Z Markiem na Szosę Stu Zakrętów i nie tylko
-
DST
224.00km
-
Podjazdy
2866m
-
Sprzęt Giant scr 4.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem dzisiejszego wyjazdu był podjazd Szosą Stu Zakrętów od Kudowy Zdroju a że chcieliśmy przejechać ponad 200km, więc troszkę po Kotlinie Kłodzkiej pokrążyliśmy.Dzisiaj tylko mapka trasy a jutro dodam jakieś fotki i może coś "skrobnę" na temat dzisiejszej trasy.
Pogoda, z którą rankiem opuszczaliśmy nasze miasto, nie zachęcała do jazdy.Ciężkie, ołowiane chmury pokrywały całe niebo i padała lekka mżawka.Przez myśl nam jednak nie przeszło, żeby zrezygnować z wyjazdu.Według zapowiedzi, pogoda miała ulegać poprawie w ciągu dnia, tymczasem mżawka wzmaga się w miarę podjazdu do Rybnicy Leśnej.Przy "Rybnej Dolinie" już łapię kapcia.Przez psa, który strasznie na nas ujadał za płotem, nie zauważyłem dziury i wpadłem...Na początku taki pech nie nastraja mnie dobrze ale marek pociesza, że być może wyczerpałem na dziś limit awarii.Miał rację.
Szosówka jest o wiele delikatniejsza od górala, więc trzeba jechać uważniej, ten kapeć mocno wzmaga moją czujność w czasie jazdy i przynioslo to wymierny skutek.Więcej awarii nie było.Do Mieroszowa staramy się nadrobić czas.Droga jest dobra, więc jedziemy dość szybko, czasem nawet 50km/h.Szybki podjazd na granicę w Zdonovie.Ten podjazd zawsze mi się dłużył a teraz jakoś tak szybko poszło...
Przez Czechy jedzie się wspaniale, szosówka to wspaniała maszyna do takiej jazdy, mknie bezszelestnie a prędkość oscyluje nam w okolicach 40km/h, czasem przekraczamy 50km/h.Przed Hronowem zatrzymujemy się, żeby skonsumować małe śniadanko.
W Kudowie zatrzymujemy się tylko przy drewnianej dzwonnicy bo marek chce zrobić fotkę i podjazd.Im wyżej, tym widoczność gorsza.Tutaj moja prędkość już nie jest kat duża...Marek zniknął we mgle a w gps-ie padł akumulator.Przełączam na zasilanie zewnętrzne ale okazuje się za mało wydajne, żeby podtrzymać pracę urządzenia.Ładuje na wyłączonym gps-ie i trwa to ponad 50km...Widoczność jest tak tragiczna, że prawie nie zauważyłem wjazdu do Karłowa.Na szczęście obaj z Markiem mamy światła, bez nich byli byśmy zagrożeni w ruchu drogowym, przy tej widoczności.Przekonujemy się, że nasze ostro błyskające lampki są dość dobrze widoczne w tych warunkach, nie mamy żadnych problemów z mijającymi nas, czy wyprzedzającymi samochodami.Piesi też dostrzegają nas w porę, jednak na zjeździe musimy zachować czujność i prędkość nasza jest rozsądna.Na zjeździe do Radkowa mgła nagle znika a właściwie to my nagle wypadamy z tej mgły.Przy prędkości 40km/h wrażenie, kiedy nagle nie ma mgły, jest piorunujące.Pogoda w dalszym ciągu nie jest najlepsza, mimo to, w Ratnie Dolnym decydujemy się jechać do Polanicy.Musimy dzisiaj przekroczyć 200km, nie ma zmiłuj.W Polanicy krótki posiłek, przejazd-przejście przez Deptak i jazda w kierunku...No właśnie, mieliśmy jechać do Kłodzka przez Wielisław ale postanowiliśmy pojechać w kierunku Bystrzycy Kłodzkiej.Taka mała improwizacja.Do samej Bystrzycy nie dojeżdżamy.Za Starą Łomnicą skręcamy w lewo na Krosnowice.Była to dobra decyzja bo przed Kłodzkiem dopada mnie kontuzja prawego kolana.Właściwie od Kłodzka kręcę lewą nogą.Prawą staram się oszczędzać , no i moje tempo spada z każdym kilometrem a przecież podjazdów jest przed nami jeszcze nie mało.Mam na szczęście trzy tryby w korbie i to daje mi możliwość podjazdu pod każdą górkę, nawet z taką kontuzją.W końcu jednak w Świerkach, przed Głuszycą Górną każę Markowi nie czekać na mnie i jechać do domu samemu.Do domu nie ma już daleko(około 30km), godzina jest dość wczesna a ja postanawiam zrobić kilkanaście minut przerwy, żeby dać odpocząć kontuzjowanej nodze.Nie chcę całkowicie załatwić sobie tego kolana a nie ma sensu, żebyśmy obaj tu sterczeli.Przy okazji zjadam ostatki jedzonka, jakie zostały mi w plecaku.Po 10 minutach odpoczynku jadę.Nie śpieszę się, najważniejsze, żeby dojechać...Ten ostatni odcinek jadę już bez przerwy.Mimo kontuzji i wiatru od czoła, moja prędkość oscyluje między 25 a 30km/h.Po godzinie jestem już w domu.Udała nam się ta wycieczka a mgła i mżawka dodała jej klimatu, który ja bardzo lubię.A kontuzja?No cóż, ta mała łyżka dziegciu nie zepsuła mi jednak beczki miodu :)
Czas zacząć wspinaczkę do Karłowa...
Tak to wyglądało w Karłowie
Tutaj mgła nie jest już tak gęsta jak w Karłowie
Marek zauważył, że mocno starły mu się klocki tylnego hamulca
W Wambierzycach
Polanica.Śniadanko w dobrym towarzystwie
Deptak w Polanicy
Na Kamiennym Moście w Kłodzku
To co mam w ręku to nie jest puszka piwa, tylko izotonik. Alkoholu w trasie nie piję :)
Twierdza w Kłodzku
Bożków
Mimo mgły, widać pałac i kościół w Bożkowie
komentarze
PS. Piotr widzę że Twoja natura się zmienia, coraz częściej w większym gronie wyjazdy.
Też zauważam wiele pozytywnych cech takich wycieczek :)
No i proszę - w podobnym czasie się na Drogę 100 zakrętów wybraliśmy, tyle że ja od strony Radkowa znów.
I za chłopakami powtórzę - koniecznie uważaj na to kolano, bo nie pierwszy raz już masz z nim problemy, nie ma co bagatelizować takich kontuzji.
Pozdrawiam