Po pracy na Chełmiec
-
DST
62.00km
-
Podjazdy
1066m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy wyjazd kelisem na szczyt Chełmca.Chroniczny brak czasu, dlatego bez fotek, bez opisów i map...
Kategoria Rundka po pracy
Rundka po pracy
-
DST
83.00km
-
Podjazdy
1102m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy treningowa rundka.Niestety, brak czasu na opis i na zamieszczenie fotek.Sorry...
Przełęcz Okraj od czeskiej strony
-
DST
183.00km
-
Podjazdy
2233m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś niespodziewanie wyszło...Na razie mapka trasy a jutro fotka i opis.
Po kontuzji prawego kolana miałem zamiar zrobić tylko małą rundkę po płaskim, żeby sprawdzić co się będzie działo.Miałem dwa dni przerwy i trochę czasu na analizę i zmiany ustawień w rowerze i w butach.Tymczasem zadzwonił Tadeusz i zaproponował jazdę na granicę z Czechami.Nie bardzo mi to pasuje, bo nie chciałem podjazdów a tu trzeba będzie podjechać do Rybnicy Leśnej.Zgadzam się jednak bez wahania.Na starcie o godz 11 zjawia się również Marek.Mówię kolegom, że jeśli poczuję ból w kolanie to zawrócę a oni niech jadą dalej.Pierwszy podjazd na zaporę jeziora w Lubachowie poszedł gładko, bez bólu, do Rybnicy Leśnej też wjechałem bez problemu, jednak nie cisnę, staram się oszczędzać kolano. Szybka jazda z Unisławia do Mieroszowa, chwilowy postój pod Biedronką, bo koledzy muszą kupić coś do jedzenia, po czym szybki dojazd do granicy.Tutaj trzeba ustalić dalszy przebieg trasy.Mamy jechać do Teplic przez Vernerovice i Bohdasin a następnie przez Zdonov do Mieroszowa, Krzeszowa i przez Kamienną Górę powrót do Świdnicy.W Czechach kiełkuje mi w głowie inna myśl:podjazd na Przełęcz Karkonoską od strony Czech.Jest jednak zbyt późno na realizację takiego planu.-Cóż więc mogę zrobić?-zastanawiam się wjeżdżając do Teplic.-Może więc chociaż Przełęcz Okraj od czeskiej strony?
Ten pomysł wydaje się być realny na dziś.Jeśli nie będę miał żadnych przygód i awarii, powinienem wrócić do Świdnicy bez potrzeby włączania świateł.Doskonale wiem, że Tadeusz musi iść na nocną zmianę a Marek jest umówiony na grilla , więc nasza wspólna jazda kończy się na skrzyżowaniu drogi prowadzącej z Teplic do Adrspachu, gdzie koledzy skręcili do Zdonova, w kierunku polskiej granicy a ja pojechałem do Trutnova przez Chvalec. Podjazd na Okraj od Trutnova to ponad 30km ciągłej jazdy pod górkę.Jedzie mi się bardzo dobrze, upajam się jazdą i widokami, ale wciąż nie zapominam, że należy oszczędzać prawe kolano, jechać spokojnie i nie cisnąć.Trochę je czuję, ale nie ma bólu.Zdumiewa mnie niewielka ilość czeskich rowerzystów.Zawsze było ich dużo w drodze na Okraj.Na szczyt Okraju docieram przed godziną 17.Robiąc tam pamiątkową fotkę spotykam troje członków Legnickiej Inicjatywy Turystyki Rowerowej.Kilka lat temu miałem przyjemność poznać ich nad Jeziorem Bystrzyckim i oprowadzić po asfaltach Gór Sowich.Cieszę się jak dziecko z tego spotkania bo to bardzo fajni ludzie.Porozmawialiśmy niestety tylko chwilkę bo pora byla już dla mnie późna.Trzeba było wracać.Nie spodziewałem się dzisiaj takiej trasy, więc do jedzenia mam tylko pół małej paczki suszonych daktyli i bidon napoju.Te suszone daktyle to niezła odżywka na trasie, przekonałem się o tym nie raz, jednak mam już ochotę zjeść coś normalnego.Do domu docieram o godz 7.30 a więc w świetle dnia, więc wszystko udało się zgodnie z założeniami.To był naprawdę super wyjazd.Na tej trasie było kilka sytuacji, kiedy to rowerzyści widząc mnie na kolarzówce próbowali się ze mną ścigać.Ja jednak nie podjąłem i nigdy nie podjemę się ścigania z kimkolwiek.Po wyprzedzeniu mnie, zawiedzeni oglądali się co chwilę za siebie, sprawdzając czy nie zacznę ich gonić.Nie goniłem i nie będę gonił.Uciekał też nie będę.Ta zabawa dawno przestała mnie interesować.Jeśli ktoś jedzie wolniej, zostanie wyprzedzony, jeśli jedzie szybciej, to pojedzie...Dla mnie liczy się wyłącznie realizacja mojego celu, który sobie wyznaczam.
Na przejściu granicznym Golińsk-Starostin
Tadeusz z Markiem w Teplicach
Cerna Hora widoczna podczas jazdy z Trutnova na w kierunku Okraju
No i niespodziewanie jestem na Przełęczy Okraj
Kiedy robiłem fotki, wjechał najpierw jeden rowerzysta z Legnicy
Kiedy wjechał drugi, po bluzie poznałem, że są to koledzy Legnickiej Inicjatywy Turystyki Rowerowej(LITR).Pozdrawiam cały LITR a szczególnie Janka Materka, który jest Trenerem-Katem ;) tej ekipy.
Na zjeździe nie mogło się obyć bez tradycyjnej fotki Zalewu Bukówka
Ostatni widoczek i w drogę.Te widoki najbardziej mnie cieszą podczas tego wyjazdu
Kategoria Czechy
Z Markiem na Szosę Stu Zakrętów i nie tylko
-
DST
224.00km
-
Podjazdy
2866m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem dzisiejszego wyjazdu był podjazd Szosą Stu Zakrętów od Kudowy Zdroju a że chcieliśmy przejechać ponad 200km, więc troszkę po Kotlinie Kłodzkiej pokrążyliśmy.Dzisiaj tylko mapka trasy a jutro dodam jakieś fotki i może coś "skrobnę" na temat dzisiejszej trasy.
Pogoda, z którą rankiem opuszczaliśmy nasze miasto, nie zachęcała do jazdy.Ciężkie, ołowiane chmury pokrywały całe niebo i padała lekka mżawka.Przez myśl nam jednak nie przeszło, żeby zrezygnować z wyjazdu.Według zapowiedzi, pogoda miała ulegać poprawie w ciągu dnia, tymczasem mżawka wzmaga się w miarę podjazdu do Rybnicy Leśnej.Przy "Rybnej Dolinie" już łapię kapcia.Przez psa, który strasznie na nas ujadał za płotem, nie zauważyłem dziury i wpadłem...Na początku taki pech nie nastraja mnie dobrze ale marek pociesza, że być może wyczerpałem na dziś limit awarii.Miał rację.
Szosówka jest o wiele delikatniejsza od górala, więc trzeba jechać uważniej, ten kapeć mocno wzmaga moją czujność w czasie jazdy i przynioslo to wymierny skutek.Więcej awarii nie było.Do Mieroszowa staramy się nadrobić czas.Droga jest dobra, więc jedziemy dość szybko, czasem nawet 50km/h.Szybki podjazd na granicę w Zdonovie.Ten podjazd zawsze mi się dłużył a teraz jakoś tak szybko poszło...
Przez Czechy jedzie się wspaniale, szosówka to wspaniała maszyna do takiej jazdy, mknie bezszelestnie a prędkość oscyluje nam w okolicach 40km/h, czasem przekraczamy 50km/h.Przed Hronowem zatrzymujemy się, żeby skonsumować małe śniadanko.
W Kudowie zatrzymujemy się tylko przy drewnianej dzwonnicy bo marek chce zrobić fotkę i podjazd.Im wyżej, tym widoczność gorsza.Tutaj moja prędkość już nie jest kat duża...Marek zniknął we mgle a w gps-ie padł akumulator.Przełączam na zasilanie zewnętrzne ale okazuje się za mało wydajne, żeby podtrzymać pracę urządzenia.Ładuje na wyłączonym gps-ie i trwa to ponad 50km...Widoczność jest tak tragiczna, że prawie nie zauważyłem wjazdu do Karłowa.Na szczęście obaj z Markiem mamy światła, bez nich byli byśmy zagrożeni w ruchu drogowym, przy tej widoczności.Przekonujemy się, że nasze ostro błyskające lampki są dość dobrze widoczne w tych warunkach, nie mamy żadnych problemów z mijającymi nas, czy wyprzedzającymi samochodami.Piesi też dostrzegają nas w porę, jednak na zjeździe musimy zachować czujność i prędkość nasza jest rozsądna.Na zjeździe do Radkowa mgła nagle znika a właściwie to my nagle wypadamy z tej mgły.Przy prędkości 40km/h wrażenie, kiedy nagle nie ma mgły, jest piorunujące.Pogoda w dalszym ciągu nie jest najlepsza, mimo to, w Ratnie Dolnym decydujemy się jechać do Polanicy.Musimy dzisiaj przekroczyć 200km, nie ma zmiłuj.W Polanicy krótki posiłek, przejazd-przejście przez Deptak i jazda w kierunku...No właśnie, mieliśmy jechać do Kłodzka przez Wielisław ale postanowiliśmy pojechać w kierunku Bystrzycy Kłodzkiej.Taka mała improwizacja.Do samej Bystrzycy nie dojeżdżamy.Za Starą Łomnicą skręcamy w lewo na Krosnowice.Była to dobra decyzja bo przed Kłodzkiem dopada mnie kontuzja prawego kolana.Właściwie od Kłodzka kręcę lewą nogą.Prawą staram się oszczędzać , no i moje tempo spada z każdym kilometrem a przecież podjazdów jest przed nami jeszcze nie mało.Mam na szczęście trzy tryby w korbie i to daje mi możliwość podjazdu pod każdą górkę, nawet z taką kontuzją.W końcu jednak w Świerkach, przed Głuszycą Górną każę Markowi nie czekać na mnie i jechać do domu samemu.Do domu nie ma już daleko(około 30km), godzina jest dość wczesna a ja postanawiam zrobić kilkanaście minut przerwy, żeby dać odpocząć kontuzjowanej nodze.Nie chcę całkowicie załatwić sobie tego kolana a nie ma sensu, żebyśmy obaj tu sterczeli.Przy okazji zjadam ostatki jedzonka, jakie zostały mi w plecaku.Po 10 minutach odpoczynku jadę.Nie śpieszę się, najważniejsze, żeby dojechać...Ten ostatni odcinek jadę już bez przerwy.Mimo kontuzji i wiatru od czoła, moja prędkość oscyluje między 25 a 30km/h.Po godzinie jestem już w domu.Udała nam się ta wycieczka a mgła i mżawka dodała jej klimatu, który ja bardzo lubię.A kontuzja?No cóż, ta mała łyżka dziegciu nie zepsuła mi jednak beczki miodu :)
Czas zacząć wspinaczkę do Karłowa...
Tak to wyglądało w Karłowie
Tutaj mgła nie jest już tak gęsta jak w Karłowie
Marek zauważył, że mocno starły mu się klocki tylnego hamulca
W Wambierzycach
Polanica.Śniadanko w dobrym towarzystwie
Deptak w Polanicy
Na Kamiennym Moście w Kłodzku
To co mam w ręku to nie jest puszka piwa, tylko izotonik. Alkoholu w trasie nie piję :)
Twierdza w Kłodzku
Bożków
Mimo mgły, widać pałac i kościół w Bożkowie
Wałbrzyska rundka
-
DST
67.00km
-
Kalorie 2442kcal
-
Podjazdy
923m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa padał deszcz ale po południu przestał, więc po pracy pojechałem zrobić tradycyjną, wałbrzyską rundkę.Nie obeszło się bez strzelania do psów.
W Witoszowie pies rasy podhalan, atak bezpośredni, dwa strzały z odległości 0,5 metra.W Wałbrzychu średniej wielkości kundel, niesamowicie agresywny, nie wiem ,co ja mu zawiniłem. Jeden strzał w momencie, kiedy już miał mnie capnąć za nogę.Efekt był taki, że pies odskakując po strzale, walnął w stojący obok samochód a następnie uciekł do budynku.Pewnie nie spojrzy już na rowerzystę.
Zacząłem się obawiać, że jak tak dalej pójdzie to zabraknie mi amunicji, zanim dojadę do domu.Na szczęście pozostałe napotkane psy nie miały ochoty na atak a jeden wilczur, który chciał przeskoczyć bardzo niski płot, żeby się do mnie dobrać, zrezygnował po tym, jak gwałtownie wymierzyłem w jego kierunku.Wiele psów doskonale rozumie taki gest i czasem nawet strzelać nie trzeba, żeby pies zrezygnował z ataku.W sumie pogoda z rodzaju tych, które lubię najbardziej.Bez deszczu, bez Słońca, trochę mgły, widok tworzących się w górach chmur a do tego niewielki, jak na Wałbrzyskie warunki, ruch samochodów.Jazda tak piękna, że jadąc z Unisławia do Wałbrzycha, z tego wszystkiego jeszcze do Boguszowa-Gorc sobie skręciłem.
Szczyt Chełmca tonie w chmurach
Kategoria Rundka po pracy
Trójgarb zdobyty
-
DST
60.00km
-
Kalorie 2329kcal
-
Podjazdy
929m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy postawiłem na zdobycie szczytu Trójgarbu.Czułem, że da się już tam wjechać i miałem rację.Cała droga od Starych Bogaczowic do Lubomina jest sucha, nigdzie nie natknąłem się na żadne błoto.Wiało dziś co prawda, ale cóż, to szczegół.
Kilka fotek z dzisiejszej trasy.
Głuszyca
Trójgarb pierwszy raz w tym roku.
Pod Słońce i zamglone, ale coś tam widać.
Szykany
Leśnicy nie sprzątają po sobie na szlakach
Garmin mapkę pourywał.muszę mu koniecznie wymienić akumulator.
Kategoria Rundka po pracy
Po pracy Kamienna Góra
-
DST
81.00km
-
Czas
03:11
-
VAVG
25.45km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Kalorie 3035kcal
-
Podjazdy
941m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy postanowiłem ruszyć Giantem.Już w Pogorzale scysja z psem.Wjeżdżając do wioski widzę w oddali sporej wielkości psa.Potężnie umięśniona klatka piersiowa, gruby kark, dumnie uniesiona głowa i ogon.Prawdziwy samiec alfa, szuka sobie kogoś, na kim mógłby potwierdzić, że on tu rządzi.Wiedziałem, że nie przejadę spokojnie.Kiedy mnie zobaczył, uznał że jestem doskonałą ofiarą do potwierdzenia jego pozycji na tym terenie.Ruszył na mnie z impetem.Nie uciekałem, jechałem normalnie.Spokojnie pozwoliłem mu dobiec bardzo blisko a kiedy pewny zwycięstwa otwierał pysk, żeby mnie capnąć, huknął strzał.Samiec alfa w ułamku sekundy zmienił się w samca omega, który przerażony, z podkulonym ogonem uciekał co sił.Nie musiałem powtarzać strzału.Odjechałem spokojnie, nie oglądając się za siebie.Temu dumnemu psu nieprędko przyjdzie do głowy atakować rowerzystów.
"Nieźle się zaczęła ta trasa"-pomyślałem sobie, ale już do końca nic więcej się nie zdarzyło.
Wiatr oczywiście przycierał mnie, jak przystało na dobrego trenera.Na szosówce jednak, nawet pod wiatr jedzie się zupełnie inaczej niż na góralu.
W pobliżu Kamiennej Góry robię fotkę Śnieżki ale jest bardzo słabo widoczna.No cóż, dobry choć taki widoczek moich ulubionych gór
Chelmiec też zamglony.
Wciąż jestem zafascynowany jazdą na szosówce.Czuję, że na Okraj to szosówką mógłbym skoczyć nawet po pracy...Hmmm...może to i dobry pomysł? ;)
Kategoria Rundka po pracy
Rekonesans na Chełmiec
-
DST
66.00km
-
Kalorie 2758kcal
-
Podjazdy
1054m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy wyjechałem bez szczególnego celu.Jadąc w kierunku Pogorzały wpadłem na pomysł, aby sprawdzić drogę na szczyt Chełmca.W pierwszej chwili myśl ta wydała mi się niedorzeczna, po chwili jednak nie miałem najmniejszej wątpliwości, że chcę wjechać na Chełmiec, o ile będzie to możliwe.I było możliwe.Poszło gładko i nawet się nie zmęczyłem.To chyba zasługa ostatniej wyprawy do Karpacza.Cała droga na szczyt Chełmca jest przejezdna.Zarówno od strony Wałbrzycha, jak i od strony Boguszowa-Gorc.Trener Wiatr oczywiście nie omieszkał utrudnić mi dzisiejszego wyjazdu.
Na szczycie Chełmca.Pierwszy wjazd w tym roku.
Widoczki podczas zjazdu do Boguszowa-Gorc
Na Dzikowcu jeszcze widać śnieg...i na niego przyjdzie kolej
Tak wyglądała dzisiaj droga ze szczytu Chełmca do Boguszowa-Gorc
No i tradycyjnie, mapka trasy
Z Markiem nad Jezioro Pilchowickie i do Karpacza
-
DST
221.00km
-
Kalorie 7556kcal
-
Podjazdy
2909m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj trasa nad Jezioro Pilchowickie i przez Cieplice Podgórzyn do Karpacza.Podjazd do Karpacza z Sosnówki w kierunku na Borowice.Nawaliliśmy dzisiaj sporo mocnych podjazdów.Nie będę się rozpisywał, wystarczy spojrzeć na fotki i mapkę, choć mapka trochę pourywana.Na szczęście Sigma zliczyła skrupulatnie kilometry.To był naprawdę dobry dzień, choć od Podgórzyna jechaliśmy prawie cały czas pod wiatr.Oj dał nam dzisiaj trener Wiatr w kość i wdzięczni mu za to jesteśmy :)
Zjazd do Dziwiszowa.
Sporo wysiłku poszło na zdobycie tej górki
Czernica
Pałac w Czernicy
Nielestno.Pomnik poległych w I Wojnie Światowej
Wiadukt w Nielestnie
Zapora na Jeziorze Pilchowickim
Widok z zapory
Na zaporze
Tablica upamiętniająca budowę zapory
Jezioro Pilchowickie
Widok na zaporę za stacji kolejowej
W Cieplicach
Cieplice
Zamglone pasmo Karkonoszy
Marek spogląda na Zamglone Karkonosze.W głowach mamy tylko jedno:podjechać do Karpacza bezpośrednio od Sosnówki
W oddali widoczny Zamek Chojnik
Sosnówka
Docieramy do świątyni Wang w Karpaczu
Miniaturka świątyni Wang
Zamglony widok Kowar
Hotel Gołębiewski w Karpaczu
W górnym Karpaczu Śnieżka jest dobrze widoczna
Szczęście że miałem moją starą Sigmę.Policzyła skrupulatnie dzisiejsze kilometry
Mapka trochę oberwana, ale pokazuje dzisiejszą trasę
Kategoria 200 i więcej
Wietrzna rundka
-
DST
54.00km
-
Kalorie 1765kcal
-
Podjazdy
550m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś po pracy Kelisem do Wałbrzycha i Starych Bogaczowic.Trener Wiatr nie oszczędzał mnie dziś na podjazdach.