Styczeń, 2013
Dystans całkowity: | 130.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 43.33 km |
Więcej statystyk |
Rundka po pracy
-
DST
53.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
W Kelisie rozsypał się łańcuch.Po prostu rozpadł się.Zamówiłem więc nowy łańcuch i kasetę. Kelisa odstawiłem do czasu wymiany napędu i przesiadłem się na Lincolna.
Miałem kupić sobie w Witoszowie piwko, bo już dawno nie kosztowałem złocistego napoju, więc po pracy od razu rowerkiem w stronę tej wioski.Kiedy jednak dojechałem do sklepu, jakoś nie chcialo mi się zatrzymywać.
-Eee tam...piffko kupię sobie innym razem-pomyślałem
Pojechałem więc dalej do Pogorzały, następnie Wałbrzych, Stare Bogaczowice i Świebodzicei-Ciernie do Świdnicy.Pierwszy raz w tym roku miałem okazję spróbować się z górką w Cieszowie.Nie to, żeby była ona jakoś szczególnie trudna, ale kiedy się wraca z dalekiej trasy, to się myśli:"jeszcze tylko ta paskudna górka w Cieszowie..." potrafi ten podjazd wstawić w kość zmęczonemu daleką trasą rowerzyście.Trzeba się więc z nią oswoić na nowo...Wiało dzisiaj nieprzeciętnie, ale to nic nowego.Wiatr to przecież nasz najlepszy trener.
Nowa droga z Wałbrzycha do Lubomina.Zrobili tu piękną ścieżkę rowerową
Po wodę do źródełka
-
DST
42.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bezpośrednio po pracy wpakowałem dwie plastikowe butelki do plecaka i pojechałem do Sulistrowiczek po wodę ze Źródła Świerada.Asfalt na drodze jest nie tylko wolny od śniegu ale też jest już suchy i to prawie na całej trasie.Trochę wiało ale o tej porze roku , przy takim cieple to normalne.Jechało mi się bardzo dobrze, nawet pod wiatr, co oczywiście zawdzęczam codziennemu treningowi na nielubianym trenażerze...No i czemu ja go tak nie lubię?Przy źródle uciąłem sobie krótką pogawędkę z sympatycznym człowiekiem ubranym w wojskowy mundur, który przyjechał do Sulistrowiczek samochodem z dużymi pojemnikami na wodę.Zejście od źródła do szosy makabryczne, bo na ścieżce był mokry lód, po którym spływała woda.Zero przyczepności, ale jakoś udalo się zejść bez zaliczenia gleby i połamania rąk i nóg.
Woda ze źródełka oczywiście przepyszna.Powrót tą samą drogą, dzięki czemu Przełęcz Tąpadła podjechałem dzisiaj z obu stron.Dało mi to jakiś obraz obecnej formy.Teraz jeszcze mogę sdobie pozwolić na jeżdżenie po tak mało wymagających górkach, ale już niedługo będą wyłącznie mocniejsze podjazdy a w stronę Ślęży będę mógł tylko spoglądać przez okno.
Moje ulubione źródełko w Sulistrowiczkach
Takie tam po pracy...
-
DST
35.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zniknął śnieg z asfatów, postanowiłem więc wydłyżyć nieco drogę powrotną z pracy do domu.Byłem ciekaw, czy godziny spędzone na trenażerze nie były marnowaniem czasu i energii.Okazało się, że efekt codziennego kręcenia w domciu przyniósł efekt lepszy niż się spodziewałem.Naprawdę fajnie mi się jechało i nie czułem wysiłku a choć wiatr od czoła nie ułatwiał jazdy, to pozwalał lepiej ocenić efekt trenażerowego trenowania.Co za masło maślane mi wyszło hehe...Kiedy ustawiłem się bokiem do wiatru, jeden z porywistych podmuchów o mało nie wrzucił mnie do rowu.Kiedy już myślałem, że nie utrzymam roweru i zaliczę ten rów, z lewej strony nagle zjawiła się wyprzedzająca mnie ciężarówka, która osłoniła mnie od wiatru i uchroniła przed upadkiem do rowu.To chyba mój pierwszy przypadek, kiedy samochód ciężarowy uratował mnie przed kraksą.
Tymczasem odebrałem dzisiaj paczkę a w niej zamówione nowiutkie opony do kolarzówki dla mnie i dla Marka.Teraz mój czerwony Giant dostanie super oponki Continental Grand Prix 4000s.Mam nadzieję, że dzięki tym oponom Giant będzie sunął po szosie bez konieczności kręcenia, nawet pod wiatr i pod górkę a ja w czasie jazdy nim skoncentruję się wyłącznie na podziwianiu krajobrazów ;)
Marek nie czekał.Natychmiast zalożył te oponki i długo, długo podziwialiśmy je snując plany na letnie wyjazdy.Ja z założeniem opon poczekam na nowe dętki.Te już mają ponad 6 lat, więc wolę zalożyć nowe.
Asfalt nad Jeziorem Bystrzyckim jest już bez śniegu
Tu też dało się przejechać
Wracając do trenażera, po dzisiejszej jeździe widzę wielki sens takiego treningu i zacząłem się rozglądać z konkretnym trenażerem.Moją uwagę przyciągnął jednak nie rower do spinningu ale trenażer z orpogramowaniem do komputera firmy Tacx.Już dawno temu myślałem o takim sprzęcie ale po drodze temat został zapomniany.Teraz jednak pomysł powrócił...Ewentualna realizacja na jesień oczywiście.
Popatrzcie tylko... Ja bym to oczywiście podłączył do plazmy 42 cale.
"/>
Zima trzyma
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedy spojrzałem na swoje nowe bytu rowerowe, pomyślałem o tych wszystkich poszukiwaniach skarbów geocachingu,O włażeniu w krzaczory, po ostrych kamieniach i błotach.-Nie nie, to nie są buty na takie warunki-pomyślałem bo szkoda mi się zrobiło nowych butów.Zamówiłem więc następne, sporo tańsze i o ciemniejszych barwach.Właśnie wczoraj przywiózł mi je kurier.
Tych butów nie będzie mi żal na paskudne warunki, jakie będą mnie czekać podczas poszukiwań keszy.
Tymczasem zima trzyma i jedni całkiem się obcyngalają a inni starają się jakoś trzymać formę a każdy ma na to swój sposób.Marek biega codziennie 10km, Artur jeździ bez względu na pogodę Anamaj trenuje profesjonalnie a ja...no nie tak całkiem się obcyngalam, co widać na załączonym ,krótkim ujęciu filmowym.Codziennie trochę kręcę na sprzęcie, którego nie darzę sympatią.Cóż jednak począć.Formy na tym sprzęcie pewnie nie zrobię ale codziennie serce i płuca sobie troszkę popracują.
"/>
Pulpit sterowniczy mojego trenażera
Wiosna się skończyła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spojrzałem z balkonu w kierunku Gór Sowich.Nie widać gór a widok uświadomił mi, że "wiosna" własnie się skończyła i trzeba będzie kręcić na znienawidzonym ,stacjonarnym.
A to dzisiejszy, poranny widok z mojego balkonu w kierunku Gór Sowich.
Dotarły też do mnie zamówione, nowe buty, bo skoro rower zmodernizowany, to i buty nowe muszą być.
Pomału się rozkręcam...
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od kilku dni jeżdżę sobie po pracy na wałbrzyską strefę, żeby na tamtejszych podjazdach popracować nad spadającą formą.Dzisiaj dane mi było zobaczyć nawet pasmo ośnieżonych Karkonoszy.Zatęskniłem już do tych gór.Tak sobie pomyślałem, że może i w tym roku, już w marcu uda się pojechać na Przełęcz Okraj...?
Podczas tych moich wyjazdów nic się szczególnego nie dzieje.Nie zabieram też ze sobą garmina, ani licznika, więc nie wiem, ile kilometrów przejeżdżam.Z pewnością jednak nie są to długie trasy.Za to wczoraj zaatakowały mnie dwa duże groźne psy a dzisiaj jeden, też duży i niebezpieczny.Z obu przygód wyszedłem obronną ręką ale tak sobie pomyślałem, że gdybym nie woził ze sobą niczego do obrony, to przed dwoma takimi psami trudno by mi było się obronić.Piszę o tych moich przygodach, żeby was przestrzec.Świat to nie Disneylad i czasem można zapłacić srogą cenę za niefrasobliwość.Wczorajsza sytuacja była naprawdę groźna, dzisiejsza zresztą też, choć może trochę mniej, że względu na to, że był tylko jeden pies, może więc zaopatrzcie się w coś, co w razie takiego ataku może uratować wam skórę.Szczęście to jest coś, na co nie należy liczyć , niekiedy może was opuścić i zrobi to w najmniej odpowiedniej chwili...