Wycieczka na Chełmiec
-
DST
70.00km
-
Podjazdy
1086m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zadziwiające, jak ten okres wypoczynku, w którym zrobiłem tylko kilka krótkich jazd, ożywczo wpłynął na mój organizm.Podczas dzisiejszego wyjazdu na Chełmiec czułem, że jest coraz lepiej i wracają mi siły.To osłabienie dopadło mnie po chorobie, jaka uziemiła mnie w czasie wyjazdu nad czeskie jezioro Rozkosz.
Właściwie to nie czuję się jeszcze na 100% ale jest dużo lepiej.Myślę jednak, że już do końca roku będę się oszczędzał, robiąc tylko krótkie wypady.
Dzisiaj w ramach tego wypoczynku zrobiłem sobie wycieczkę na Chełmiec a poniżej kilka fotek z wycieczki.
Właściwie to cały Chełmiec porośnięty jest drzewami i na widoki z niego nie za bardzo można liczyć.Dziś na szczycie można było za opłatą wejść na wieżę widokową ale miałem wątpliwości, czy z tej wieży będzie coś więcej widać, więc nie wchodziłem.
Znalazłem sobie za to kilka prześwitów między drzewami, gdzie zrobiłem kilka fotek.
Widok na Wałbrzych prawie z samego szczytu
Trzeba tylko wejść w taką ścieżkę i już można podziwiać widok Wałbrzycha
Podczas zjazdu z Chełmca można podziwiać Trójgarb, na którym byłem przedwczoraj
Wałbrzych jest nielubiany i niedoceniany a przecież i on ma swoje zabytkowe perełki...
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Luzik 3- wyjazd na Trójgarb
-
DST
61.00km
-
Podjazdy
938m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nigdy wcześniej nie byłem na Trójgarbie bo zawsze szkoda mi było dnia, żeby go marnować na wjazd na taką lajtową górkę, pomyślałem więc, że w ramach sierpniowego odpoczynku, wyjazd na Trójgarb może być dobrym pomysłem.Trasa rzeczywiście okazała się lajtowa ale i też była dla mnie bardzo atrakcyjna i dała sporo radości.
A oto garść fotek z tego wyjazdu.
Początek drogi na Trójgarb w Starych Bogaczowicach.Ten asfalt był jeszcze gorący ale kawałem za tymi domkami zaczyna się droga szutrowa.
Widoki zasłonięte są przez drzewa ale na Jagodniku znalazłem sobie występ skalny, z ktorego rozciągał się taki widok.
A oto i ten występ skalny.Trzeba uważać bo upadek z tej skały był by tragiczny w skutkach
Na Jagodniku
Droga na Trójgarb biegnie nad stromym urwiskiem, więc trzeba być rozważnym
Na szczycie Trójgarbu
W gęstwinie znajduję prześwit i korzystając z potężnego zoomu robię fotkę widoku...
Zjazd z Trójgarbu w kierunku Lubomierza
I znów wykorzystuję prześwit w gęstwinie żeby zrobić fotkę
Końcówka zjazdu do Lubomierza.Widać już Chełmiec...
Ostatni odcinek jest mocno zarośnięty
Trasa na Trójgarb jest bardzo atrakcyjna, tak dla rowerzystów, jak i turystów pieszych.Zalecał bym jednak jazdę w towarzystwie, ze względu na wąską , kamienistą drogę, wijącą się nad stromym urwiskiem, gdyż łatwo tu o upadek z tego urwiska.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Luzik 2- Książański Park Krajobrazowy
-
DST
51.00km
-
Podjazdy
568m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wciąż wydaje mi się, że aby wyjazd był atrakcyjny to musi być daleki i tak ciężki, żebym po jego powrocie do mieszkania na czterech łapach wchodził.Okazuje się, że to nieprawda.Wiele fajnych miejsc znajduje się całkiem blisko a bliski wyjazd też może dać wiele radości i satysfakcji.
Tym razem pojechałem powałęsać się po Książańskim Parku Krajobrazowym.
Są tam takie dróżki
I takie niebezpieczne ścieżki nad samą przepaścią
Szlaki rowerowe biegną też pięknymi łąkami
Aż się chce tutaj jechać...
<img alt="" src="https://lh6.googleusercontent.com/-hkfP87fpGGM/UCKjnm3J-3I/AAAAAAAAEiA/pPHFKgsvRsE/s912/P1000242.jpg"/>
Nie mogło się obyć bez fotki zamku...
...i pasących się ogierów z książańskiej stadniny
Są miejsca, z których rozciąga się widok ,a Wzgórza Strzegomskie
Są mosty, kładki, drewniane schody...
Jest Dolina Różaneczników
Luzik 1
-
DST
24.00km
-
Podjazdy
305m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sierpień miał być miesiącem wielu rowerowych tras.Stalo się jednak zupełnie odwrotnie.Niewiele jeżdżę a sporo wypoczywam.A co, nie wolno mi? ;)
Czasem jednak zdarza mi się przejechać kilka kilometrów.
Czasem, jak rano się obudzę, to z mojego okna widać taki wschód Słońca.Człowiek wtedy zastanawia się, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem.
Widok na Wałbrzyskiej Strefie Ekonomicznej nie nastrajał do kontynuowania trasy
Zawróciłem, ale ta chmura i ulewa i tak mnie dopadła...
Rudawy Janowickie
-
DST
128.00km
-
Kalorie 4647kcal
-
Podjazdy
1756m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kilka fotek z wczorajszego wyjazdu w Rudawy Janowickie.
Niedaleko kopalni dolomitu udaje mi się "ustrzelić" dzięcioła.Ptak jest bardzo czujny i nie ma szans aby podejść bliżej, jednak zoom x40 robi swoje
Posiadlość Hare Krishna w Czarnowie
Statuetka na budynku Hare Krishny
Leśna droga z Czarnowa, którą sobie jechałem
W Rudawach dużo jest takich strumieni
Grupa skał "Konie Apokalipsy
Widać nawet Chełmiec...
Można by tu nawet przenocować
Kopalnia dolomitu
Zawsze lubiłem to miejsce...
Vodní nádrž Rozkoš
-
DST
185.00km
-
Kalorie 6500kcal
-
Podjazdy
2068m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd nad czeskie jezioro Rozkoš.
To miała być łatwa i przyjemna trasa.Po zdobyciu Pradziada mam już dość ciężkich tras w tym roku.Wymyśliłem więc sobie, że dobrym celem łatwego wyjazdu może być czeskie jezioro Rozkosz, którego jeszcze nie widziałem.Żeby było jeszcze łatwiej i przyjemniej, do Kłodzka udałem się szynobusem.W końcu jak relaks, to relaks.Już na stacji w Świdnicy zgromadziła się spora grupa bikerów.Większość z nich jechała do Barda, żeby pojeździć sobie po tamtejszych górkach, były też rodziny z dziećmi, oraz kolega, który jak się później okazało, jechał do Kamieńca, aby z tamtąd wystartować na szczyt Pradziada.O naszym rajdzie na Pradziada z przed dwóch tygodni zrobiło się dość głośno w świdnickim rowerowym światku i ten kolega zainspirowany naszym wyjazdem, też postanowił zdobyć ten szczyt, jednak podobnie jak ja w zeszłym roku, podjechał do Kamieńca szynobusem.Bardzo ucieszył się, że to właśnie ja brałem udział w wyjeździe na Pradziada i przegadaliśmy na ten temat całą drpogę do Kamieńca.Z całego serca życzyłem mu udanej wyprawy ale łatwo nie miał bo i upał był potworny i całą drogę na Pradziada wypadło mu jechać pod wiatr.Mam nadzieję kolego, że udało Ci się zdobyć Pradziada i wrócić żywym.
Pogoda jest piękna ale czuje się, że będzie upalnie.Nic to, przecież do nikąd nie zamierzam się śpieszyć, zabrałem ze sobą światła, więc wrócę, kiedy zechcę.
Od samego początku czuję, że zmoim samopoczuciem nie jest najlepiej, jednak podjazd przez Góry Bystrzyckie do Mostowic poszedł mi dość łatwo.Po przekroczeniu granicy podjazd w Górach Orlickich daje mi niesamowicie w kość, czuję się coraz gorzej, upał i duchota są potworne, piję spore ilości napojów, co jest do mnie absolutnie niepodobne.
Nie poznaję w sobie człowieka, który jeszcze niedawno mógł mierzyć się z najtrudniejszymi trasami.Zamyślam o powrocie do Kłodzka i o powrocie szynobusem, jednak myśl, że miałbym się poddać, jest dla mnie nie do przyjęcia.Tymczasem na trasie trwa jakiś maraton rowerowy i wszyscy obserwatorzy dziwią się, że ja akurat jadę w przeciwnym do maratonu kierunku.W Górach Orlickich podjazd kończy się na wysokości bliskiej 1000 metrów i zaczynam zjazd.Chyba ze zmęczenia nie zwracam uwagi na sygnalizowane przez Garmina sugestie skrętu w prawo i jadę sobie w głąb Czech.Zdarza mi się to kilka razy, co znacznie wydłuża trasę ale też dzięki temu zajeżdżam do pięknego miasta Nove Mesto nad Metuji.
Cieszę się z tej swojej niefrasobliwości bo miasteczko jest zabytkowe i przepiękne.Po zwiedzeniu miasta i obcykaniu go fotkami, jadę wreszcie nad jezioro, które jest daniem głównym dzisiejszego wyjazdu.Kończy mi się picie, wszystkie sklepy są pozamykane a przed restauracjami stoją watachy cyganów.Nie zostawię przecież między nimi roweru i nie pójdę do restauracji.Jadę więc, oszczędzając picie.Nie da się niczego zjeść bo w ustach mam sucho jak na pustyni Saharze, wywalam więc jedzenie bo stanowi wyłącznie balast ale mam sporą paczkę rodzynek i podjadając je sobie kontynuuję trasę.Wreszcie docieram do jeziora i schładzam się w jego wspaniałej, czystej i lekko ciepłej wodzie.Może dobrze, że jest taka ciepła, to przynajmniej nie ma szoku termicznego.Nad jeziorem widzę, że pogoda zaczyna się psuć...W kasecie odkręca się nakrętka, pewnie od upału i kaseta rozsypuje się.Na szczęście woże ze sobą cały warsztat naprawczy i klucz do kasety też...W 10 minut załatwiam problem i jadę dalej, już bezawarujnie.Wodę udaje mi się kupić dopiero w małej knajpce na końcu Cervenego Costelca, w której to miejscowości ten czerwony kościół wydaje się być jedyną atrakcją turystyczną.W czasie jazdy jedna z butelek wywala korek i tracę jedną trzecią tak cennej dziś wody.Znowu muszę oszczędzać picie bo kupić nie ma gdzie.W planie miałem jazdę w kierunku Teplic, jednak poziom zmęczenia, gorąc i coraz większa duchota sprawiają, że za Cervenym Costelcem kieruję się na Hronov.Jak to dobrze, że znam te wszystkie drogi bo chyba bym dziś umarł na tych podjazdach w kierunku Teplic.W Hronovie pogoda jest już naprawdę kiepkska, zbiera się na porządną burzę.Widząc bankomat zastanawiam się, że nie wziąć trochę czeskiej gotówki i nie przenocować.Po namyśle jadę jednak dalej.Mam wiatr w plecy, więc może ta burza mnie nie dogoni?Docieram do granicy w Starostinie a tam, jeden ze sklepów jest otwarty, choć piszę, że tylko do godz 18...Czescy właściciele siedzą pod parasolem i piją piwko.Na mój widok pani podchodzi i pyta, czym może służyć.
-Mineralke prosim- odpowiadam.
Tankuję wodę do mniejszych butelek i ładuję do torby ale wesoło usposobiona czeszka nie odpuszcza mnie i zaczyna wypytywać o trasę, o mnie a jej oczy błysjkają filuternie.Odpowiadam z humorem na pytania, gdy tymczasem rozpętała się burza.Postanawiam przeczekać tę nawałnicę, choćby do rana.Jakiś młody kolarz decyduje się na jazdę w tę burzę, miałem za nim krzyknąć, żeby poczekał bo przecież burza musi przejść, jednak zanim krzyknąłem, on już odjechał.Pewnie całą drogę jechał w tej nawałnicy, co za bezsens, miał przecież światło, mnógł poczekać...
Tymczasem ja stoję sobie podjadając rodzynki i popijając wodę, której teraz mam już w nadmiarze.Po około godzinie burza przechodzi.Odczekuję jeszcze trochę bo wiem, że będę jechał za tą burzą i nie chciał bym jej dogonić.Wiem jednak, że za tą burzą idzie następna bo widziałem je wcześniej, przed zjazdem do Mezimesti, ruszam więc już bezzwłocznie.Wracam do domu w kompletnych ciemnościach.Na zjeździe z Wałbrzycha do Pogorzały jest całkiem czarno ale mam ze sobą swoją super latarkę, więc jadę sobie na pełnej prędkości.
Kiedy docieram do domu, rozpętuje się kolejna burza.Miałem dziś naprawdę fart z tą pogodą.Ciekaw też jestem, jakie przygody miał kolega, który pojechał zdobyć Pradziada.
Jedziemy szynobusem do Kłodzka.A to kolega, który własnie rusza na Pradziada.Powodzenia kolego.
W Górach Bystrzyckich
Sporo tu takich urokliwych miejsc
Widok na Mostowice z czeskiej drogi w Góry Orlickie
Po czeskiej stronie, ujęcie z kamerki
Podjazd 10% w taki upał potrafi dać w kość
Właśnie trwa maraton...
Jeden z zawodników złapał gumę ale koledzy mu pomogli
Po czeskiej stronie wielu zawodników prowadzi rowery a niektórzy nawet siedzą przy drodze wykończeni.Tu góra jest naprawdę długa i stroma.Ja na szczęście zjeżdżam
na zjeździe wypadek z udziałem motocyklisty.Na ten widok Zwiększam czujność.
Mostowice widziane z czeskiej strony
Widoki na zjeździe są niesamowite.
Po drodze w oddali widok jakiegoś starego zamczysta albo fortu
Czesi na górce postawili sobie wiatraki i nie myślą o atomówce...
Zapierający dech widok Novego Mesta nad Metuji z punktu widokowego
Nove Mesto nad Metuji
Nove Mesto nad Metuji,Zamek
Pomnik Bedricha Smetany
Wejście do zamku
Nove Mesto nad Metuji.Widok z bramy miasta.
Zamek od strony tarasów
Cel mojego wyjazdu: Vodní nádrž Rozkoš
Rozkosznie było się schłodzić w ten upał w wodach Jeziora Rozkosz...;)
Przeciwległy brzeg jeziora.Widok zamglony, zoom x20 bardzo się przydaje
Ceska Skalice, Ratusz.
Ostatni rzut okiem na Jezioro Rozkosz z podjazdu, na którym zakręciło mi się w głowie z upału i wysiłku.
Cerveny Costelec bierze chyba swoją nazwę od koloru kościoła
Hronov.Od tej pory już nie fotografuję, tylko uciekam przed burzą.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=bkxtooudyadzuatn" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 150 i więcej, Czechy
Rundka po pracy
-
DST
63.00km
-
Kalorie 2817kcal
-
Podjazdy
1131m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy zabieram pojechałem na najbardziej w tym roku uczęszczaną przeze mnie trasę do Unisławia przez Wałbrzych.Najbardziej zależy mi na tym, aby na trasie nazbierać 1000 metrów podjazdów.Najłatwiej jest o to właśnie na wałbrzyskich podjazdach.Wziąłem oczywiście nowy aparacik, żeby jeszcze poddać go testom i nabrać wprawy w posługiwaniu się nim.
Na początek pasące się na dalekiej łące koniki.Były naprawdę daleko.
Następnie przyszła kolej na próbę szerokiego kąta obiektywu.Naprawdę stałem blisko linii brzegowej tego stawu a i tak udało mi się go całego ująć.
Kościół w Wałbrzychu.Naprawdę stałem tak blisko tego kościoła a na fotce wygląda, jakbym robił tę fotkę z daleka.Naprawdę szeroki kąt ma ten obiektyw.
A teraz kilka zbliżeń zoomem na ozdobne elementy kościoła
W czasie podjazdu w Wałbrzychu na Glinik Nowy, zauważyłem wijącą się na asfalcie żmiję
Zatrzymałem się szybko chwyciłem za aparat, rzuciłem rower na pobocze...zauważyłem jednak, że żmija ma zmiażdżoną głowę, pewnie kołem samochodu.Wziąłem patyk i ostrożnie przeniosłem ją na pobocze.Żyła i próbowała uciekać ale nie wiedziała dokąd bo oczy miała zmiażdżone i języka też nie mogła wysunąć.Cóż mogłem zrobić?Dobić?
Kiedy tak stałem z patykiem w jednej ręce i aparatem w drugiej, nadjeżdżające z przeciwka dwa samochody zatrzymały się a ich kierowcy: młoda kobieta i mężczyzna zapytali, czy coś mi się nie stało.Byłem naprawdę zdumiony.Podziękowałem im bardzo uprzejmie za zainteresowanie i wyjaśniłem, że zatrzymałem się ze względu na tę żmiję a rower rzuciłem na pobocze, bo nie chciałem utracić ujęcia.Wspaniała postawa tych obojga młodych kierowców samochodów od dzisiaj zmienia moje spojrzenie na ludzi za kierownicami aut.Przy okazji pomyślałem sobie o rowerzystach samotnie jeżdżących po szutrowych drogach, gdzie w razie wypadku pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje i kiedyś mogą tę swoją pasję przypłacić życiem, jak pewien świdnicki miłośnik quadów, który właśnie miał wypadek w lesie, był sam i zanim go odnaleziono, już nie żył.Miał 27 lat...Każdy myśli, że jemu to się nie przytrafi, że będzie uważał, że ma tel komórkowy i wezwie pomoc...Ten chłopak też zadzwonił ale pomoc przybyła za późno.Długo chłopaka szukali...Smutny przykład wypadku Mai Włoszczowskiej pokazuje, że nawet najbardziej doświadczona zawodniczka, najwyższej światowej klasy, może popełnić szkolny błąd...
Kopalnia melafiru w Rybnicy Leśnej
Wałbrzych.Powietrze dziś było trochę mydlane
Ale aparat i tak poradził sobie nieźle na maksymalnym zoomie
Kategoria Rundka po pracy
Test nowego sprzętu foto
-
DST
81.00km
-
Kalorie 2569kcal
-
Podjazdy
801m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mój stary dobry Olympus ma już chyba z 10 lat a wciąż robi zdjęcia.Kiedyś nawet piasek zablokował mu obiektyw ale postukałem, potrząsnąłem i działa.Jednak technika idzie do przodu i pomyślałem, że i mnie przydał by się nowy, malutki kompakt na trasy rowerowe.Malutki, ale o potężnych możliwościach.Wybór padł na Panasonica , którego właśnie wczoraj kupiłem.Co ciekawe, aparat jest malutki i prawie chowam go w dłoni ale możliwości ma zaiste ogromne.
Dzisiaj do południa lał deszcz, więc myślałem, że z testu nowego aparatu będą nici, jednak po południu trochę się wypogodziło, więc ruszyłem.Miałem zamiar zdobyć Trójgarb ale błoto sprawiło, że wycofałem się z tego pomysłu i zrobiłem tylko rundkę szosową.
A oto kilka fotek wykonanych dziś nowym aparatem.
Bacówka Pod Trójgarbem.Jacyś ludzie wyrzucali przez okna deski
Czarny Bór
W oddali Śnieżka
Jaczków
Chełmiec widziany z Jaczkowa
Jaczków
Wiatrak w Gostkowie.Zoom x20
Zamek Książ.Zoom x20
Świebodzice.Kiepskie oświetlenie bo chmury rzuciły cień na miasto.Zoom x20
Kościół w Świdnicy na Osiedlu Młodych, widziany z nad zalewu w Komorowie.Zoom x20
Nie znam jeszcze tego aparatu i dopiero poznaję jego funkcje ale już po pierwszych fotkach jestem zadowolony.Tutaj fotki są zmniejszone ale kiedy oglądałem je na plazmie w pełnym wymiarze to robiły ogromne wrażenie.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Wielka Kopa
-
DST
127.00km
-
Kalorie 4441kcal
-
Podjazdy
1565m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd w Rudawy Janowickie, którego celem był szczyt Wielkiej Kopy.
Tego dnia pogoda była nie za piękna, jednak nie chciałem zmarnować urlopu, jaki sobie na ten dzień zaplanowałem.W końcu na Pradziada ruszaliśmy w gorszą pogodę a przecież trasa była o wiele dalsza a góry wyższe...Ruszyłem więc zdobyć szczyt, na którym nigdy jeszcze nie byłem, choć wiele razy Kolorowe Jeziorka odwiedzałem.
Ze względu na monitor Kajmana, zmniejszam rozmiar fotek.Mam nadzieję, że to wystarczy?
Chełmiec.Pogoda nie zachęca do kontynuacji trasy, z determinacją brnę jednak dalej.
Na zjeździe do Czarnego Boru jakaś rowerzystka robi mi fotkę i kiwa przyjaźnie ręką.Odmachuję z uśmiechem.
Widząc paskudną pogodę nad Rudawami, miałem zawrócić, jednak myśl coś pchało mnie naprzód...
Zmieniam sposób montażu kamery na rowerze a przejeżdżający obok rowerzysta pyta, czy to nie awaria.Dzięki kolego za gotowość pomocy, montowałem tylko kamerę.
Most kolejowy na trasie do Marciszowa
I tak dotarłem do Kolorowych Jeziorek.
Kolorowe Jeziorka
Kolorowe jeziorka
Szutrowa droga na Wielką Kopę z Kolorowych Jeziorek nie należy do najtrudniejszych, jednak nachylenie podjazdu osiągnęło wartość 32% a był też odcinek, na którym musiałem poprowadzić rower.
Na pierwszym punkcie widokowym Wielkiej Kopy drzewa prawie zasłaniają widok, jednak coś tu jeszcze można dojrzeć.
Droga na drugi punkt widokowy i szczyt Wielkiej Kopy
Na szczycie Wielkiej Kopy ta skałka to jedyna atrakcja bo widok całkowicie zasłaniają drzewa.
Zjazd a Wielkiej Kopy do Raszowa
Zjazd z Wielkiej Kopy do Raszowa
Podczas zjazdu do Raszowa między drzewami przebijają się takie widoki
Koniec szutru w Raszowie
Widoki ze zjazdu do Raszowa
Gigantyczny orzech zasłonił całą chałupę i podwórko przy niej.Jego konary sięgają do samej ziemi.
Kościół w Raszowie
Widoki z czerwonego szlaku, prowadzącego od Raszowa do Kamiennej Góry
Kamienna Góra.Widok z czerwonego szlaku prowadzącego od strony Raszowa
Z Kamiennej Góry obrałem kierunek do Krzeszowa, żeby kolejny już w tym roku raz, podziwiać potęgę klasztoru Cystersów.
Powrót przez Mieroszów, Unisław i Wałbrzych.Okazało się, że początkowo kiepska pogoda, potrafi przekształcić się w całkiem niezłą, choć kilka razy przenikliwy chłód na zjazdach, zmusił mnie do założenia ortalionki.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka podjazdowa
-
DST
55.00km
-
Kalorie 2308kcal
-
Podjazdy
885m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy jakoś nie chciało mi się jechać.Po zdobyciu Pradziada czuję się syty wyjazdów i mam jakiś brak motywacji do jazdy.Mimo to pojechałem.Trzeba trochę w tygodniu pojeździć bo może w weekend się gdzieś pojedzie...Dziś było więc podjazdowo a do tego pod każdą górkę miałem pod mocny wiatr, co tylko radowało moją duszę.Oczywiście po powrocie do domu wiatr przestał wiać.Nie zmartwiło mnie to.W końcu nie był mi już potrzebny jako utrudnienie treningu.Najpierw Modliszów, następnie Dziećmorowice-Nowa Wieś i Niedźwiedzica od Zagórza.Powrót przez Wałbrzych i na dokładkę szuterkiem przez Ptasią Kopę, gdzie nie brakło 20% podjazdu.Cała rundka była niby mocno podjazdowa, jednak jakoś do 1000 metrów przewyższeń sporo zabrakło.Jednak podjazdy w Wałbrzychu są dłuższe i bardziej wymagające.Nazbieranie 1000 metrów przewyższeń nie stanowi tam żadnego problemu.Będę musiał więc wrócić do treningów w Wałbrzychu.Okazały się o wiele bardziej skuteczne niż jazdy po Górach Sowich.
Widok z Niedźwiedzicy w kierunku Jedliny
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Rundka po pracy