pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:705.00 km (w terenie 20.00 km; 2.84%)
Czas w ruchu:36:54
Średnia prędkość:19.11 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Suma podjazdów:6238 m
Suma kalorii:26940 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:64.09 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Po piwo do Czech

  • DST 95.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Kalorie 3466kcal
  • Podjazdy 795m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 października 2011 | dodano: 29.10.2011

Poranek nie zachęcał do wyjazdu.Myślałem, że w ogóle dziś nie pojadę, jednak koło południa zrobiło się ładnie, skorzystałem więc z pogody, żeby uzupełnić zapasik czeskiego piwka.Miałem cichą nadzieję na przejazd Bromovskimi Ścianami, jednak pod dojechaniu do Janovicek chmury i chłód odwiodły mnie od tego zamiaru.Pojechałem więc sobie do Mezimesti i Starostina, gdzie kupiłem piwko i przekroczyłem granicę.W czeskich Hyncicach, na terenie stawów hodowlanych Czesi zrobili sobie imprezkę pod patronatem Bromowskiego Browaru.Smażyli świeże rybki i pili piwo.Było tam dość wesoło ale się nie skusiłem.Za to poznałem nową drogę, która prowadzi z Hyncic do Ruprechtic.Całkiem fajna, wąska, kręta asfaltówka, która jest niezłym skrótem, względem drogi, którą do tej pory jeździłem.
Po dojechaniu do Jugowic, oczywiście wstąpiłem do "Gospody w Młynie" na naleśniki z sosem malinowym i śmietaną.Sos malinowy jest prawdziwy bo pełno w nim maleńkich pesteczek malin.Smakują wybornie.


Piwko zaraz zagrzeję z miodem i pewnie też będzie smakowało ;)

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>



Rundka po pracy

  • DST 50.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 19.11km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Kalorie 1733kcal
  • Podjazdy 401m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 października 2011 | dodano: 27.10.2011

Zrobiło się ciepło ale do południa było troszkę mżawki, jednak po południu nieśmiało wyjrzało nawet Słońce.Warunki idealne do zrobienia małej rundki po pracy, co też z ochotą uczyniłem.

"/>


<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>



Rundka po pracy

  • DST 32.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Kalorie 1197kcal
  • Podjazdy 203m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 października 2011 | dodano: 25.10.2011

Mgła i mżawka, jednak po pracy jadę na mały spacerek nad Jezioro Bystrzyckie.Tam deszczyk już mocniej sypie.Robię więc tylko rundkę wokół jeziora i wracam do domu.
Niewielka to przejażdżka ale lepszy rydz, niż nic. Zrobiłem dwie fotki ale aparat został w piwnicy z rowerem a nie chce mi się po niego schodzić, więc fotki dzisiaj nie będzie.



Niedzielna przejażdżka

  • DST 50.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 20.27km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Kalorie 2047kcal
  • Podjazdy 488m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2011 | dodano: 23.10.2011

Niedzielny poranek był mglisty i mroźny, jednak bliżej południa pogoda się poprawiła, więc pomimo że nie było takiego planu, pojechałem zrobić standardową rundkę.
W drodze powrotnej wstąpiłem do "Gospody w Młynie" na wspaniałe naleśniki z serem, sosem malinowym i śmietaną.Wiatr był uciążliwy ale chyba trzeba się z tym pogodzić, bo bezwietrznej pogody o tej porze roku chyba raczej nie należy oczekiwać.

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>



Zapomniana relacja

  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2011 | dodano: 23.10.2011

Przypomniałem dziś sobie o wrześniowym wyjeździe w Góry Bystrzyckie.Był wtedy wjazd na Przełęcz Spalona i do Zieleńca a także powrót przez Duszniki i Góry Stołowe.
Nie napiszę już relacji z tego wyjazdu ale wpis uzupełniłem o kilka fotek.
można je zobaczyć tu Fotki z wyjazdu w Góry Bystrzyckie



Po piwo do Czech

  • DST 94.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Kalorie 3739kcal
  • Podjazdy 788m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 października 2011 | dodano: 22.10.2011

Pogoda dziś była słoneczna a mnie zabrakło piwka w lodówce, pojechałem więc połączyć przyjemne z przyjemnym i przy okazji jazdy rowerem, zaopatrzyć się w czeskie piwo.
Wiatr mnie na tej trasie nie oszczędzał a w Czechach naprawdę było zimno, jednak smak wybornego piwka, grzanego z miodem, osłodzi mi trudy dzisiejszej trasy.

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>



Rundka po pracy

  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 16.12km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Kalorie 1746kcal
  • Podjazdy 529m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 października 2011 | dodano: 20.10.2011

Miałem pojechać do Jedliny Zdrój przez Złoty Las i Dziećmorowice, jednak w Złotym Lesie skręciłem na szuter i trochę pokręciłem się po leśnym szutrze.Kiedy wróciłem do Złotego Lasu, trochę mi było mało tej jazdy, pojechałem więc jeszcze zrobić rundkę wokół Jeziora Bystrzyckiego.


W samym środku Lasu obelisk upamiętniający 50 rocznicę powstania koła Myśliwskiego "Ponowa"
Atrakcją dzisiejszego wyjazdu było spore stado saren biegnące dłuższą chwilę obok mnie, w odległości około 5 metrów.Miło było patrzeć z tak bliska na te piękne zwierzęta.

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>



Czechy i Góry Suche

  • DST 86.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 16.18km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Kalorie 3367kcal
  • Podjazdy 1008m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 października 2011 | dodano: 18.10.2011

Nie do końce jestem zdrów bo wciąż coś siedzi mi na oskrzelach i katar mam spory ale mam wolny dzionek i pogoda zachęca do jazdy, choć trochę wieje.
Jadę więc, kierując się na Przełęcz Pod Czarnochem.W Głuszycy Górnej miła niespodzianka; ekipa drogowców właśnie kończy kładzenie asfaltu na drogę w kierunku Przełęczy.Jadę więc sobie po tym nowym, gorącym jeszcze asfalcie aż do ostatniego budynku, który stoi po lewej stronie, niedaleko lasu.
-Szkoda, że nie dociągnęli z tym asfaltem do samego lasu-pomyślałem sobie- a gdyby tak do samej granicy im się zachciało...
No cóż, nie można mieć wszystkiego a ja i tak jadę terenowym Kellysem , więc niespecjalnie przeszkadza mi brak asfaltu.

Szutrowa droga na Przełęcz nie ma zbyt wielu kamieni , więc jedzie się doskonale.Po zjeździe do czeskich Janovicek nie mam ochoty na kolejny już w tym roku zjazd do Broumova, robię więc skręt w wąską asfaltówkę, która prowadzi mnie wprost do Hermankovic.

Przy ładnej pogodzie z czeskich Janovicek widać pasmo Karkonoszy.Po lewej stronie szpiczasty szczyt Śnieżki.
Ta boczna droga do Hermankowic jest super i jakże wspaniałe widoki się z niej rozciągają.Będę musiał częściej jeździć właśnie tą drogą.
Tym razem nie planuję kupować piwa a za to mam chęć w Ruprechticach skierować się wprost w Góry Suche,Tak też czynię.od Ruprechtic więc już tylko pod górę.

Ruprechticki Spicak widziany z Ruprechtic
Na końcu wioski asfalt się kończy i zaczyna szutrowa, górska droga.
Dobrze ją znam ale na rozwidleniu mam chęć pojechać nieznaną mi jeszcze drogą.
Po jakimś czasie orientuję się, że mogą być problemy z dotarciem do polskiej granicy.
Jest coraz bardziej stromo, droga jest nieszlakowa, na kolejnym rozwidleniu zjeżdżam na drogę, która okazuje się być ślepą.Muszę więc zawrócić, choć gps pokazuje, że jestem jakieś 200 metrów od przejścia granicznego, jednak nie ma szans na podejście do niego stromym urwiskiem.Zawracam więc do rozwidlenia i kontynuuję jazdę inną drogą.Z mapy na gps widać, że droga ta nie prowadzi do samej granicy a jedynie w jej pobliże, mam jednak nadzieję, że będąc tak wysoko, uda mi się przedrzeć do granicy lasem, w końcu to tylko jakieś 100 metrów...
w pewnym momencie, po prawej stronie pojawia się, stromo wijąca się po urwisku ścieżyna, która według wskazań gps powinna mnie zaprowadzić na granicę.Do granicy jest tylko kilkadziesiąt metrów, tylko ta stromizna...
Nie zamierzam się wycofać, początkowo prowadzę rower, za chwilę jednak muszę go już nieść.Jest dość ślisko, w każdej chwili mogę się pośliznąć, lub potknąć z tej ścieżki a wtedy może ktoś znalazłby mnie tu na wiosnę...Żyć wiecznie się jednak nie da, wycofać z tej stromizny także nie bo jest za stromo.Idę więc do góry.Granica jest tuż tuż...

Tu jest tak stromo, że ledwie udało się położyć rower tak, aby nie zleciał z powrotem na dół

Prawie pionowa ścieżka nad urwiskiem
W końcu docieram do szczytu i polskiej granicy.
Szybko docieram do czerwonego szlaku. Czuję wszystkie mięśnie po tej wspinaczce ale po kilku minutach jazdy wszystko mija.
Teraz już tylko jazda wygodnym szutrem do schroniska Andrzejówka a po drodze nagroda w postaci wspaniałych widoków, rozciągających się ze szlaku.

Przy Andrzejówce powietrze jest lodowate. Mam na sobie 3 warstwy ale przed zjazdem zakładam jeszcze ortalionkę i rękawiczki z długim palcem. Mimo to, podczas zjazdu czuję dotkliwy chłód. Cieplej robi mi się dopiero przy zaporze Jeziora Bystrzyckiego. Zjazd do Rybnicy i Głuszycy bez przygód. Nad jeziorem Bystrzyckim spotykam pana Bolka, z którym wracam do Świdnicy gawędząc o trasach rowerowych. Po powrocie do domu wypijam grzanego Gambrinusa z miodem, którego jeszcze trzy buteleczki mam w lodówce. Fajnie jest powłóczyć się po nieznanych ścieżkach
, zwłaszcza tych nieoznaczonych. Gps bardzo ułatwia takie wędrówki.



Chłodno

  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Kalorie 1486kcal
  • Podjazdy 234m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 października 2011 | dodano: 08.10.2011

Od rana jest wietrznie i deszczowo ale w południe niebo troszkę się przetarło, zrobiłem więc małą rundkę za Jugowice, bo przecież trzeba oswajać się z niższymi temperaturami.
Było chłodno, zwłaszcza nad Jeziorem Bystrzyckim.Po powrocie do domu okazało się, że termometr pokazuje tylko 7 stopni.



Rundka po pracy

  • DST 50.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 21.28km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Kalorie 1854kcal
  • Podjazdy 377m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 października 2011 | dodano: 06.10.2011

Bardzo silny wiatr, jakoś jednak tę rundkę do Jedliny przejechałem.