pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Schronisko Jelenka

  • DST 164.00km
  • Podjazdy 2205m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 maja 2014 | dodano: 01.05.2014

Prognozy pogody straszą burzami ale ja zamierzam dobrze rozpocząć miesiąc maj.
Podjazd do schroniska "Jelenka" uznaję za godny cel na pierwszomajowy wypad.W końcu to dość stromy podjazd na wysokość 1260mnpm .
Droga wiodła oczywiście przez Przełęcz Okraj, gdzie spotkałem dwóch rowerzystów z Kowar.Trochę pogadaliśmy, dzięki czemu nie zauważyłem jak wjechaliśmy na Przełęcz Okraj.Taki ze mnie gaduła.
Widać było, że kiepskie prognozy pogody mogą się sprawdzić, ja jednak nie chciałem odpuścić.byłem tak blisko Jelenki...Tradycją się już stało, że schronisko Jelenka wita mnie deszczem, śniegiem, lub gradem.Nie inaczej było dzisiaj.Do schroniska wjechałem z padającym deszczem.Nie przejąłem się tym zbytnio.Ustawiłem aparat i pstryknałem pamiątkową fotkę a później jeszcze kilka innych.W drodze powrotnej patrzę, a na drodze stoją sobie dwa wilki.-Ki diabeł- myslę sobie- nie słyszałem, żeby w Karkonoszach żyły wilki.
Zatrzymałem się szybko i sięgnąłem po aparat, modląc się żeby wilki nie uciekły w las zanim zrobię im fotkę.Wilki przyglądały mi się zaciekawione a tymczasem zza zakrętu wyłonił się człowiek, który okazał się być właścicielem wilków.Powiedział mi, że przywiózł te wilki ze Słowacji.Były oczywiście oswojone i nie wykazywały żadnych emocji , zachowywały się bardzo spokojnie, zupełmnie inaczej niż psy.No cóż, skoro nie mogłem zrobić fotki dzikim wilkom, to dobre chociaż takie, oswojone...Rozpatrywałem różne warianty drogi powrotnej, ale psująca się pogoda przekonała mnie, że trzeba wracać najkrótszą drogą do domu i wszystko było by dobrze, gdybym tak własnie zrobił.Tymczasem już na Rozdrożu Kowarskim wpadło mi do głowy, że wrócę przez Bukowiec, Wojanów i Janowice Wielkie a przecież dobrze wiedziałem, że w okolicach Jeleniej Góry ma padać deszcz i może być burza.Tak też się stało.Już w Łomnicy wpakowałem się pod churę, z której siąpił sobie prysznic i zaczęło grzmieć.Grzmoty zostawiłem za Miedzianką ale deszcz towarzyszył mi już do końca trasy.Nie pomogły ani przeciwdeszczowe ochraniacze na buty, ani całkiem przecież niezłe ciuchy przeciwdeszczowe.Wszystko przemokło.Trasę uznaję jednak za bardzo udaną, choć szkoda że ten deszcz spowodował znaczne skrócenie trasy.Miałem wielką chęć jeszcze coś tam poimprowizować.Wielkim grzechem było by jednak narzekać, bo w końcu cel zrealizowałem i to mnie napawa optymizmem.

 
 Cel osiągnięty.Schronisko Jelenka

 
Widok ze schroniska Jelenka

 
"Taki tyci podjazd"...

 
 
 
Ostatni odcinek podjazdu do Jelenki.Fotka robiona w drodze powrotnej.Żeby nie było żeee...

 
wilki i ich właściciel...

 
Ten zawodnik ostro pruł na Okraj.Musiałem go zabrać z drogi bo jeszcze by go ktoś rozjechał, a przecież szkoda takiego sympatycznego robala.

 
Daleko na zboczu góry, malutki jasny punkt to schronisko Jelenka...

 
Zoom na Jelenkę...

 
W oddali widać szczyt Śnieżki

 
obowiązkowa fotka ze zjazdu z Okraju

 

 
Na Przełęczy Kowarskiej

 
Stawy Karpnickie a w oddali Karkonosze i Śnieżka...
Później padał już tylko deszcz i była jazda bez fotek.


 

 

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy


komentarze
angelino
| 13:27 sobota, 3 maja 2014 | linkuj I to jest właśnie to, co pcha mnie na rower - świetnie ująłeś radość i sens jeżdżenia, w tej perspektywie, która jest mi najbliższa!!!!
pioter50
| 04:37 piątek, 2 maja 2014 | linkuj Lutra, kiedyś patrzyłem tylko na prędkości i żeby wyprzedzić każdego napotkanego rowerzystę.Tak było do dnia-a było to wiele lat temu- kiedy wracając z Karkonoszy wyprzedziłem rowerzystę na podjeździe z Jaczkowa.Coś mnie jednak wówczas tknęło.Zwolniłem, poczekałem na niego i zagadnałem.Okazało się, że chopak jest członkiem ekipy, która na rowerach przejeździła już całą Europę.Z zapartym tchem słuchałem jego opowieści.Pomyślałem sobie wówczas, że nic nie warte jest to, że potrafiłem go wyprzedzić i zostawić daleko z tyłu.On zjeździł kawał świata a ja ... ech, szkoda słów.Pomyślałem też sobie, że lepiej jest czasem zwolnić i porozmawiać z nieznanym człowiekiem, bo może okazać się kimś bardzo ciekawym i wielu ciekawych rzeczy można się od niego dowiedzieć i nauczyć.Od tamtej pory często zdarza mi się pogadać w trasie z jakimś nieznanym człowiekiem, nie koniecznie rowerzystą.Teraz, kiedy moje prędkości są o wiele mniejsze niż kiedyś, jest to po prostu łatwiejsze.
Gość z wilkami rzeczywiście imponuje.Wystarczy spojrzeć na jego fotkę z wilkami.Najlepsze było jednak pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłem te wilki same stojące na drodze.Myślałem że to jakiś sen...
Deszcz, choć towarzyszył mi przez prawie 70km, nie był w stanie popsuć mi dobrego nastroju a dystansu i przewyższeń nie warto komentować, bo jak kiedyś już pisałem, dla mnie to tak naprawdę tylko produkt uboczny.Być może niedługo zacznę pokazywać odwiedzane miejsca z zupełnie innej perspektywy ale o tym na razie szaaa...;)
lutra
| 19:06 czwartek, 1 maja 2014 | linkuj Opowieść czytałem jak fragment przygodowej książki. Mimo deszczowego wątku,tchnie z niej pogodą i spokojem. Zdjęcia jak zwykle piękne. Zaimponowały mi wilki i ich właściciel. Także to, że rozmawiasz ze spotkanymi ludźmi. Dystansu i przewyższeń nie komentuję. Fantastyczny wyjazd.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!