pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

150 i więcej

Dystans całkowity:5169.10 km (w terenie 16.00 km; 0.31%)
Czas w ruchu:34:41
Średnia prędkość:18.74 km/h
Maksymalna prędkość:54.90 km/h
Suma podjazdów:57481 m
Suma kalorii:40720 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:172.30 km i 8h 40m
Więcej statystyk

Rundka z Okrajem w tle

  • DST 166.00km
  • Podjazdy 2562m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 marca 2014 | dodano: 09.03.2014

Zaszła konieczność zmiany opon w szosowym.Po zeszłorocznych wojażach strach już gdzieś dalej jechać na tych oponach.Zadzwoniłem do sklepu rowerowego na Wróblewskiego.Mają opony po 115zł sztuka.Za dwie 230zł.Rozejrzałem się na eBayu i znalazłem w Brytyjskim sklepie takie same opony po 72zł za sztukę...Nasi walą takie marże, że raczej u mnie nie zarobią.Opony z W.Brytanii dotrą do mnie za około 8 dni.Jak już pisałem wcześniej, sprawy ważniejsze od roweru spowodowały, że ten weekend poszedł na zmarnowanie.Żeby jednak nie tak do końca się zmarnował, dzisiaj zrobiłem rundkę z większą ilością podjazdów.Załadowałem w sakwy co tylko się dało.Ledwie ten rower z piwnicy wytaszczyłem, taki ciężki mi się wydawał.Jednak cóż robić, w moim przypadku trening samym rowerem nie ma sensu.Muszą być załadowane sakwy.Po drodze wpadłem na Przełęcz Okraj, choć tego w planie nie było.Po prostu przejeżdżałem tak blisko, że zaciągła mnie tam jakaś tajemna siła...Brak mi czasu na dłuższy opis, jak i na podpisanie fotek.i tak każdy pewnie wie, gdzie zostały zrobione.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej

Na Zamek Grodziec

  • DST 175.00km
  • Podjazdy 1334m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lutego 2014 | dodano: 08.02.2014

Na Zamek Grodziec wybrałem się dawno, dawno temu, w zamierzchłej epoce.Z powodu zbyt późnego wyjazdu nie osiągnąłem wtedy celu.Później o tym zamku zapomniałem aż do chwili, kiedy przeczytałem o nim u Moniki na blogu.Pomyślałem sobie, że przy najbliższej okazji muszę powtórzyć próbę zdobycia tego zamku.Dzisiaj przyszedł na to czas...
Późno dziś wstałem, co prawie nigdy mi się nie zdarza.Trochę zbyt późno, aby zrealizować zaplanowany na dzisiaj cel wyjazdu.
Chyba trzeba będzie zrezygnować...Zrezygnować?!-oburzylo się moje drugie ja-Przenigdy!
No dobra, pojadę mimo późnej pory.Szybko przygotowałem się do wyjazdu, odpaliłem szosówkę i jadę...Kierunek Zamek Grodziec i bez fotki z Grodźca nie wracam.
Pogoda przepiękna.Trasę na Grodziec miałem mieć z wiatrem a powrót pod wiatr.Tego wiatru w plecy jakoś nie czułem, za to w drodze powrotnej wiatr od czoła skutecznie obniżał moją prędkość.Tak to już w życiu bywa i nie ma co się nad tym roztkliwiać.
Trasa przebiegła spokojnie, z wyjątkiem kilku psich pościgów, które były dla mnie pewnym urozmaiceniem trasy.Co mnie zaskoczyło, to w Bronowie właściciel psa przeprosił mnie za psi atak ale ja odrzekłem, że nie ma sprawy, dobrze się bawiłem, bo tak było w istocie.W Dobkowie, niedaleko Świerzawy bardzo zawzięcie gonił mnie spory kundel.Jego właścicielka wołała: Misiek Misiek..!ale dla Miśka gonitwa za mną była ważniejsza a ja okrzykami: juhuuu!!! jeszcze zachęcałem psa do dalszego pościgu.Fajnie było :).W drodze powrotnej, w Mściwojowie wyskoczył kolejny pies.Byłem już zmęczony jazdą pod wiatr i nie miałem ochoty na zabawę z pieskiem.Pies jednak chyba nudził się a ja miałem dostarczyć mu rozrywki.-Spokój!- zawołałem, ale chyba bez przekonania, bo pies już był przy mojej nodze.Trudno się mówi-pomyslałem i strzeliłem a psem rzuciło na bok.Następnie uciekł do zagrody.-Mówiłem spokój-zawołałem za psem, ale on nawet już nosa nie wyścióbił.Było jeszcze kilka spotkań z psami ale przecież nie o psich pościgach ma być ten opis, choć niewątpliwie dostarczyły mi one sporej dozy atrakcji w czasie tej trasy.
Zamek Grodziec jest wspaniałym zamczyskiem a i widoki z góry zamkowej są piękne.
Spodziewałem się, że w drodze powrotnej będę jechał ponad 80km pod wiatr i tak się stało, choć był on dużo słabszy niż w ostatnich dniach.Mimo to dał mi sporą dozę treningu.Nie spodziewałem się jednak, że na tak płaskich terenach nazbieram łącznie tak dużo przewyższeń, co wprawiło mnie naprawdę w dobry humor, bo nawet jeżdżąc po górach ciężko jest tyle nazbierać. Wynika z tego, że płaskie tereny wcale nie są takie płaskie a dodatkowe utrudnienie daje wiatr, przed którym nie chronią ani lasy ani góry, bo jedzie się po całkowicie odkrytym terenie.

 
 Po drodze robię fotkę Zamku Świny.

 
W Świerzawie pomnik Bolka I Surowego

 
Ostrzyca

 
Wreszcie widzę zamek w oddali...Nie odpuszczę już na pewno.

 
Widać też Karkonosze i Śnieżkę.

 
 
 
Zamek Grodziec coraz bliżej

 
A z lewej Karkonosze.Co za widok...

 
Ostrzyca na tle Karkonoszy.Szkoda, że pod Słońce.

 
Karkonosze...

 

 
No i jestem na zamku Grodziec.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Podjazd na zamek

 
Brama do Zamku

 
Widoki z góry zamkowej

 

 

 

 
A w oddali góra zamkowa...

 
Jawor

 
"...zawiadowca ci odpowie, gdy wypije piwko..."

 
Szynobus pruje do Legnicy ale ja już do Świdnicy...

 

 
 


Kategoria 150 i więcej

Szosa Stu Zakrętów

  • DST 181.00km
  • Podjazdy 1910m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 listopada 2013 | dodano: 10.11.2013

Dawno nie byłem na Szosie Stu Zakrętów.Pomyślałem, że to dobry cel na taki dzień jak dzisiaj.Już w Wałbrzychu zaczęło coś kropić i niebo zaniosło się czarnymi chmurami.Myślałem, że zaraz lunie i będę musiał zakończyć wycieczkę.Nad Czechami była jednak lepsza pogoda.W Karłowie również.Udało się więc zrobić całość zaplanowanej trasy.Zapobiegliwość kazała mi dzisiaj zapakować do plecaka ochraniacze na buty i kamizelkę odblaskową.obie te rzeczy bardzo się przydały.Ciepło w stopy i bycie widocznym po zmroku to bardzo ważne tematy.


Police nad Metuji


W Policach przemalowali budynek ratusza.Przedtem był zielony.Chyba tamten kolor bardziej mi się podobał


Szybko i sprawnie tu dotarłem


W Kudowie Zdrój


obowiązkowa fotka Szczelińca


Na szczycie Szczelińca nikogo nie ma...


Mój ulubiony "kamyczek"


Liście opadły i teraz widać więcej skał


Fajnie mieć chatkę z takim widokiem






Ileż to razy fotografowałem zamek w Ratnie.Teraz , kiedy nie ma liści na drzewach, można zobaczyć prawie cały zamek.


Pałac w...zapomniałem.Jak sobie przypomnę to napiszę gdzie stoi ten zrujnowany pałac.Tak, teraz już wiem, to Dwór Sarny w Ścinawce Górnej.


Czeskie dożynki o tej porze?


Wałbrzych po zmroku


Wałbrzych po zmroku.Okazało się, że w moim aparacie jest fajna funkcja robienia nocnych Zdjęć z ręki.Całkiem nieźle to wychodzi...


Kategoria 150 i więcej, Czechy, Góry Stołowe

Powrót z Liberca

  • DST 158.00km
  • Podjazdy 2268m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 września 2013 | dodano: 11.09.2013
Uczestnicy

Pobudka w niedzielny poranek w Hotelu Valdstein, w którym nocowaliśmy. Czas zjeść śniadanie i ruszać w drogę powrotną.Właściwie to nie mogłem zasnąć przez całą noc i nie czuję się wypoczęty, jednak w głowie cały czas mam widoki ze szczytu Jested. Trasa powrotna wiedzie przez Harrachov. Pierwotnie w planie był powrót stroną czeską aż do Golińska, jednak w poniedziałek trzeba iść do pracy, więc wybieramy krótszą drogę, choć wcale nie łatwiejszą, bo podjazdów nam nie brakowało.

Garść fotek zrobionych podczas powrotu z Liberca.


Niedzielne śniadanko przed wyjazdem w hotelu Valdstein


Oczywiście szwedzki stół, którego najcenniejszą częścią był świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy


Po takim śniadaniu ciężko było wdrapać się do pokoju na piętrze i trzeba było odsapnąć na półpiętrze


Hotel Valdstein w którym nocowaliśmy


Czas ruszać w drogę powrotną


Po drodze robimy fotkę ratusza w Libercu...




...i robimy sobie fotki przy Neptunie




Wczoraj zdobyty Jested






Po drodze co jakiś czas robię jakieś fotki




Niektórzy pewnie rozpoznają te miejsca


Ostatnie spojrzenie na Jested...




























Certova Hora w Harrahovie




Zoom na skocznię narciarską








Skocznie narciarskie w Harrachovie


Artur już zjeżdża a ja jeszcze pstrykam fotki




Zjazd z Jakuszyc do Szklarskiej Poręby


Kategoria 150 i więcej, Czechy

Gdansk-prawie Torun

  • DST 183.00km
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 | dodano: 13.08.2013
Uczestnicy

Trasa z Gdanska do Torunia.relacja po powrocie z wyprawy.

Czas na wyjazd z Gdańska.Naszym celem jest Toruń a po drodze zamek w Malborku.Na początku nawigacja wariuje.Najpierw wyprowadza nas w jakieś pola a następnie każe zawracać.Dostaję nauczkę, że jeżdżąc rowerem szosowym trzeba nawigację przełączać na profil samochodowy.Wtedy nawigacja działa bardziej precyzyjnie i sensownie wytycza trasę.W końcu trafiamy na właściwą drogę i jedziemy do Malborka.Wieje bardzo silny, południowy wiatr, który na nieosłoniętym terenie daje nam nieźle w kość.W Malborku mamy chwilę wytchnienia.Oglądamy zamek, robimy fotki, zjadamy posiłek i jedziemy w kierunku Torunia.Po drodze mamy tak piękne miasta jak, Sztum, Kwidzyń i Grudziądz.Przecinamy rzeki Nogat i Wisłę, podziwiamy widoki wielu jezior i stawów.
To wpsaniałe zobaczyć tyle miejsc w jednej wyprawie.Jakieś 30km przed Toruniem, za Stolnem widzimy zajazd.Są wolne pokoje i jest niedrogo.Nie wiemy czy bliżej Torunia znajdziemy jakiś nocleg i czy nie będzie drożej, mamy też już 183km jazdy pod silny wiatr.Chcemy odpocząć.Tutaj więc kończy się nasza dzisiejsza trasa.Okazuje się, że jedzenie w tym zajeździe jest smaczne i jest go dużo w jednej porcji.Właścicielka ostrzega nas tylko, abyśmy w nocy nie wychodzili z budynku, bo ona na noc wypuszcza trzy duże psy.Nie polecam więc nocnej jazdy rowerem w pobliżu tego zajazdu.Właścicielka zajazdu chyba nie ma wyobraźni.Atak trzech takich psów na samotnego rowerzystę w całkowitych ciemnościach móglby się skończyć tragicznie.
Poza tym zajazd naprawdę można polecić.Śniadanko wliczone w cenę noclegu było obfite i wyborne.




Rzeka Nogat a nad Nogatem...


...zamek w Malborku












</b>


<b>Po tym moście wjechaliśmy na teren zamku





Zamek w Malborku robi wrażenie.


Kategoria 150 i więcej, Nad morze 2013

Relaksowo na Okraj

  • DST 150.00km
  • Podjazdy 2139m
  • Sprzęt Giant scr 4.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013

Po czwartkowym zdobyciu Pradziada i przejechaniu 300km, uznałem że należy mi się 2 dni wypoczynku.Dzisiaj jednak jakiś rozruch się należał.Nie mogłem pojechać w dalszą trasę bo jutro muszę wypoczęty do pracy pójść.W tym roku kilka razy wjeżdżałem na Okraj ale od strony Lubawki i Bukówki jeszcze nie.Pomyślałem więc, że to dobra okazja, aby i z tej strony Okraj podjechać.Relaksowo, z muzyczką ruszyłem w drogę.Za Lubawką zobaczyłem na asfalcie dużego samca zaskrońca.Szybko zatrzymałem rower, żeby przepędzić gada z asfaltu, co by go jakiś samochód nie przejechał.Zaskroniec miał jednak zmiażdżone pół głowy.Nie mogłem już nic pomóc.Zabrałem go z asfaltu i położyłem w głębokiej trawie, żeby go samochody nie rozjeżdżały, żeby odszedł w spokoju.Przynajmniej tyle mogłem dla niego zrobić.Kiedy go brałem, unosił na wpół zmiażdżoną głowę, chcąc się jeszcze bronić.Żal było patrzeć i smutno mi było z jego powodu aż do samego Okraju.
Na Okraju było naprawdę zimno i przed zjazdem musiałem założyć kurtkę, którą zdjąłem dopiero przed Kamienną Górą.


Tak powycinany asfalt zostawili na niedzielę drogowcy, na drodze z Chełmska do Lubawki.Niemieccy motocykliści kręcili głowami ze zdumieniem.Wstyd na całego.Takie praktyki ponoć w całym kraju się stosuje.Pogratulować tylko.






Lubię takie miejsca w górach


Widoczny szczyt Śnieżki a na zboczu daleko, malutkie, ledwo widoczne schronisko Jelenka, które w zeszłym roku i w tym roku też podjechałem.


Wylegują się jakieś bizonopodobne potwory...


Kiedyś przyjadę tu na góralu i objeżdżę te urokliwe drogi






Udało mi się też ustrzelić boćka, zanim odleciał


Na nodze widnieje obrączka


Po drodze jeszcze pstrykam nasze Góry Sowie...


...i kawałek Wałbrzyskich

Tym sposobem i relaks i rozruch mam dzisiaj z głowy.

Mapka trasy


Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej

Modre Sedlo 1509mnpm

  • DST 173.00km
  • Podjazdy 3028m
  • Sprzęt Giant scr 4.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 maja 2013 | dodano: 25.05.2013

Zapowiedzi pogodowe nie były korzystne ale żeby nie stracić weekendu miałem w zamiarze pojechać góralem na...zresztą, czy to ważne, skoro zmieniłem plan?Pobudka o 4 rano, zajrzałem na prognozę pogody a tu zmiana na lepsze.Już nie chcę jechać góralem, tylko szosówką.Tylko dokąd?Przełęcz Modre Sedlo-wpadło mi do głowy.Zwariowałeś, z tym kontuzjowanym kolanem?-pomyślałem.Jednak natrętna myśl nijak nie chciała opuścić mojej głowy.Chcę jednak spróbować.Żeby tam pojechać, trzeba w szosówce zmienić kasetę na górską.Cóż to za problem?Bez chwili wahania biorę się za robotę i po chwili kaseta jest już zmieniona.Szybkie śniadanie i w drogę.Poranna aura nie zachęca do jazdy, jednak mnie już nic nie zatrzyma. Jadę i koniec.Całą drogę aż na Przełęcz Kowarską miałem pod wiatr.Co tam, przecież zawsze tak mam.Dobrze że nie pada deszcz.Na Przełęczy Kowarskiej trafiam na jakiś wyścig kolarski.Widać tu zawodowe grupy kolarskie.Trasa zamknięta przez policję ale policjanci pozwalają mi kontynuować jazdę ale mam nie przeszkadzać zawodnikom.Ok i tak wszyscy mnie wyprzedzają :)Ich celem jest Okraj i chcą go osiągnąć jak najszybciej a mój cel jest nieco dalej i wyżej i mnie się nie śpieszy...;)
Podjazd od Pecu do Vyrovki należy do rodzaju tych "lekutkich", jak mawia Lea ;).Spora część trasy ma nachylenie powyżej 20%, jednak czasem spada do 10% a w jednym miejscu jest nawet mały zjazd.Jest więc gdzie odsapnąć.W zeszłym roku nabawiłem się tu kontuzji prawego kolana, która wlecze się za mną do dziś.Muszę teraz uważać na to kolano ale jadę.Na przełęcz docieram bez bólu.Wieje tu lodowaty wiatr i momentami, delikatnie posypuje maleńkim gradem.Zimnica niesamowita.Dla mnie to normalka.Ja zawsze muszę mieć ekstremalne warunki ;)Dobrze, że zabrałem do plecaka czapkę pod kask i rękawiczki z długimi palcami, bo inaczej nieźle bym zmarzł na zjazdach.Ochraniacze na buty też miałem ale nie musiałem ich zakładać.
Wracając na Okraj zaliczam mały, deszczowy prysznic, ale to nic groźnego, tylko przelotny deszczyk.Wracając na Okraj odczułem jednak ból prawego kolana.Miałem jednak ze sobą maść antyzapalną w sprayu.Popsikałem więc tą maścią kolano, pomasowałem, jak pisało w instrukcji i ból minął.Dobra ta maść, już drugi raz dzięki niej uniknąłem kontuzji.Trzeba tylko odpowiednio wcześnie zareagować.Od razu, jak tylko się pojawi ból.
W drodze powrotnej mogłem sobie pofotografować do woli.

Cały wyjazd oczywiście dedykuję naszej Księżniczce Lei, która w tym roku odebrała mi pierwszeństwo wyjazdu na Przełęcz Karkonoską ale na Modre Sedlo już mi nie odbierze... ;)


Czasówka na Okraj, wyprzedzają mnie zawodnicy czasówki


Uświadamiam fotografa, że nie jestem zawodnikiem, tylko turystą...




Zawodnicy widzą, że filmuję w czasie jazdy, jeden kiwa ręką...


...i szybko mnie wyprzedzają...


Wreszcie i ja jestem na mecie, lecz dla mnie Okraj to tylko etap w podróży a nie meta


Meta czasówki na Okraju


Wyczerpany walką zawodnik...


W drodze do Pecu focę fajny pojazd gąsienicowy.Zdaje się, że to wojskowy wóz dowodzenia produkcji szwedzkiej




Pec pod Snezkou.Tu się zaczyna podjazd


Robią człowiekowi smaka...






Studnicni Hora, widziana z Pecu.Gdzieś tam trzeba się wspiąć...






Tylko kawałeczek brukowej kostki a później tylko asfalt


Takie widoki robią wrażenie


No i jest, 1509mnpm


No i ja tu jestem :))


Widać schronisko Lucni Bouda


Mały zoom na schronisko.Widać nową drogę, dzięki której nie trzeba jechać do schroniska Dom Śląski, żeby zjechać do Karpacza.To znaczny skrót.W zeszłym roku Czesi dopiero budowali tę drogę i nie mogłem z niej jeszcze skorzystać.


Szczyt Śnieżki tonie w chmurach


Taka fotka w tym miejscu po prostu mi się należała.Kapliczka na Modrym Sedlu


Schronisko Dom Śląski, widziane z Modrego Sedla


Czas na powrót i fotki








To białe na zboczu Studnicni Hory to śnieg...


Widać jeszcze mały, śnieżny placek...Jest naprawdę zimno...


Kto chce wjechać na Modre Sedlo to musi tą drogą hehe...;)Nie ma lekko.W dole widoczne schronisko Vyrovka


W drodze powrotnej do Vyrovki mogę sobie nawet usiąść na punkcie widokowym.Nie za długo jednak bo wieje lodowaty wiatr


Taki widok tu jest







Vyrovka



Schronisko Vyrovka


No i zjazd do Pecu...


Dopiero na zjeździe można podziwiać widoki




Woda płynie po skałach.Orzeźwiający widok.Musiałem to sfilmować

A jutro Dzień Matki, więc nie ma jeżdżenia.


Kategoria 150 i więcej, Czechy, 1500mnpm i więcej

Karkonosze i Rudawy

  • DST 195.00km
  • Podjazdy 2674m
  • Sprzęt Giant scr 4.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 maja 2013 | dodano: 18.05.2013
Uczestnicy

Z Markiem i Arturem.
Miało być inaczej ale przez około 80km lał deszcz, następnie odezwała mi się kontuzja kolana, więc nastąpiła zmiana planu i wyszło coś takiego, że przejechaliśmy przez Okraj od strony Trutnova, międzyczasie Marek podjechał do schroniska Jelenka, Artur wrócił samotnie do domu a my z Markiem przejechaliśmy Przełęcz Rędzińską w Rudawach Janowickich.Był to trochę dziwaczny, ale fajny wyjazd.Każdy z nas zrealizował go na swój sposób.Każdy z nas ma inną ilość kilometrów.Marek ponad 200km, ja 195km a Artur...pewnie sam napisze ile dziś przejechał.Pogoda z początku niezła, następnie tragiczna a na koniec super.
Za niedługo pewnie zamieszczę tu kilka fotek.




















W oddali widoczne schronisko Jelenka


Na zbliżeniu widać fragment dojazdu do Jelenki


Z Markiem na Okraju


Po paskudnej pogodzie przyszła niesamowita przejrzystość powietrza












Marek na Przełęczy Rędzińskiej w Rudawach Janowickich


Widok z Przełęczy Rędzińskiej był oszałamiający...


Widać było Ślężę i Radunię


Przy Krzyżu Milenijnym na Przełęczy Rędzińskiej


Kilka fotek z kamery

Bociany w Wieściszowicach



Droga na Okraj


Marek zjeżdża po zdobyciu schroniska Jelenka


Marek podjeżdża na Okraj


Na Okraju


Marek zjeżdża z Przełęczy Rędzińskiej


Przekąska przy sklepie w Wieściszowicach











Kategoria Czechy, 150 i więcej

Schronisko "Jelenka"

  • DST 151.00km
  • Podjazdy 2249m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano: 12.05.2013

Rano padało ale później troszkę się przejaśniło, wziąłem więc Lincolna, żeby troszkę potrenować po okolicy i tak mnie trochę zniosło w Karkonosze...
Schronisko "Jelenka", do którego dziś dojechałem, znajduje się w Karkonoszach za Przełęczą Okraj, na wysokości 1260mnpm.Podjazd do Jelenki łudząco przypomina ten na Przełęcz Karkonoską, tylko asfalt jest o niebo lepszy.Dwa kilometry przed schroniskiem dopadła mnie ulewa a następnie gradobicie.Trzeba było delikatnie naciskać korby bo tylne koło buksowało w miejscu na gradowych kulkach, kiedy mocniej się nacisnęło na pedały.Udało mi się jednak dotrzeć do schroniska bez zatrzymywania.
Rowerzystów jak na lekarstwo.Innych turystów też niewielu, co bardzo mnie cieszy bo miałem sporą swobodę.


W Gostkowie znajduję drzewko szczęścia.To będzie dobry dzień.


Strzelam szaraka


Po czeskiej stronie za Okrajem wjazd w drogę prowadzącą do Jelenki




Kilka widoczków






Muszę tylko dojechać na tę zamgloną górkę w oddali...


...małe zbliżenie na zamglony cel w oddali


Schronisko Jelenka 1260mnpm.Pada deszcz i sypie grad a ja robię pamiątkową fotkę.To białe na asfalcie to grad...Niewiele brakowało a nie dało by się po nim wjechać bo nachylenie jest dość strome i tylne koło buksowało.Dałem jednak radę.




Czas na powrót.Zjeżdżając mogę sobie pozwolić na fotki drogi prowadzącej do schroniska Jelenka.


Fotka tego nie oddaje ale nachylenie jest prawie jak na drodze prowadzącej na Przełęcz Karkonoską


Może tu będzie można trochę lepiej ocenić nachylenie


Ta para Czechów to prawdziwi twardziele.On na plecach ma nosidło, w którym jest dziecko.Może kiedyś przez przypadek znajdą w necie tę fotkę...


Prawie jak Karkonoska...


W drodze powrotnej obowiązkowa pamiątka na Okraju.


I obowiązkowa fotka w kierunku Zalewu Bukówka.Tak to dzisiaj wyglądało.




Na podjeździe za Chełmskiem ostatni rzut oka na Karkonosze.Pogoda tam się poprawia...


Odsłonił się nawet kawałek Śnieżki


A to zrobiło się na niebie niedługo po moim powrocie...


...zdaje się, że miałem dzisiaj fart...


Kategoria 150 i więcej, Czechy, 1000 mnpm i więcej

Przełęcz Okraj

  • DST 168.00km
  • Kalorie 5841kcal
  • Podjazdy 2147m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano: 14.04.2013

Dzisiaj wreszcie wjechałem na szczyt Przełęczy Okraj w Karkonoszach.Było też parę mniejszych podjazdów, jak np. z Janowic Wielkich do Miedzianki. przez Świdnik do Kaczorowa, czy z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Fotki z dzisiejszego wyjazdu zamieszczę jutro a dzisiaj tylko mapka trasy.
No i jak pisał kiedyś Lutra:"już jest jutro" ;).Czas więc na fotki i opis.

To chyba nie jest mój najlepszy dzień.Wszystko mam źle.nie pasują mi ustawienia, mam załadowany spory plecak, który daje mi się mocno we znaki.Wiatr nie jest mocny ale wieje w twarz.jest mi ciężko na najmniejszym wzniesieniu.Nie poznaję samego siebie.W Nowych Bogaczowicach ból pleców jest już tak dotkliwy, że zatrzymuję się.Zmieniam ułożenie ładunku w plecaku.Po tym zabiegu waga plecaka nie uległa zniamie ale plecy przestały boleć jak ręką odjął.Musiał być jakiś ucisk na nerw.Jako tako zaczyna mi się jechać dopiero po 33 kilometrach.Przed Kamienną Górą zjadam skromny posiłeczek i po tym jedzie mi się już całkiem dobrze.Na podjeździe w Ogorzelcu stoi trzech chłopaków, już z daleka uśmiechają się i krzyczą:"piątka!".Ustawili się w rzędzie i wyciągnęli ręce do klepnięcia.Cisnę więc pod tę górkę, żeby nie zawieść chłopaków i w pełnym pędzie przyklepuję im "piątkę" po kolei.
Taki doping rzeczywiście dodaje energii bo jedzie mi się pod tę górkę jakby bez wysiłku.
Ostatni, 4 kilometrowy odcinek drogi na Przełęcz Okraj jest pokryty piaskiem.Na szczycie Okraju robię kilka fotek i zjeżdżam.Chcę jeszcze poniżej na zakręcie zrobić kilka zdjęć bo jest dość fajna pogoda.Zjeżdżając po tej piaszczystej drodze, napęd łapie tyle piachu, że przestają się obracać kółeczka przeżutki, w łańcuchu też słychać głośne mielenie piachu.Na Rozdrożu Kowarskim zatrzymuję się i usuwam piach z napędu na tyle, na ile jest to możliwe w tych warunkach.Po tym zabiegu zjeżdżam do Kowar i kieruję się na Jelenią Górę, lecz po krótkiej jeździe skręcam do Bukowca.Cały czas towarzyszą mi niesamowite widoki ośnieżonych Karkonoszy.Trasę specjalnie zaplanowałem tak, żeby oprócz Okraju, zaliczyć jeszcze podjazdy z Janowic Wielkich do Miedzianki, ze Świdnika do Kaczorowa i najgorszy ze wszystkich na tej trasie, podjazd z Kaczorowa przez Płoninę do Bolkowa.Nie miałem tu żadnych przygód, więc nie ma o czym pisać.Na trasie ogromna rzesza rowerzystów.
Na koniec trasy, na podjeździe w Milikowicach, środkiem drogi biegnie średniej wielkości pies, kundel.Widać że chce dogonić kończącego podjazd rowerzystę.W pewnym momencie pies usłyszał, że jadę, odwrócił się a widząc mnie, zatrzymał się i czeka...
Mądry pies.Po co ma tracić siły goniąc jakiegoś dalekiego rowerzystę, kiedy wystarczy poczekać na mnie...Dojeżdżam do psa a ten już spręża się ,żeby skoczyć do ataku na mnie, wtedy ja do psa powiedziałem spokojnym ale stanowczym głosem: "nieee rób tegooo...".Pokręciłem przy tym głową z dezaprobatą a pies o dziwo zrozumiał i zrezygnował z ataku.Mądra bestia.Mądrzejsza od wielu ludzi.Dojechałem do domu już bez żadnych przygód.Zrobiłem trochę kilometrów i trochę podjazdów, napstrykałem chyba setkę zdjęć.To był kolejny dobry dzień.


Rankiem spoglądam za okno a tam Słońce już wyszło zza Ślęży.Czas więc szykować się w trasę


Szybka fotka na Przełęczy Kowarskiej i dalej do góry


Udaje mi się wjechać na Przełęcz Okraj


Na Okraju










Zjeżdżając z przełęczy zatrzymuję się, żeby zrobić kilka fotek


Widok w kierunku Bukówki


Zbliżenie Zalewu bukówka


Jeszcze kilka widoków i w drogę




Zapiaszczony zjazd z Okraju


Kowary


Kowary






Tej damy chyba nie trzeba nikomu przedstawiać


Ten motocyklista jechał grubo ponad 200km/h a nasza "kawaleria" pewnie polowała na rowerzystów po piwku przy wiejskich sklepach






Z odległości około 2km focę całe stado


Formacje skalne na Sokolikach


Z daleka robię fotkę Zamku Bobrów


Pałac Wojanów z innej strony


Restauracja Pałacu Łomnica


Pałac Łomnica


Pałac Wojanów



Zamek Bobrów


Mury obronne Zamku Bobrów


Na szczycie całuje się jakaś para i nie są to bociany...;)


W Ciechanowicach, na asfalcie, płaz cierpliwie czeka na rozjechanie przez jakiś pojazd.Staram się przepędzić potwora ale skacze w kółko.Biorę go więc do garści i wynoszę za rów melioracyjny.Niech trochę pocieszy się wiosną a nie tak od razu pod koła się pcha...


Pałac w Ciechanowicach


Z odległości 1,7km pstrykam ruiny zamku i pałacu Niesytno w Płoninie.Teraz, nie ma liści na drzewach, więc widok ruin jest całkiem niezły.


Podjeżdżam po Palac Niesytno i robię fotkę bo niedługo liście zasłonią cały widok


Jeszcze fotka samej wieży Zamku Niesytno


Coś obgryzło kawał góry...


Radar meteorologiczny Pastewnik


</b>

<b>Szczyt podjazdu z Płoniny do Bolkowa.Spróbujcie kiedyś zdobyć tę górkę.



Zamek Bolków


Zamek Świny


Na koniec władowałem się w taką drogę z Cieszowa do drogi krajowej 34.na cienkich oponach Lincolna nie za dobrze się tam jechało ale jakoś poszło








Kategoria 150 i więcej