Po pracy rundka na Chełmiec
-
DST
64.00km
-
Podjazdy
1005m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy treningowo pojechałem na szczyt Chełmca.Pogoda piękna, na podjeździe cisza i spokój, tylko na szczycie kilka osób piekło kiełbaski.Jechało mi się całkiem fajnie.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Przełęcz Okraj od czeskiej strony
-
DST
171.00km
-
Kalorie 6444kcal
-
Podjazdy
2156m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niespodziewanie znalazłem się dziś na Przełęczy Okraj, podjeżdżając od czeskiego Trutnova.
Piątek, sobota, niedziela.Tyle miałem wolnego ale pogoda nie była zbyt łaskawa.Dopiero w sobotę w południe kulnąłem się po piwko i zrobiłem małą rundkę.Cóż to jednak jest na trzy dni wolne od pracy.W niedzielę rano moje zniecierpliwienie pogodą i siedzeniem w domu sięgnęło zenitu.
-Zrobię chociaż krótką trasę do Kamiennej Góry- pomyślałem ze smutkiem ale i determinacją.
Spakowałem trochę jedzenia i picia i ruszyłem.Trasą przez Pogorzałę, Wałbrzych, Szczawno.W Czarnym Borze do Jaczkowa a tam skręt w lewo do Kamiennej Góry.W Kamiennej Górze spotykam bikera, który jedzie do Karpacza.Było dość wcześnie, więc postanowiłem wydłużyć trasę, pojechać do Lubawki a następnie przez Chełmsko, Mieroszów wrócić do domu.Do Lubawki jednak zajechałem dość szybko i pora wciąż wydawała mi się na tyle wczesna a Trutnov już na tyle bliski, że postanowiłem zrealizować stary plan podjechania Przełęczy Okraj od czeskiej strony.Pogoda nie wyglądała zbyt pewnie ale przecież, kiedy jechaliśmy na Pradziada, pogoda była bardziej niepewna a trasa dłuższa.Jazda do Trutnowa bardzo fajna, jadnak kiedy w Trutnovie zrobiłem zwrot w prawo, w kierunku Przełęczy, poczułem mocny wiatr od czoła.
-No to pięknie- pomyślałem-teraz czeka mnie 30km jazdy pod górkę i pod wiatr.
No ale cóż było robić, jadę.Po wyjeździe z Trutnova wiatr jest jeszcze mocniejszy, powoli jednak zaczynam się do niego przyzwyczajać.W koću jakie mam wyjście?
Jest chłodno ale ja zdejmuję bluzę i jadę w koszulce w krótkim.Wiele razy zjeżdżałem tą drogą wracając z Okraju ale jeszcze nigdy tu nie podjeżdżałem.Wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż podczas zjazdu .Im dalej, tym bardziej stromo a wiatr nie ułatwia zadania.Jakieś 2km przed szczytem wyprzedza mnie czeski kolarz a wraz z nim śliczna dziewczyna na kolarzówce.
-Ahoj!!-zawołali do mnie.
To byli chyba jacyś zawodnicy ale i tak zrobiło mi się trochę nieswojo że taka dziewczyna mnie tu wyprzedza.Styl jazdy tego chłopaka był jednak nieefektowny i nieefektywny.Cisnął strasznie na niskiej kadencji, paskudnie to wyglądało, gdy tymczasem dziewczyna jechała w pięknym stylu, wiedziała do czego służą przeżutki i we właściwy sposób ich używała w zależności od stromizny wzniesienia.
-Echh, żebym miał tak chociaż z dziesięć lat mniej...- pomyślałem z żalem, że muszę pozwolić się wyprzedzić.
Pomyślałem jednak, że może chociaż trzymając ich tempo wjadę tuż za nimi na ten Okraj.Tym sposobem zachowam honor, że nie zostawili mnie gdzieś daleko za sobą.
Zbliżyłem się do nich na około 10 metrów, żeby nie siedzieć im na kole bo uważam, że było by nieładnie, zwłaszcza przy tym wietrze od czoła.Zrównałem prędkość do ich prędkości, spojrzałem na licznik...
-O kurza twarz, oni jadą pod tę górę 20km/h- zdumiałem się.
Dziewczyna nie wykazywała żadnych oznak zmęczenia, swobodnie rozmawiała z chłopakiem i śmiała się.Ja tymczasem nie byłem w tak dobrej formie ale postanowiłem, że do szczytu nie pozwolę zwiększyć dystansu.W końcu to tylko 2km...To była jednak tylko moja walka a nie ich.Nie obejrzeli się do tyłu ani razu, nie ciekawiło ich, czy daleko mnie zostawili, czy może ich gonię.Nie istniałem dla nich.Pomyślałem sobie wtedy, że chyba tylko my Polacy mamy jakieś dziwne kompleksy i problemy psychiczne z tym wiecznym ściganiem się na drogach i udowadnianiem całemu światu, jacy to my dobrzy we wszystkim jesteśmy i jacy to gotowi jesteśmy walczyć do upadłego za nasz wątpliwy honor.Na szczycie Okraju było dość chłodno, więc po wjeździe od razu załozyłem bluzę.Kliknąłem kilka fotek, załozyłem jeszcze ortalionkę i jazda na dół.Na zakręcie widokowym jeszcze kilka fotek i pruję na dół.W Ogorzelcu było już ciepło i musiałem znowu pozdejmować ciuchy do krótkiego rękawu.Całą drogę do domu miałem wiatr od czoła ale i tak jakoś fajnie mi się jechało.Myślałem, że do Świdnicy dotrę nie wcześniej niż o godz 19, gdyż dość późno wystartowałem, jednak w domu byłem już o godz 17:17.Byłbym wcześnie, gdybym nie zatrzymał się nad Zalewem Komorowskim.Bardzo zadowolony z takiego wyniku po powrocie otworzyłem buteleczkę schłodzonego, smakowitego Namyslowa.
To był dobry dzień i dobra trasa.Dzisiaj wogóle nie czuję, że wczoraj gdzieś jeździłem, jednak wypoczynek się należy i będzie przerwa w jazdach.Tymczasem na kolejny weekend zapowiada się piękna pogoda.Trzeba więc będzie pomyśleć o jakiejś trasie.
Góry tego dnia mocno zamglone były ale kil;ka fotek zrobiłem.Nie może być przecież takiego wyjazdu bez żadnej fotki.
Droga krajowa nr5 z Kamiennej Góry do Lubawki.Tylko kilka samochodów spotkałem na tej drodze
Widoki podczas jazdy krajówką nr5
Lubawka
Pałacyk w Horni Marschov
W Horni Marschov
Większość podjazdu wiedzie wzdłuż rzeki
Jak się patrzy nie tylko na licznik, można dostrzec urokliwe wodospady
Dzielny czeski kolarz wspina się na Przełęcz
No i dotarłem na Okraj.Jest tu dość chłodno
Zjechało się tu pełno tego złomu...
Szczyt góry tonie w chmurach
Mimo zamglenia Zalew Bukówka jest widoczny
Na szczycie tej góry stoi ambona a na zboczu widać fragment szosy. Postanowiłem trochę przybliżyć te miejsca...
...to jest właśnie ambona na szczycie góry, na fotce powyżej...
...a tu jest fragment szosy, widocznej na zboczu góry, dwie fotki wyżej...
Widoczki były trochę zamglone ale i tak było co podziwiać.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po piwko do Witoszowa
-
DST
54.00km
-
Kalorie 1836kcal
-
Podjazdy
570m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda pod psem.Właściwie to dobra pogoda, żeby napić się dobrego piwa, wsiadłem więc na rower i pojechałem do małego sklepiku w Witoszowie, bo właśnie tam dostarczono nową partię świerzutkiego Namysłowa.Po zakupie, załadowałem piwko do torby na bagażniku i ruszyłem w drogę powrotną, która wiodła przez Pogorzałę, Wałbrzych Stare Bogaczowice, Cieszów i Ciernie.W Strudze spoglądam w kierunku Chełmca.Nie widać go, cały tonie w chmurach.Jeszcze przed Cieszowem złapał mnie deszcz ale niewiele sobie z tego robiłem.Na samą myśl o piwku w torbie uśmiechałem się a deszczyk był ciepły jak majowy.Kończąc dość stromy podjazd w Cieszowie spotykam jadących z przeciwka dwóch gości na kolarzówkach, którym widać deszcz też nie przeszkadzał.
-Podjechałeś?!-woła zdumiony na mój widok jeden z nich.
-Jakoś dałem radę- odpowiadam śmiejąc się w duchu
Mocno rozbawiła mnie ta sytuacja, widocznie nie wyglądam na gościa, który mógłby podjechać taką górkę.Gdyby oni tylko wiedzieli jakie górki zdarza mi się podjeżdżać...
Teraz mam już piwkow domu, schłodzę je tylko i za kilka godzin będę mógl rozkoszować się wspaniałym jego smakiem.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy rundka na Chełmiec
-
DST
64.00km
-
Kalorie 2752kcal
-
Podjazdy
1022m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Właściwie to tego Chełmca nie mialo dzisiaj być.Ale zacznijmy od początku.Po pracy szybko przebrałem się i zszedłem do piwnicy po rower, kiedy zorientowałem się, że zapomniałem gps-a. Wracam więc do mieszkania bo przecież garminh zapisuje trasę. liczy kilometry itd.
Kiedy wreszcie wyjechałem za miasto, zorientowałem się, że fotoaparatu też zapomniałem.
-No dobra- pomyślałem- w końcu to tylko rundka po pracy, więc i tak nie będę fotografował.
Zjeżdżając z masywu Ptasiej Kopy w Wałbrzychu zobaczyłem Chełmiec.
-Co za piękna góra.Może by tam wjechać?Dlaczegóż by nie?- pomyślałem i zadowolony z tego pomysłu obrałem kurs na Chełmiec.Chmury zaczęły jednak straszyć a ja w pewnym momencie złapałem się na tym, że ortalionki też zapomniałem.Miałem dość.Dość zapominania wszystkjiego w roztargnieniu.
-Skoro tak, to przejadę przez Szczawno i wracam do domu- pomyślałem trochę przygnębiony swoim zapominalstwem.Kiedy jednak dojechałem do drogi bezpośrednio prowadzącej na szczyt Chełmca, jakiś magnes zaczął mnie ciągnąć w tamtym kierunku.
-Chociaż mały kawałek do szlabanu i wracam-pomyślałem i tak zrobiłem.
Po dotarciu do szlabanu szczyt Chełmca przyciągał z taką siłą, że nijak już nie potrafiłem zawrócić, aż znalazłem się na szczycie.W drodze powrotnej pojechałem ścieżką, niebieskim szlakiem, przy którym pisało:" Trasa Rowerów Górskich".Wąska, kamienista, prowadząca stromo w dół ścieżka nosiła ślady opon rowerowych i zawiodła mnie za Boguszów Gorce.Mogłem jeszcze tym niebieskim szlakiem objechać mniszka ale już mało czasu było, w końcu to przecież tylko rundka po pracy.Powrót do Wałbrzycha drogą 367, która jest jak alpejski, serpentynowy zjazd.Super.Następnie do Szczawnia, Wałbrzycha i przez Pogorzałę do Świdnicy.W Witoszowie zatrzymuję się przy małym sklepiku, w którym kupuję piwko Namysłów.Muszę przyznać, że Namysłów to całkiem dobre piwo.Do tego stopnia dobre, że nie mam motywacji aby pojechać po piwo do Czech.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria Rundka po pracy
Modliszów, Dziećmorowice, Niedźwiedzica
-
DST
54.00km
-
Kalorie 2200kcal
-
Podjazdy
914m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj kupiłem kilo smakowicie wygladających brzoskwiń i po pracy miałem zjeść dwie a następnie zrobić rowerową, tradycyjną rundkę.Brzoskwinie tak mi posmakowały, że zamiast dwóch, zjadłem całe kilo.Doskonały smak owoców wprawił mnie w świetny nastrój, którego nie chciałem sobie psuć jazdą na rowerze.Zrezygnowałem więc z rundki.Dzisiaj kupiłem już dwa kilo i po pracy, podobnie jak wczoraj, kilo zjadłem, jednak rundkę po pracy musiałem zrobić.
Przejechałem podjazdy: Modliszów, Dziećmorowice-Nowa Wieś i Niedźwiedzica od Zagórza.Powrót przez Wałbrzych i szutrem przez Ptasią Kopę do Poniatowa.Pogoda fantastyczna, tylko trochę za mały wiatr wiał.Jednak niebo wygląda tak, jakby na przeciągu 2-3 dni miała się zepsuć pogoda.Szkoda by było bo może w weekend udało by się pojechać gdzieś dalej.Będzie co ma być.I tak nie mamy wpływu na pogodę.
Tymczasem zrobiłem kilka fotek Zamku Grodno.Widać, postawione rusztowania wokół murów zamkowych.Pewnie ruszyła jakaś renowacja zamku.
Wokół murów Zamku Grodno widoczne rusztowania.Widać jakieś prace tam się toczą
Wielka Sowa
Pełna sielanka
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kolejny raz trening na Chełmiec
-
DST
72.00km
-
Kalorie 3107kcal
-
Podjazdy
1265m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa na Chełmiec taka sama jak przedwczoraj, jednak powrót zmodyfikowałem tak, żeby na koniec jeszcze podjechać do Modliszowa od Złotego Lasu.Dzisiaj podjazd poszedł mi o wiele lepiej niż przedwczoraj, jest więc postęp.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Treningowo na Chełmiec
-
DST
80.00km
-
Kalorie 3236kcal
-
Podjazdy
1261m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem podjazd na Chełmiec od strony Szczawna Zdrój.Trasę do Szczawna miałem pod górkę i pod silny wiatr, czyli wszystko w normie.Fotek nie robiłem, bo trasę mam obfotografowaną i nie chciałem się zatrzymywać.Ale mapka, dzięki garminowi jest :)
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Zamek Bolczów i szczyt Wołek
-
DST
120.00km
-
Kalorie 4686kcal
-
Podjazdy
1670m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem głównym tego wyjazdu był Zamek Bolczów i szczyt Wołek w Rudawach Janowickich.Po drodze jednak podjechałem do Starościńskich Skał.Nie obylo się bez wjazdów w nieoznakowane ścieżki i taszczenia roweru na plecach, żeby zrobić fotki skał, które dojrzałem między zaroślami.Wycieczka była udana, tylko upał mógłby być mniejszy.W Starych Bogaczowicach doszło do drobnego z pozoru incydentu, który jednak dał mi do myślenia.Dwóch młodych chłopaków jechało granatowym BMW.Na mój widok, siedzący na miejscu pasażera wychylił się przez boczne okno i wysoko do góry wyciągając rękę pokazał mi środkowy palec.Kierujący tym autem też wrogo na mnie patrzył.Pomyslałem sobie, że być może tylko obecność ludzi idacych do kościoła powstrzymała gnojków przed rozjechaniem mnie.Nie pierwszy raz spotykam się z nieuzasadnioną agresją młodych kierowców, którzy jadąc z przeciwka, nagle zjeżdżają na moją stronę, żeby w ostatniej chwili zjechać z powrotem na swój pas.Jedni robią to dla zabawy, ciesząc się z kawału, jaki zrobili, inni z jakąś nienawiścią w oczach.Chcą, żeby rowerzysta wpadł do rowu, uciekając przed zderzeniem.Skojarzyłem ostatni wypadek spowodowany przez 22-latka, który zabił troje rowerzystów.Jestem przekonany, że gnój zrobił to celowo.To było na prostym odcinku drogi.On dobrze widział tych rowerzystów, pewnie chciał żeby powpadali do rowu, uciekając przed zderzeniem a on mógł by się później tym chełpić przed znajomymi, tylko że oni nie uciekli do rowu.Miewałem nie raz takie sytuacje i nie raz uciekałem na pobocze przed tak wyprzedzającym z przeciwka.Uważam, że on to zrobił celowo, choć teraz pewnie się tłumaczył, że nie widział, żeby zmniejsyć sobie wymiar kary.Uważajcie na takich kierowców, ich wyobraźnia jest na poziomie 7-letniego dziecka a ktoś dał im prawo jazdy.
Tymczasem garść fotek zrobionych na tym wyjeździe.
W drodze do Miedzianki
Góry Sokole widziane z Miedzianki
Sokolik
Zamek Bolczów
Zamek Bolczów
Starościńskie Skały
To chyba jakiś punkt widokowy bo widać barierki na skale.Kiedyś tam podjadę...
Podbiegam tu i tam, żeby zrobić fotki skał
\
Skalny Most
Wspinaczka na Skalnym Moście
Na szczycie Wołka
Na szczycie Wołka
Widok ze szczytu Wołka.Widoczność nie była tego dnia najlepsza
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=baedriyixtajohmw" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie
Skalnik i Mała Ostra w Rudawach Janowickich
-
DST
119.00km
-
Podjazdy
1520m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem dzisiejszej wycieczki był szczyt Skalnik w Rudawach Janowickich.Długo zastanawiałem się, od której strony go podchodzić i padło, że od Przełęczy Rudawskiej.Musiałem jednak pokonać podjazd na Przełęcz Rędzińską od strony Wieściszowic i muszę przyznać, że ledwo dałem sobie z tym podjazdem radę a przecież jeszcze niedawno podjazd ten nie sprawiał mi żadnych problemów...W końcu jednak jakoś dałem radę tam wjechać, więc może nie jest ze mną jeszcze tak źle.Pogodę miałem fantastyczną, choć w obie strony jazda była pod wiatr. Najwazniejsza była jednak dla mnie widoczność, bo zależało mi na fotkach z Małej Ostrej.
To były miłe złego początki w drodze na Skalnik
Później było już tylko gorzej, stromo, kamieniście i z przeszkodami, jednak uparcie parłem do przodu
Wreszcie jednak dotarłem na szczyt Skalnika
A wszystko dla tej przybitej do drzewa deski z napisem...;)
Mała Ostra
Mała Ostra
No i wreszcie punkt widokowy, wystarczy wejść po tych schodkach...
Zachybotał mi świat z wrażenia, kiedy wszedłem na skałę...Ta fotka zrobiła się sama, więc pomyślałem, że niech już będzie skoro się zrobiła
Widoki aż trudne do uwierzenia...Wzgórza, miasta, wioski, wszystko jak na dłoni.
Pstrykam fotki jak szalony...
Zoomem zbliżam dwa zalewy i ich okolice...
No i w końcu przecież ja tu jestem...;)
Ostatni rzut oka na skałę widokową i jazda do domu
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=qsjqrixsssqcfyqp" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie
Daisy i Książański Park
-
DST
50.00km
-
Podjazdy
721m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowo obijam się na maksa.Dziś włóczyłem się po leśnych ścieżkach wokół jeziorka Daisy i Książańskiego Parku Krajobrazowego.
Oto garść fotek z tej włóczęgi
Fotka robiona pod słońce ale widok z tego miejsca jest super...
Daisy..
Chałupka na Witoszu wygląda jak nowa i miejsca tu tyle, że sporą biesiadę można zrobić
Rozplenił się tu barszcz Sosnowskiego.Trzeba uważać, żeby nie zetknąć się z jego liśćmi, które rosną nawet na środku drogi
Zjazd 25%...
Krótkie wyjazdy też mogą być fajne.