Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 1095.00 km (w terenie 45.00 km; 4.11%) |
Czas w ruchu: | 47:47 |
Średnia prędkość: | 19.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Suma podjazdów: | 10554 m |
Suma kalorii: | 39939 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 54.75 km i 2h 59m |
Więcej statystyk |
Rundka po pracy
-
DST
35.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień dzisiejszy był pochmurny, od południa wiał mocny wiatr.
Po pracy miałem zamiar pojechać tylko na cmentarz, aby odnaleźć grób kolegi, który zmarł kilka dni temu.Po pracy udałem się więc w tamtym kierunku.Tak się jednak składa, że ów cmentarz położony jest na wylocie z miasta, w kierunku Zagórza...Pomyślałem sobie, że może skoczę najpierw zrobić małą rundkę nad Jezioro Bystrzyckie a w drodze powrotnej znajdę ten grób kolegi.Torba na bagażniku i plecak na plecach pełne miałem zakupów , więc miałem dodatkowe obciążenie, które zrekompensowało krótki dystans.Nad jeziorem właśnie zaczynał padać lekki deszczyk.Niezrażony tym jednak, pojechałem do końca jeziora.Tam już deszcz był mocniejszy.Szybko zawróciłem bo nie miałem ochoty zmoknąć.Po zjeździe z zapory do Lubachowa deszczu już nie było.Udało się więc dziś nie zmoknąć.Nie miałem zamiaru dziś nigdzie wyjeżdżać, więc Garmin został w domu.Trasę tę mam jednak dokładnie przemierzoną a dodatkowo zmierzył mi ją dziś telefon komórkowy, który gps też posiada.
Rundka po pracy
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Kalorie 1350kcal
-
Podjazdy
311m
-
Aktywność Jazda na rowerze
To nie był lekki dzień w pracy i czułem się zmęczony, rozważałem nawet rezygnację z jazdy rowerem po pracy.Zmęczenie i silny wiatr od czoła skłoniły mnie jednak do znacznego skrócenia dzisiejszej rundki.Pojechałem nad Jezioro Bystrzycki a następnie szutrem do Zamku Grodno.Po zrobieniu kilku fotek i krótkiego filmu, wróciłem tą samą drogą do domu.Ciekawe, że po przejechaniu 13km zmęczenie gdzieś zniknęło i zaczęło mi się nieźle jechać.Ten organizm to chyba mnie trochę okłamuje dając sygnały zmęczenia, przestanę więc chyba na nie zważać ;)
Zamek Grodno
Wejście na Zamek Grodno
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
50.00km
-
Kalorie 1889kcal
-
Podjazdy
399m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda była dzisiaj wyśmienita.Było tak ciepło, że ubrałem się lżej i zabrałem cieńsze rękawiczki.To był mój błąd.W Jedlinie wcale ciepło nie było i zmarzły mi palce rąk.To jednak szczegół bez większego znaczenia.Powrót oczywiście na światłach.W drodze powrotnej już w Świdnicy próbował pogonić mnie pies, więc przyświeciłem mu lampką w oczy, on jednak nie chciał dać za wygraną i dalej atakował.Dopiero przełączenie światła w stroboskop spowodowało, że pies odskoczył, choć widać było, że niełatwo mu przełknąć porażkę.Najważniejsze, że kolejny listopadowy dzień mogłem zakończyć standardową rundką.
Jedlina Zdrój dzisiaj po zachodzie Słońca.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Szutry i Niedźwiedzica
-
DST
66.00km
-
Teren
14.00km
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 3067kcal
-
Podjazdy
1089m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miały być Czechy ale wciąż jeszcze mam mały zapasik piwa po ostatnim wyjeździe i wiatr dzisiaj mocno wiał, tak więc motywacji jakoś mi zabrakło.W tym roku tyle razy już tam byłem...W Bystrzycy Górnej skręciłem w las, żeby uciec przed wiatrem i dymem palonych jesienią liści.W lesie pusto i cisza.Spotkałem jednak samotnie przemierzającego leśne ścieżki rowerzystę.Okazał się nim być Ra1984
Pogadaliśmy chwilę a że chłodno było, ruszyliśmy każdy w swoją stronę.
Pokrążyłem jeszcze po lesie aż wyjechałem w Modliszowie.Zjazd do Złotego Lasu i ponownie na szuter.Po kilku kilometrach odechciało mi się jednak tego szutrowania, wróciłem więc do Złotego Lasu, następnie do Lubachowa i Zagórza.Miałem podjechać pod Zamek ale jakoś zniechęcił mnie zamknięty szlaban.Przejeżdżając przez Zagórze skręciłem w drogę prowadzącą do wsi Niedźwiedzica.To taki sobie asfaltowy podjazd dochodzący do 15%.
Miało być tylko do wioski, jednak jakoś tak lekko mi się jechało, że podjechałem przez całą wioskę na szczyt podjazdu i dotarłem do Jedliny Zdrój.Tam pomyślałem, że już dość na dzisiaj i przez Jugowice Zagórze (nad jeziorem) wróciłem do domu.
A to fotki z dzisiejszego wyjazdu.
Widok podczas zjazdu z Niedźwiedzicy w kierunku Jedliny
Chmury zakrywają Góry Sowie
Leśna serpentynka
Tak sfotografować Zamek Grodno można wyłącznie z Niedźwiedzicy
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy...
-
DST
32.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
18.29km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Kalorie 1208kcal
-
Podjazdy
183m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko nad Jezioro Bystrzyckie i z powrotem.Zimno, temperatura poniżej zera ale nie wiem ile dokładnie jest.
Wygląda to tak...
Ten szron nie topnieje nawet w ciągu dnia.
Na asfalcie są już miejsca, na których można by się nieźle pośliznąć przy próbie hamowania, tak jak na pokazanym na fotce zakręcie.
Wałbrzyska Strefa Ekonomiczna
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
18.31km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Kalorie 1320kcal
-
Podjazdy
392m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z konieczności skracam codzienne rundki.W górkach coraz szybciej zapada zmierzch i zimno daje się mocno we znaki.Dziś zabrałem do torby narciarskie rękawice bo wczoraj dłonie nieźle mi przymarzły.Przydały się bo w czasie zjazdu z Dziećmorowic do Złotego Lasu byłem zmuszony je założyć.Coraz mniejszy wydaje mi się sens tego jeżdżenia.Wszystkie kominy wiejskich domostw dymią niesamowicie a do tego ludzie palą jeszcze sterty liści.Jeżdżąc w takich warunkach rowerem, można się tylko nabawić choroby dróg oddechowych.W wielu miejscach szron na asfalcie zamienia się w cieniutką warstewkę lodu, stwarzając zagrożenie poślizgiem, zwłaszcza gdyby zaszła konieczność przyhamowania.
Wszystko to sprawia, że zastanawiam się nad sensem dalszych wyjazdów rowerowych.
Jadę więc sobie dzisiaj tylko na Wałbrzyską Strefę Ekonomiczną, aby zobaczyć postęp w budowie nowej drogi, przy której powstaje również asfaltowa droga rowerowa.
Tak wygląda wyasfaltowana już ścieżka rowerowa przy nowej drodze na Wałbrzyskiej Strefie.Fajnie się po niej jedzie.
Dzień szybko się kończy.Słońce zachodzi za górami...
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
50.00km
-
Czas
02:33
-
VAVG
19.61km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Kalorie 1787kcal
-
Podjazdy
435m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa rundka po robocie do jedliny Zdrój przez Dziećmorowice.Powrót przez Zagórze.
W okolicach Jedliny temperatury po zachodzie Słońca znacznie spadają poniżej zera.Jadąc na rowerze naprawdę się to czuje.
Leśne źródełko
-
DST
51.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
19.62km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Kalorie 1770kcal
-
Podjazdy
538m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa rundka do Jedliny Zdrój.W Jedlinie podjechałem troszkę pod górkę i w lesie znalazłem źródełko, o którym nic wcześniej nie wiedziałem.Oczywiście skosztowałem wodę z tego źródła i smakowała mi wybornie.Nie miałem niestety żadnej butelki żeby zabrać trochę do domu ale następnym razem zabiorę buteleczkę.
Droga do źródełka w Jedlinie
Droga do źródełka w Jedlinie
Leśna ścieżka w okolicach źródełka
Droga do źródełka w Jedlinie
A oto i źródełko
Woda w tym źródełku jest naprawdę super
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Do Czech po piwko
-
DST
95.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 3350kcal
-
Podjazdy
778m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku pojadę po piwo do Czech.Wiał południowy wiatr, więc zgodnie z tradycją, pierwsze 30km było pod wiatr i pod górkę.Nad Jeziorem Bystrzyckim było dość chłodno ale już w Głuszycy było całkiem ciepło.Za to podczas podjazdu na Przełęcz Pod Czarnochem temperatura spadła poniżej zera i to się czuło.
Od przejścia granicznego mgła, która gęstniała w miarę zagłębiania się w Czechy.W Janowiczkach zatrzymałem się na chwilkę, żeby przemyśleć sytuację.Z góry wyglądało na to, że całe Czechy spowija gęste mleko mgły.Zjechałem jeszcze kawałek z nadzieją, że może niżej mgła będzie mniejsza i wtedy minąłem dwa wielkie psy, które na mój widok podniosły się zaciekawione.
-Chyba drogę powrotną mam już odciętą- pomyślałem sobie, będąc przekonanym, że te pieski nie pozwolą mi spokojnie wrócić na przejście graniczne.
Trudno, jadę więc do Bromowa.Mgła została wyżej, więc widoczność jest dobra ale jest kiepsko.Bardzo zimno i wydaje się, jakby za chwilkę miał spaść deszcz.Tego by mi tu tylko brakowało.
W Mezimesti jest już lepiej.Cieplej i po mgle ani śladu.
W Starostinie kupuję mojego ulubionego Gambrinusa i przekraczam granicę.
W Mieroszowie znowu mgła ale już w Kowalowej mgły nie ma.Na podjeździe z Unisławia do Rybnicy piękna, słoneczna pogoda, doskonała, daleka widoczność i ciepło.Za to na zjeździe z Rybnicy do Głuszycy znowu zimno ale na szczęście mgły już nie ma.
Na domiar złego w mojej ulubionej knajpce nie mają naleśników, odjeżdżam więc głodny do domu.No cóż, piwko mam a wszystkiego przecież mieć nie można.Nad Jeziorem Bystrzyckim spotykam znajomych, z którymi wracam do Świdnicy, rozmawiając o rowerowych trasach.Czy to już naprawdę ostatni w tym roku mój wyjazd do Czech po piwko?
-Ano, to się jesce łobacy- jak mawiał stary baca.
Kamerka kompletnie nie radzi sobie ze zdjęciami mgły
W czeskich Janowiczkach przez mgłę prawie nic nie widać
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
40.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:19
-
VAVG
17.27km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Kalorie 1450kcal
-
Podjazdy
372m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mocno dzisiaj wiało, więc postanowiłem schować się w las i przejechać troszkę szutrem.W lesie wiatru nie było ale za to temperatura spadła tam mocno, że nie byłem w stanie rozgrzać się na 13% podjeździe a na zjeździe dodatkowo zmarzłem.Takiego zimna jeszcze tej jesieni nie czułem.Do takiego zimna jeszcze nie zdążyłem przywyknąć, więc trasę skróciłem jeszcze bardziej niż wczoraj.
Kilka fotek z dzisiejszej szutrówki.
No i na koniec zachód Słońca, jaki dziś zastał mnie w lesie
Do domu wróciłem oczywiście na światełkach.Dzień teraz szybko się kończy ale jazda po ciemku też ma swoje uroki.