150 i więcej
Dystans całkowity: | 5169.10 km (w terenie 16.00 km; 0.31%) |
Czas w ruchu: | 34:41 |
Średnia prędkość: | 18.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.90 km/h |
Suma podjazdów: | 57481 m |
Suma kalorii: | 40720 kcal |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 172.30 km i 8h 40m |
Więcej statystyk |
Przełęcz Karkonoska od Czeskiej strony
-
DST
235.00km
-
Podjazdy
2696m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd na Przełęcz Karkonoską tak trochę inną drogą niż zazwyczaj, bo już te wszystkie drogi , którymi jeżdżę od lat, strasznie mi obmierzły.
Widok z Przełęczy Karkonoskiej.Mam szczęście do widoczności...
Po drodze było zwiedzanie bunkrów...
Atrakcyjnych widoków nie brakowało na trasie.
Jezioro Łabskie w Spindlerowym Młynie
Zapora na Jeziorze Łabskim
Dla tych widoków warto się troszkę potrudzić.
Spindlerova Bouda i Odrodzenie widziane ze Spindlerovego Mlyna.
Kiedy na zjeździe z Przełęczy Karkonoskiej musieliśmy się zatrzymać, ponieważ kolega złapał "gumę", pod górę jechała dziewczyna...i mam wrażenie, że była to Lea.Ale może tak mi się tylko zdawało, bo kilometrów i podjazdów miałem już sporo za sobą...
Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, 200 i więcej, Czechy, Przełęcz Karkonoska
Przełęcz Karkonoska
-
DST
182.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
W najśmielszych snach nie przypuszczałem, że w tym roku pojadę rowerem na Przełęcz Karkonoską.Nie było to zbyt rozważne, ale dobrze, stało się i się nie odstanie.Myślałem, że wpis z wyjazdu na Czerną horę będzie ostatnim w tym roku, jednak wjazd na Przełęcz Karkonoską uznałem za wart odnotowania.Pogoda zapowiada się nieźle na jabliższą przyszłość, więc kto wie, czy jeszcze czegoś nie podjadę...
W Gostkowie zburzyli most, droga nieprzejezdna.Z rowerem można jednak przejść po drewnianej kładce.
Za Gostkowem nowa asfaltówka do Jaczkowa.A jeszcze niedawno była to polna droga.mam nadzieję niedługo ją przetestować.
W Kamiennej Górze pogoda nie za ciekawa.Karkonoszy nie widać, myślałem, że pojadę w Rudawy Janowickie.Przeznaczenie jednak chciało inaczej...
Widok z "Odrodzenia"
Widok z "Odrodzenia" na Przełęcz Karkonoską
Komentarz niepotrzebny ;)
Na Przełęczy Karkonoskiej
Schronisko "Odrodzenie"
Po czeskiej stronie Przełęczy Karkonoskiej
Po czeskiej stronie Przełęczy Karkonoskiej
Podjazd od czeskiej strony.Po prawej Spindlerova Bouda
Nie tylko ja tu dzisiaj podjeżdżałem.
"Taki tyci podjazd"...
W dordze powrotnej robię fotki napisów.Napisy są odnowione i to cieszy
Trafiam na Karkonoski Klasyk
Meta Karkonoskiego Klasyka
Śnieżka widziana z Karpacza Górnego.
Póxniej była jeszcze raz Przełęcz Kowarska i reszta to już bez znaczenia.Zwyczajny powrót do domu.
Kategoria 150 i więcej, 1500mnpm i więcej, Przełęcz Karkonoska
Pec pod Snezkou 2
-
DST
174.00km
-
Podjazdy
2777m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedy w zeszłą niedzielę zawitałem do Pecu pod Snezkou, obiecałem sobie, że w najbliższym możliwym terminie zawitam tam ponownie, aby objeździć okoliczne górki.Tak własnie dzisiaj zrobiłem.W najbliższym czasie dodam fotki.
Było naprawdę gorąco i duszno.
Lyžařská bouda 1205m.n.p.m.
W oddali Śnieżka
Zjazd do Pecu
Przegoniłem biedaka z asfaltu, żeby go samochody nie rozjechały
Ostrzeżenie dla rowerzystów.Odcinek śmiertelnych wypadków.
Kostel sv.Petra a Pavla
Tetrevi boudy 1024mnpm
Černá Hora widziana z Lyzarskiej boudy
Liščí hora.Na jej zboczu widoczna Lyzarska bouda, gdzie przed chwilką byłem
Pražská bouda
W oddali Śnieżka a zaraz zrobimy zbliżenie na jej szczyt...
...no i mamy zoom na Śnieżkę.Widać tłumy ludzi na szczycie.
Droga z Pecu na Vyrovkę i Modre Sedlo
Pec pod Snezkou a w oddali Studniční hora.
Studniční hora (Góra Studzienna)
Widać stąd schronisko Vyrovka...
...jak również widać przełęcz Modre Sedlo
Zabezpieczenie samochodu przed kradzieżą?
Na szutrowym szlaku
Wypadek na wjeździe do Kamiennej Góry.Dobrze że przyjechałem tu po wypadku.Czasem nie warto się śpieszyć...
Na razie o mapce trasy możecie zapomnieć.
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy
Pec pod Snezkou
-
DST
175.00km
-
Podjazdy
1999m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Właściwie to nie wiedziałem co dzisiaj ze sobą począć.W niedzielę nie mam zwyczaju jeździć, jednak wczoraj pogoda wystrychnęła mnie na dudka...Pomyślałem sobie, że obojętnie dokąd pojadę, aby było troszkę podjazdów.Wybór padł na Pec pod Snezkou, od Trutnova, następnie na Okraj, jednak tym razem szutrem przez Spaleni Mlyn.Jeżdżąc Lincolnem mogę sobie pozwolić na jazdę po lekkich szutrach.Gdyby dzisiaj była sobota a nie niedziela, to pewnie pojechał bym dalej, ale jutro muszę iść do pracy, więc tyle co zrobiłem, musiało wystarczyć.
Na koniec trasy, w Jabłowie wyskoczył na mnie doberman.To chyba najgłupsze psy na świecie a jednocześnie dość niebezpieczne, ale właściciel tego osobnika też chyba zbytnim rozumem nie grzeszy, że tego psa luzem wypuścił.Nie miałem wyboru, bo z dobermanem nijak dogadać się nie da, trzeba albo nad nim zapanować, co kilka razy mi się udało. albo go zastrzelić, podpuściłem więc psa najbliżej, jak tylko można było i huknąłem mu prosto w otwarty do gryzienia pysk.Huk musiał go zaboleć, bo pies aż zaskowyczał i wydarł z powrotem na posesję.Mam nadzieję, że czegoś się nauczył i nie będzie już z nim kłopotów, bo to moja ulubiona trasa i jeśli to nie pomoże, następnym razem użyję czegoś, co zaboli znacznie bardziej.
Jeden z bunkrów w Czechach
Pogoda znowu próbuje mnie straszyć, jednak w tym miejscu i tak nie mógłbym się wycofać
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej.Ciekawe że nie ma pomników poległych w II Wojnie Światowej.Co, oni gorsi byli?
Pec pod Snezkou
Tu musiałem zawrócić.Ach, gdyby to była sobota, pojeździł bym tu jeszcze...
Szutrem na Okraj
Tu jest naprawdę urokliwie.Lincoln doczekał się wreszcie bocznej podpórki, która dla roweru turystycznego jest nieoceniona.
Szutrowym szlakiem na Okraj.
Tu można się napić.Jest nawet kubek...
Na wjeździe do Kamiennej Góry ktoś umieścił antysemicki transparent.
I jeszcze kilka kadrów z pracującej na kierownicy kamerki
Szutrowy szlak na Okraj
Później szuter zamienia się w drogę asfaltową o sporym nachyleniu
ŁOOOO...trzeba nieźle depnąć...
Ostro ale krótko...
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy
Okraj od Trutnova z Tadeuszem i Markiem
-
DST
165.00km
-
Podjazdy
1840m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedyś Tadeusz wspominał mi, że chciałby abym z nim pojechał na Przełęcz Okraj od Trutnova.Niestety, o tej porze roku Okraju już nie mam w planach, bo są już teraz inne cele, jednak pogoda dzisiaj nie nastrajała do realizacji moich planów, zadzwoniłem więc do Tadeusza z propozycją jazdy do Golińska na jedno piwko bezprocentowe.Tadeusz zadzwonił do Marka, który dojechał do nas niedaleko Olszyńca.I tak oto nieoczekiwanie pojechaliśmy we trzech.Zaproponowałem wówczas, że do Golińska na piwko pojedziemy innym razem a teraz może by tak na Okraj od Trutnova...
Marek szybko podchwycił pomysł a i Tadeusz nie oponował.Pojechaliśmy więc tak trochę z zaskoczenia na ten Okraj od Trutnova.I tak oto dwie pieczenie przy jednym ogniu upiekliśmy: ja z Markiem troszkę sobie potrenowaliśmy a Tadeusz zrealizował swój zamysł, żeby podjechać na Okraj od Trutnova.Mieliśmy fart, że cała wycieczka przeszła na sucho, choć za Trutnovem troszkę poprószył deszczyk, ale tylko chwilkę.Na Okraju asfalt był mokry.Widocznie padało tam przed naszym wjazdem na szczyt przełęczy.
Tadeusz w bardzo ładnym stylu wjechał na szczyt przełęczy a przecież podjazdów na dojeździe nie brakowało.W drodze powrotnej też przecież nie cały czas było z górki.
Ta dzisiejsza wycieczka została zrealizowana dla Tadeusza, który jest za to dla mnie bohaterem dnia, bo wiem ile go ten wyjazd kosztował wysiłku.Ja też muszę przecież czasem zrobić coś dla kolegów a nie tylko dla siebie.Podsumowując, mogę uznać dzisiejszy wypadzik za bardzo udany.
Marek z Tadeuszem
Tadeusz dojeżdża na Okraj
Jest, jest jest...;)
W drodze powrotnej cykam Śnieżkę
Tadeusz podjeżdża w Kamiennej Górze
Już nawet nie wiem, gdzie ten podjazd był...
Tadeusz kończy podjazd z Jabłowa do Lubomina..I tutaj Tadeusz sobie poradził., choć był już bardzo zmęczony tymi podjazdami ale nie dawał za wygraną.
Mapka dzisiejszej trasy
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy
Masyw Śnieżnika
-
DST
195.00km
-
Podjazdy
2432m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Głównym celem dzisiejszej trasy był przejazd niebieskim szlakiem od Schroniska na Śnieżniku do Międzylesia.Reszta to improwizacja.
Z trasy tej powstała dość obszerna relacja, której jednak po namyśle postanowiłem nie publikować.
Dodaję więc tylko fotki.
W Górach Złotych
Tu obowiązkowa fotka
Wapiennik w Kletnie
I znowu tu jestem.Schronisko Na Śnieżniku
Schronisko Na Śnieżniku widziane z niebieskiego szlaku
Widoki niestety zamydlone
ale jak się podrasuje fotkę, to coś tam widać...;)
Liczyłem na trochę lepszą nawierzchnię niebieskiego szlaku.Lincoln jednak poradził sobie.
Wreszcie asfaltówka
Orzeźwiający widok i szum krystalicznie czystej wody górskich potoków
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej, w Długopolu Górnym
Nazwiska poległych...
Pięknie odnowione mury obronny w Bystrzycy Kłodzkiej
Za Bystrzycą Kłodzką trafiam na przydrożny krzyż z kamizelką rowerzysty
...a na kamizelce napis " Bezpieczna Jazda"...Ktoś już kiedyś pokazywał to na swoim blogu.
Ostatnie już dziś spojrzenie na Złoty Stok...
...i na Kamieniec Ząbkowicki.
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Kotlina Kłodzka
Modre Sedlo 1509 m.n.p.m.
-
DST
175.00km
-
Podjazdy
2775m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan na dzisiaj był taki: pojechać do Pecu pod Sneznkou przez Przełęcz Okraj, podjechać do Kapliczki(1509m.n.p.m.) zjechać do Lucni Boudy i piechotą, prowadząc rower, żeby nie łamać zakazu jazdy po polskiej stronie, do Karpacza.Następnie rowerem powrót do domu przez Janowice Wielkie, żeby zaliczyć podjazd do Miedzianki od Janowic Wielkich.Kilometry piesze odjąłem od dystansu, podobnie z sumą przewyższeń, natomiast mapa trasy jest w całości bo przecież marsz na piechotę to też był jakiś wysiłek.
Plan wykonany w całości.
Poranek nie wyglądał zachęcająco, ale poranki zazwyczaj tak mają, więc wyruszyłem, nie zamierzając w ogóle przejmować się pogodą.W ekwipunku mam przecież rzeczy pozwalające mi przetrwać w różnych warunkach, jakie mogę natrafić w górach.Zmienność pogody raczej mnie nie zaskoczy.W Wałbrzychu pogoda wygląda kiepsko.Czarne chmury i silny wiatr, który wiejąc od czoła, towarzyszył mi aż na Przełęcz Okraj.W Kamiennej Górze chmury rozpierzchły się i zrobiło się cieplej, choć wiatr wciąż mocno wieje w twarz.Widoczność jest doskonała.Z Kamiennej Góry dobrze widać Śnieżkę, co nastraja mnie optymizmem.Wiatr sprawia, że na Okraj docieram bardzo późno.Chyba jeszcze nigdy tak długo na Okraj nie jechałem, jak tym razem.Jazda z Okraju to czysta przyjemność.W Pecu zaczynam podjazd ale już na samym początku zaczyna mi się odzywać kontuzjowane dwa lata temu kolano.Właściwie to już od samego rana mnie uwierało to kolano, chyba na zmianę pogody.Jestem jednak na to przygotowany.Wożę ze sobą dwa bardzo skuteczne specyfiki na taką okoliczność, gdzyż w tym temacie różwnież nie dam się więcej zaskoczyć.Zatrzymuję sie na chwilkę, szybko wcieram maść w kolano, po chwili problem znika i jazda do góry.Idzie mi nadzwyczaj dobrze, ale nie cisnę pomny tego, że szczyt tego podjazdu nie jest końcem dzisiejszej trasy i trzeba siły zachować na godny podwrót tym bardziej, że czeka na mnie podjazd do Miedzianki od Janowic Wielkich.Miałem zatrzymać się na Vyrovce, żeby zrobić tam fotkę ale punkt okupuje para młodych Czechów a dziewczyna tak strasznie paple coś po czesku, że aż mnie to irytuje.Nie wiem jak ten chłopak wytrzymuje taką paplaninę...Rezygnuję więc z fotki na Vyrovce i zatrzymuję się dopiero na Vychlidce, gdzie robię kilka fotek bo widoki tam są przepiękne.Zatrzymuję się jeszcze tylko raz na chwilkę, żeby zrobić kilka fotek a potem już do samej Kapliczki.Po zrobieniu fotek przy Kapliczce wracam jeszcze kawałek w kierunku Vyrovki, żeby zrobić kilka ujęć i jazda do Lucni Boudy.Na całej trasie bacznie przyglądali mi się czescy rowerzyści.Lincoln to starej daty góral, który ma sztywny widelec, bagażnik i błotnik z tyłu.Wygląda na zwykły rower a wrażenie potęgują cienkie, gładkie opony.Może zdziwienie wywoływał ten własnie "zwykły" rower?A może to, że obładowany wielkim plecakiem i torbą na bagażniku, pogwizdując melodie wspinam się na taki stromy podjazd?Rzeczywiście i ja i mój "rumak"wyglądamy zupełnie inaczej, niż większość rowerzystów, którzy tu wjeżdżają hehe...
U góry pogoda bardzo wietrzna.Jest zimno i ciężkie chmury straszą...Ludzie poubierani w kurtki z kapturami.Ja jednak nie odczuwam potrzeby założenia kurtki, choć takową mam w plecaku.
Po zjeździe do Lucni Boudy czas na część pieszą wycieczki.Dwa razy złamałem zakaz jazdy rowerem po polskiej stronie i więcej nie zamierzam tego czynić.Po drugie, fajnie jest przespacerować się po Karkonoszach. podziwiając widoki i robiąc sporo fotek, zamiast przelecieć szybko rowerem i niczego nie zobaczyć.Bo przecież pędzący na dół rowerzysta musi skoncwentrować się na jeździe.Wiele z widoków mu wtedy umyka a ja przecież jestem tylko turystą a nie zawodnikiem, który musi szybko dojechać do jakiejś mety...
Trochę kiepsko schodzi się w butach spd ale jakoś docieram do Karpacza i wracam na siodełko.Zjazd Karpaczem jest ukojeniem po marszu kamienistą, górską drogą.
Im niżej, tym cieplej.Pogoda jest naprawdę super a ponad to mam wreszcie wiatr w plecy.
Do Janowic Wielkich dojeżdżam w ekspresowym tempie.Pełno tu rowerzystów a każdy tylko szuka okazji do pościgania się.Nie zwracam na nich uwagi.Jednak jeden z nich naprawdę mnie rozśmieszył.Podjazd z Janowic Wielkich do Miedzianki nie jest długi ale ma swoją specyfikę.Zauważyłem, że jakiś rowerzysta ciśnie za mną na tym podjeździe i nawet całkiem dobrze mu szło, bo dość szybko zbliżał się do mnie.Ja jednak spokojnie kręciłem swoim tempem bo skoro tak mu zależy żeby mnie wyprzedzić, to niech sobie wyprzedzi.Co mi tam...
Po pokonaniu dwóch trzecich wzniesienia, kiedy był już naprawdę blisko mnie, nagle zabrakło mu sił, zatrzymał się i zaczął prowadzić rower.-Wielka szkoda-pomyślałem sobie bo przecież tak dobrze mu szło...jak wspomniałem, ten podjazd ma swoją specyfikę i jesli źle się rozłoży na nim siły, to można w go ogóle nie podjechać...
Po podjechaniu Miedzianki jazda byla już tylko czystą przyjemnością aż do...Cieszowa, którego naprawdę niecierpię.Cóż jednak miałem robić?Jechać na Czarny Bór, przez który już dzisiaj przejeżdżałem?Na zjeździe z Cieszowa do Świebodzic z drogi podporządkowanej nagle wyjeżdża samochód.Kierująca nim kobieta spogląda w prawo ale mnie nie dostrzega, więc ostro wyjeżdża.Na szczęście nie mam zaufania do tego zjazdu i jadę wolniej niż mógłbym tu jechać.Mam też nowe kolcki hamulcowe...Odbijam w prawo, żeby wydłużyć drogę do zderzenia z samochodem i ostro hamuję.Udało się o centymetry...Kobieta pewnie nawet tego nie zauwazyła i pojechała sobie dalej.Gdybym tam jechał szybciej, nie pomogły by dobre hamulce i roztrzaskał bym się na tym samochodzie.Który to już raz życie uratowała mi rozwaga na zjeździe.Lepiej jechać wolniej i dojechać do celu w jednym kawałku, niż pędzić i nie dojechać wcale, bo człowiek na rowerze nic nie znaczy w starciu z samochodem...Niedługo rząd wprowadzi takie ułatwienia w zdawaniu na prawo jazdy, że za kierownicami samochodów będą siedzieli ludzie, którzy ani przepisów nie będą musieli znać, ani jeździć nie będą musieli umieć.Oj będzie się działoooo...Uczmy się więc rozwagi drodzy rowerzyści, bo ona mocno zwiększa nasze szanse na szczęśliwe zakończenie wycieczki.Po powrocie do miasta zajeżdżam do sklepu i kupuję dwa piwka, w końcu słusznie mi się należą po takiej trasie.
Widok na Śnieżkę z Kamiennej Góry nastraja optymizmem, choć wiatr mocno wieje w twarz...
Zalew Bukówka
Pec pod Sneżkou
Trzeba się tylko wdrapać na tę górkę...
Tu musiałem podsmarować kolano a przy okazji fotka...
Widok z Vychlidki, powyżej Vyrovki
Hotel podobny do tego w Ramzovej
Jest też trochę śniegu...
No i cel osiągnięty.Kapliczka. 1509m.n.p.m.
Na szczycie Śnieżki tłumy ludzi...
I ja miałem kiedyś zaszczyt jechać tą drogą na Śnieżkę
Obowiązkowa fotka przy Kapliczce a za mną Śnieżka...
Dom Śląski
Wróciłem, żeby zrobić fotkę drogi, którą wcześniej jechałem.na dole Vyrovka
Lucni Bouda...
No to na piechotę do Karpacza i kilka widoków z tej trasy.
Na tym głazie widnieje symbol saneczkarzy i data 1925.To chyba była kiedyś trasa saneczkowa.
Mój ulubiony widok z nad Stawów Karpnickich
Ten gnojek na pewno nie był trzeźwy.Nie dość że wyprzedził mnie "na gazetę" to jeszcze na skrzyżowaniu zatrzymał się okrakiem na podwójnej ciągłej.
Kategoria 150 i więcej, 1500mnpm i więcej, Czechy, Rudawy Janowickie
Schronisko Jelenka
-
DST
164.00km
-
Podjazdy
2205m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy pogody straszą burzami ale ja zamierzam dobrze rozpocząć miesiąc maj.
Podjazd do schroniska "Jelenka" uznaję za godny cel na pierwszomajowy wypad.W końcu to dość stromy podjazd na wysokość 1260mnpm .
Droga wiodła oczywiście przez Przełęcz Okraj, gdzie spotkałem dwóch rowerzystów z Kowar.Trochę pogadaliśmy, dzięki czemu nie zauważyłem jak wjechaliśmy na Przełęcz Okraj.Taki ze mnie gaduła.
Widać było, że kiepskie prognozy pogody mogą się sprawdzić, ja jednak nie chciałem odpuścić.byłem tak blisko Jelenki...Tradycją się już stało, że schronisko Jelenka wita mnie deszczem, śniegiem, lub gradem.Nie inaczej było dzisiaj.Do schroniska wjechałem z padającym deszczem.Nie przejąłem się tym zbytnio.Ustawiłem aparat i pstryknałem pamiątkową fotkę a później jeszcze kilka innych.W drodze powrotnej patrzę, a na drodze stoją sobie dwa wilki.-Ki diabeł- myslę sobie- nie słyszałem, żeby w Karkonoszach żyły wilki.
Zatrzymałem się szybko i sięgnąłem po aparat, modląc się żeby wilki nie uciekły w las zanim zrobię im fotkę.Wilki przyglądały mi się zaciekawione a tymczasem zza zakrętu wyłonił się człowiek, który okazał się być właścicielem wilków.Powiedział mi, że przywiózł te wilki ze Słowacji.Były oczywiście oswojone i nie wykazywały żadnych emocji , zachowywały się bardzo spokojnie, zupełmnie inaczej niż psy.No cóż, skoro nie mogłem zrobić fotki dzikim wilkom, to dobre chociaż takie, oswojone...Rozpatrywałem różne warianty drogi powrotnej, ale psująca się pogoda przekonała mnie, że trzeba wracać najkrótszą drogą do domu i wszystko było by dobrze, gdybym tak własnie zrobił.Tymczasem już na Rozdrożu Kowarskim wpadło mi do głowy, że wrócę przez Bukowiec, Wojanów i Janowice Wielkie a przecież dobrze wiedziałem, że w okolicach Jeleniej Góry ma padać deszcz i może być burza.Tak też się stało.Już w Łomnicy wpakowałem się pod churę, z której siąpił sobie prysznic i zaczęło grzmieć.Grzmoty zostawiłem za Miedzianką ale deszcz towarzyszył mi już do końca trasy.Nie pomogły ani przeciwdeszczowe ochraniacze na buty, ani całkiem przecież niezłe ciuchy przeciwdeszczowe.Wszystko przemokło.Trasę uznaję jednak za bardzo udaną, choć szkoda że ten deszcz spowodował znaczne skrócenie trasy.Miałem wielką chęć jeszcze coś tam poimprowizować.Wielkim grzechem było by jednak narzekać, bo w końcu cel zrealizowałem i to mnie napawa optymizmem.
Cel osiągnięty.Schronisko Jelenka
Widok ze schroniska Jelenka
"Taki tyci podjazd"...
Ostatni odcinek podjazdu do Jelenki.Fotka robiona w drodze powrotnej.Żeby nie było żeee...
wilki i ich właściciel...
Ten zawodnik ostro pruł na Okraj.Musiałem go zabrać z drogi bo jeszcze by go ktoś rozjechał, a przecież szkoda takiego sympatycznego robala.
Daleko na zboczu góry, malutki jasny punkt to schronisko Jelenka...
Zoom na Jelenkę...
W oddali widać szczyt Śnieżki
obowiązkowa fotka ze zjazdu z Okraju
Na Przełęczy Kowarskiej
Stawy Karpnickie a w oddali Karkonosze i Śnieżka...
Później padał już tylko deszcz i była jazda bez fotek.
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy
Odwiedzić mamę w Polanicy
-
DST
182.00km
-
Podjazdy
2170m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niezrażony pierwszym kapciem na nowej oponie, pojechałem Lincolnem odwiedzić mamę, która przebywa w sanatorium w Polanicy Zdrój.Później to już była improwizacja, czyli to, co najbardziej lubię.Obyło się bez DETONACJI opony, z czego jestem bardzo zadowolony.
Prognozy pogody nie napawały optymizmem a jednak w sobotę dało się zrobić parę kilometrów i dalo by się więcej, gdyby nie plan na niedzielny wyjazd.Dało się też pojeździć w niedzielę bo złe prognozy nie spełniły się.Właściwie jedynym wyraźnym celem tego wyjazdu były odwiedziny u mamy, która przebywa w sanatorium w Polanizy Zdroju.
Pozostała część planu była większą, lub mniejszą niewiadomą.Ale zacznijmy od początku.
Mam małego stresa z tymi nowymi oponami, których nazwa może sugerować ich skłonność do detonacji.Postanowiłem jednak przejechać na czeską stronę przez Przełęcz pod Czarnochem, której mały odcinek podjazdowy ma nawierzchnię szutrową.Zdarzalo się nam już kiedyś przejeżdżać tą drogą nawet na kolarzówkach , mam więc prawo oczekiwać, że i na Lincolnie z szosowymi oponami dam radę.Poszło nadspodziewanie dobrze.Jeszcze nigdy ten podjazd nie poszedł mi tak gładko i lekko, jak własnie tym razem a o żadnej detonacji mowy nie było, choć przyznaję, że z uwagą omijałem ostre kamienie.Cały odcinek drogi z Janowiczek aż do Wambierzyc to była prawdziwa przyjemność.Rower mknął lekko i bezszelestnie, jednak rozważnie ograniczałem jego prędkość bo aż się rwał, żeby jeszcze szybciej jechać.
W Wambierzycach cała masa motocykli i wciąż dojeżdżały kolejne grupy.Nie wiem, czy nie był to przypadkiem jakiś zlot na rozpoczęcie sezonu, bo było tam też sporo policji.
Początkowo chciałem z Polanicy pojechać w stronę Kłodzka a następnie Barda.Chodziło o to, żebym mógł skorzystać z szynobusu, gdyby pogoda się nagle załamała.W Polanicy jednak decyzja została zmieniona.Jadę do Dusznik a następnie w kierunku Karłowa przez Łężyce...później zdecyduję co dalej.Po dotarciu do Szosy Stu Zakrętów spotykam rowerzystę, który z sakwami wędruje na Podhale.Pogadaliśmy dobrą chwilę i ja postanawiam jechać do Kudowy a stamtąd...zobaczy się.W Kudowie Zdroju tankuję wodę i jadę.Jednak nie jak zazwyczaj do Slonego.Mam już dość jazdy do Słonego i przez Hronov, chcę czegoś innego.Skręcam na Małą Czermną.Po czeskiej stronie trafiam na krótki ale mocny podjazd do Vysokiej Srbskiej.
Wreszcie jest okazja żeby wypróbować większe tryby.Na podjeździe okazuje się, że przerzutka jednak nie jest ustawiona tak precyzyjnie jak mi się wydawało że jest.Łańcuch przeskakuje z trybu na tryb ale kręcąc baryłką regulacyjną udaje mi się wyregulować przerzutkę bez zatrzymywania się, choć w pierwszej chwili niewiele brakowało...Nie mogłem dać plamy bo trzy Czeszkie rowerzystki, z uśmiechem i z zaciekawieniem patrzyły, jak to ja będę podjeżdżał pod tę górkę.Poszło doskonale.Chyba mogę już szukać ambitniejszych podjazdów na Lincolnie.Później był dość stromy zjazd brukowaną drogą.Na bruklu moje detonatory fajnie amortyzują nierówności ale i tak nie lubię jazdy po bruku.
W czeskich Policach jest objazd.Droga jest rozkopana i trzeba jechać przez Zdar , Ceską Metuję i Teplice.Trochę więcej kilometrów będzie- pomyslałem.Może to i lepiej bo znowu zmusiło mnie to do jazdy inną drogą niż zazwyczaj.
Do granicy dojechałem mocno wygłodniały.Zamówiłem więc sobie w barze knedle z gulaszem i oczywiście bezprocentowe piwo, którego wyborny smak potęgowalo nieziemskie pragnienie.Po zjedzeniu posiłku, z pełnym żołądkiem powlokłem się do Świdnicy, zmieniając co chwilę plan drogi powrotnej.
Koruna
W zdrojowym uzdrowisku takie coś to zwyczajna kpina.
W tym roku jeszcze tu nie byłem
Muzeum Papiernictwa w Dusznikach.Fotka obowiązkowa.
Te widoki wszystkie są do siebie takie podobne...
Droga do Vysokiej Srbskiej
Za zakrętem zjazd brukowaną drogą
O własnie tu jest 18%
nie wszyscy są w stanie tu podjechać...
Kategoria 150 i więcej, Czechy, Góry Stołowe
Spacerkiem przez Góry Stołowe do Polanicy i Kłodzka
-
DST
188.00km
-
Podjazdy
2333m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie zliczę, ileż to razy zjeżdżałem z Karłowa przez Ostrą Górę do Machova i czeskich Polic.Zawsze obiecywałem sobie, że kiedyś podjazdę w drugą stronę, jednak dopiero dzisiaj zrealizowałem ten zamysł.Później poniosło mnie do Polanicy i do Kłodzka.Nie planowałem tego.Samo tak jakoś wyszło...Była to naprawdę spacerowa, niedzielna rundka.Pomimo że późno wyjechałem z domu i nie śpieszyłem się, spokojnie wróciłem do domu na długo przed zachodem Słońca.
Jutro zamieszczę jakieś fotki i może coś jeszcze dopiszę,Dzisiaj tylko mapka trasy.
Za czeskimi Policami zaczęlo się...
Miejscami nie było asfaltu, tylko kamień podkładowy.
Resztki śniegu przy drodze do Karłowa.
Szczeliniec
Na szczycie Sczelińca coś mocno połyskuje.Nie udaje mi się tego zidentyfikować.
Widać turystów na szczycie Szczelińca...
...i wspinaczy.
Bez fotki tego "kamyczka" cała wycieczka nie była by ważna.
Zjazd do Radkowa
Zamek w Ratnie Dolnym
Bazylika w Wambierzycach
I znowu pod Górkę.Droga do Polanicy
W Polanicy
W drodze do Kłodzka focę jakiegoś smoka...
Twierdza Kłodzka widoczna jak na dłoni
Kategoria 150 i więcej, Czechy, Góry Stołowe