Kwiecień, 2013
Dystans całkowity: | 1316.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 03:11 |
Średnia prędkość: | 25.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.00 km/h |
Suma podjazdów: | 12871 m |
Suma kalorii: | 35903 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 82.25 km i 3h 11m |
Więcej statystyk |
Wałbrzyska rundka
-
DST
67.00km
-
Kalorie 2442kcal
-
Podjazdy
923m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa padał deszcz ale po południu przestał, więc po pracy pojechałem zrobić tradycyjną, wałbrzyską rundkę.Nie obeszło się bez strzelania do psów.
W Witoszowie pies rasy podhalan, atak bezpośredni, dwa strzały z odległości 0,5 metra.W Wałbrzychu średniej wielkości kundel, niesamowicie agresywny, nie wiem ,co ja mu zawiniłem. Jeden strzał w momencie, kiedy już miał mnie capnąć za nogę.Efekt był taki, że pies odskakując po strzale, walnął w stojący obok samochód a następnie uciekł do budynku.Pewnie nie spojrzy już na rowerzystę.
Zacząłem się obawiać, że jak tak dalej pójdzie to zabraknie mi amunicji, zanim dojadę do domu.Na szczęście pozostałe napotkane psy nie miały ochoty na atak a jeden wilczur, który chciał przeskoczyć bardzo niski płot, żeby się do mnie dobrać, zrezygnował po tym, jak gwałtownie wymierzyłem w jego kierunku.Wiele psów doskonale rozumie taki gest i czasem nawet strzelać nie trzeba, żeby pies zrezygnował z ataku.W sumie pogoda z rodzaju tych, które lubię najbardziej.Bez deszczu, bez Słońca, trochę mgły, widok tworzących się w górach chmur a do tego niewielki, jak na Wałbrzyskie warunki, ruch samochodów.Jazda tak piękna, że jadąc z Unisławia do Wałbrzycha, z tego wszystkiego jeszcze do Boguszowa-Gorc sobie skręciłem.
Szczyt Chełmca tonie w chmurach
Kategoria Rundka po pracy
Trójgarb zdobyty
-
DST
60.00km
-
Kalorie 2329kcal
-
Podjazdy
929m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy postawiłem na zdobycie szczytu Trójgarbu.Czułem, że da się już tam wjechać i miałem rację.Cała droga od Starych Bogaczowic do Lubomina jest sucha, nigdzie nie natknąłem się na żadne błoto.Wiało dziś co prawda, ale cóż, to szczegół.
Kilka fotek z dzisiejszej trasy.
Głuszyca
Trójgarb pierwszy raz w tym roku.
Pod Słońce i zamglone, ale coś tam widać.
Szykany
Leśnicy nie sprzątają po sobie na szlakach
Garmin mapkę pourywał.muszę mu koniecznie wymienić akumulator.
Kategoria Rundka po pracy
Po pracy Kamienna Góra
-
DST
81.00km
-
Czas
03:11
-
VAVG
25.45km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Kalorie 3035kcal
-
Podjazdy
941m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy postanowiłem ruszyć Giantem.Już w Pogorzale scysja z psem.Wjeżdżając do wioski widzę w oddali sporej wielkości psa.Potężnie umięśniona klatka piersiowa, gruby kark, dumnie uniesiona głowa i ogon.Prawdziwy samiec alfa, szuka sobie kogoś, na kim mógłby potwierdzić, że on tu rządzi.Wiedziałem, że nie przejadę spokojnie.Kiedy mnie zobaczył, uznał że jestem doskonałą ofiarą do potwierdzenia jego pozycji na tym terenie.Ruszył na mnie z impetem.Nie uciekałem, jechałem normalnie.Spokojnie pozwoliłem mu dobiec bardzo blisko a kiedy pewny zwycięstwa otwierał pysk, żeby mnie capnąć, huknął strzał.Samiec alfa w ułamku sekundy zmienił się w samca omega, który przerażony, z podkulonym ogonem uciekał co sił.Nie musiałem powtarzać strzału.Odjechałem spokojnie, nie oglądając się za siebie.Temu dumnemu psu nieprędko przyjdzie do głowy atakować rowerzystów.
"Nieźle się zaczęła ta trasa"-pomyślałem sobie, ale już do końca nic więcej się nie zdarzyło.
Wiatr oczywiście przycierał mnie, jak przystało na dobrego trenera.Na szosówce jednak, nawet pod wiatr jedzie się zupełnie inaczej niż na góralu.
W pobliżu Kamiennej Góry robię fotkę Śnieżki ale jest bardzo słabo widoczna.No cóż, dobry choć taki widoczek moich ulubionych gór
Chelmiec też zamglony.
Wciąż jestem zafascynowany jazdą na szosówce.Czuję, że na Okraj to szosówką mógłbym skoczyć nawet po pracy...Hmmm...może to i dobry pomysł? ;)
Kategoria Rundka po pracy
Rekonesans na Chełmiec
-
DST
66.00km
-
Kalorie 2758kcal
-
Podjazdy
1054m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy wyjechałem bez szczególnego celu.Jadąc w kierunku Pogorzały wpadłem na pomysł, aby sprawdzić drogę na szczyt Chełmca.W pierwszej chwili myśl ta wydała mi się niedorzeczna, po chwili jednak nie miałem najmniejszej wątpliwości, że chcę wjechać na Chełmiec, o ile będzie to możliwe.I było możliwe.Poszło gładko i nawet się nie zmęczyłem.To chyba zasługa ostatniej wyprawy do Karpacza.Cała droga na szczyt Chełmca jest przejezdna.Zarówno od strony Wałbrzycha, jak i od strony Boguszowa-Gorc.Trener Wiatr oczywiście nie omieszkał utrudnić mi dzisiejszego wyjazdu.
Na szczycie Chełmca.Pierwszy wjazd w tym roku.
Widoczki podczas zjazdu do Boguszowa-Gorc
Na Dzikowcu jeszcze widać śnieg...i na niego przyjdzie kolej
Tak wyglądała dzisiaj droga ze szczytu Chełmca do Boguszowa-Gorc
No i tradycyjnie, mapka trasy
Z Markiem nad Jezioro Pilchowickie i do Karpacza
-
DST
221.00km
-
Kalorie 7556kcal
-
Podjazdy
2909m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj trasa nad Jezioro Pilchowickie i przez Cieplice Podgórzyn do Karpacza.Podjazd do Karpacza z Sosnówki w kierunku na Borowice.Nawaliliśmy dzisiaj sporo mocnych podjazdów.Nie będę się rozpisywał, wystarczy spojrzeć na fotki i mapkę, choć mapka trochę pourywana.Na szczęście Sigma zliczyła skrupulatnie kilometry.To był naprawdę dobry dzień, choć od Podgórzyna jechaliśmy prawie cały czas pod wiatr.Oj dał nam dzisiaj trener Wiatr w kość i wdzięczni mu za to jesteśmy :)
Zjazd do Dziwiszowa.
Sporo wysiłku poszło na zdobycie tej górki
Czernica
Pałac w Czernicy
Nielestno.Pomnik poległych w I Wojnie Światowej
Wiadukt w Nielestnie
Zapora na Jeziorze Pilchowickim
Widok z zapory
Na zaporze
Tablica upamiętniająca budowę zapory
Jezioro Pilchowickie
Widok na zaporę za stacji kolejowej
W Cieplicach
Cieplice
Zamglone pasmo Karkonoszy
Marek spogląda na Zamglone Karkonosze.W głowach mamy tylko jedno:podjechać do Karpacza bezpośrednio od Sosnówki
W oddali widoczny Zamek Chojnik
Sosnówka
Docieramy do świątyni Wang w Karpaczu
Miniaturka świątyni Wang
Zamglony widok Kowar
Hotel Gołębiewski w Karpaczu
W górnym Karpaczu Śnieżka jest dobrze widoczna
Szczęście że miałem moją starą Sigmę.Policzyła skrupulatnie dzisiejsze kilometry
Mapka trochę oberwana, ale pokazuje dzisiejszą trasę
Kategoria 200 i więcej
Wietrzna rundka
-
DST
54.00km
-
Kalorie 1765kcal
-
Podjazdy
550m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś po pracy Kelisem do Wałbrzycha i Starych Bogaczowic.Trener Wiatr nie oszczędzał mnie dziś na podjazdach.
Do Rybnicy leśnej
-
DST
73.00km
-
Kalorie 2480kcal
-
Podjazdy
963m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszą rundkę po pracy zrealizowałem Kelisem.To najgorsza opcja ze wszystkich moich rowerów i jakże niemiła była ta przesiadka po wczorajszej jeździe Giantem.Nie ma jednak rady, trzeba jeździć i postarać się zrealizować nakreślony na ten rok plan.Tematem dzisiejszej rundki był podjazd do Rybnicy Leśnej i powrót przez Unisław, Wałbrzych i Szczawno Zdrój.Pojechałem ubrany na letniaka i nie żałuję bo było bardzo ciepło.W Rybnicy wydawało się, że za chwilę lunie deszcz, jednak pogoda poprzestała na postraszeniu mnie, co i tak nie dało żadnego efektu bo nie wycofałem się.Zresztą, miałem w plecaku ortalionkę i ochraniacze na buty.Zdjęć dzisiaj nie robiłem.I tak robiłem ostatnio sporą ilość fotek, więc mała przerwa w foceniu się należy.W Szczawnie i Wałbrzychu wyprzedziła mnie grupa trenujących kolarzy, którzy krzyknęli wesoło "cześć" i pomachali mi rękoma.Na zjeździe do Wałbrzycha jeszcze raz się spotkaliśmy.Tym razem oni podjeżdżali a ja zjeżdżałem.Znów pomachali mi rękoma.Równe chłopaki, dają dobry przykład.Pozdrawiam ich tu wszystkich.
Z Tadeuszem przetestować szosówkę
-
DST
71.00km
-
Kalorie 2378kcal
-
Podjazdy
451m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Okraj zdobyty, więc sezon rowerowy formalnie rozpoczęty.
Przyszedł czas, żeby porządnie przetestować szosówkę i przy okazji dokonać korekty ustawień.Zadzwoniłem więc do Tadeusza, bo wspominał, że chętnie by się gdzieś ze mną wybrał, jak za starych dobrych czasów.Pojechaliśmy więc po pracy na szosówkach, zrobić małą pętelkę po okolicznych, płaskich terenach.Sporą część trasy mieliśmy pod wiatr a osłony nie było żadnej bo ani gór ani lasów tam nie ma, tylko puste przestrzenie.Na szosówce jedzie się jednak inaczej, nawet jazda pod wiatr nie jest tak bardzo uciążliwa.
Giant sprawił się rewelacyjnie.Wszystkie mechanizmy pracują jak w szwajcarskim zegarku, opony Continental prawdziwa rewelacja.Po kostce w Strzegomiu jechałem, prawie nie odczuwając nierówności.Siodełko również na piątkę.Za Świebodzicami zatrzymałem się tylko, aby dokonać korekty ustawienia siodełka i więcej nie musiałem tego robić.Trafiłem z właściwym ustawieniem.Siedzi mi się na nim, jabym jeździł na tym siodełku od lat.Tym rowerem naprawdę można pojechać gdzieś dalej.Nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na modernizację tego Gianta.Oczywiście Giantem będę jeździł wyłącznie w dalsze trasy a wyjazdy po pracy tradycyjnie na góralach:Kelisie i Lincolnie.
Nie zabrałem aparatu, więc fotki tylko z komórki.
W Strzegomiu można natknąć się na zabytkowe budowle
Tadeusz
Pałac w Mrowinach
Mój bolid po pierwszej jeździe testowej.Zdał egzamin na 5
Kategoria Rundka po pracy
Przełęcz Okraj
-
DST
168.00km
-
Kalorie 5841kcal
-
Podjazdy
2147m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj wreszcie wjechałem na szczyt Przełęczy Okraj w Karkonoszach.Było też parę mniejszych podjazdów, jak np. z Janowic Wielkich do Miedzianki. przez Świdnik do Kaczorowa, czy z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Fotki z dzisiejszego wyjazdu zamieszczę jutro a dzisiaj tylko mapka trasy.
No i jak pisał kiedyś Lutra:"już jest jutro" ;).Czas więc na fotki i opis.
To chyba nie jest mój najlepszy dzień.Wszystko mam źle.nie pasują mi ustawienia, mam załadowany spory plecak, który daje mi się mocno we znaki.Wiatr nie jest mocny ale wieje w twarz.jest mi ciężko na najmniejszym wzniesieniu.Nie poznaję samego siebie.W Nowych Bogaczowicach ból pleców jest już tak dotkliwy, że zatrzymuję się.Zmieniam ułożenie ładunku w plecaku.Po tym zabiegu waga plecaka nie uległa zniamie ale plecy przestały boleć jak ręką odjął.Musiał być jakiś ucisk na nerw.Jako tako zaczyna mi się jechać dopiero po 33 kilometrach.Przed Kamienną Górą zjadam skromny posiłeczek i po tym jedzie mi się już całkiem dobrze.Na podjeździe w Ogorzelcu stoi trzech chłopaków, już z daleka uśmiechają się i krzyczą:"piątka!".Ustawili się w rzędzie i wyciągnęli ręce do klepnięcia.Cisnę więc pod tę górkę, żeby nie zawieść chłopaków i w pełnym pędzie przyklepuję im "piątkę" po kolei.
Taki doping rzeczywiście dodaje energii bo jedzie mi się pod tę górkę jakby bez wysiłku.
Ostatni, 4 kilometrowy odcinek drogi na Przełęcz Okraj jest pokryty piaskiem.Na szczycie Okraju robię kilka fotek i zjeżdżam.Chcę jeszcze poniżej na zakręcie zrobić kilka zdjęć bo jest dość fajna pogoda.Zjeżdżając po tej piaszczystej drodze, napęd łapie tyle piachu, że przestają się obracać kółeczka przeżutki, w łańcuchu też słychać głośne mielenie piachu.Na Rozdrożu Kowarskim zatrzymuję się i usuwam piach z napędu na tyle, na ile jest to możliwe w tych warunkach.Po tym zabiegu zjeżdżam do Kowar i kieruję się na Jelenią Górę, lecz po krótkiej jeździe skręcam do Bukowca.Cały czas towarzyszą mi niesamowite widoki ośnieżonych Karkonoszy.Trasę specjalnie zaplanowałem tak, żeby oprócz Okraju, zaliczyć jeszcze podjazdy z Janowic Wielkich do Miedzianki, ze Świdnika do Kaczorowa i najgorszy ze wszystkich na tej trasie, podjazd z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Nie miałem tu żadnych przygód, więc nie ma o czym pisać.Na trasie ogromna rzesza rowerzystów.
Na koniec trasy, na podjeździe w Milikowicach, środkiem drogi biegnie średniej wielkości pies, kundel.Widać że chce dogonić kończącego podjazd rowerzystę.W pewnym momencie pies usłyszał, że jadę, odwrócił się a widząc mnie, zatrzymał się i czeka...
Mądry pies.Po co ma tracić siły goniąc jakiegoś dalekiego rowerzystę, kiedy wystarczy poczekać na mnie...Dojeżdżam do psa a ten już spręża się ,żeby skoczyć do ataku na mnie, wtedy ja do psa powiedziałem spokojnym ale stanowczym głosem: "nieee rób tegooo...".Pokręciłem przy tym głową z dezaprobatą a pies o dziwo zrozumiał i zrezygnował z ataku.Mądra bestia.Mądrzejsza od wielu ludzi.Dojechałem do domu już bez żadnych przygód.Zrobiłem trochę kilometrów i trochę podjazdów, napstrykałem chyba setkę zdjęć.To był kolejny dobry dzień.
Rankiem spoglądam za okno a tam Słońce już wyszło zza Ślęży.Czas więc szykować się w trasę
Szybka fotka na Przełęczy Kowarskiej i dalej do góry
Udaje mi się wjechać na Przełęcz Okraj
Na Okraju
Zjeżdżając z przełęczy zatrzymuję się, żeby zrobić kilka fotek
Widok w kierunku Bukówki
Zbliżenie Zalewu bukówka
Jeszcze kilka widoków i w drogę
Zapiaszczony zjazd z Okraju
Kowary
Kowary
Tej damy chyba nie trzeba nikomu przedstawiać
Ten motocyklista jechał grubo ponad 200km/h a nasza "kawaleria" pewnie polowała na rowerzystów po piwku przy wiejskich sklepach
Z odległości około 2km focę całe stado
Formacje skalne na Sokolikach
Z daleka robię fotkę Zamku Bobrów
Pałac Wojanów z innej strony
Restauracja Pałacu Łomnica
Pałac Łomnica
Pałac Wojanów
Zamek Bobrów
Mury obronne Zamku Bobrów
Na szczycie całuje się jakaś para i nie są to bociany...;)
W Ciechanowicach, na asfalcie, płaz cierpliwie czeka na rozjechanie przez jakiś pojazd.Staram się przepędzić potwora ale skacze w kółko.Biorę go więc do garści i wynoszę za rów melioracyjny.Niech trochę pocieszy się wiosną a nie tak od razu pod koła się pcha...
Pałac w Ciechanowicach
Z odległości 1,7km pstrykam ruiny zamku i pałacu Niesytno w Płoninie.Teraz, nie ma liści na drzewach, więc widok ruin jest całkiem niezły.
Podjeżdżam po Palac Niesytno i robię fotkę bo niedługo liście zasłonią cały widok
Jeszcze fotka samej wieży Zamku Niesytno
Coś obgryzło kawał góry...
Radar meteorologiczny Pastewnik
</b>
<b>Szczyt podjazdu z Płoniny do Bolkowa.Spróbujcie kiedyś zdobyć tę górkę.
Zamek Bolków
Zamek Świny
Na koniec władowałem się w taką drogę z Cieszowa do drogi krajowej 34.na cienkich oponach Lincolna nie za dobrze się tam jechało ale jakoś poszło
Kategoria 150 i więcej
Boguszów-Gorce
-
DST
71.00km
-
Kalorie 2315kcal
-
Podjazdy
871m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy ruszyłem, żeby zrobić rundkę do Boguszowa-Gorc , jednak władowałem się w sam środek ulewy, po 5 kilometrach miałem dość jazdy w deszczu i zawróciłem.
W trakcie powrotu chmury rozpierzchły się.Byłem już cały mokry od deszczu ale Słońce zachęcało do jazdy, więc zawróciłem w kierunku Wałbrzycha.Deszczyk złapał mnie jeszcze raz w Wałbrzychu i raz w Boguszowie-Gorcach ale tam byłem już zdeterminowany nie wycofywać się i zrealizować całą zaplanowaną na dziś rundkę.Gdyby nie deszcz i rajd samochodowy, który własnie zaczął się w naszymn mieście, moja dzisiejsza rundka była by pewnie dłuższa bo jechało mi się wyśmienicie.Z dzisiejszego wyjazdu jestem bardzo zadowolony bo aura nie sprzyjała a mimo to udało mi się nieźle pokręcić po pracy.
Dzikowiec.Widok z drogi do Boguszowa-Gorc
Pogoda mnie dziś nie rozpieszczała.Niedługo wszystko tu się zazieleni :)
W pewnym momencie odsłoniło się pięknie oświetlone Słońcem pasmo Karkonoszy.Był to przepiękny widok ale zbyt daleki. żeby zrobić fotkę telefonem komórkowym.Wielka szkoda, że nie zabrałem aparatu...