Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 1488.00 km (w terenie 32.00 km; 2.15%) |
Czas w ruchu: | 75:21 |
Średnia prędkość: | 19.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 16653 m |
Suma kalorii: | 53823 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 87.53 km i 4h 25m |
Więcej statystyk |
Do sklepu myśliwskiego
-
DST
55.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
18.33km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Kalorie 2230kcal
-
Podjazdy
670m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zgodnie z zapowiedzią, dziś po pracy pojechałem do Wałbrzycha do sklepu myśliwskiego.Wałbrzycha nie znam kompletnie, więc do sklepu poprowadził mnie Garmin i zrobił to bezbłędnie.Sklep prowadzi przesympatyczny, starszy gość, myśliwy i gawędziarz.Ja też jestem strasznym gadułą, więc przegadaliśmy chyba z półtorej godziny, poruszając wiele ciekawych tematów, począwszy od tematu broni, polowań, przez politykę, podróże rowerowe, kobiety...Prawdziwi faceci zawsze rozmawiają o kobietach ;) .Zakupiłem następnie kilka rzeczy, niezbędnych do prowadzenia wypowiedzianej dużym psom wojny, ale przez tę dyskusję zrobiło się późno i musiałem zrezygnować z zaplanowanej na dziś dalszej części trasy i wróciłem do domu.Na odchodnym właściciel sklepu zaprosił mnie na pogawędkę, gdybym jeszcze kiedyś przejeżdżał obok jego sklepu.Pewnie jeszcze kiedyś tam zajrzę.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Rundka po pracy
Po pracy Andrzejówka
-
DST
83.00km
-
Czas
04:15
-
VAVG
19.53km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Kalorie 3193kcal
-
Podjazdy
919m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy jadę do Głuszycy, następnie do Rybnicy Leśnej i do schroniska Andrzejówka.
Trochę wieje ale w porównaniu do wczorajszego wiatru, dzisiejsze podmuchy to ledwie lekki zefirek.Jedzie mi się nad spodziewanie dobrze, że mam ochotę mocniej przycisnąć na podjazdach ale powstrzymuję te chęci i jadę sobie spokojnie.
Z Andrzejówki zjazd do Unisławia a następnie podjazd do Wałbrzycha, następnie Dziećmorowicami do Lubachowa.Tam spotykam pana Bolka, z którym jadę nad Jezioro Bystrzyckie a następnie jedziemy do Świdnicy.Miałem dziś naprawdę niesamowite samopoczucie, całkowicie odmienne od tego z dwóch ostatnich dni.Czułem się na 200km, jednak po pracy za wiele się nie najeździ.
Ten dom stał zbyt blisko kopalni melafiru w Rybnicy.Został wysiedlony i zniszczony spadającymi kamieniami z kopalni
Widok na Góry Suche
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Rundka po pracy
Po pracy Wałbrzych Jedlina
-
DST
53.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
17.67km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 1972kcal
-
Podjazdy
544m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy mała rundka przez Pogorzałę do Wałbrzycha a następnie Jedliny Zdrój.
Od początku trasy czas umilało mi radio eska oraz wiejący od czoła mocny wiatr.
Jechało mi się jakoś dziwnie, lecz powoli a wytrwale posuwałem się do przodu.
W drodze powrotnej spotkałem znajomego maratończyka(biegacza), z którym uciąłem sobie krótką pogawędkę, po czym wróciłem bez przygód do domu.Była to zwyczajna rundka po pracy, bez szczególnych zdarzeń.
Dzisiejszy widok na Wałbrzych
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Rundka po pracy
Rundka po pracy
-
DST
79.00km
-
Czas
04:07
-
VAVG
19.19km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Kalorie 2889kcal
-
Podjazdy
951m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przeleżałem prawie całe trzy dni, chciałem całkowicie dojść do siebie, dziś jednak trzeba było iść do pracy a po pracy spróbowałem zrobić rundkę.
Pojechałem więc przez Dziećmorowice do Wałbrzycha i tam skierowałem się do Unisławia przez Glinik Nowy.Bardzo ostatnio polubiłem tę trasę bo jest dość wymagająca a przez te wszystkie lata najeździłem się po Górach Sowich tak, że jakoś mnie tam teraz nie ciągnie.Trasa piękna, widoki i pogoda super.Na zjeździe do Unisławia spotykam rowerzystę, z którym gawędząc jedziemy do schroniska Andrzejówka.On tam zostaje a ja zjeżdżam do Głuszycy, jednak ciągnie mnie w kierunku Łomnicy, więc podjeżdżam do tej wioski i wracam.Nad Jeziorem Bystrzyckim ponownie spotykam tego samego rowerzystę, znów trochę pogadaliśmy i ja jadę do Świdnicy a on ma w planie powrót do Wałbrzycha przez Niedźwiedzicę.Twardy zawodnik z niego bo i rower i narty biegowe, regularne starty między innymi w Biegu Gwarków,,,Miałem zrobionych kilka fotek telefonem komórkowym, bo aparatu dziś nie wziąłem.Nie pokażę ich jednak bo uszkodziła się karta pamięci i wszystko co na niej było, przepadło.Wyjątkowo więc opis tej rundki będzie bez fotek.
Podsumowując wyjazd, wszystko było pięknie, lecz jakiś słaby jestem i wszyscy mnie dziś wyprzedzali.A niech tam sobie wyprzedzają ;)
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Zaległy film
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mając trochę czasu pogrzebałem w plikach filmowych.Znalazłem film z wyjazdu
, który był opisany w relacji Tak bez planu, bez celu...
Nie zamieściłem wtedy filmu z braku czasu, więc teraz nadrabiam zaległość.Może ktoś znajdzie chwilkę i zechce obejrzeć... ;)
Niestety, niestety na razie nie znajdę czasu na szukanie podkładu dźwiękowego, więc idzie w oryginale.
"/>
Po pracy lajtowo
-
DST
84.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
04:19
-
VAVG
19.46km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 2747kcal
-
Podjazdy
747m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszej "setce" bez popitki, dziś postanowiłem zrobić sobie lajtową traskę po płaskich terenach.Pojechałem więc w kierunku Przełęczy Tąpadła bo to taki nieszkodliwy "chopek".Nie miałem konkretnego planu i nie wiedziałem, jak będzie wyglądała dalsza część trasy.Silny wiatr w plecy bardzo szybko wepchał mnie na Przełęcz Tąpadła, zajechałem do źródełka w Sulistrowiczkach, aby skosztować wybornej wody i zjechałem do Sulistrowic, po drodze mijając zalew.W Sulistrowicach podjazd a następnie drogą leśną i polną do Winnej Góry.Przejazd przez Piotrówek, Oleszną. Ligotę Wielką do Dzierżoniowa.Wpakowałem się na tę główną trasę do Dzierżoniowa ale już z Ligoty do Bielawy, fajna boczna droga.W Ligocie podjechałem do sklepu, żeby się czegoś napić i uciąłem sobie kilkunastominutową pogawędkę z bardzo miłą ekspedientką.W tym sklepie to właściwie prawie same alkohole, dla mnie był tylko Tymbark.No cóż, widać na taki towar jest tam zapotrzebowanie ;).
Już od Ligoty zacząłem jechać pod bardzo silny wiatr, który umilał mi jazdę i zmuszał do większego wysiłku aż do Burkatowa.Po wyjeździe z Bielawy zobaczyłem w oddali gościa na kolarzówce.Nie goniłem go, jakoś tak samo mi się do niego dojechało, jednak nie chciałem wyprzedzać, żeby nie prowokować wyścigu.Jechałem więc, trzymając się za nim jakieś 15-20 metrów, żeby nie jechać mu "na kole" bo strasznie nie lubię takiej jazdy.Mieliśmy od czoła okrutny wiatr a ten kolarz miał bardzo wysoką kadencję.Za Piskorzowem jednak poczułem, że pomimo wiqatru mogę jechać szybciej.Wyprzedzam więc kolarza delikatnie sugerując, żeby ustawił się za mną i pojedziemy trochę szybciej a on sobie odpocznie.Jakiś czas trzymał się za mną, na podjeździe do Lutomii zaczął jednak zostawać z tyłu.Wjeżdżając do Lutomii jeszcze widziałem go jakieś 200 metrów z tyłu, nie miałem ochoty czekać, trochę śpieszyło mi się już do domu, na podjeździe w Lutomii przycisnąłem mocniej i już tego kolarza więcej nie widziałem.Nie ścigałem się, właściwie chciałem mu trochę pomóc, lecz on nie utrzymał się za mną.Trudno...Za Lutomią wiatr prawie w miejscu zatrzymywał..Jednak jakoś dobrnąłem do Burkatowa a tam ustawiłem się już bokiem do wiatru i uspokajającym tempem dojechałem do domu.Miała to być lajtowa rundka i właściwie spora część tej trasy taką była, jednak wiatr w drodze powrotnej sprawił, że trzeba było trochę powalczyć.No i dobrze :)
Przy źródle w Sulistrowiczkach
Widok Ślęży z Sulistrowic
Widok w kierunku Piotrówka z leśnej drogi do Winnej Góry
W oddali Jordanów
Kościół w Olesznej
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy Czechy i Nowa Ruda
-
DST
100.00km
-
Czas
04:23
-
VAVG
22.81km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Kalorie 3338kcal
-
Podjazdy
949m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy przez Przełęcz pod Czarnochem do Czech a następnie przez przejście graniczne w Tłumaczowie i do Nowej Rudy.Powrót przez Głuszycę.
Na Przełęczy pod Czarnochem spotykam bikera, który jechał w towarzystwie swojego psa.Pogadaliśmy chyba z pół godziny.Okazało się, że prowadzi pensjonat niedaleko granicy, jeśt świetnie zorientowany w terenie, pasjonuje go rower i wspinaczka.
Gdyby ktoś z daleka chciał pozwiedzać rowerem okolice granicy polsko-czeskiej, pojeździć po Górach Suchych i po Czechach to u niego może znaleźć nie tylko nocleg, ale też fachowego przewodnika.
Oto adres jego strony internetowej:
http://www.gluszycagorna.com.pl/index.php?pgName=start
Szukasz noclegu w Górach Suchych?
Kościół w Martinkovicach
Pałacyk w Otovicach
na przejściu granicznym Tłumaczów-Otovice
Nowa Ruda
Krzyż z czaszką w Świerkach
Krzyż z czaszką w Świerkach
Góry Sowie widziane z Bartnicy
Przy zaporze Jeziora Bystrzyckiego płoną znicze.Czyżby ktoś stracił tu życie?
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy- Unisław
-
DST
63.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
20.54km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 2204kcal
-
Podjazdy
654m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszym obijaniu się...no, może nie było to do końca obijanie się, bo cały wczorajszy dzień wykonywałem ćwiczenia podciągania się na drążku, wskutek czego dziś rano odczuwałem ból w okolicach prawej łopatki.Wróćmy jednak do dnia dzisiejszego.Po pracy postanowiłem zrobić zwyczajową rundkę do Jedliny przez Dziećmorowice.Kiedy dotarłem do końca Dziećmorowic, już czułem, że będzie mi trochę mało tej jazdy po weekendowej przerwie w jeżdżeniu.Pojechałem więc na podjazd z Wałbrzycha do Unisławia, ponieważ tylko taki podjazd wydał mi się w tej sytuacji odpowiednim.Podjechałem więc do Unisławia a tam wpadłem jeszcze na pomysł, aby pomknąć do Czech i może przez Janowiczki i Głuszycę wrócić do domu.Pomysł bardzo mi się spodobał, jednak postanowiłem, że zrealizuję go innym razem.Podjechałem więc z Unisławia do Rybnicy i zjechałem do Głuszycy.Jednak za wiaduktem skręciłem w prawo, żeby wydłużyć trasę i "otarłem się" o drogę do Łomnicy.Jakże miałem ochotę skręcić jeszcze do tej Łomnicy....Nosiło mnie dziś niesamowicie po tej przerwie, że niemal siłą musiałem zmuszać się do trzymania kursu powrotnego do domu.Innym razem zrealizuję sobie te wydłużone trasy, których część poprowadzi przez Czechy.Niech tylko pogoda zrobi się troszkę pewniejsza.
Fotek dzisiaj nie będzie, ponieważ postanowiłem całą trasę przejechać bez zatrzymywania się.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>