pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:2379.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:47
Średnia prędkość:26.57 km/h
Suma podjazdów:11534 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:125.21 km i 12h 53m
Więcej statystyk

Z Arturem na knedle do Czech

  • DST 107.00km
  • Podjazdy 1053m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2013 | dodano: 31.08.2013
Uczestnicy

Mieliśmy fajny plan na ten weekend ale uznaliśmy , że do jego realizacji musi być bardziej stabilna pogoda.Uznaliśmy jednak, że może uda się skoczyć do Czech na obiadek i nie zmoknąć.Skoczyć się udało, zjeść obfity i smaczny obiadek też, ale już nie zmoknąć to się nie udało.Deszcz złapał nas w miejscowości Bohdasin.Podobno deszcz to normalne zjawisko na naszej szerokości geograficznej, nie powinien więc wzbudzać większych emocji.Skoro udało się nam zrealizować tę małą trasę, zjeść czeskie pyszności i wrócić w jednym kawałku, to dzień można uznać za udany.Piszę o tym bo mniej szczęścia mieli dwaj motocykliści, którzy w Kowalowej zderzyli się z dwoma samochodami.Była policja, dwie karetki pogotowia... ktoś chciał szybko dojechać do celu a nie dojechał doń wcale...


Cel osiągnięty, knedle skonsumowane


Kategoria 100 i więcej, Czechy

Nie ma jak...seta po robocie

  • DST 103.00km
  • Podjazdy 943m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2013 | dodano: 29.08.2013

Co tu pisać...Zwykłe treningowe kółeczko.


Kategoria 100 i więcej, Rundka po pracy, Seta po robocie

Treningowo

  • DST 64.00km
  • Podjazdy 617m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 sierpnia 2013 | dodano: 28.08.2013

Po pracy treningowa rundka dla podtrzymania nałogu.


Kategoria Rundka po pracy

Rozgrzewkowo

  • DST 71.00km
  • Podjazdy 936m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | dodano: 26.08.2013

Po pracy rozgrzewkowa rundka do Wałbrzycha.

Coś się u mnie porobiło z komentarzami.Tym razem bez mojej ingerencji.Niczego nie zmieniałem w ustawieniach a komentarze same zniknęły.Wszystko wydaje się być ustawione dobrze a komentarzy nie widać...


Kategoria Rundka po pracy

Rundka do Nysy

  • DST 223.00km
  • Podjazdy 1067m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano: 24.08.2013

Taka sobie rundka dla utrzymania formy.Jutro pewnie wrzucę tu kilka fotek.

Do ostatniej chwili nie wiedziałem w którym kierunku pojechać.Tak już mam, kiedy jadę sam.Zawsze mocno opóźnia to mój wyjazd,Teraz też wyjechałem dość późno jak na taką trasę.Nie ważne dokąd pojadę, ważne żeby utrzymać formę bo sezon rowerowy jeszcze się nie skończyl i może wpadnie mi do głowy jakiś pomysł odlotowy...;)
Najważniejsze, żeby zrobić 200km i trzymać ogień pod kotłem.
Nie będę się rozpisywał bo czasu szkoda.Przejechałem Strzelin, Grodków, Nysę ,Otmuchów, Paczków...Podziwiałem Jeziora: Nyskie, Otmuchowskie i Paczkowskie.Niech przemówią fotki, których natrzaskałem dość sporo.


Pozostałości murów obronnych w Grodkowie


Kościół farny pod wezwaniem św. Michała Archanioła


Ratusz w Grodkowie


Herby na jednej z kamienic w Grodkowie


Grodków.Pozostałości murów obronnych wtopiły się w zabudowę mieszkalną


Ruiny kościoła ewangelickiego


No i jesteśmy w Nysie


Nysa była niegdyś nazywana "miastem stu wież".Dzisiaj tych wież pozostało niewiele ale widok miasta ze wzgórza pozostał atrakcyjny


Elektrownia wodna w Nysie


Pozostałość murów obronnych.Wieża bramna w Nysie.






Zabytkowa studnia w Nysie


Przez Nysę przejeżdża duża kawalkada motocykli


Wieża Ziębicka w Nysie




Nowoczesny ratusz w Nysie


Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie


Dom Wagi Miejskiej w Nysie


Zbliżenia na figury na Domu Wagi Miejskiej




Fontanna Trytona.Ponoć ma swój pierwowzór w Rzymie




Pstrykam z oddali Otmuchów


Zamek w Otmuchowie


Wieża bramna w Otmuchowie


Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego


Ratusz w Otmuchowie


Zegar słoneczny na ratuszu w Otmuchowie wciąż "na chodzie"


Zamek w Otmuchowie








Przez chwilę poczułem się, jakbym znowu był nad morzem...






W oddali widać Otmuchów


Zamek w Otmuchowie






kończąc trasę widzę pięknie podświetlony Dzierżoniów.Takiego podświetlenia jeszcze tu nie miałem


Fotka dla Marka.Kościół w Bielawie


Na koniec robię jeszcze dwa zoomy Dzierżoniowa bo takiego podświetlenia to już tu chyba nie zobaczę



Kategoria 200 i więcej

Na Chełmiec

  • DST 77.00km
  • Podjazdy 1240m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 sierpnia 2013 | dodano: 21.08.2013

Po wyprawie nad morze musiałem odpocząć, poukładać swoje sprawy a dzisiaj postanowiłem troszkę pokręcić.Wziąłem więc Kelisa i zrobiłem rundkę, zaliczając szczyt Chełmca.Jakoś dziwnie bez wysiłku wjechało mi się na tę górkę.



Ostatni dzień wyprawy.Kalisz-Świdnica.

  • DST 203.00km
  • Podjazdy 795m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 sierpnia 2013 | dodano: 14.08.2013
Uczestnicy

Tym ostatnim odcinkiem trasy, zakończyliśmy naszą rowerową wyprawę.Każda podróż musi się jakoś skończyć.Nasza zakończyła się szczęśliwie , ostatnim odcinkiem trasy, który zaczął się 18 kilometrów przed Kaliszem a skończył w Świdnicy.
Tak wyglądała całość trasy wyprawy, której łączna długość wyniosła 1494km



Pobudka w zajeździe Maxim, 18km przed Kaliszem. Zjadamy obfite i smaczne śniadanko i z żalem opuszczamy przyjazny zajazd Maxim. Dzisiaj ostatni etap naszej podróży. Okazuje się, że wiatr nie zmienił kierunku ani siły, więc będzie to już trzeci dzień piłowania pod wiatr.
Na krótko zatrzymujemy się w Kaliszu i jedziemy, jedziemy, jedziemy...Po drodze nie ma już wielu atrakcji, koncentrujemy się więc na jeździe. Łatwo nie jest. Tak zwane płaskie tereny mają to do siebie, że co prawda nie ma tu podjazdów, ale nie ma też zjazdów. Każdy kilometr trzeba wykręcić .Jeśli do tego dojdzie jazda pod silny wiatr na nieosłoniętym terenie, to trzeba się nieźle spocić, żeby przejechać 200km.Tak naprawdę jednak na dłuższych odcinkach trasa wcale nie jest taka płaska. Teren jest mocno pofałdowany, tych niby zjazdów wcale się nie odczuwa, za to podjazdy jak najbardziej, czuje się, zwłaszcza jeśli jedzie się pod silny wiatr. Trzeci dzień jazdy pod ten wiatr daje się nam już mocno we znaki. Przed Wrocławiem wiatr jednak jakby zmienił kierunek i wieje nam z boku. Jest trochę łatwiej.
Po około 130km zatrzymujemy się w jakimś zajeździe przed Wrocławiem i zjadamy ostatni obiad tej wyprawy. Wrocław okazuje się najgorszym miastem na naszej trasie. . Jazda przez to miasto jest masakryczna, ze względu na ruch samochodowy i pozwężane drogi. To prawdziwie wrogie dla rowerzysty środowisko .Na początku jadę szosą z samochodami ale po jakimś czasie wydaje mi się to zbyt ryzykowne i uciekam na chodnik. Jadę trochę chodnikami, trochę ścieżkami rowerowymi. Artur uparcie jedzie szosą razem z samochodami. Po jakimś czasie tracę go z oczu. Nie ma szans żebym pobłądził we Wrocławiu, bo dość dobrze się tam orientuję, Artur twierdzi, że zna Wrocław. Spotykamy się na Bielanach, na drodze krajowej 35, którą jedziemy do Marcinowic. W Marcinowicach jednak odbijamy na Stefanowice, Gruszów , Wilków i Pszenno. Wreszcie Świdnica. Na krzyżówce koło TESCO rozstajemy się. To w tym miejscu zaczęła się nasza podróż i przygoda i tu się kończy. Zamknęliśmy to małe kółko. Jazda nad morze w niecałą dobę, przejazd wybrzeżem na Hel a następnie powrót, w całości zrealizowane na rowerach, wyjąwszy krótką przeprawę promową z Helu do Gdyni, w końcu to tylko 20km statkiem. Jest powód do satysfakcji.
Nie opisałem wszystkiego, co działo się na tej wyprawie, bo musiał bym książkę napisać a i tak pewnie nikt by tego w całości nie przeczytał. Czasu zresztą też mi na to brak. Nie wszystko też , co ciekawe sfotografowałem, bo pewnie do dziś byśmy nie wrócili. Myślę, że zdobyłem trochę doświadczenia, czegoś się nauczyłem o wielodniowych wyjazdach na rowerze. Chyba złapałem prawdziwego bakcyla. Możliwe, że w przyszłym roku znowu coś zaplanuję, coś jeszcze większego... Mam całą zimę na snucie planów i oglądanie map. Możliwe też, że jeszcze kogoś zaproszę na kolejną wyprawę...Czuję też, że straciłem trochę kilogramów i od powrotu nie mogę przestać jeść. Cały czas czuję głód. Mam nadzieję, że to się niedługo skończy bo stracę majątek na jedzenie...
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z siebie i ze sprzętu, który sprawił się niezawodnie, chociaż Artur i tak twierdzi, że sobie nie pojeździł.




Ratusz w Kaliszu




Oleśnica


Widok Ślęży po wyjeździe z Wrocławia sprawia, że czujemy się już prawie w jak w domu...


Kategoria 200 i więcej, Nad morze 2013

Torun-Kalisz

  • DST 193.00km
  • Podjazdy 504m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2013 | dodano: 13.08.2013
Uczestnicy

Budzimy się rano w zajeździe, 30km przed Toruniem a za oknami leje deszcz.Nie ma rady, zjadamy obfite i smaczne śniadanko i ruszamy w trasę.Przed Toruniem deszczowi się znudziło i przestał padać ale co nas zmoczył to nasze.Prawie 30km jazdy w dzeszczu...no cóż mogło być gorzej, bo mogło przecież lać cały dzień.W Toruniu zwiedzamy rynek i okolice, kupujemy pierniki-ja zjadam od razu całą paczkę, bo jestem wciąż wygłodniały.Robimy trochę fotek i jedziemy.Po drodze sporo jezior, Czyste, Jeleniec , Głuchowskie...Niestety Chełmżę i Jezioro Chełmżyńskie mijamy bokiem, co dziś uważam za błąd w planowaniu trasy, wynikający z niedającego się wytłumaczyć pośpiechu.Mijamy Jeziora: Skulska Wieś i Skulskie, Jeziora : Mokrzyńskie, Pątnowskie i Gosławskie.Przejeżdżamy przez Inowrocław i Konin. Dzisiaj znowu mamy przerąbane, bo znowu mamy silny wiatr od czoła.To jest drugi dzień piłowania pod wiatr.Zrobiło się też chłodniej, co ma swoje dobre strony.Dziisiaj chcemy dotrzeć w okolice Kalisza, żeby jutro, ostatnim etapem zajechać do Świdnicy.Na 18km przed Kaliszem mamy przejechane 193km , jesteśmy już umordowani tym wiatrem i trafiamy na zajazd Maxim.Wygląda luksusowo, podoba nam się ale nie wiemy, czy nocleg tutaj nie będzie dla nas zbyt kosztowny.Okazuje się, że cena nie jest wygórowana.Zatrzymujemy się więc w tym zajeździe bo nie wiemy, czy bliżej Kalisza znajdzie się nocleg w przystępnej cenie.
Musimy efektywnie wypocząć i porządnie zjeść bo jutro ostatni etap naszej rowerowej wyprawy.


Kilka fotek z Torunia










Tu kupujemy pierniki




Planetarium


Więzienie w Toruniu


Uniwersytet Mikołaja Kopernika


Krzywa wieża w Toruniu, choć tak naprawdę nie jest krzywa, tylko odchylona








Żegnamy Toruń i Wisłę






Most w Koninie


Artur pognał gdzieś do przodu a ja robię sobie fotkę na moście w Koninie


18km przed Kaliszem trafiamy na fajny zajazd, w którym nocujemy


Restauracja zajazdu jest dobrze zaopatrzona


Miła obsługa spełnia z uśmiechem większość naszych życzeń




Na śniadanie jajecznica i szwedzki stół.Dostaję także dużą szklankę soku z grejfruta i dużego loda.


Tam schowano nasze rowery, biorąc za nie pełną odpowiedzialność

To było chyba najlepsze miejsce noclegowe na całej naszej trasie.


Kategoria Nad morze 2013

Gdansk-prawie Torun

  • DST 183.00km
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 | dodano: 13.08.2013
Uczestnicy

Trasa z Gdanska do Torunia.relacja po powrocie z wyprawy.

Czas na wyjazd z Gdańska.Naszym celem jest Toruń a po drodze zamek w Malborku.Na początku nawigacja wariuje.Najpierw wyprowadza nas w jakieś pola a następnie każe zawracać.Dostaję nauczkę, że jeżdżąc rowerem szosowym trzeba nawigację przełączać na profil samochodowy.Wtedy nawigacja działa bardziej precyzyjnie i sensownie wytycza trasę.W końcu trafiamy na właściwą drogę i jedziemy do Malborka.Wieje bardzo silny, południowy wiatr, który na nieosłoniętym terenie daje nam nieźle w kość.W Malborku mamy chwilę wytchnienia.Oglądamy zamek, robimy fotki, zjadamy posiłek i jedziemy w kierunku Torunia.Po drodze mamy tak piękne miasta jak, Sztum, Kwidzyń i Grudziądz.Przecinamy rzeki Nogat i Wisłę, podziwiamy widoki wielu jezior i stawów.
To wpsaniałe zobaczyć tyle miejsc w jednej wyprawie.Jakieś 30km przed Toruniem, za Stolnem widzimy zajazd.Są wolne pokoje i jest niedrogo.Nie wiemy czy bliżej Torunia znajdziemy jakiś nocleg i czy nie będzie drożej, mamy też już 183km jazdy pod silny wiatr.Chcemy odpocząć.Tutaj więc kończy się nasza dzisiejsza trasa.Okazuje się, że jedzenie w tym zajeździe jest smaczne i jest go dużo w jednej porcji.Właścicielka ostrzega nas tylko, abyśmy w nocy nie wychodzili z budynku, bo ona na noc wypuszcza trzy duże psy.Nie polecam więc nocnej jazdy rowerem w pobliżu tego zajazdu.Właścicielka zajazdu chyba nie ma wyobraźni.Atak trzech takich psów na samotnego rowerzystę w całkowitych ciemnościach móglby się skończyć tragicznie.
Poza tym zajazd naprawdę można polecić.Śniadanko wliczone w cenę noclegu było obfite i wyborne.




Rzeka Nogat a nad Nogatem...


...zamek w Malborku












</b>


<b>Po tym moście wjechaliśmy na teren zamku





Zamek w Malborku robi wrażenie.


Kategoria 150 i więcej, Nad morze 2013

Gdynia-Gdańsk

  • DST 31.00km
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2013 | dodano: 15.08.2013
Uczestnicy

Przejazd z Gdyni do Gdańska.
Jak już pisałem w poprzednim wpisie, zakorkowana samochodami droga z Władysławowa do Gdańska nie dawała nam spokoju. Chciałem do Gdańska dojechać możliwie bez problemów, żeby mieć czas na spotkanie z córką, zięciem i wnukiem, których nie widziałem już dość długo. Spacerując po porcie w Helu, wpadliśmy na pomysł przeprawienia się do Gdyni tramwajem wodnym. Ucieknie nam co prawda trochę kilometrów z trasy ale zyskam trochę czasu na spotkanie z rodzinką, zyskamy więcej czasu na zwiedzanie Helu i będziemy mogli pozwolić sobie na skosztowanie regionalnych piw. Z drugiej strony patrząc, być nad morzem i nie popłynąć statkiem?Decyzja więc zapadła, płyniemy promem do Gdyni.
Trasa tramwaju wodnego do Gdyni wynosi około 20km, lądem w to samo miejsce to około 70km.Takie dane otrzymujemy od marynarza promu. Płynie się super. Podziwiamy morze, statki i promy, oraz odległą o 20km Gdynię. Po godzinnym rejsie jesteśmy w porcie w Gdyni.
Na nasze nieszczęście trwa tu triathlon, o którym mówiły media.Pół Gdyni jest zamknięta na potrzeby zawodów, co zmusza nas do kluczenia po tym nieznanym nam mieście.W końcu udaje się nam wyjechać i nawet nie spostrzegłem, kiedy jesteśmy już w Gdańsku.Trasa rowerowa króciutka ale musimy przejechać cały Gdańsk, gdyż znany mi zajazd, w którym nocowałem 4 lata temu znajduje się na wylocie Gdańska w dzielnicy Orunia.Jest to dla nas bardzo wygodne rozwiązanie bo rano trzeba ruszać w trasę, więc lepiej nocować na wylocie miasta.Po prysznicu jedziemy autobusem pod dworzec kolejowy .Tam spotykamy się z moją córką, zięciem i wnukiem. Oni doskonale znają Gdańsk,więc oprowadzają nas skrótowo po najciekawszych miejscach tego miasta. Jemy obiad w harcerskiej stołówce a następnie wypijamy wyborne piwo Złote Lwy w Gdańskiej Restauracji, w której menu można znaleźć nawet ulubione dania Lecha Wałęsy. Na chwilkę jeszcze wpadamy do mieszkania moich bliskich na kawę i jabłecznik i robi się późno. Trzeba wracać do zajazdu spać bo rano czeka nas jazda do Torunia.


Ostatnie chwile na Helu przed odpłynięciem do Gdyni






Odległa o 20km Gdynia


Już jesteśmy na promie


Żegnamy Hel


Katamaran mknie całą naprzód


Wczoraj fotografowałem ten statek z Helu a dzisiaj przepływamy obok niego


Gdynia już blisko






Zjadamy sowity obiadek w stołówce harcerskiej


Fotka pod Neptunem obowiązkowa


Artur przechodzi przez bramkę liczącą ludzi...


Trwa występ kabaretu OTTO...




W Gdańskiej Restauracji piwo Złote Lwy podawane jest w tradycyjnych, zdobionych kuflach.Smakuje wybornie.




Kilka widoczków Gdańska z wieży Kościoła Mariackiego








Kategoria Nad morze 2013