Luty, 2011
Dystans całkowity: | 640.71 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 29:21 |
Średnia prędkość: | 19.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.10 km/h |
Suma podjazdów: | 5312 m |
Maks. tętno maksymalne: | 169 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 138 (81 %) |
Suma kalorii: | 18783 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 45.76 km i 2h 40m |
Więcej statystyk |
Po pracy...
-
DST
36.08km
-
Czas
01:46
-
VAVG
20.42km/h
-
VMAX
43.40km/h
-
Kalorie 1174kcal
-
Podjazdy
324m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mało czasu na wszystko ale po pracy mała przebieżka nie zaszkodzi.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Przełęcz Sokola
-
DST
72.90km
-
Czas
03:50
-
VAVG
19.02km/h
-
VMAX
49.10km/h
-
Kalorie 2374kcal
-
Podjazdy
765m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zrobiło się nagle ciepło, wsiadłem więc na rower i pojechałem.Miałem wziąć Canona, nie zabrałem.Za duży, za ciężki ale w górkach żałowałem bo widoki piękne były i pogoda też.Trudno się mówi.Tuż za miastem przelatujący ptak narobił mi na Garmina.-Nieźle się zaczyna- pomyślałem- swoją drogą, ptaszek miał niezłe "oko", żeby tak trafić...Dwa kilometry dalej zbliżają się do mnie cztery psy.Trzy małe i jeden duży, brązowy mieszaniec.Duży mieszaniec już mnie zobaczył i ruszył galopem.
-Będzie walka-pomyślałem zeskakując z roweru.Nie odczuwałem nawet cienia lęku.Miałem, podpuścić psa jak najbliżej a później dowalić mu z całej siły tyłem roweru w pysk, zrezygnowałem jednak z tego.Kiedy pies był już blisko gwałtownie wydobyłem gaz z kieszeni i znacząco wykierowałem w psa.Ten zrozumiał doskonale mój gest bo odskoczył nie czekając aż nacisnę przycisk i odbiegł kilkanaście kroków ode mnie.Odwróciłem się od niego okazując mu lekceważenie, wsiadłem na rower i spokojnie odjechałem.Pies jeszcze chwilę stał, patrząc na mnie, następnie zniknął w zabudowaniach gospodarczych.-Masz sporo szczęścia piesku- pomyślałem sobie.Tymczasem całą drogę do Głuszycy Górnej miałem pod wiatr, któremu ani na chwilkę nie znudziło się wianie.Dało mi to trochę w kość bo cała ta droga to 30km pod górkę.Zjazd do Ludwikowic Kłodzkich a następnie podjazd na Przełęcz Sokolą w Rzeczce.Przy tak pięknej pogodzie na Przełęczy Sokolej były tłumy narciarzy, samochodów cała masa.Właściciele posesji zarobili trochę kasy za parkowanie na ich terenie.Następnie zjechałem sobie do Walimia.Tam urwała mi się tylna lampka.Zatrzymałem się, podniosłem i sprawdziłem-świeci.Po powrocie zamocowałem i wszystko gra.W Ludwikowicach Kłodzkich na podjeździe do Sokolca stoi sobie krzyż przydrożny.Przypomniałem sobie, że Angelino na swoim blogu pisał, że interesuje się tematem krzyży z czaszkami.Zatrzymałem się więc przy tym krzyżu, spojrzałem-jest czaszka.Zrobiłem fotkę komórką.Napiszę mu o tym jak znajdę chwilkę.
Krzyż z czaszką w Ludwikowicach Kłodzkich
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Zimowa przejażdżka
-
DST
36.42km
-
Czas
01:53
-
VAVG
19.34km/h
-
VMAX
36.30km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
Kalorie 1129kcal
-
Podjazdy
362m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie przejażdżka ulubioną trasą do Wałbrzycha-Poniatów.Powrót przez Dziećmorowice.W drodze powrotnej wschodni wiatr dał się we znaki.Założyłem jednak motocyklowe rękawice i jakoś to było.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy Jedlina Zdrój
-
DST
50.50km
-
Czas
02:36
-
VAVG
19.42km/h
-
VMAX
45.10km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Kalorie 1680kcal
-
Podjazdy
497m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy szybko wsypałem produkty do automatu piekącego chleb i pojechałem zrobić rowerową rundkę bo ostatnio się opuściłem z jeżdżeniem, choć do pracy codziennie jeżdżę.Wybrałem oczywiście moją ulubioną trasę, odpuszczając sobie jednak podjazdy pod Nową Wieś w Dziećmorowicach i Niedźwiedzicę od Zagórza, jednak i dzisiejsze podjazdy były dla mnie sporym utrudnieniem.Prawie już kończyłem trasę i pomyślałem sobie z żalem, że przecież nie było psiego pościgu, co za nudny wyjazd- pomyślałem i wtedy go dostrzegłem.Stał przy drodze jakieś sto metrów dalej i patrzył w moją stronę.Średniej wielkości o czarnym umaszczeniu i długiej sierści.Już wiedziałem, że będzie pościg, choćbym miał go sam sprowokować.Jednak nie musiałem.Gdy tylko dojechałem do psa ten ochoczo rzucił się w moim kierunku a ja depnąłem mocno na pedała.Rozpoczął się pasjonujący nas obu pościg, który trwał dość długo, chyba dlatego bo podkręcałem psa głośnymi, indiańskimi okrzykami.Tubylcy kręcili głowami, pukając się w czoło, może cosik ich bolało, nie miałem czasu pytać.Zmierzyłem psu prędkość, osiągnął 38km/h. Dobry jesteś!!!-krzyknąłem do psa ale on już miał dość i zaczął zwalniać bieg.Pojechałem więc do domu zadowolony, że tradycji psiej pogoni za rowerzystą stało się tego dnia zadość.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Do Jedliny Zdrój
-
DST
49.44km
-
Czas
02:30
-
VAVG
19.78km/h
-
VMAX
46.80km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Kalorie 1679kcal
-
Podjazdy
473m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Latem do górnej Jedliny Zdrój, która leży na wysokości ponad 600mnpm, jeżdżę co najmniej raz w tygodniu.Piękne widoki oraz wymagające podjazdy dobrze przygotowują do dłuższych tras w większe górki.Oczywiście nie obyło się bez ataku psa, który nie był zbyt duży a jego atak nastąpił akurat w momencie, kiedy zacząłem zjazd z najwyższego punktu Jedliny Zdrój.Nie miał więc żadnych szans ów piesek a ja odjechałem sobie spokojnie.
Podjazd z Pogorzały do Wałbrzycha
Lodóweczkę w tym lesie można znaleźć
A i potrzebę fizjologiczną w cywilizowany sposób załatwić... ;)
Tutaj jest już 589mnpm
Górna część Jedliny Zdrój
Górna część Jedliny Zdrój
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Spacerek
-
DST
30.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niesamowicie przenikliwy wiatr z północy odebrał mi przyjemność z jazdy rowerem.Jeździłem w dużo niższych temperaturach i doskonale to znosiłem ale ten dzisiejszy wiatr przeniknął przez ubranie, rękawiczki, buty i podwójne skarpety termalne.Czułem się, jakbym niczego na sobie nie miał.Dodatkowo na asfalcie pojawił się lód, więc wycofałem się z dalszej jazdy.W drodze powrotnej przejeżdżałem zamkniętą dla ruchu ulicą, na której stał znak "zakaz ruchu".Bezceremonialnie ominąłem ten znak i wjechałem na "zakazaną" ulicę.W moje ślady pojechał również samochód i tak jechaliśmy sobie, ja przodem a samochód za mną.Wyjeżdżając zza zakrętu zobaczyłem samochód Straży Miejskiej i wychodzącą z niego śliczną blondynkę w mundurze SM.Wyciągnęła "lizaka" i machnęła nim nakazując zatrzymanie się.
-Mnie pani zatrzymuje?-spytałem.
-Nie, nieee- odpowiedziała i roześmiała się.Chodziło jej o samochód, który jechał za mną, łamiąc znak zakazu ruchu.
-Szkoda- pomyślałem sobie, człowiekowi na rowerze to dziewczyna nawet mandatu wlepić nie chce... ;)
Po pracy Pieszyce-Walim
-
DST
58.62km
-
Czas
03:05
-
VAVG
19.01km/h
-
VMAX
42.20km/h
-
Temperatura
1.0°C
-
Kalorie 1929kcal
-
Podjazdy
641m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem pojechałem do Pieszyc aby od tamtej strony wjechać na Przełęcz Walimską.
Ubrałem się chyba trochę za lekko(letnia koszulka i ortalion) ale miało to swój plus, bo na podjeździe nie pociłem się, dzięki temu na zjeździe chłód niespecjalnie dał mi się we znaki.Na Przełęczy Walimskiej temperatura musiała być grubo poniżej -5 stopni ale powietrze było rześkie i z przyjemnością się nim oddychało.Widoki wspaniałe i tylko jeden duży brązowy pies w Bystrzycy Dolnej bacznie mi się przyglądał, ale nie zdecydował się na atak.Wyjazd był więc bardzo spokojny, bez przygód ale trasa wymagająca.
Po pracy do Rzeczki
-
DST
52.90km
-
Czas
02:45
-
VAVG
19.24km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Kalorie 1685kcal
-
Podjazdy
465m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem po pracy pojechałem w kierunku Rzeczki.Ustaliłem sobie, że o godz.16 zacznę powrót.Dotarłem do stoków narciarskich w Rzeczce i wybiła godzina 16, czas było wracać, choć miałem wielką ochotę wdrapać się na Przełęcz Sokolą, do której szczytu było już niedaleko.Jednak dyscyplina najważniejsza.Czas było wracać.
Wracając przez Walim miałem małą przygodę.W Walimiu z podporządkowanej, na której jest znak STOP, wyskoczył na pełnej prędkości młody chłopak na rowerze, jakieś 3 metry przede mnie.Nawet się nie obejrzał czy coś nie jedzie.
Jak można być takim imbecylem pomyślałem.Zaklałem głośno i skoczyłem za nim w pogoń, kiedy go dopadłem złość mi przeszła, pomyślałem tylko, że nie warto sobie brudzić rąk, ten głupi gnojek pewnie i tak długo nie pożyje bo wcześniej czy później rozjedzie go jakiś samochód.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy do czeskiej granicy
-
DST
60.55km
-
Czas
02:59
-
VAVG
20.30km/h
-
VMAX
47.80km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Kalorie 1955kcal
-
Podjazdy
355m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak zwykle, zapomniałem założyć pasek pulsometru... Po pracy spróbowałem podjazdu pod czeską granicę na Przełęczy pod Czarnochem.Jazda 30km pod górę i pod silny wiatr nie była zbyt szybka, zrobiło się późno a ostatni odcinek drogi oblodzony.Nie miałem ochoty po ciemku wracać taką drogą, na samą granicę więc nie dotarłem choć było już blisko ale co tam, zrobię to innym razem.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Bieg Gwarków.Schronisko Andrzejówka zdobyte
-
DST
70.60km
-
Czas
03:47
-
VAVG
18.66km/h
-
VMAX
46.90km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
HRmax
169( 99%)
-
HRavg
138( 81%)
-
Kalorie 2699kcal
-
Podjazdy
693m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszych zmaganiach z silnym wiatrem miałem dzisiaj sobie odpocząć, jednak pomyślałem, że tylko do Zagórza i wracam...W Zagórzy już nie myślałem o powrocie tylko o kierunku dalszej jazdy.Do wyboru miałem Przełęcz Sokolą, przejście graniczne z Czechami Głuszyca-Janowiczki(Przełęcz pod Czarnochem) albo schronisko Andrzejówka.Padło na Andrzejówkę.Traf chciał, że rozgrywał się tam akurat narciarski Bieg Gwarków.
Droga do Rybnicy Leśnej
Bieg Gwarków na tle zamglonego szczytu Suchawy
Bieg Gwarków na tle szczytu Waligóry, który jest najwyższym szczytem Gór Suchych i Kamiennych.Zdobyty przeze mnie na rowerze dwukrotnie.
Kellys przygląda się Biegowi Gwarków ;)
Dziewuszki nieźle sobie radziły
Psie zaprzęgi były tylko ozdobą Biegu
Trasa przejazdu
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>