Rundka regeneracyjna
-
DST
54.00km
-
Kalorie 2074kcal
-
Podjazdy
720m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po trasie na Pradziada miałem trzy dni nie jeździć, jednak dzisiaj po pracy Slońce ładnie przyświeciło, więc pomyślałem sobie, że dla regeneracji mała rundka po pracy przecież nie zaszkodzi...Przy okazji w Komorowie odstraszyłem psa, który wiele razy mi się uprzykrzył atakując, jak wracałem zmęczony z dalekich tras.Pies nie jest szczególnie wielki ale jego ataki są dość zaciekłe i dla zmęczonego trasą rowerzysty, szczególnie uciążliwe.Dziś przebrała się miarka, straciłem cierpliwość do tego psa.Kiedy na mój widok rzucił się z pasją do ataku, próbując capnąć mnie to za jedną, to za drugą nogę, nagle rozległ się strzał z pistoletu.Nagle dla psa, nie dla mnie ;).Pies jak oparzony odskoczył i zaczął paniczną ucieczkę do swojej zagrody.Ja pojechałem spokojnie dalej, odprowadzany zdumionymi spojrzeniami mieszkańców wioski.Pies już pewnie nie pogoni za żadnym rowerzystą i przez Komorów będzie wreszcie można spokojnie przejechać.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Pradziad i 300 kilometrów
-
DST
306.00km
-
Czas
14:51
-
VAVG
20.61km/h
-
Kalorie 10027kcal
-
Podjazdy
3355m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zdobyć Pradziada i przejechać 300km.To dwa cele, które na dziś sobie nakreśliłem.Oba cele osiągnięte.Reszta w późniejszym terminie bo jestem padnięty.
W tym miejscu chcę też gorąco pogratulować Markowi i Arturowi, którzy zdobyli Pradziada i również (dokręcając dodatkowo)przekroczyli dystans 300km.Gratuluję chłopaki!
Niestety, bateria w gps-ie nie wytrzymała całości trasy, dlatego mapka nie pokazuje całej trasy.Na szczęście miałem jeszcze licznik.Liczba przewyższeń też jest nieco zaniżona przez to, że bateria gps nie wytrzymała całej trasy.
Tego dnia na szczycie Pradziada.Na zdjęciu od lewej strony: Marek, Artur i Ja.
Kiedy w zeszłym roku, po relacji Toompa z wyjazdu na Pradziada, pojechałem zdobyć ten szczyt, potraktowałem tamten wyjazd, jako rekonesans.Chciałem poznać nieznaną mi część trasy.Posiłkowałem się wówczas szynobusem, obiecując sobie, że w tym roku całość trasy zrealizuję na rowerze.Od początku tego roku przygotowywałem się własnie do tej trasy.Tym przygotowaniom podporządkowane były wszystkie tegoroczne wyjazdy, łącznie z dwoma wyjazdami na Przełęcz Karkonoską i wyjazdem na Śnieżnik.Początkowo miałem pojechać sam.Zaproponowałem jednak Markowi wspólny wyjazd a później złożyliśmy propozycję wyjazdu Arturowi.Pogoda była bardzo niepewna, wszystkie prognozy, do jakich mieliśmy dostęp, zapowiadały opady deszczu.Już tydzień wcześniej musieliśmy zrezygnować z wyjazdu przez burze i gradobicia.Tym razem jednak burz i gradobić nikt nie zapowiadał a sam deszcz, to bylo za mało, aby mnie powstrzymać.Czuję, że to właśnie ten dzień jest przeznaczony do realizacji tej trasy i za nic się nie wycofam.Załadowałem plecak i torbę dodatkowymi ciuchami, oraz odpowiednią ilością jedzenia i picia.Jestem dobrze przygotowany.Startujemy o 5 rano, wszyscy trzej stawiliśmy się na starcie przed czasem, co jest dobrym prognostykiem na tę trasę.
Z początku mamy wiatr od czoła, jednak później ustawiamy się bokiem do wiatru.Bez przygód i problemów docieramy do Złotego Stoku, gdzie musiałem trzykrotnie strzelić, aby odstraszyć psa, który zaczął ścigać Marka.Jestem trochę za daleko od tej akcji, ale pies i tak podkulił ogon i czmychnął do zagrody.W Złotym Stoku przekraczamy granicę i kierujemy się do czeskiego Javornika.W Javorniku zatrzymuję się trzykrotnie aby zrobić fotki.Koledzy tymczasem znikają za widnokręgiem.Nie przejmuję się tym, chłopaki jadą na kolarzówkach i próba dogonienia ich kosztowała by mnie zbyt wiele wysiłku a pewnie i tak bym ich nie dogonił.Wiedziałem że tak będzie, więc już na początku trasy ustalamy, że nie mają na mnie czekać, ani tym bardziej wracać po mnie, gdybym się gdzieś zawieruszył.Spokojnie więc sobie jadę, czasem robiąc fotkę, czasem zatrzymując się na posiłek.W końcu docieram do Kralovej Studanki i z marszu zaczynam podjazd na Pradziada.Zatrzymuję się przy Owczarni, żeby zrobić fotkę szczytu Pradziada i później okazuje się, że była to dobra decyzja bo kilkanaście minut później szczyt "utonął" w chmurach i wykonanie takiej fotki byo by niemożliwe.Kiedy docieram na szczyt, koledzy już tam są.Pogoda błyskawicznie się psuje.Artur strasznie zmarzl i cały się trzęsie z zimna.Widzę, że chyba zaraz dopadnie go hipotermia.Musi przecież jeszcze zjechać z tego szczytu.Wyciągam z plecaka kurtkę kangurkę i rękawiczki z długimi palcami.Dziękuję Bogu, że zabrałem te rzeczy ze sobą.Daję je Arturowi, żeby założył.Robimy szybkie fotki pamiątkowe i uciekamy ze szczytu.Po szybkim zjeździe do Kralowej Studanki zatrzymuję się, żeby zjeść posiłek a koledzy odjeżdżają.Tego dnia już się nie spotkaliśmy.Mieliśmy wracać dokładnie tą samą drogą, którą tu przyjechalismy, jednak ja, na widok fatalnej pogody w Górach Złotych, za Żulową skręcam w prawo na Bernatice i Kamieniec Ząbkowicki.W Paczkowie wjeżdżam do rynku, żeby popatrzeć na świetnie zachowane mury obronne i baszty.Za Kamieńcem Ząbkowickim pada mi bateria w gps-ie.Włącza się on jeszcze kilkakrotnie na krótko aż w końcu pada całkiem.Klnę w żywy kamień bo przecież po to kupiłem ładowarkę solarną, która ma własny, pojemny akumulator, żeby zabezpieczyć się przed takimi zdarzeniami a nie zabrałem jej.Na szczęście mam jeszcze licznik.Będąc w Pieszycach dzwonię do Artura.Wieść, że szczęśliwie dotarli z Markiem do Świdnicy uspokaja mnie.Wiem, że do 300km braknie mi 22km.W Pieszycach jadę w kierunku wsi Kamionki ale na widok paskudnej pogody zawracam.W Burkatowie skręcam w kierunku Lubachowa i docieram prawie pod zaporę Jeziora Bystrzyckiego.Po drodze mignęła mi znajoma twarz jadącego w przeciwnym kierunku rowerzysty.To Ra1984.Ze zmęczenia zbyt późno kojarzę jego twarz.Do domu docieram z niedowierzaniem, że znowu tu jestem, że już nie muszę kręcić, wystarczy, że wejdę po schodach do domu...Jestem zmęczony i szczęśliwy.Pobiłem swój rekord długości trasy i zdobyłem Pradziada, realizując całą trasę na rowerze.Wykonałem postawione sobie zadania.Szkoda tylko, że gps nie zanotował pełnej ilości przewyższeń.Czy jeszcze kiedykolwiek zrobię taką trasę?Na razie, to nie chce mi się nawet patrzeć na rower hahaha...
Spora część fotek to kadry wycięte z filmu, który kręciłem kamerką zamontowaną na kierownicy.
Ekipa, która ruszyła na podbój Pradziada:Artur(w niebieskim) i Marek
Panorama przed Javornikiem.W oddali po lewej Pradziad
Zjazd do Javornika
Zamek w Javorniku
Pradziad coraz bliżej ale wciąż daleko...
Pierwszy parking i początek podjazdu na szczyt Pradziada
Drugi parking w drodze na szczyt...
Pogoda jest coraz gorsza, robię więc tę fotkę w obawie, że później może to już nie być możliwe.
Kadr z kamerki, skierowanej do tyłu w czasie podjazdu
Wieża zaczyna tonąć w chmurach a jeszcze przed chwilą była świetnie widoczna
Robimy sesję zdjęciową a jakaś dzielna rowerzystka właśnie zdobywa szczyt...
Po co ja polazłem w tę trawę...?
Tylko ten mały fragment gór był przez chwilkę widoczny
Uciekamy ze szczytu.W oddali Artur a po prawej Marek.ja oczywiście za nimi ;)
Ucieczka z Pradziada...
Paskudna pogoda nad Górami Złotymi i Złotym Stokiem.Tamtędy pojechali koledzy...
Baszta w Paczkowie
Jezioro Paczkowskie
Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim
Kościół w Kamieńcu Ząbkowickim
Na zjeździe do Bielawy, widok znajomej góry jest pokrzepiający.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=buqtwasbgdopevuf" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Czechy, 300 i więcej, 1000 mnpm i więcej
Rundka po pracy
-
DST
63.00km
-
Kalorie 2593kcal
-
Podjazdy
1018m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zwyczajowa rundka po pracy, połączona z małym testem...
Jutro rozpoczyna się w Karpaczu Tour de Pologne.Miałem nawet myśl, żeby wziąć dzień urlopu i skoczyć jutro rowerkiem do Karpacza.Przecież to nie jest daleko.Sprawy jednak tak mi się układają, że nie mogę pojechać.Szkoda...
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Szybka rundka na Przełęcz Rędzińską
-
DST
114.00km
-
Kalorie 3900kcal
-
Podjazdy
1245m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dzisiejsze popołudnie jestem umówiony u rodziców, którym muszę w czymś pomóc.Rodzice mają absolutny priorytet i kiedy zwracają się do mnie o pomoc, porzucam wszystkie plany.Do południa pozostaje mi skoczyć gdzieś treningowo, dla podtrzymania nałogu ;).Wybór pada na Przełęcz Rędzińską, tym razem jednak podjazd od strony Pisarzowic.Wyruszam Lincolnem bo trasę chcę przejechać w krótkim czasie.
Dzisiejsze fotki.
Uwaga pułapka na bezmyślnie rozpędzających się na nieznanych zjazdach.Na fotce nie wygląda groźnie ale w rzeczywistości jest tu paskudnie.Gładki asfalt, więc sobie lecisz, wyjeżdżasz zza zakrętu a tu odcinek drogi zasypany żwirem i sporymi, luźnymi kamieniami.Ja wiedziałem o tym odcinku bo w piątek tu podjeżdżałem i przed zakrętem miałem już minimalną prędkość.Na slikach nie dało się przejechać, trzeba było te kilkadziesiąt metrów przejść.Gdybym wpadł na pełnej prędkości w ten żwir, to pozamiatali by mnie na szufelkę na dole w Wieściszowicach bo nachylenie tu wynosi 19%.Uwierzcie mi, że na tym można się zabić.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Żar tropików i Rudawy Janowickie
-
DST
133.00km
-
Temperatura
34.0°C
-
Kalorie 4881kcal
-
Podjazdy
1681m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rudawy Janowickie.Trochę zaniedbałem w tym roku.Mam wolne, więc Rudawy wydały mi się dobrym celem.
Marciszów.Maszyny do młócenia.Na jednej z nich przytarty napis:Breslau...
Wieściszowice.Pomnik żołnierzy niemieckich, którzy zginęli w czasie I Wojny Światowej
Wieściszowice.Pomnik żołnierzy niemieckich, którzy zginęli w czasie I Wojny Światowej
Wieściszowice
Wieściszowice
Widok z Krzyża Milenijnego na przełęczy Rędzińskiej.Wiem, że sama Przełęcz jest trochę dalej ;)
Przełęcz Rędzińska, przy Krzyżu Milenijnym.
Wielka sterta drewna, niedaleko Przełęczy Rudawskiej
Przy szlabanie nad Mniszkowem rozciąga się taki widok
Podjazd z Mniszkowa do Janowic Wielkich ma nachylenie powyżej 20%.W taki upał super się podjeżdża
W drodze do Janowic Wielkich...
W ten upał, szum tego potoku i widok krystalicznie czystej wody robi niesamowite wrażenie
Górna część tej skały wygląda jak twarz jakiegoś demona.
Wjeżdżając do Janowic Wielkich, widzę opalającą się piękność w toplesie.Leżała sobie bezceremonialnie na wznak, ukazując piękne piersi.Nie wypadało robić fotki... ;)
Podsumowanie.
Upał i duchota niesamowite, zwłaszcza na asfaltach, po których jazda na agresywnych oponach 2,1 to prawie masochizm...Widoki wspaniałe.Podjazd na Przełęcz Rędzińską klamotem, jakim jest kelis, spełnia wszystkie wymagania treningu dla najtrudniejszych tras.Na szutrowych drogach spisywał się jednak doskonale.Podjazdu z Janowic do Miedzianki prawie nie odczułem ale i tak swoją obecną formę oceniam, jako mierną.Nie wiem czy przy tak słabej formie mogę się zamierzać na cokolwiek poważniejszego.
tymczasem dla ochłody, górski strumień w Rudawach na filmie dziś zrobionym.
"/>
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Trzymam formę
-
DST
75.00km
-
Kalorie 2944kcal
-
Podjazdy
999m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy pogody są fatalne na ten weekend, więc prawdopodobnie nasz wyjazd na pradziada zostanie przesunięty na inny termin, tymczasem o formę trzeba dbać.Wczorajsze burze usadziły mnie w domu ale już dzisiaj po pracy udało się troszkę pojeździć.Dzień przerwy sprawił, że dzisiaj czułem się wypoczęty i gotów na naprawdę wielką wyprawę.Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość i dbać o formę, aby być gotowym, kiedy nadejdzie właściwa pora...;)
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
64.00km
-
Podjazdy
619m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy zwyczajowa rundka.Dzisiaj Lincoln na jednym ze zjazdów błyskawicznie uzyskał prędkość 65km/h.Bez kręcenia, wystarczyło, że puściłem hamulce a on już pędził.Te cienkie opony dały mojemu Lincolnowi niezłego kopa, co nie oznacza, że zamierzam jeździć z większymi prędkościami.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Test opon...
-
DST
70.00km
-
Temperatura
34.0°C
-
Kalorie 2647kcal
-
Podjazdy
1060m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kupiłem nowe opony do Lincolna, slikowate, na przednie koło Geax 1,25 i na tylne Geax 1,6.Nie mogłem się oprzeć, żeby nie spróbować, jak się sprawuje rowerek z tymi oponami.Najlepiej dla jakości porównaina oczywiście trasą, którą codziennie jeżdżę, więc Wałbrzych przez Pogorzałę, Unisław i schronisko Andrzejówka.Powrót znowu przez Wałbrzych, Dziećmorowice a żeby nie było zbyt łatwo to jeszcze Modliszów od Złotego Lasu.Jechało się naprawdę komfortowo, lekko i niemal bezszelestnie.Wymiana opon jest ściśle związana z wyjazdem na Pradziada.Muszę sobie choć troszeczkę ułatwić zadanie bo koledzy pojadą na kolarzówkach. Sam zastanawiałem się, czy nie uruchomić swojej kolarzówki na tę okazję.Czas pokaże, jaką decyzję podejmę w tym temacie.Przy okazji testu opon dołożyłem sobie parę kilometrów do statystyki i parę metrów przewyższeń... ;)
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Upał...
-
DST
122.00km
-
Temperatura
33.0°C
-
Kalorie 4128kcal
-
Podjazdy
1333m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niesamowity upał dziś, więc trasa została trochę skrócona.Trzeba się stopniowo zaaklimatyzować do wyższych temperatur i dużego wysiłku w takich warunkach.Naprawdę ciężko się jechało, nie przez upał, tylko przez duchotę.Załadowany Kellys, na grubych oponach, o agresywnym bieżniku przykleił się do asfaltu i nie chciał jechać.Był jak z ołowiu.Nie było czym oddychać.Dwa razy dopadł mnie deszcz, który przyniósł chwilową ulgę ale po nim zrobiło się jeszcze bardziej duszno.Pomimo krótkiego dystansu, jestem zadowolony z trudnych warunków dzisiejszych przygotowań.Nie obyło się też bez zakupów piwa i salami w Czechach, co dodatkowo wpłynęło na mój doskonały nastrój.
Mapka dzisiejszej trasy
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Czechy
Przygotowań ciąg dalszy
-
DST
61.00km
-
Podjazdy
914m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj tak mi się jechało, że pomyślałem sobie:"chłopie,ty możesz najwyżej do Książa pojechać a nie w daleką trasę".Dzisiaj jednak było zdecydowanie lepiej.W weekend trzeba zrobić trochę więcej kilometrów i podjazdów.Może Chełmiec i Czechy...Zapowiadany jest afrykański upał, co bardzo mi odpowiada bo zaostrzy warunki treningowe.Tymczasem jutro przymusowa przerwa w jazdach na zakupy i taaakie tammm...
Kategoria Rundka po pracy