pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

1000 mnpm i więcej

Dystans całkowity:5466.54 km (w terenie 16.00 km; 0.29%)
Czas w ruchu:74:33
Średnia prędkość:19.91 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:64133 m
Maks. tętno maksymalne:156 (91 %)
Maks. tętno średnie:133 (78 %)
Suma kalorii:62462 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:195.23 km i 10h 39m
Więcej statystyk

Przełęcz Karkonoska od Czeskiej strony

  • DST 235.00km
  • Podjazdy 2696m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 sierpnia 2017 | dodano: 16.08.2017

Wyjazd na Przełęcz Karkonoską tak trochę inną drogą niż zazwyczaj, bo już te wszystkie drogi , którymi jeżdżę od lat, strasznie mi obmierzły.










Widok z Przełęczy Karkonoskiej.Mam szczęście do widoczności...








Po drodze było zwiedzanie bunkrów...







Atrakcyjnych widoków nie brakowało na trasie.










Jezioro Łabskie w Spindlerowym Młynie

 



Zapora na Jeziorze Łabskim
 



Dla tych widoków warto się troszkę potrudzić.






Spindlerova Bouda i Odrodzenie widziane ze Spindlerovego Mlyna.

 

Kiedy na zjeździe z Przełęczy Karkonoskiej musieliśmy się zatrzymać, ponieważ kolega złapał "gumę", pod górę jechała dziewczyna...i mam wrażenie, że była to Lea.Ale może tak mi się tylko zdawało, bo kilometrów i podjazdów miałem już sporo za sobą...




Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska

Pec pod Snezkou 2

  • DST 174.00km
  • Podjazdy 2777m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 lipca 2014 | dodano: 19.07.2014

Kiedy w zeszłą niedzielę zawitałem do Pecu pod Snezkou, obiecałem sobie, że w najbliższym możliwym terminie zawitam tam ponownie, aby objeździć okoliczne górki.Tak własnie dzisiaj zrobiłem.W najbliższym czasie dodam fotki.

 

 

 

 

 
Było naprawdę gorąco i duszno.


 Lyžařská bouda 1205m.n.p.m.
 

 

 

 
W oddali Śnieżka

 
Zjazd do Pecu

 

 
Przegoniłem biedaka z asfaltu, żeby go samochody nie rozjechały

 

 

 

 
Ostrzeżenie dla rowerzystów.Odcinek śmiertelnych wypadków.

 

 
Kostel sv.Petra a Pavla

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
 Tetrevi boudy 1024mnpm

 

 

Černá Hora widziana z Lyzarskiej boudy
 

 

 
Liščí hora.Na jej zboczu widoczna Lyzarska bouda, gdzie przed chwilką byłem
 
 
Pražská bouda
 
 

 

 

 

 

 

 
W oddali Śnieżka a zaraz zrobimy zbliżenie na jej szczyt...

 
...no i mamy zoom na Śnieżkę.Widać tłumy ludzi na szczycie.

 
Droga z Pecu na Vyrovkę i Modre Sedlo

 
Pec pod Snezkou a w oddali Studniční hora.
 
 

 
Studniční hora (Góra Studzienna)
 

Widać stąd schronisko Vyrovka...

 
...jak również widać przełęcz Modre Sedlo

 
Zabezpieczenie samochodu przed kradzieżą?

 

 

 
Na szutrowym szlaku

 

 
Wypadek na wjeździe do Kamiennej Góry.Dobrze że przyjechałem tu po wypadku.Czasem nie warto się śpieszyć...

Na razie o mapce trasy możecie zapomnieć.

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy

Pec pod Snezkou

  • DST 175.00km
  • Podjazdy 1999m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lipca 2014 | dodano: 13.07.2014

Właściwie to nie wiedziałem co dzisiaj ze sobą począć.W niedzielę nie mam zwyczaju jeździć, jednak wczoraj pogoda wystrychnęła mnie na dudka...Pomyślałem sobie, że obojętnie dokąd pojadę, aby było troszkę podjazdów.Wybór padł na Pec pod Snezkou, od Trutnova, następnie na Okraj, jednak tym razem szutrem przez Spaleni Mlyn.Jeżdżąc Lincolnem mogę sobie pozwolić na jazdę po lekkich szutrach.Gdyby dzisiaj była sobota a nie niedziela, to pewnie pojechał bym dalej, ale jutro muszę iść do pracy, więc tyle co zrobiłem, musiało wystarczyć.
Na koniec trasy, w Jabłowie wyskoczył na mnie doberman.To chyba najgłupsze psy na świecie a jednocześnie dość niebezpieczne, ale właściciel tego osobnika też chyba zbytnim rozumem nie grzeszy, że tego psa luzem wypuścił.Nie miałem wyboru, bo z dobermanem nijak dogadać się nie da, trzeba albo nad nim zapanować, co kilka razy mi się udało. albo go zastrzelić, podpuściłem więc psa najbliżej, jak tylko można było i huknąłem mu prosto w otwarty do gryzienia pysk.Huk musiał go zaboleć, bo pies aż zaskowyczał i wydarł z powrotem na posesję.Mam nadzieję, że czegoś się nauczył i nie będzie już z nim kłopotów, bo to moja ulubiona trasa i jeśli to nie pomoże, następnym razem użyję czegoś, co zaboli znacznie bardziej.

 
Jeden z bunkrów w Czechach

 
Pogoda znowu próbuje mnie straszyć, jednak w tym miejscu i tak nie mógłbym się wycofać

 
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej.Ciekawe że nie ma pomników poległych w II Wojnie Światowej.Co, oni gorsi byli?

 
Pec pod Snezkou

 

 
Tu musiałem zawrócić.Ach, gdyby to była sobota, pojeździł bym tu jeszcze...

 
Szutrem na Okraj

 

 

 
Tu jest naprawdę urokliwie.Lincoln doczekał się wreszcie bocznej podpórki, która dla roweru turystycznego jest nieoceniona.

 
Szutrowym szlakiem na Okraj.

 

 
Tu można się napić.Jest nawet kubek...

 

 

 

 

 
Na wjeździe do Kamiennej Góry ktoś umieścił antysemicki transparent.

I jeszcze kilka kadrów z pracującej na kierownicy kamerki

 
Szutrowy szlak na Okraj

 

 

 

 
Później szuter zamienia się w drogę asfaltową o sporym nachyleniu

 
ŁOOOO...trzeba nieźle depnąć...

 
 Ostro ale krótko...


 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy

Černá Hora

  • DST 207.00km
  • Podjazdy 2940m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014 | dodano: 28.06.2014

Na ten dzień zaplanowałem sobie wyjazd na szczyt Czernej Hory w czeskich Karkonoszach.
Miałem jechać sam, ale w ostatniej chwili zadzwonił Marek, któremu zawaliły się rowerowe plany na ten dzień, więc pojechaliśmy we dwóch.Pogoda próbowała nas zniechęcić do wjazu na Czerną Horę.A to wiatr od czoła ze Świdnicy do samego lasu w Ogorzelcu a to strasząc deszczem, którego smugi oglądaliśmy nad Karkonoszami.Z uporem i nadzieją, że silny wiatr przegna jednak ten deszcz, kontynuowaliśmy jazdę.O jedenaście minut poprawił mi się czas jazdy ze Świdnicy na Okraj, choć było pod wiatr i wcale się o to nie starałem.Po prostu tak wyszło.
Na Okraju , po czeskiej stronie trwała jakaś impreza a cyklobusy woziły na górę turystów.To po czeskiej stronie.Po naszej, jak zwykle marazm i psy du...mi szczekają.
Już na zjeździe z Okraju do Svobody nad Upou posypalo nas trochę deszczem i tak było aż do wjazdu na szczyt Czernej Hory.Byliśmy jednak zdeterminowani osiągnąć cel i w nagrodę pogoda , po wjeździe na szczyt Czernej Hory, zmieniła się całkowicie na piękną i sloneczną.I tak było już do końca dnia.W Chvalcu jedziemy prosto, nie skręcamu na Adrspach.W Jifce Vernerovicach rozjechaliśmy się.Chciałem mieć dystans 200km.Musiałem zwiększyć kółko, żeby to osiągnąć.Marek pojechał na Adrspach a ja w kierunku Polic.Przed Policami jednak podjechałem na zamek Bischofstein a następnie do Teplic.Na granicy w Starostinie zamówiłem sobie obiadek w czeskiej knajpce, gdzie na wstępie, gratis dostałem ciastko a obiad okazał się dla mnie tańszy o 10zł niż poprzednim razem, kiedy tu jadłem.Właściciel już mnie rozpoznaje i być może dostałem zniżkę?Po obiadku ciężko mi było wystartować i przez 10km wlokłem się okrutnie.Później już znowu nieźle mi się jechało.Jak widać, pogodą nie do końca należy się przejmować, bo czasem postraszy ale też potrafi być łaskawa.Inną sprawą jest, że na deszcz byłem bardzo dobrze przygotowany, podobnie jak na wiele innych niespodzianek.

 
Honorowa rundka wokół wieży telewizyjnej na Czernej Horze.

 
obowiązkowe fotki na szczycie

 

 
Oczywiście na Lincolnie
 
 
Narada nad trasą powrotną

 
Jedziemy do wieży widokowej

 
Czesi od najmłodszych lat zdobywają szczyty swoich gór
 
 
Niewiele tu widać,..
 
 

 
Widoki niestety zaparowane

 

 
Podczas powrotu zatrzymujemy się, żeby porobić fotki

 

 

 

 

 
Dopiero na zjeździe możemy ocenić nachylenie drogi wjazdowej na szczyt.

 

 
My już zjeżdżamy ale inni muszą się dopiero pomęczyć, chcąc zdobyć szczyt Czernej Hory

 
No to zjeżdżamy

 
Na pożegnanie Czernej Hory tankujemy wyborną wodę ze źródełka

 
I odjazd

Później już tylko jechaliśmy i nie robiłem fotek, choć kamera na kierownicy pracowała jeszcze długo.
 
 


 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy

Okraj od Trutnova z Tadeuszem i Markiem

  • DST 165.00km
  • Podjazdy 1840m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 czerwca 2014 | dodano: 21.06.2014

Kiedyś Tadeusz wspominał mi, że chciałby abym z nim pojechał na Przełęcz Okraj od Trutnova.Niestety, o tej porze roku Okraju już nie mam w planach, bo są już teraz inne cele, jednak pogoda dzisiaj nie nastrajała do realizacji moich planów, zadzwoniłem więc do Tadeusza z propozycją jazdy do Golińska na jedno piwko bezprocentowe.Tadeusz zadzwonił do Marka, który dojechał do nas niedaleko Olszyńca.I tak oto nieoczekiwanie pojechaliśmy we trzech.Zaproponowałem wówczas, że do Golińska na piwko pojedziemy innym razem a teraz może by tak na Okraj od Trutnova...
Marek szybko podchwycił pomysł a i Tadeusz nie oponował.Pojechaliśmy więc tak trochę z zaskoczenia na ten Okraj od Trutnova.I tak oto dwie pieczenie przy jednym ogniu upiekliśmy: ja z Markiem troszkę sobie potrenowaliśmy a Tadeusz zrealizował swój zamysł, żeby podjechać na Okraj od Trutnova.Mieliśmy fart, że cała wycieczka przeszła na sucho, choć za Trutnovem troszkę poprószył deszczyk, ale tylko chwilkę.Na Okraju asfalt był mokry.Widocznie padało tam przed naszym wjazdem na szczyt przełęczy.
Tadeusz w bardzo ładnym stylu wjechał na szczyt przełęczy a przecież podjazdów na dojeździe nie brakowało.W drodze powrotnej też przecież nie cały czas było z górki.
Ta dzisiejsza wycieczka została zrealizowana dla Tadeusza, który jest za to dla mnie bohaterem dnia, bo wiem ile go ten wyjazd kosztował wysiłku.Ja też muszę przecież czasem zrobić coś dla kolegów a nie tylko dla siebie.Podsumowując, mogę uznać dzisiejszy wypadzik za bardzo udany.


 
 Marek z Tadeuszem

 

 
Tadeusz dojeżdża na Okraj

 
Jest, jest jest...;)

 
W drodze powrotnej cykam Śnieżkę

 
Tadeusz podjeżdża w Kamiennej Górze

 
Już nawet nie wiem, gdzie ten podjazd był...

 
Tadeusz kończy podjazd z Jabłowa do Lubomina..I tutaj Tadeusz sobie poradził., choć był już bardzo zmęczony tymi podjazdami ale nie dawał za wygraną.

Mapka dzisiejszej trasy

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy

Masyw Śnieżnika

  • DST 195.00km
  • Podjazdy 2432m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano: 19.06.2014

Głównym celem dzisiejszej trasy był przejazd niebieskim szlakiem od Schroniska na Śnieżniku do Międzylesia.Reszta to improwizacja.
Z trasy tej powstała dość obszerna relacja, której  jednak po namyśle postanowiłem nie publikować.
Dodaję więc tylko fotki.

 
W Górach Złotych
 
 
Tu obowiązkowa fotka

 
Wapiennik w Kletnie

 
I znowu tu jestem.Schronisko Na Śnieżniku

 

 
Schronisko Na Śnieżniku widziane z niebieskiego szlaku 
 
 
Widoki niestety zamydlone

 
ale jak się podrasuje fotkę, to coś tam widać...;)

 

 

 
Liczyłem na trochę lepszą nawierzchnię niebieskiego szlaku.Lincoln jednak poradził sobie.

 

  
Wreszcie asfaltówka


 
Orzeźwiający widok i szum krystalicznie czystej wody górskich potoków

 
 
 

 

 

 

 
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej, w Długopolu Górnym

 
Nazwiska poległych...

 

 
 
 

 
Pięknie odnowione mury obronny w Bystrzycy Kłodzkiej
 
 

 
Za Bystrzycą Kłodzką trafiam na przydrożny krzyż z kamizelką rowerzysty

 
...a na kamizelce napis " Bezpieczna Jazda"...Ktoś już kiedyś pokazywał to na swoim blogu.

 

 
Ostatnie już dziś spojrzenie na Złoty Stok...

 
...i na Kamieniec Ząbkowicki.


 


 

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Kotlina Kłodzka

Okraj od Trutnova

  • DST 205.00km
  • Podjazdy 2234m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 maja 2014 | dodano: 25.05.2014

Tym razem podjazd na Okraj od Trutnova.Ma on swoją wartość, ponieważ od Trutnova jest to ponad 30km ciągłego podjazdu.Ostatnio burzowa pogoda nie pozwala na jazdę gdzierś dalej, troszkę jednak dało się dzisiaj pokręcić dla utrzymania fgormy.
Zabrałem dzisiaj czujnik pulsometru do Garmina, żeby zobaczyć, czy mam prawidłowe tętno w czasie jazdy.Wiele lat temu jeździłem z pulsometrem i dawało to dobre efekty, jednak później było wiele lat jeżdżenia bez pulsometru.Postanowiłem sprawdzić, obecne wskazania pulsometru w czasie jazdy.Jakież było moje zdumienie, kiedy okazalo się, że jeżdżąc bez pulksometru popełniam masę błędów a cierpi na tym organizm.Wskazania pulsometru dobitnie to pokazały.Nie ma rady, trzeba będzie jeździć z pulsometrem i trzymać się pewnych zasad.

 
Ten widok za Trutnovem sprawił, że zacząłem się zastanawiać, czy to aby na pewno był dobry pomysł...Odwrót jednak nie wchodził w rachubę.

 
Później było już dużo lepiej ale na zjeździe kurtka się przydała...


 


 
 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy

Schronisko Jelenka

  • DST 164.00km
  • Podjazdy 2205m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 maja 2014 | dodano: 01.05.2014

Prognozy pogody straszą burzami ale ja zamierzam dobrze rozpocząć miesiąc maj.
Podjazd do schroniska "Jelenka" uznaję za godny cel na pierwszomajowy wypad.W końcu to dość stromy podjazd na wysokość 1260mnpm .
Droga wiodła oczywiście przez Przełęcz Okraj, gdzie spotkałem dwóch rowerzystów z Kowar.Trochę pogadaliśmy, dzięki czemu nie zauważyłem jak wjechaliśmy na Przełęcz Okraj.Taki ze mnie gaduła.
Widać było, że kiepskie prognozy pogody mogą się sprawdzić, ja jednak nie chciałem odpuścić.byłem tak blisko Jelenki...Tradycją się już stało, że schronisko Jelenka wita mnie deszczem, śniegiem, lub gradem.Nie inaczej było dzisiaj.Do schroniska wjechałem z padającym deszczem.Nie przejąłem się tym zbytnio.Ustawiłem aparat i pstryknałem pamiątkową fotkę a później jeszcze kilka innych.W drodze powrotnej patrzę, a na drodze stoją sobie dwa wilki.-Ki diabeł- myslę sobie- nie słyszałem, żeby w Karkonoszach żyły wilki.
Zatrzymałem się szybko i sięgnąłem po aparat, modląc się żeby wilki nie uciekły w las zanim zrobię im fotkę.Wilki przyglądały mi się zaciekawione a tymczasem zza zakrętu wyłonił się człowiek, który okazał się być właścicielem wilków.Powiedział mi, że przywiózł te wilki ze Słowacji.Były oczywiście oswojone i nie wykazywały żadnych emocji , zachowywały się bardzo spokojnie, zupełmnie inaczej niż psy.No cóż, skoro nie mogłem zrobić fotki dzikim wilkom, to dobre chociaż takie, oswojone...Rozpatrywałem różne warianty drogi powrotnej, ale psująca się pogoda przekonała mnie, że trzeba wracać najkrótszą drogą do domu i wszystko było by dobrze, gdybym tak własnie zrobił.Tymczasem już na Rozdrożu Kowarskim wpadło mi do głowy, że wrócę przez Bukowiec, Wojanów i Janowice Wielkie a przecież dobrze wiedziałem, że w okolicach Jeleniej Góry ma padać deszcz i może być burza.Tak też się stało.Już w Łomnicy wpakowałem się pod churę, z której siąpił sobie prysznic i zaczęło grzmieć.Grzmoty zostawiłem za Miedzianką ale deszcz towarzyszył mi już do końca trasy.Nie pomogły ani przeciwdeszczowe ochraniacze na buty, ani całkiem przecież niezłe ciuchy przeciwdeszczowe.Wszystko przemokło.Trasę uznaję jednak za bardzo udaną, choć szkoda że ten deszcz spowodował znaczne skrócenie trasy.Miałem wielką chęć jeszcze coś tam poimprowizować.Wielkim grzechem było by jednak narzekać, bo w końcu cel zrealizowałem i to mnie napawa optymizmem.

 
 Cel osiągnięty.Schronisko Jelenka

 
Widok ze schroniska Jelenka

 
"Taki tyci podjazd"...

 
 
 
Ostatni odcinek podjazdu do Jelenki.Fotka robiona w drodze powrotnej.Żeby nie było żeee...

 
wilki i ich właściciel...

 
Ten zawodnik ostro pruł na Okraj.Musiałem go zabrać z drogi bo jeszcze by go ktoś rozjechał, a przecież szkoda takiego sympatycznego robala.

 
Daleko na zboczu góry, malutki jasny punkt to schronisko Jelenka...

 
Zoom na Jelenkę...

 
W oddali widać szczyt Śnieżki

 
obowiązkowa fotka ze zjazdu z Okraju

 

 
Na Przełęczy Kowarskiej

 
Stawy Karpnickie a w oddali Karkonosze i Śnieżka...
Później padał już tylko deszcz i była jazda bez fotek.


 

 

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy

Przełęcz Karkonoska

  • DST 230.00km
  • Podjazdy 2950m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 kwietnia 2014 | dodano: 12.04.2014

W zeszłym roku zrezygnowałem z jazdy na Przełęcz Karkonoską bo były inne, poważniejsze plany i nie chciałem ryzykować żadnej kontuzji, która te plany mogła by pokrzyżować.W tym roku jednak miałem w planie wjechać na przełęcz, ale na kolarzówce.W końcu mam górskie przełożenia a że w zeszłym roku na Modre Sedlo kolarzówką podjechałem bez problemu,  uznałem więc że tym bardziej Przełęcz Karkonoską podjadę bez trudu.Dla mnie i dla Marka trasa na Przełęcz Karkonoską ma szczególny charakter, musi być więc zrealizowana zgodnie z tradycją, czyli w całości na rowerze i powrót musi być koniecznie przez Czechy ustaloną dawno temu trasą, którą widać na mapce.Tylko tak zrealizowaną trasę uznajemy za zaliczoną i tym razem też tak było.Najgorszym na całej trasie zawsze był podjazd z Chwalca do Adrspachu, ale nie tym razem...Tym razem najgorszym okazał się podjazd z Zagórza do Dziećmorowic.Na koniec trasy mieliśmy przejechać nad Jeziorem Bystrzyckim, kiedy okazało się że właśnie zaczął się odcinek specjalny rajdu samochodowego i zarówno droga nad jeziorem, jak i przez Zagórze jest zamknięta.Pomysł jazdy do Olszyńca czy Jedliny odrzuciliśmy od razu.Czekanie około godziny na otwarcie drogi w Zagórzu też odpadało.Pozostał więc tylko podjazd z Zagórza do Dziećmorowic.Na koniec trasy taki podjazd to nie jest miła niespodzianka ale cóż było robić, podjechaliśmy...
Trochę fotek z aparatu i kamerki.Kamerka kręciła przez większość trasy i dzięki temu mogę z niej wyciąć kadry i pokazać jako fotki, które inaczej nigdy by nie powstały.

 
W górnych partiach Karkonoszy widać śnieg.Ciekawe, co nas tam czeka...?

 
Robię zoom na Dom Śląski...

 
Dotarliśmy do "Odrodzenia" ale zanim to nastąpiło...


Podjazd przez Przesiekę
 
 
 
 Kiedy przejeżdżaliśmy obok wesołej grupy turystów, dziewczyna , którą widać na tej fotce zawołała:
-Może pomóc?
-Nie nie, żadnej pomocy-odpowiedziałem
-Taka dupcia, że bym se pchnęła- zawołała dziewczyna
-I Vice versa- odparłem, na co cała grupa turystów ryknęła śmiechem a najgłośniej śmiała się moja rozmówczyni.
W dobrych humorach pojechaliśmy dalej, dzięki tej wymianie zdań zapominając o trudach jazdy.

 
Bez komentarza...
 
 
Kiedy z daleka zobaczyłem śnieg na asfalcie zawołałem radośnie, że to już koniec trasy i dalej nie pojedziemy.Myślałem, że to już koniec męki.Okazało się jednak, że koleinką można jechać bo jest wolna od śniegu i lodu i nie jest na niej ślisko.Zawiedziony musiałem męczyć się dalej, aż do "Odrodzenia".

 
No więc dotarliśmy tutaj...

 
No i garść fotek z "Odrodzenia".

 

 
Dwa zoomy na przeciwległy stok...
 

 

 

 

 

 

 
Po zjeździe z Odrodzenia fotka na Przełęczy Karkonoskiej

 
No to zjazd od Czech
 

 

 
Na ostrym zakręcie nagle mokro, jestem zaskoczony, gdyby był tu lód, było by po nas...

 
Widoczek podczas zjazdu w do Spidlerovwgo Mlyna

 
Jezioro Łabskie w Spinlerovym Mlynie
 
Zapora na Jeziorze Łabskim

 
Ostatnia fotka tego dnia.Moja ulubiona forma skalna w drodze z Trutnova do Chvalca.
 
 Podsumowując powiem tak: podjazd na Przełęcz Karkonoską nie jest najłatwiejszy i daje sporo satysfakcji.To był jednak ostatni raz, kiedy pojechałem od polskiej strony na kolarzówce, bo chociaż dalo się, to jednak na najtrudniejszych odcinkach brakowało mi przelożeń i było naprawdę ciężko.Jeśli kiedykolwiek jeszcze tam pojadę to tylko na kołach 26. 


 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska

Okraj

  • DST 142.00km
  • Podjazdy 1722m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 kwietnia 2014 | dodano: 06.04.2014

Na wczoraj miałem plan.Pogoda, jaka wczoraj była, to wszyscy wiedzą.Sobota więc poszła na zmarnowanie.Dzisiaj śledząc zdjęcia satelitarne pogody pomyślałem sobie, że chociaż wodę ze źródełka sobie przywiozę i troszkę się rozruszam po sobotnim lenistwie.Załadowałem butelki na wodę do plecaka, dosiadłem Lincolna i...jakoś tak samo zaniosło mnie na Okraj.W drodze powrotnej za Chełskiem postanawiam pojechać przez leśne przejście graniczne Libna do Zdonova.Dawno tam nie jechałem i byłem ciekaw co się zmieniło.Wodę ze źródełka w drodze powrotnej musiałem oczywiście zatankować, bo w końcu taki był cel dzisiejszego wyjazdu.Dzisiaj garść fotek z komórki bo nawet aparatu nie zabrałem, to miał być tylko wyjazd po wodę do źródełka.Kompletnie zaskoczyła mnie ta dzisiejsza wizyta na Okraju...

 
Na Okraju

 
Śnieżki nie widać, Tonie w Chmurach

 
 Lubię to miejsce na Okraju, przynajmniej są tu jakieś widoki 

 
Na stoku narciarskim nie ma już śniegu

 

 

 
Leśne przejście graniczne z Czechami, Libna za Chełmskiem.Ta droga prowadzi do Zdonova.

 
Tak wygląda leśna droga z Chełmska do Zdonova

 
 Od tego bunkra jest już tylko zjazd aż do Zdonova.

 

 
Zjazd do Zdonova.Drogę tę spokojnie polecam rowerzystom na góralach, którzy zamiast asfaltem wspinać się na Strażnicze naroże, mogą sobie pojechać właśnie tą drogą.Po dojeździe do asfaltowego skrzyżowania skręcamy w lewo i jedziemy na przejście Zdonov-Łączna i do Mieroszowa.Można to prześledzić na mapce.

 
 

 

 
 


Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, Czechy