pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Przełęcz Karkonoska

Dystans całkowity:1347.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:59
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:11760 m
Suma kalorii:17082 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:224.50 km i 11h 29m
Więcej statystyk

Przełęcz Karkonoska od Czeskiej strony

  • DST 235.00km
  • Podjazdy 2696m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 sierpnia 2017 | dodano: 16.08.2017

Wyjazd na Przełęcz Karkonoską tak trochę inną drogą niż zazwyczaj, bo już te wszystkie drogi , którymi jeżdżę od lat, strasznie mi obmierzły.










Widok z Przełęczy Karkonoskiej.Mam szczęście do widoczności...








Po drodze było zwiedzanie bunkrów...







Atrakcyjnych widoków nie brakowało na trasie.










Jezioro Łabskie w Spindlerowym Młynie

 



Zapora na Jeziorze Łabskim
 



Dla tych widoków warto się troszkę potrudzić.






Spindlerova Bouda i Odrodzenie widziane ze Spindlerovego Mlyna.

 

Kiedy na zjeździe z Przełęczy Karkonoskiej musieliśmy się zatrzymać, ponieważ kolega złapał "gumę", pod górę jechała dziewczyna...i mam wrażenie, że była to Lea.Ale może tak mi się tylko zdawało, bo kilometrów i podjazdów miałem już sporo za sobą...




Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska

Przełęcz Karkonoska

  • DST 182.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 września 2015 | dodano: 13.09.2015

W najśmielszych snach nie przypuszczałem, że w tym roku pojadę rowerem na Przełęcz Karkonoską.Nie było to zbyt rozważne,  ale dobrze, stało się i się nie odstanie.Myślałem, że wpis z wyjazdu na Czerną horę będzie ostatnim w tym roku, jednak wjazd na Przełęcz Karkonoską uznałem za wart odnotowania.Pogoda zapowiada się nieźle na jabliższą przyszłość, więc kto wie, czy jeszcze czegoś nie podjadę...

 
W Gostkowie zburzyli most, droga nieprzejezdna.Z rowerem można jednak przejść po drewnianej kładce.
 
Za Gostkowem nowa asfaltówka do Jaczkowa.A jeszcze niedawno była to polna droga.mam nadzieję niedługo ją przetestować.
 
W Kamiennej Górze pogoda nie za ciekawa.Karkonoszy nie widać, myślałem, że pojadę w Rudawy Janowickie.Przeznaczenie jednak chciało inaczej...

 
Widok z "Odrodzenia"
 
Widok z "Odrodzenia" na Przełęcz Karkonoską
 
Komentarz niepotrzebny ;)

 
Na Przełęczy Karkonoskiej
 
Schronisko "Odrodzenie"
 
Po czeskiej stronie Przełęczy Karkonoskiej
 
 Po czeskiej stronie Przełęczy Karkonoskiej
 
Podjazd od czeskiej strony.Po prawej Spindlerova Bouda
 
Nie tylko ja tu dzisiaj podjeżdżałem.
 
 
 
 
 
"Taki tyci podjazd"...
 
W dordze powrotnej robię fotki napisów.Napisy są odnowione i to cieszy

 
 
Trafiam na Karkonoski Klasyk

Meta Karkonoskiego Klasyka
 
Śnieżka widziana z Karpacza Górnego.

Póxniej była jeszcze raz Przełęcz Kowarska i reszta to już bez znaczenia.Zwyczajny powrót do domu.


Kategoria 150 i więcej, 1500mnpm i więcej, Przełęcz Karkonoska

Przełęcz Karkonoska

  • DST 230.00km
  • Podjazdy 2950m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 kwietnia 2014 | dodano: 12.04.2014

W zeszłym roku zrezygnowałem z jazdy na Przełęcz Karkonoską bo były inne, poważniejsze plany i nie chciałem ryzykować żadnej kontuzji, która te plany mogła by pokrzyżować.W tym roku jednak miałem w planie wjechać na przełęcz, ale na kolarzówce.W końcu mam górskie przełożenia a że w zeszłym roku na Modre Sedlo kolarzówką podjechałem bez problemu,  uznałem więc że tym bardziej Przełęcz Karkonoską podjadę bez trudu.Dla mnie i dla Marka trasa na Przełęcz Karkonoską ma szczególny charakter, musi być więc zrealizowana zgodnie z tradycją, czyli w całości na rowerze i powrót musi być koniecznie przez Czechy ustaloną dawno temu trasą, którą widać na mapce.Tylko tak zrealizowaną trasę uznajemy za zaliczoną i tym razem też tak było.Najgorszym na całej trasie zawsze był podjazd z Chwalca do Adrspachu, ale nie tym razem...Tym razem najgorszym okazał się podjazd z Zagórza do Dziećmorowic.Na koniec trasy mieliśmy przejechać nad Jeziorem Bystrzyckim, kiedy okazało się że właśnie zaczął się odcinek specjalny rajdu samochodowego i zarówno droga nad jeziorem, jak i przez Zagórze jest zamknięta.Pomysł jazdy do Olszyńca czy Jedliny odrzuciliśmy od razu.Czekanie około godziny na otwarcie drogi w Zagórzu też odpadało.Pozostał więc tylko podjazd z Zagórza do Dziećmorowic.Na koniec trasy taki podjazd to nie jest miła niespodzianka ale cóż było robić, podjechaliśmy...
Trochę fotek z aparatu i kamerki.Kamerka kręciła przez większość trasy i dzięki temu mogę z niej wyciąć kadry i pokazać jako fotki, które inaczej nigdy by nie powstały.

 
W górnych partiach Karkonoszy widać śnieg.Ciekawe, co nas tam czeka...?

 
Robię zoom na Dom Śląski...

 
Dotarliśmy do "Odrodzenia" ale zanim to nastąpiło...


Podjazd przez Przesiekę
 
 
 
 Kiedy przejeżdżaliśmy obok wesołej grupy turystów, dziewczyna , którą widać na tej fotce zawołała:
-Może pomóc?
-Nie nie, żadnej pomocy-odpowiedziałem
-Taka dupcia, że bym se pchnęła- zawołała dziewczyna
-I Vice versa- odparłem, na co cała grupa turystów ryknęła śmiechem a najgłośniej śmiała się moja rozmówczyni.
W dobrych humorach pojechaliśmy dalej, dzięki tej wymianie zdań zapominając o trudach jazdy.

 
Bez komentarza...
 
 
Kiedy z daleka zobaczyłem śnieg na asfalcie zawołałem radośnie, że to już koniec trasy i dalej nie pojedziemy.Myślałem, że to już koniec męki.Okazało się jednak, że koleinką można jechać bo jest wolna od śniegu i lodu i nie jest na niej ślisko.Zawiedziony musiałem męczyć się dalej, aż do "Odrodzenia".

 
No więc dotarliśmy tutaj...

 
No i garść fotek z "Odrodzenia".

 

 
Dwa zoomy na przeciwległy stok...
 

 

 

 

 

 

 
Po zjeździe z Odrodzenia fotka na Przełęczy Karkonoskiej

 
No to zjazd od Czech
 

 

 
Na ostrym zakręcie nagle mokro, jestem zaskoczony, gdyby był tu lód, było by po nas...

 
Widoczek podczas zjazdu w do Spidlerovwgo Mlyna

 
Jezioro Łabskie w Spinlerovym Mlynie
 
Zapora na Jeziorze Łabskim

 
Ostatnia fotka tego dnia.Moja ulubiona forma skalna w drodze z Trutnova do Chvalca.
 
 Podsumowując powiem tak: podjazd na Przełęcz Karkonoską nie jest najłatwiejszy i daje sporo satysfakcji.To był jednak ostatni raz, kiedy pojechałem od polskiej strony na kolarzówce, bo chociaż dalo się, to jednak na najtrudniejszych odcinkach brakowało mi przelożeń i było naprawdę ciężko.Jeśli kiedykolwiek jeszcze tam pojadę to tylko na kołach 26. 


 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska

Karkonosze

  • DST 246.00km
  • Czas 11:59
  • VAVG 20.53km/h
  • Kalorie 9407kcal
  • Podjazdy 3444m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano: 23.06.2012

Wyjazd z dwoma kolegami w Karkonosze.Na trasie pokonaliśmy Przełęcz Okraj od polskiej strony, Przełęcz Karkonoską od czeskiej strony, podjazd do Karpacza pod Wang od strony Sosnówki. Przełęcz Kowarską i Rozdroże Kowarskie od strony Kowar, Przełęcz Chełmską i Strażnicze Naroże...To tak z grubsza na razie.Relacja, fotki i filmy w późniejszym terminie.

Z dużym opóźnieniem uzupełniam wpis z tej trasy.Musiałem odwiedzić rodziców, zrobić film z trasy dla siebie i kolegów a wyszedł ponad 40-minutowy film.Trzeba było też zrobić krótki filmek na Youtube, przygotować zdjęcia...

O podjeździe na Przełęcz Karkonoską od czeskiej strony myślałem już od dawna, często też rozmawialiśmy na ten temat z Markiem.Ostatnio przygotowywałem się na tego typu trasę, mając też na myśli wyjazd na Praded.Swoim zwyczajem, miałem jechać sam, jednak zadzwonił Tadeusz, kolega z którym kiedyś przejeździliśmy na rowerach kilka tysięcy kilometrów,.Powiedział, że miałby wielką ochotę pojechać na Przełęcz Okraj.Tadeusz miał bardzo długą przerwę w jeżdżeniu ze względu na stan zdrowia ale ostatnio trochę potrenował, więc zaproponowałem, żeby jechał ze mną na Okraj, ja pojadę dalej sam a on po zdobyciu Okraju, wróci do domu sam.Markowi też spodobała się trasa, więc pojechaliśmy we trzech.Kiedyś z Markiem zdobywaliśmy razem Przełęcz Karkonoską od polskiej strony, byliśmy razem w Harrachovie i paru innych miejscach, więc towarzystwo było doborowe.Pogoda i humory dopisywały, złe przygody trzymały się od nas z daleka.
We trzech bez problemu docieramy na Przełęcz Okraj, tu żegnamy Tadeusza, który z Okrajem poradził sobie znakomicie i teraz rozpoczyna powrót do domu a my z Markiem ruszamy do Vrchlabi, aby od czeskiej strony zdobyć Przełęcz Karkonoską.W Vrchlabi na lotnisku impreza na całego, samoloty wyciągają w górę szybowce a obok zawody MTB.W rynku trafiamy na wielki start następnych zawodów MTB,.W Spindleruv Mlynie też trwa jakiś festyn, trafiamy na kawalkadę polskich motocyklistów, których pozdrawiamy machając rękami, oni też nam machają, atmosfera jest fantastyczna, widoki obłędne.
Po długim podjeździe zdobywamy Przełęcz Karkonoską i tradycyjnie podjeżdżamy do schroniska Odrodzenie.Tu decydujemy, że kolejnym podjazdem od Sosnówki wjedziemy do Karpacza.Dobrze wiemy co to za podjazd bo już kiedyś razem go podjeżdżaliśmy ale własnie o to chodzi, żeby tego dnia nie szukać ułatwień.Nie jest łatwo ale dajemy radę, zjeżdżamy przez cały Karpacz i kierujemy się do Kowar.Trwa dyskusja, czy jechać przez Kamienną Górę, czy wspiąć się na Rozdroże Kowarskie.Obaj z Markiem nie mamy ochoty na powrót przez Kamienną Górę, więc wybieramy opcję trudniejszą: jazdę przez Lubawkę i Chełmsko.Trzeba będzie podjechać Szczepanów i Przełęcz Chełmską ale od początku plan zakładał, że łatwo nie będzie.
Dpoadł mnie kryzys związany z brakiem jedzenia.Zaczynam się naprawdę wlec.
W Chełmsku orientuję się, że Marek chciał by zdążyć do domu na mecz, mnie na tym nie zależy a jestem już trochę zmęczony i mam cięższy rower na mniejszych, grubszych kołach.
Proponuję, żeby Marek jechał dalej sam, bo jadąc kolarzówką, na pewno zdąży na mecz.Rozstajemy się.Marek szybko oddala się a ja zatrzymuję się na szczycie Strażniczego Naroża, zjadam spokojnie kupiony w sklepie kawał sernika, wypijam sporo napoju, łapię drugi oddech i ruszam.
Po posiłku i odpoczynku jedzie mi się o wiele lepiej.Siły powróciły.W Unisławiu decyduję się na jazdę przez Wałbrzych, Kozice i Poniatów.Zawsze to kilka podjazdów więcej, choć kilometrów mniej, niż bym miał jadąc przez Rybnicę.Do domu docieram godzinę wcześniej, niż przypuszczałem.
Z najtrudniejszych tras na ten rok pozostal tylko Praded i Harrachov.Nie jestem pewien, czy w tym roku pojadę do Harrachova bo jakoś mnie tam nie ciągnie ale Praded...Myślę, że w niedługim czasie przyjdzie mi się zmieżyć z trasą na Pradziada.Właśnie rozmawialiśmy z Markiem o wyjeździe na Pradziada.Szykuje się nam kolejna trudna trasa, którą pewnie niedługo zrealizujemy.


No to wyruszamy...








Tadeusz wjeżdża na Przełęcz Kowarską










Dziękujemy Tadeuszowi za towarzystwo i dalej jedziemy już tylko z Markiem


Robimy sobie pamiątkową fotkę z czeskim bikerem


Jak będziemy w wieku tego czeskiego bikera tak podjeżdżać Okraj jak on, to to będzie prawdziwy sukces


Zjazd z Okraju do Czech




Pałac w Vrchlabi


Ratusz w Vrchlabi


Krakonos na starcie maratonu MTB w Vrchlabi


W rynku Vrchlabi trafiamy na start maratonu MTB



Spindleruv Mlyn.Widok na Karkonosze


Spindleruv Mlyn.Marek fotografuje fantastyczny widok Karkonoszy


Schronisko "Odrodzenie".I znowu mnie tu przyniosło...


Marek też się cieszy, że znowu tu jest


Z Markiem na przełęczy Karkonoskiej.Pokonaliśmy Królową z obu stron




Widok z Przełęczy Karkonoskiej na polską stronę.Słynny podjazd wydaje się jeszcze bardziej stromy, kiedy się zjeżdża, aż trudno uwierzyć, że można podjechać rowerem taką stromiznę...Zauważyłem też, że ktoś odświeżył napisy na asfalcie.I fajnie, miło się czyta napis "Wielkie brawa dla wszystkich", kiedy ostatkiem sił zdobywa się Królową Podjazdów.To naprawdę podnosi na duchu.

Film z trasy




<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=znqjvgxrgejfhjir" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 200 i więcej, Czechy, 1000 mnpm i więcej, Przełęcz Karkonoska

Przełęcz Karkonoska zdobyta

  • DST 229.00km
  • Czas 11:00
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Kalorie 7675kcal
  • Podjazdy 2670m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano: 11.06.2011

Wyjazd na Przełęcz Karkonoską od zeszłego roku stał się obowiązującym, corocznym wyjazdem i jest przeze mnie traktowany jak święto, więc w całości musi być zrealizowany na rowerze.
Do ostatniej jednak chwili nie byłem pewien, czy pojadę tam tego dnia bo wielką chęć miałem jechać do Srebrnej Góry, gdzie właśnie w tym dniu było Święto Twierdzy i inscenizacja bitwy z 1807 roku. W Srebrnej Górze organizowane są przemarsze zabytkowych wojsk, musztra, zwiedzanie obozu zabytkowych wojsk a sama inscenizacja bitwy to naprawdę gratka.
Kto tego nie widział, powinien tam pojechać i zobaczyć tę imprezę. W przyszłym roku oczywiście.


Sobota rano, pobudka o 3:45.Gdzieś na pewno pojadę, tylko gdzie...?Zaczynam szykować śniadanie, picie i jedzenie na drogę, nie wiem tylko jeszcze jakie mapy wezmę w drogę.
Jem spokojnie śniadanie i w pewnym momencie wewnętrznie czuję, że to właśnie teraz jest czas na zdobycie Przełęczy Karkonoskiej. Jestem tego pewien, jak niczego na świecie.
Szybka analiza prognoz pogody.
-Aaach, ta pogoda...-nigdy nie ma pewności jaka będzie, o czym przekonałem się, kiedy w drodze powrotnej dopadł mnie przelotny deszcz w Kralovcu.
Przygotowania zaczynają nabierać tempa bo czasu niewiele, na godz 6 wyznaczam sobie moment wyjazdu. Mam jednak poślizg czasowy i udaje mi się wyjechać o 7:30.
-Wjazd na Przełęcz będzie bolesny- pomyślałem sobie, wyciągając rower z piwnicy, bo jak zwykle napchałem w sakwy masę niepotrzebnych rzeczy.
Jadę sobie spokojnie, mijając kolejne miejscowości, kiedy jednak znalazłem się w Starych Bogaczowicach, za płotem jednego z gospodarstw ujadają na mnie dwa duże psy.
Nie zwracam na to szczególnej uwagi, jednak kątem oka widzę, że biegną wzdłuż ogrodzenia, na końcu którego dostrzegam dużą dziurę.
-Przejdą przez dziurę?-zastanawiam się, ale krótko, bo właśnie przeszły i ruszają do wściekłego ataku. Sięgam po puszkę z gazem na psy, wyczekuję dogodnego momentu.
-ACHTUNG!!Halt!!- wołam gardłowo, nieznoszącym sprzeciwu, pewnym siebie głosem, jednocześnie wymownie kierując gaz w kierunku zbliżających się psów. Nie ma we mnie cienia strachu i pewnie psy to wyczuwają bo zatrzymują się gwałtownie i choć jeszcze szczekają to już nie biegną za mną. Miejscowi patrzą na mnie ze zdumieniem. Pewnie nigdy nie widzieli, żeby ktoś w taki sposób bronił się przed psami. Ja też dopiero od niedawna stosuję tę metodę. Nawet nie odwracam się za siebie, okazując psom lekceważenie. One dobrze to rozumieją.
Za chwilę śmieję się na głos na myśl, że nic tak dobrze nie działa na psy jak niemiecki język.
Myślę sobie, że na polskich kierowców, niemiecka policja, mówiąca wyłącznie w języku niemieckim też by doskonale skutkowała.
Dalsza podróż przebiegała już bez podobnych przygód. Zjeżdżając z Krzełęczy Kowarskiej do Kowar zatrzymuję się, żeby cyknąć fotkę miasta.

Kowary


Ucinam sobie przy okazji pogawędkę z miejscowym bikerem, który jedzie na Przełęcz Okraj bo akurat odbywa się tam festyn organizowany we współpracy miast Kowary i czeska Mala Upa.Mnie jednak nie festyny w głowie, przecież zrezygnowałem z piątkowej , zakładowej imprezy, aby w sobotę móc pojechać gdzieś dalej.

Śnieżka
Karpacz

Zalew Sosnówka i góra z zamkiem Chojnik
Zalew sosnówka.Pogoda nad Karkonoszami nie jest pewna

Nad Karkonoszami pogoda nie jest już taka piękna. Widać sporo czarnych chmur, które mogą mi sprawić psikusa. Jadę jednak dalej, słuchając fajnych utworów z mp3-ki. Najważniejsze, że nastrój mam dobry i po dotarciu do Sosnówki nie czuję w ogóle przejechanych kilometrów i podjazdów.
Przystanek tramwajowy? ;) w Podgórzynie
Podgórzyn

Od Podgórzyna jest już coraz bardziej stromo.
Widać to wielu trenujących kolarzy i turystów na rowerach. W Podgórzynie na podjeździe wyprzedza mnie gość na kolarzówce. Jeszcze kilka lat temu nie darowałbym mu a dzisiaj nie rusza mnie to. Mam swoje cele, swoje tempo i jeszcze masę kilometrów do przejechania a on pewnie miejscowy i pewnie na przełęcz Karkonoską nie jedzie. Niechaj więc sobie jedzie zdrów.
Dojeżdżam do ostatniego, najgorszego odcinka podjazdu. Stoi tu spora grupa bikerów na góralach, wymieniamy pozdrowienia, przez chwilę ze zdziwieniem patrzą, kiedy zaczynam podjazd w kierunku przełęczy. Możliwe, że zdziwienie ich wywołuje mój załadowany rower...
Początek tego 4,5 kilometrowego podjazdu jest naprawdę stromy i wywołuje moje wątpliwości, czy dam radę...
Jednak spojrzenia i komentarze pieszych turystów sprawiają, że nie mogę się cofnąć, nie mogę się zatrzymać a tym bardziej zrezygnować.


Droga na Przełęcz Karkonoską
Droga na przełęcz Karkonoską

Końcówka 500 metrów jednak jest masakryczna. Mijam tu dwie dziewczyny, które ledwo idą.
Co kilka metrów zatrzymują się, żeby odpocząć. Widać, że mają dość.
-Dziewczyny, już jest niedaleko, damy radę- dodaję im otuchy, choć sam mam już dość.
-Naprawdę?- woła jedna z nadzieją w głosie.
-Kierujcie się hasłami napisanymi na drodze, na końcu pisze:”Wielkie brawa dla wszystkich”-śmieją się, ja też.
Na ostatnich 300 metrach przed szczytem nie jest mi już do śmiechu, mam chęć zejść z roweru, choć wiem, że to absurd i porażka. Zaczynam się modlić o wsparcie bo nóg już nie czuję i w końcu jakoś daję radę, pokonuję najgorszą stromiznę i docieram na szczyt przełęczy. Jednak nie zatrzymuję się ani na sekundę, skręcam w lewo do schroniska „Odrodzenie” bo dla mnie właśnie tam kończy się podjazd. Docieram szczęśliwy do schroniska, zatrzymuję się, robię fotki. Nie dowierzam, że znowu mi się udało, że znowu tu jestem.
Przy schronisku "Odrodzenie", które jest powyżej przełęczy
Schronisko "Odrodzenie"
Trochę widoków z okolic Przełęczy Karkonoskiej



Spindlerova Bouda
Zjeżdżam na przełęcz, tu też pamiątkowa fotka bo może to ostatni raz...

Przez chwilę zastanawiam się nad dalszą trasą.W zeszłym roku obiecałem sobie, że powrót będzie przez Czechy. Pogoda nie jest za piękna ale decyduję się. W Vrchlabi nie byłem nigdy, w Spindlerów Mlynie też nie. Zjeżdżam więc do Czech.
Po czeskiej stronie Przełęczy Karkonoskiej
Jazda wśród takich widoków to prawdziwa przyjemność.
Po drodze Spindlerów Mlyn.
Droga do Vrchlabi

Następnie Vrchlabi. Jadę główną drogą, aby dojechać do drogi nr14, którą zamierzam dotrzeć do Trutnova. Widzę jednak, że muszę zjechać do miasteczka bo Vrchlabi to prawdziwie bajkowe miasteczko. Trochę zwiedzam, wałęsając się po uliczkach miasta, robię fotki i jadę dalej.
Fotki z Vrchlabi
Czasu mało a droga daleka i po górach.
Muszę powiedzieć, że GPS sprawdził mi się doskonale , bo choć nie mam w nim mapy Czech a tylko bazową Europy, to jednak cały czas wiedziałem dokładnie gdzie jestem i mogłem spokojnie zwiedzać Vrchlabi, nie obawiając się, że później będę szukał drogi wyjazdowej do Trutnova.
Droga z Vrchalbi do Mladych Buków, w większości pod górkę, ciągnie mi się strasznie.
Nie spodziewałem się tutaj takich podjazdów. Zdobycie Przełęczy Karkonoskiej kosztowało mnie trochę i teraz każda górka daje mi w kość. Jadę więc sobie spokojnie do momentu, kiedy oglądając się za siebie widzę, że dwóch czeskich bikerów na góralach po prostu próbuje mnie dojść.
Ubrani w jednakowe stroje i kaski, na jednakowych rowerach, pochyleni nisko kręcą, dając sobie co chwilę zmiany. Coś ukłuło mnie w serce...
-Czas na obronę flagi- pomyślałem sobie. Sił już co prawda niewiele ale spróbuję nie dać tanio skóry.
Stanąłem więc na pedały i na „stojaku” pokonywałem całe wzniesienia, na zjazdach łapiąc oddech, jak ryba wyciągnięta z wody. Tak się składa, że od dwóch miesięcy trenowałem sobie podjazdy na „stojaku”, pokonując tym sposobem całe wzniesienia. Oglądając się za siebie widziałem, że moi czescy koledzy są coraz dalej ode mnie, w końcu straciłem z nimi kontakt wzrokowy.
-Może gdzieś skręcili- pomyślałem sobie.- w każdym razie, flagę obroniłem.
Dodało mi to sił i optymizmu, dotarłem wreszcie do Mladych Buków i od tego miejsca była już wspaniała trasa do Trutnova, którą pokonałem dość szybko z racji tego, że to zjazd.
Przy drodze do Trutnova stoi wielka ciężarówka, sprzedają truskawki.
Na tablicy napis:”Cerstve truskavki z Czech”.
-Czesi to dziwny naród- pomyślałem- w Polsce nikt nie kupiłby czerstwych truskawek ;)



W Trutnovie wejście do rynku tylko za opłatą bo trwa tu akurat jakiś piwny festyn.
Kapela gra wyłącznie czeską muzykę a ludzie piją wyłącznie czeskie piwo.
-No pewnie, że czeskie- śmieję się do siebie- jest przecież najlepsze.
Droga do rynku w Trutnovie

Wracam na trasę w kierunku przejścia granicznego Kralovec-Lubawka.Ciągnie mi się ta trasa bo to kawał drogi i prawie wyłącznie podjazd. Nie ostatni jednak tego dnia. Na trasie tej zaczyna padać deszcz.
-No tak, psy już mnie goniły, tylko deszczu mi brakuje do kompletu atrakcji- myślę sobie.
Patrząc na niebo widzę, że jadę w sam środek wielkich chmur. Zabezpieczam tylko kamerę, wyciągając z niej akumulator. Nie będzie więcej fotek dzisiaj bo deszcz i czasu już niewiele...
Jakoś jednak w Kralovcu, chmury rozpierzchły się i dalej była już ładna pogoda.
Na wyjeździe z Lubawki dopada mnie pragnienie, w bidonie mam już tylko resztki kakao z miodem, które zaczęło już cuchnąć.
-Pewnie już jakaś bakteria założyła w nim kolonię- pomyślałem.
Zatkałem nos i wypiłem.

Podjazd pod Przełęcz Strażnicze Naroże w Chełmsku nie zrobił na mnie wrażenia, choć obawiałem się go najbardziej tego dnia. Spokojnie dojechałem sobie do Mieroszowa a w Unisławiu udało mi się kupić wodę mineralną, której od razu wypiłem pół butelki. Ostatni podjazd z Unisławia do Rybnicy Leśnej poszedł jak z nut. Teraz już tylko Do Zagórza...Zjeżdżając z zapory jeziora w Lubachowie widzę, że pod górkę idzie starszy gość ubrany w strój kolarski, prowadzi kolarzówkę.
-Nie daje rady podjechać pod taką górkę?- myślę sobie, lecz za chwilkę zastanawiam się, że przecież może kiedyś przyjdzie dzień, że i ja będę prowadził tu rower, choć teraz właśnie wracam z najostrzejszego podjazdu szosowego. Pozdrowiłem więc go przyjaźnie gestem ręki i pojechałem już bez przygód do domu.
Dopiero wchodząc na swoje 4 piętro poczułem trudy tego dnia bo prawe kolano dało sygnał, że ma dość. W niedzielę dam porządny wypoczynek całemu organizmowi. W pełni na to zasłużył.


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska

Przełęcz Karkonoska

  • DST 225.00km
  • VMAX 66.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 sierpnia 2010 | dodano: 16.08.2010

Pojechaliśmy na ten legendarny podjazd, na Przełęcz Karkonoską.Oczywiście, od początku do końca trasy na rowerach i oczywiście w jeden dzień całą trasę przejechaliśmy bo dla nas nie ma innej opcji.Wspaniałe widoki, po drodze sporo podjazdów, Przełęcz Karkonoska była tylko jednym z nich, choć naprawdę najtrudniejszym.Mam nadzieję jeszcze kiedyś tam pojechać.
Mapka trasy nie pokazuje drogi szutrowej, którą również jechaliśmy, nie pokazuje też małego pobłądzenia w Borowicach.
Fotki tutaj


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Przełęcz Karkonoska