze.Na podjeździe w Ogorzelcu stoi trzech chłopaków, już z daleka uśmiechają się i krzyczą:"piątka!".Ustawili się w rzędzie i wyciągnęli ręce do klepnięcia.Cisnę więc pod tę górkę, żeby nie zawieść chłopaków i w pełnym pędzie przyklepuję im "piątkę" po kolei.
Taki doping rzeczywiście dodaje energii bo jedzie mi się pod tę górkę jakby bez wysiłku.
Ostatni, 4 kilometrowy odcinek drogi na Przełęcz Okraj jest pokryty piaskiem.Na szczycie Okraju robię kilka fotek i zjeżdżam.Chcę jeszcze poniżej na zakręcie zrobić kilka zdjęć bo jest dość fajna pogoda.Zjeżdżając po tej piaszczystej drodze, napęd łapie tyle piachu, że przestają się obracać kółeczka przeżutki, w łańcuchu też słychać głośne mielenie piachu.Na Rozdrożu Kowarskim zatrzymuję się i usuwam piach z napędu na tyle, na ile jest to możliwe w tych warunkach.Po tym zabiegu zjeżdżam do Kowar i kieruję się na Jelenią Górę, lecz po krótkiej jeździe skręcam do Bukowca.Cały czas towarzyszą mi niesamowite widoki ośnieżonych Karkonoszy.Trasę specjalnie zaplanowałem tak, żeby oprócz Okraju, zaliczyć jeszcze podjazdy z Janowic Wielkich do Miedzianki, ze Świdnika do Kaczorowa i najgorszy ze wszystkich na tej trasie, podjazd z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Nie miałem tu żadnych przygód, więc nie ma o czym pisać.Na trasie ogromna rzesza rowerzystów.
Na koniec trasy, na podjeździe w Milikowicach, środkiem drogi biegnie średniej wielkości pies, kundel.Widać że chce dogonić kończącego podjazd rowerzystę.W pewnym momencie pies usłyszał, że jadę, odwrócił się a widząc mnie, zatrzymał się i czeka...
Mądry pies.Po co ma tracić siły goniąc jakiegoś dalekiego rowerzystę, kiedy wystarczy poczekać na mnie...Dojeżdżam do psa a ten już spręża się ,żeby skoczyć do ataku na mnie, wtedy ja do psa powiedziałem spokojnym ale stanowczym głosem: "nieee rób tegooo...".Pokręciłem przy tym głową z dezaprobatą a pies o dziwo zrozumiał i zrezygnował z ataku.Mądra bestia.Mądrzejsza od wielu ludzi.Dojechałem do domu już bez żadnych przygód.Zrobiłem trochę kilometrów i trochę podjazdów, napstrykałem chyba setkę zdjęć.To był kolejny dobry dzień.
Rankiem spoglądam za okno a tam Słońce już wyszło zza Ślęży.Czas więc szykować się w trasę
Szybka fotka na Przełęczy Kowarskiej i dalej do góry
Udaje mi się wjechać na Przełęcz Okraj
Na Okraju
Zjeżdżając z przełęczy zatrzymuję się, żeby zrobić kilka fotek
Widok w kierunku Bukówki
Zbliżenie Zalewu bukówka
Jeszcze kilka widoków i w drogę
Zapiaszczony zjazd z Okraju
Kowary
Kowary
Tej damy chyba nie trzeba nikomu przedstawiać
Ten motocyklista jechał grubo ponad 200km/h a nasza "kawaleria" pewnie polowała na rowerzystów po piwku przy wiejskich sklepach
Z odległości około 2km focę całe stado
Formacje skalne na Sokolikach
Z daleka robię fotkę Zamku Bobrów
Pałac Wojanów z innej strony
Restauracja Pałacu Łomnica
Pałac Łomnica
Pałac Wojanów
Zamek Bobrów
Mury obronne Zamku Bobrów
Na szczycie całuje się jakaś para i nie są to bociany...;)
W Ciechanowicach, na asfalcie, płaz cierpliwie czeka na rozjechanie przez jakiś pojazd.Staram się przepędzić potwora ale skacze w kółko.Biorę go więc do garści i wynoszę za rów melioracyjny.Niech trochę pocieszy się wiosną a nie tak od razu pod koła się pcha...
Pałac w Ciechanowicach
Z odległości 1,7km pstrykam ruiny zamku i pałacu Niesytno w Płoninie.Teraz, nie ma liści na drzewach, więc widok ruin jest całkiem niezły.
Podjeżdżam po Palac Niesytno i robię fotkę bo niedługo liście zasłonią cały widok
Jeszcze fotka samej wieży Zamku Niesytno
Coś obgryzło kawał góry...
Radar meteorologiczny Pastewnik
</b>
<b>Szczyt podjazdu z Płoniny do Bolkowa.Spróbujcie kiedyś zdobyć tę górkę.
Zamek Bolków
Zamek Świny
Na koniec władowałem się w taką drogę z Cieszowa do drogi krajowej 34.na cienkich oponach Lincolna nie za dobrze się tam jechało ale jakoś poszło
Kategoria 150 i więcej
Boguszów-Gorce
-
DST
71.00km
-
Kalorie 2315kcal
-
Podjazdy
871m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy ruszyłem, żeby zrobić rundkę do Boguszowa-Gorc , jednak władowałem się w sam środek ulewy, po 5 kilometrach miałem dość jazdy w deszczu i zawróciłem.
W trakcie powrotu chmury rozpierzchły się.Byłem już cały mokry od deszczu ale Słońce zachęcało do jazdy, więc zawróciłem w kierunku Wałbrzycha.Deszczyk złapał mnie jeszcze raz w Wałbrzychu i raz w Boguszowie-Gorcach ale tam byłem już zdeterminowany nie wycofywać się i zrealizować całą zaplanowaną na dziś rundkę.Gdyby nie deszcz i rajd samochodowy, który własnie zaczął się w naszymn mieście, moja dzisiejsza rundka była by pewnie dłuższa bo jechało mi się wyśmienicie.Z dzisiejszego wyjazdu jestem bardzo zadowolony bo aura nie sprzyjała a mimo to udało mi się nieźle pokręcić po pracy.
Dzikowiec.Widok z drogi do Boguszowa-Gorc
Pogoda mnie dziś nie rozpieszczała.Niedługo wszystko tu się zazieleni :)
W pewnym momencie odsłoniło się pięknie oświetlone Słońcem pasmo Karkonoszy.Był to przepiękny widok ale zbyt daleki. żeby zrobić fotkę telefonem komórkowym.Wielka szkoda, że nie zabrałem aparatu...
Stare Bogaczowice- Wałbrzych
-
DST
52.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy rundka, której celem były podjazdy pod Cieszów od strony Świebodzic i do Wałbrzycha ze Starych Bogaczowic.
Chełmiec jeszcze zimowo
Widać wyraźnie, że zima jest w odwrocie
Kategoria Rundka po pracy
Unisław przez Wałbrzych i Glinik Nowy
-
DST
53.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj Kelisowi założyłem pedały spd(na zimę zawsze zakładam zwykłe pedały).
Nieomylny to znak, że wiosna idzie.
Po pracy pojechałem sprawdzić, jaka jest możliwość jazdy do Unislawia Śl. przez Wałbrzych i Glinik Nowy.Podjazd Przez Glinik należy do moich ulubionych podjazdów, dlatego poczułem się bardzo szczęśliwy, że wreszcie mogę tam potrenować długie, mocne podjazdy.Przyda się taki trening przed wyjazdem na Przełęcz Okraj.
Pojechałem oczywiście Kelisem.Przesiadka z Lincolna na Kelisa nie była już tak przyjemna ale za to trening był wydajniejszy bo Kelis idzie ciężko.
A oto kilka fotek z dzisiejszej trasy.
Od niedawna moja ulubiona droga w Wałbrzychu.Jej stan jest tragiczny, wyłącznie dla górala z włączonym amorem.
Na szczycie podjazdu do Unisławia widoki zimowe
Szczyt podjazdu z Wałbrzycha do Unisławia.Tu jest około 645mnpm, asfalty wszędzie są przejezdne, więc nie marudzić, tylko trenować podjazdy ;)
Zjazd do unisławia
Udaje mi się ustrzelić jelonka, choć mam tylko kamerę z 10x zoomem
Góry Suche.Takie widoki sprawiają, że zapominam, że byłem do południa w pracy.Mam wrażenie, jakbym był na urlopie...
Stożek Wielki
Ostatnia fotka i jazda do domu, choć przede mną jeszcze kilka podjazdów
Nad Jezioro Słup
-
DST
150.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem dzisiejszego wyjazdu był objazd dookoła Jeziora Słup i przejechanie 150km.
Postawione sobie zadanie wykonałem w 100%.Pogodę miałem super, choć pierwsze 60km było cały czas pod wiatr.Na trasę po raz pierwszy założyłem nowe buty Vemont.Okazały się niesamowicie wygodne i w pełni zdały egzamin.Nie żałuję, że skusiłem się na tę mniej znaną firmę.Nie mylić kanadyjskiej formy Vemont z chińską Vermont.To niby różnica tylko jednej literki w nazwie...;)W Roztoce pogonił mnie pies ale że sam go podpuściłem do ataku(czasem tak mam;), więc broniłem się wyłącznie ucieczką.Trzeba być uczciwym wobec zwierzaka.Nie można go podpuszczać do ataku a później strzelać.Po chwili wyskoczył następny pies, który zamiast atakować mnie, zaatakował goniącego mnie psa.Rozśmieszyła mnie ta sytuacja.Kolejny psi atak w Gołaszycach omal nie skończył się kraksą bo pies chciał mi się wpakować pod koła w czasie dość szybkiego zjazdu.Byłem już troszkę zmęczony i nie miałem ochoty na psie pościgi.Nie było zmiłowania , przepłoszyłem psa hukiem.W sumie jednak trasa miała bardzo spokojny przebieg.Ruch samochodów niewielki i bardzo rozważnie zachowujący się kierowcy.Za to pozdrawiam wszystkich napotkanych tego dnia kierowców.
To był dobry dzień i oby takich jak najwięcej.
Tym się szprycują tzw kolarze.Pełno tego przy drogach
Jawor
Ratusz w Jaworze
Kościół Pokoju w Jaworze
Na celownik mojej snajperki biorę widocznego w oddali rowerzystę, który niedaleko Męcinki jeździ sobie po polach.
Wieś Męcinka w pobliżu Jeziora Słup
Tu podpis chyba nie jest potrzebny ;)
Zapora na Jeziorze Słup
Nad Jeziorem Słup
Wieś Słup.Widoczny kościół par. pw. Wniebowzięcia NMP, z XV-XX w.
Po drugiej stronie Jeziora Słup widać Jawor...
...no to sobie ten Jawor trochę przybliżymy...;)
Spojrzenie ze wzgórza na okolice wsi Słup.Miały to być płaskie tereny ale podjazdów tu nie brakuje
Pomnik bitwy nad Kaczawą
Ostatni rzut oka na Jezioro Słup i jego okolice.Całkiem przyjemny widok, więc w tym miejscu konsumuję posiłek.
Przed Targoszynem spokojnie robię fotkę sarnom.Są tak daleko, że nie przeczuwają zagrożenia z mojej strony.
Kościół w Targoszynie
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej w Targoszynie
Gotycki kościół w Udaninie.Wieża jest mocno odchylona od pionu i grozi zawaleniem
Autostrada A4
Bocian już szykuje gniazdo w Jarosławiu
I drugie ujęcie, żeby nie było, że sztuczny
Kościół. fil. pw. MB Częstochowskiej w Jarosławiu
Kostomłoty
Kostomłoty
kościół fil. pw. śś. Piotra i Pawła w Paździornie
;))
Zalew Mietkowski i Ślęża
Zalew Mietkowski
Kościół parafialny św. Stanisława w Bukowie.
Daleko na tle Ślęży stał sobie młody jelonek...
...nawet nie podejrzewa, że mam go na celowniku mojej snajperki.Czuje się bezpieczny w tej odległości.Ma szczęście że poluję wyłącznie z aparatem foto...
Zalew Mietkowski
Zamek w Domanicach
Kościół w Pożarzysku ma wieżę, jak średniowieczne zamczysko
...i widoki prawie jak w Karpaczu na tych płaskich terenach
Dwie ostatnie fotki wsi Porzażysko robione z tego samego miejsca
Taka sobie rundka po pracy
-
DST
63.00km
-
Kalorie 1985kcal
-
Podjazdy
483m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy wpadłem do domu aby zostawić zakupy i zmienić rower.Okazało się, że przyszedł wreszcie zamówiony bębenek kasety i klucz do suportu hollowtech2.Wreszcie będę miał swój klucz bo ostatnio pożyczałem od Artura ale już czas, żebym miał własny klucz.W końcu mam trzy rowery na takim suporcie, nie mogę wiecznie pożyczać narzędzia. Jutro więc Kelis będzie miał wymieniony suport i bębenek kasety i stanie się wreszcie zdatny do jazdy.Mam nadzieję, że to już koniec inwestycji w tego gruchota na ten rok.
Tymczasem po zrzuceniu zakupów w domu , dosiadłem Lincolna i pojechałem zrobić rundkę.Miało być ze 40km ale wyszło troszkę więcej.Przesiadka z Kelisa na Lincolna jest dla mnie zawsze szokująca.Lincoln ma osprzęt SLX, XT i LX a dodatkowo teraz ma założone sliki, więc wydaje się, że ten rower jedzie sam, nawet pod górkę ;).Kelis przy Lincolnie to straszny klamot, jednak do wyrabiania formy jest idealny.Już na początku trasy nie pasowało mi ustawienie siodełka.Trochę mnie to zaskoczyło, bo przecież na takim ustawieniu jeżdżę od dawna.Zatrzymałem się więc, wyjąłem klucze i zmieniłem ustawienie intuicyjnie.Po chwili znowu jechałem.Okazało się, że chyba trafiłem na idealne ustawienie siodełka.Jechało mi się naprawdę fenomenalnie po zmianie ustawienia i czułem, że teraz mógłbym na tym rowerze przesiedzieć całą dobę.Gdybyż udało mi się tak dobrze ustawić siodło na szosówce to byłbym szczęśliwy.
Zjazd z Cieszowa w kierunku Chwaliszowa.Drzewa pokryte są lodem.
O nie nie.Na slikach na pewno tu nie wjadę ;)
W oddali zamglony Zamek Książ
Cieszmy się zimą póki jest ;)
Wiosna wkoło...;)
-
DST
35.00km
-
Podjazdy
336m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wciąż czekam na zamówiony bębenek kasety.Te sklepy internetowe mają w nosie klientów, którzy za zamówiony towar wpłacają pieniądze "z góry".Oni już kasę mają i nie śpieszą się z wysyłką towaru.Poczekamy zatem jeszcze trochę...
Pomimo, że w kelisie suport coraz bardziej klekocze a bębenek kasety przepuszcza czasem, po pracy pojechałem do domu troszkę dłuższą drogą.
Kwietniowe, wiosenne widoki ;)
Wałbrzyska strefa wiosennie ;)
Prawdziwie kwietniowe warunki drogowe ;)
"Wiosna, wiosna wkoło..." ;)
"Nie przeszkadza tytuł, wiek czy płeć, by zielono wiosną w głowie mieć..." ;)
Wiosna, wiosna...Wiosna umarła a w tym roku zima jest jak Lenin-wiecznie żywa ;).
Kategoria Rundka po pracy
Prima aprilis
-
DST
31.00km
-
Kalorie 1019kcal
-
Podjazdy
314m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Obudziłem się jak zwykle o 4 rano ale pomyslałem, że pośpię sobie jeszcze, w końcu nie idę do pracy.-Marzenia ściętej głowy- zaśłałem się po chwili-żadnego spania już nie będzie skoro już się obudziłem.Kiedy się rozwidniło wyjrzałem przez balkon w nadziei, że może jednak wiosna zrobi dziś niespodziankę.Zrobiła-Prima aprilis!!:)-Może to pierwszy styczeń a nie kwiecień-za oknem zima na całego.
W południe Słońce roztopiło śnieg na asfalcie, trzeba było więc choć parę razy zakręcić korbą.Nie mogę zbyt daleko odjeżdżać bo bębenek kasety przepuszcza.Jest do wymiany.Podjechałem jednak do Modliszowa. Tam było naprawdę chłodno i zamarzły mi hamulce, o czym przekonałem się, kiedy przed rondem za Julianowem chciałem zahamować, żeby przepuścić samochód.Trzeba było wracać, choć miałem ochotę jechać dalej.Bębenek kasety co chwila przypominał o swoim fatalnym stanie.Możliwe, że bębenek wystarczy poddać oczyszczeniu i konserwacji, jednak zajmę się tym po wymianie na nowy.
Za chwilę zamówię nowy bębenek i wymienię, jak tylko mi go przyślą.
Rano wyjrzałem przez balkon i spojrzałem w lewo...
...spojrzałem w prawo...prawdziwy prima aprilis.To chyba styczeń a nie kwiecień.
W drodze powrotnej robię kilka fotek.
Za Modliszowem jest jeszcze gorzej niż w mieście
Zimno i wietrznie ale asfalt jest przejezdny
Podjazd do Modliszowa
Czy ktoś pamięta, co miał upamiętniać ten pomnik przy drodze do Modliszowa?
Ostatnia fotka i jazda do domu.