100 i więcej
Dystans całkowity: | 5817.28 km (w terenie 30.00 km; 0.52%) |
Czas w ruchu: | 60:15 |
Średnia prędkość: | 19.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Suma podjazdów: | 62227 m |
Maks. tętno maksymalne: | 156 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (78 %) |
Suma kalorii: | 57193 kcal |
Liczba aktywności: | 48 |
Średnio na aktywność: | 121.19 km i 6h 41m |
Więcej statystyk |
Seta z Arturem
-
DST
115.00km
-
Podjazdy
894m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od wyprawy do Pragi jeszcze nie jeździłem.Po robocie z Arturem pojechaliśmy więc rąbnąć setę.Wyszło troszkę więcej ale kto by tam zwracał uwagę na drobiazgi.
Kategoria 100 i więcej, Seta po robocie
Dwie pętelki
-
DST
124.00km
-
Podjazdy
1475m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda znowu zrobiła małe okienko, zadzwoniłem więc do Tadeusza, że wybieram się na małą przejażdżkę.Tadeusz rzucił wszystko i za pół godziny już jechaliśmy.Pogoda wydawała się niezbyt pewna a Tadeusz nie miał kurtki przeciwdeszczowej, więc zrobiliśmy tylko małą pętelkę 53km.Po powrocie do Świdnicy Tadeusz pojechał do domu ale mnie coś jeszcze nie pasowało.Pogoda zrobiła się lepsza a i pora była jeszcze dość wczesna, pojechałem więc zrobić jeszcze jedną, trochę większą pętelkę.Po wioskach deszcz i strumienie zrobiły swoje.Na asfaltach miejscami naniosło szlamu i kamieni.Widać było ślady walki, jaką mieszkańcy wiosek stoczyli z żywiołem.Prognozy pogody na najbliższy tydzień nie są optymistyczne.Czytałem opinie, że całe lato może być deszczowe.Nie zastanawiałem się więc długo.Zamówiłem prawdziwe ciuchy przeciwdeszczowe: ochraniacze na buty, spodnie i kurtkę nylonową.Nie będzie więcej deszcz decydował o moich wyjazdach. Dzisiejsza trasa przejechana Kelisem.
Niskie chmury sprawiły, że Chełmca nie było widać ale za to widać Tadeusza ;)
Tadeusz podjeżdża pod Cieszów
Aż trudno uwierzyć, że dzisiaj była taka pogoda.Dzikowiec widziany z Boguszowa-Gorc
Podczas drugiej pętli Chelmiec już pięknie widać.Pogoda szaleje dzisiaj
Kolizja(stłuczka) na drodze z Boguszowa-Gorc do Czarnego Boru
Mapka pierwszej pętli(z Tadeuszem)
Mapka drugiej pętli, którą zrobiłem sam
Kategoria 100 i więcej
Jelenka
-
DST
138.00km
-
Kalorie 4765kcal
-
Podjazdy
1961m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Schronisko Jelenka jest położone na wysokości 1260mnpm po czeskiej stronie Karkonoszy, niedaleko Przełęczy Okraj.Razem z kolegami: Tadeuszem i Markiem postanowiliśmy dzisiaj zdobyć schronisko na rowerach.Pogoda od samego początku była bardzo wietrzna.W Karkonoszach miało się wrażenie, że to huragan.Bardzo zimno i wilgotno.Koledzy jadą na szosówkach a ja Lincolnem na kołach '26, przez co nie mogę za nimi nadążyć.Dla mnie jednak najważniejsza jest nie prędkość a cel, jakim jest zdobycie schroniska Jelenka.
Podjeżdżamy na Przełęcz Okraj
Marek wjeżdża na Przełęcz Okraj
Przełęcz Okraj.Widok na czeską stronę.Mgła i huraganowe porywy wiatru...
Na Przełęczy Okraj przez chwilkę się wahamy, czy nie zawrócić bo pogoda jest naprawdę fatalna.Po chwili narady jedziemy jednak dalej.
Początek podjazdu do Jelenki.Tu jeszcze nie wiemy co nas czeka dalej
Dalej było bardzo fajnie, choć bardzo stromo...
Zaczęło się od 19% i nie odpuściło do końca
Zdjęcia robione w drodze powrotnej
Te fotki to kadry z kamerki, która cały czas pracowała
Droga wygląda jak na Przełęcz Karkonoską.Wrażenie potęguje mgła i huraganowe porywy wiatru
Marek zawraca bo koła jego roweru ślizgają się na oblodzonej nawierzchni, Tadeusz też odpuszcza ze względu na stromiznę i lód...
...Ja jadę dalej pomimo coraz trudniejszych warunków, bo mam inny niż koledzy rower
Nachylenie 25% i lód na drodze.Trzeba bardzo uważać, żeby nie zaliczyć gleby.Posuwam się jednak uparcie do przodu
Wreszcie z mgły wyłania się budynek schroniska Jelenka
Ostatkiem sił docieram do schroniska, robię pamiątkową fotkę.Jest sukces 1260mnpm.
Przy schronisku Jelenka
Teraz tylko zjazd
Zawracam z powrotem.Koledzy nie czekają bo zimnica jest taka, że chyba by zamarzli.
W drodze powrotnej focę jeszcze podjazd na Przełęcz Okraj od czeskiej strony i bez chwili dalszej zwłoki wracam do domu
Na Przełęczy Kowarskiej dostaję telefon od Tadeusza z pytaniem czy mam skuwacz do łańcucha bo urwał mu się łańcuch.
W Ogorzelcu Tadeusz czeka na mnie.Skuwam mu łańcuch i po 5 minutach jedziemy razem do domu
Wyprawa była wyjątkowo udana dla mnie bo zrealizowałem cały plan, zdobywając Jelenkę ale i koledzy mają powody do satysfakcji bo wjechać na Okraj przy dzisiejszej pogodzie było niemałym sukcesem.W przyszłym roku wykorzystamy podjazd do Jelenki, jako trening przed zdobywaniem Przełęczy Karkonoskiej.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=efpyyhavzkqmpmbv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, Czechy
Modré Sedlo-w cieniu kontuzji
-
DST
119.00km
-
Kalorie 5313kcal
-
Podjazdy
2361m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na sobotę i niedzielę, prognoza pogody jest doskonała, jak na tę porę roku.Spakowałem się więc i w drogę.Pomyślałem, że spróbuję zrealizować jeszcze jeden karkonoski pomysł.Trasa na Przełęcz Kowarską, już tradycyjnie pod wiatr.Od Przełęczy Kowarskiej na Okraj, przed wiatrem chroni mnie już las.Jedzie mi się wyśmienicie i na Okraj docieram w doskonałym nastroju i formie.Szybki zjazd na czeską stronę i jazda do Pecu pod Sněžkou a następnie podjazd do Výrovki.Podczas zjazdu z Okraju zauważam, że na asfalcie w wielu miejscach woda zamieniła się w lód.Trzeba uważać, żeby się na takiej lodowej szklance nie przejechać.Wszystko bylo dobrze, podjazd osiągający w porywach 21% nachylenia nie stanowił dla mnie problemu, aż do momentu, kiedy poczułem w prawej nodze ostry, przeszywający ból.Było to kilkadziesiąt metrów przed Výrovką.Pokonując ból dojechałem jakoś do Výrovki, zatrzymałem się na chwilę, mając nadzieję, że ból za chwilę przejdzie.Poczekałem kilka minut, zrobiłem kilka fotek ale ból nie tylko nie ustępował ale nasilał się.Pomyślałem, że ten ból trzeba jakoś zwalczyć i wjechać na przełęcz a później zobaczy się co dalej.Nie ujechałem daleko.Prawa noga praktycznie przestała kręcić a lewą obawiałem się przeciążyć.Musiałem przecież jeszcze wrócić do domu.Zatrzymałem się mając w zamiarze podejść na przełęcz, przecież został tylko kawałeczek drogi...Okazało się, że iść też się nie da.Najmniejszy ruch prawym kolanem wywoływał ostry ból.Nie miałem jednak wyboru, kuśtykając, uparcie posuwałem się do przodu.Przy okazji zrobiłem kilka fotek, których pewnie nigdy bym nie zrobił, gdyby nie ta kontuzja.Kiedy docieramm na szczyt przełęczy, mogę wreszcie wsiąść na rower i zjechać do schroniska Luční Bouda.Na szlaku do schroniska Dom Śląski tłumy turystów, więc nie wszędzie dało się jechać, w końcu jednak docieram do schroniska i teraz już tylko jazda po kostce na dół.W miejscach, do których nie dociera słońce widać śnieg.Jest go tyle co na lekarstwo ale jest...Poniżej Strzechy Akademickiej zjeżdżam na żółty szlak bo inaczej szlag trafi moje koła, na których mam założone sliki i mnie ze złości przy tej okazji.Na żółtym szlaku jest szuter ale jest to o wiele lepsza nawierzchnia, niż ta kostka, której miałem stanowczo dość.Jest prawie godzina 17 gdy docieram do Karpacza a potworny ból prawej nogi sprawia, że zaczynam zastanawiać się nad noclegiem bo czuję, że tej nodze trzeba dać odpocząć, bo może skończyć się większą kontuzją.Trochę mi jednak szkoda trasy, bo chciałem przejechać ją całą w jeden dzień.Przecież nie jest to jakaś wielka trasa.Zjeżdżam więc z Karpacza do Kowar, mając nadzieję, że dam sobie jakoś radę.Po wyjeździe z Kowar zaczynam podjazd w kierunku Przełęczy Kowarskiej.Pracuje tylko lewa noga, podczas gdy prawa tylko bezwładnie opiera się na pedale.Mimo to, ból prawej nogi jest trudny do zniesienia.Jazda jedną nogą na podjeździe idzie mi nieźle i oceniam, że do domu dojadę około północy.Jest to dla mnie do przyjęcia.Zaczynam jednak analizować sytuację.Zastanawiam się co będzie, jak przesilę lewą nogę, która przecież tego dnia nie odpoczywała sobie.Ruch prawej nogi, mimo braku obciążenia jest ostry i zwiększa się kiedy jadę.W poniedziałek muszę iść do pracy sprawny fizycznie na 100%.Uznałem, że nie mogę narażać się na jeszcze większą kontuzję.W końcu to tylko wyjazd turystyczny i nie ma znaczenia czy wrócę do domu dzisiaj, czy jutro.Na podjeździe na Przełęcz Kowarską stoi samotny zajazd, w którym biorę sobie pokój, zamawiam dobry obiad i piwo i czuję, że to była właściwa decyzja.Wreszcie mogę się napić piwa w trasie bo jechał będę dopiero jutro.Właściciele mają jakąś prywatną uroczystość i stół zastawiony jest wyśmienitym jadłem i piciem a rozweseleni goście wypytują mnie o moje trasy rowerowe i o wszystko co z tym jest związane.Po posiłku muszę jednak przerwać miłą pogawędkę bo w końcu to nie moja impreza i nie wypada mi przeszkadzać.Na pytanie gospodarzy, o której chcę śniadanie, wywołuję konsternację, mówiąc, że o godz 7...Niech się cieszą, że nie powiedziałem że o 5, widząc jednak imprezę wiem, że trudno będzie im zrobić mi śniadanie o tej godzinie...Wracam do pokoju i tak kończę ten dzień.
A teraz czas na fotki
Zjazd z Okraju
Velka Upa
Pec pod Snezkou
Studnicni Hora.Trzeba się będzie na tę górkę wspiąć...
Pec pod Snezkou
Ostatnie spojrzenie za siebie na początku podjazdu
Vyrovka
Vyrovka
Vyrovka 1357mnpm
My Polacy zakazy mamy w...głębokim poważaniu ;)"Abośmy to jacy tacy...?"
Mój rumak pewnie ma się lepiej ode mnie
Tych zdjęć nie zrobił bym, gdyby nie dopadła mnie kontuzja
zoom z poprzedniej fotki
Pogoda zaczyna się psuć, tworząc fantastyczne widoki
Nie tylko ja łamię zakazy
To tę górkę fotografowałem, stojąc na dole w Pecu pod Snezkou...
Daleko na szczycie góry dostrzegam jakieś schroniska...
...mogę je sobie przybliżyć :)
Co za sceneria...gdyby nie kontuzja, nie odwrócił bym się do tyłu i ta fotka nigdy by nie powstała.
Choć nie Polak a zakazy łamie, jak swojak :)
Pogoda wygląda coraz groźniej
Turyści rozkoszują się tymi widokami i ja też, dzięki kontuzji.
Na przełęczy w oddali widać bunkry
Szczyt Śnieżki tonie w chmurach
Schronisko Lucni Bouda.Za chwilkę tam zjadę tylkooo...
...zrobię sobie fotkę przy kapliczce...;)
Schronisko Dom Śląski.Tam też muszę dotrzeć
Malutkie ludziki wspinają się na tonącą w chmurach Śnieżkę
Koniec żółtego szlaku.Teraz zjazd przez Karpacz do Kowar
Mapka pokazuje całą trasę, łącznie z powrotem, ktory miał miejsce na drugi dzień.Liczy się jednak to, co w ten dzień przejechałem i tylko to wpisałem do statystyki za ten dzień, czyli 119km.Podobnie jest z ilością podjazdów.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=ksatnexgxayroamv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, 1500mnpm i więcej, Czechy
Zamek Bolczów i szczyt Wołek
-
DST
120.00km
-
Kalorie 4686kcal
-
Podjazdy
1670m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem głównym tego wyjazdu był Zamek Bolczów i szczyt Wołek w Rudawach Janowickich.Po drodze jednak podjechałem do Starościńskich Skał.Nie obylo się bez wjazdów w nieoznakowane ścieżki i taszczenia roweru na plecach, żeby zrobić fotki skał, które dojrzałem między zaroślami.Wycieczka była udana, tylko upał mógłby być mniejszy.W Starych Bogaczowicach doszło do drobnego z pozoru incydentu, który jednak dał mi do myślenia.Dwóch młodych chłopaków jechało granatowym BMW.Na mój widok, siedzący na miejscu pasażera wychylił się przez boczne okno i wysoko do góry wyciągając rękę pokazał mi środkowy palec.Kierujący tym autem też wrogo na mnie patrzył.Pomyslałem sobie, że być może tylko obecność ludzi idacych do kościoła powstrzymała gnojków przed rozjechaniem mnie.Nie pierwszy raz spotykam się z nieuzasadnioną agresją młodych kierowców, którzy jadąc z przeciwka, nagle zjeżdżają na moją stronę, żeby w ostatniej chwili zjechać z powrotem na swój pas.Jedni robią to dla zabawy, ciesząc się z kawału, jaki zrobili, inni z jakąś nienawiścią w oczach.Chcą, żeby rowerzysta wpadł do rowu, uciekając przed zderzeniem.Skojarzyłem ostatni wypadek spowodowany przez 22-latka, który zabił troje rowerzystów.Jestem przekonany, że gnój zrobił to celowo.To było na prostym odcinku drogi.On dobrze widział tych rowerzystów, pewnie chciał żeby powpadali do rowu, uciekając przed zderzeniem a on mógł by się później tym chełpić przed znajomymi, tylko że oni nie uciekli do rowu.Miewałem nie raz takie sytuacje i nie raz uciekałem na pobocze przed tak wyprzedzającym z przeciwka.Uważam, że on to zrobił celowo, choć teraz pewnie się tłumaczył, że nie widział, żeby zmniejsyć sobie wymiar kary.Uważajcie na takich kierowców, ich wyobraźnia jest na poziomie 7-letniego dziecka a ktoś dał im prawo jazdy.
Tymczasem garść fotek zrobionych na tym wyjeździe.
W drodze do Miedzianki
Góry Sokole widziane z Miedzianki
Sokolik
Zamek Bolczów
Zamek Bolczów
Starościńskie Skały
To chyba jakiś punkt widokowy bo widać barierki na skale.Kiedyś tam podjadę...
Podbiegam tu i tam, żeby zrobić fotki skał
\
Skalny Most
Wspinaczka na Skalnym Moście
Na szczycie Wołka
Na szczycie Wołka
Widok ze szczytu Wołka.Widoczność nie była tego dnia najlepsza
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=baedriyixtajohmw" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie
Skalnik i Mała Ostra w Rudawach Janowickich
-
DST
119.00km
-
Podjazdy
1520m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Celem dzisiejszej wycieczki był szczyt Skalnik w Rudawach Janowickich.Długo zastanawiałem się, od której strony go podchodzić i padło, że od Przełęczy Rudawskiej.Musiałem jednak pokonać podjazd na Przełęcz Rędzińską od strony Wieściszowic i muszę przyznać, że ledwo dałem sobie z tym podjazdem radę a przecież jeszcze niedawno podjazd ten nie sprawiał mi żadnych problemów...W końcu jednak jakoś dałem radę tam wjechać, więc może nie jest ze mną jeszcze tak źle.Pogodę miałem fantastyczną, choć w obie strony jazda była pod wiatr. Najwazniejsza była jednak dla mnie widoczność, bo zależało mi na fotkach z Małej Ostrej.
To były miłe złego początki w drodze na Skalnik
Później było już tylko gorzej, stromo, kamieniście i z przeszkodami, jednak uparcie parłem do przodu
Wreszcie jednak dotarłem na szczyt Skalnika
A wszystko dla tej przybitej do drzewa deski z napisem...;)
Mała Ostra
Mała Ostra
No i wreszcie punkt widokowy, wystarczy wejść po tych schodkach...
Zachybotał mi świat z wrażenia, kiedy wszedłem na skałę...Ta fotka zrobiła się sama, więc pomyślałem, że niech już będzie skoro się zrobiła
Widoki aż trudne do uwierzenia...Wzgórza, miasta, wioski, wszystko jak na dłoni.
Pstrykam fotki jak szalony...
Zoomem zbliżam dwa zalewy i ich okolice...
No i w końcu przecież ja tu jestem...;)
Ostatni rzut oka na skałę widokową i jazda do domu
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=qsjqrixsssqcfyqp" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie
Przełęcz Spalona i nie tylko
-
DST
137.00km
-
Czas
07:12
-
VAVG
19.03km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Kalorie 5343kcal
-
Podjazdy
1789m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem wyjazd na Przełęcz Spaloną w Górach Bystrzyckich, Zieleniec, Duszniki Zdrój, Karłów, Radków, czeski Bozanov, Broumov, Janovicki, Głuszyca, Jezioro Bystrzyckie i Świdnica.
Znów były dwa krzyże z czaszkami...
Opis, fotki i jakiś film z tego wyjazdu niedługo tu zamieszczę.
Drewniany kościół w Nowej Bystrzycy
Widok z drogi na Przełęcz Spaloną
Spalona ale to jeszcze nie przełęcz
Krzyż z czaszką na Przełęczy Spalona przy schronisku "Jagodna"
Krzyż z czaszką na Przełęczy Spalona przy schronisku "Jagodna"
Widok na Góry Orlickie
Zieleniec
Zieleniec
Zieleniec
Krzyż z czaszką w Zieleńcu
Krzyż z czaszką w Zieleńcu
Widok na Duszniki Zdrój
Widok z drogi do Dusznik
W Górach Stołowych
W Górach Stołowych
Szczeliniec Wielki- Góry Stołowe
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=zczswixbsfdeyebv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Czechy
Broumovské Stěny
-
DST
133.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
07:30
-
VAVG
17.73km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Kalorie 5940kcal
-
Podjazdy
1551m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem pojechać w dłuższą trasę ale silny wiatr mnie zniechęcił.Patrząc na Broumovské Stěny ze wzniesienia nad czeskim Bozanovem, przypomniałem sobie, że kiedyś obiecałem sobie pojeździć po szutrach Broumovskich Stěn. Troszkę z tych planów dziś więc zrealizowałem.
Stoję na wzgórzu przed czeskim Bozanovem i zastanawiam się, wrócić do Martinkovic, czy zjechać do Bozanova i tam spróbować wjechać w Broumovské Stěny. Po krótkim wahaniu zaczynam od Bozanova. Początkowo miało być niebieskim szlakiem, później jednak decyduję się na jazdę zielonym, który później i tak łączy się z niebieskim. Jedzie się super, szuter z mniejszymi i większymi kamykami a czasem nawet miałkim piaskiem ale szeroki i wygodny, tłumów na trasie nie ma. Kiedy focę panoramę Broumova podjeżdża do mnie rowerem młoda Czeszka i paple coś, czego nie rozumiem. Mówi zbyt szybko ale zdaje się się, że chyba pobłądziła. Nie ma tu nikogo, tylko ja, więc próbuję jej jakoś pomóc, pokazując gdzie są poszczególne miejscowości, dziękuje i odjeżdża. Sceneria na szlaku podobna do Gór Stołowych. Na trasie do karczmy „Amerika” tylko raz mijam się z grupą czeskich bikerów, poza tym jest bezludnie, co bardzo mi się podoba.
Dojeżdżam do karczmy „Amerika”.Tu schodzą się drogi kilku szlaków Broumovskich Ścian i przed karczmą stoi sporo rowerów a przy stolikach bikerzy raczą się piwem. W pewnym momencie kelnerka przynosi jednemu z nich duży, pękaty kufel złocistego napoju z piękną , grubą pianką. Wygląda to tak smakowicie, że łamiąc swoje zasady postanawiam też skosztować piwka. Podchodzę do baru i nie wiem co wybrać bo jest kilka rodzajów z każdego piwa. W końcu decyduję się na Opata Gambrinusa, którego kelnerka nalewa na dwa kufle bo tworząca się piana nie pozwala nalać od razu pełnej szklanki. Wydawałoby się, że ta piana to skutek przegazowania piwa, podobnie jak to robi Żywiec. Człek po takim żywcu chodzi cały dzień i bańki nosem i uszami puszcza. Okazuje się, że gazu w Gambrinusie jest znikoma ilość a piana to twór naturalny i dość trwały. Beczkowy Gambrinus smakuje wybornie i jak na knajpkę jest tani bo kosztuje tylko 20 koron. Sami sobie przeliczcie. W polskich lokalach piwo kosztuje od 6zł wzwyż. Oglądając menu stwierdzam, że za 100koron można się tu nieźle najeść. Nikt mnie już nie przekona, jak piwo, to tylko w Czechach i najlepiej beczkowe. Mam chęć na następne ale muszę jechać i zanim wyjadę z szutrów, muszę wypalić promile do zera, ruszam więc dalej.
Krzyż z czaszką w Martinkovicach
Krzyż z czaszką w Bozanovie
Droga na Bromowskich Ścianach
Bromowskie Ściany-Amerika
Tablica upamiętniająca spotkanie Vaclava Havla z Erichem Ansorgem
Kilkaset metrów dalej stoi sobie w lesie samotna kapliczka.
Kilka kilometrów dalej leśna kapliczka św.Huberta i stacje drogi krzyżowej.
Wreszcie dojeżdżam do asfaltu. W prawo do Broumova, w lewo do Polic.
Zastanawiam się w którą stronę jechać. W końcu jadę w lewo na Przełęcz Honske Sedlo, podjazd o średnim nachyleniu 12%, miejscami dochodzi do 16%.Wiele razy tu podjeżdżałem i nigdy nie był to przyjemny podjazd ale tym razem jakoś łatwo poszło. Zjeżdżam do Pekov a następnie skręt w prawo do Lachov, jazda do Teplic i Adrspach, następnie Zdonov, gdzie przekraczam granicę. Obawiałem się, że trochę mnie zmęczy jazda z Teplic do Adrspachu, w końcu jest tu nieźle pod górkę. Okazało się jednak, że coś jakby samo mnie tu niesie i jadę niemal bezwysiłkowo 27km/h. Może to zasługa Gambrinusa?
Zjazd do Mieroszowa, droga do Unisławia, podjazd do Rybnicy Leśnej mam już z wiatrem, jedzie się więc relaksowo i tak do samego domu w Świdnicy.
Trasa planowana na ten dzień, miała być zupełnie inna i o wiele dłuższa ale nie żałuję zmian, jakie wprowadziłem tego dnia. Myślę, że jeszcze wrócę na Bromowskie Ściany, poznać tam jeszcze inne ścieżki i może nawet zdobyć jakiś szczyt a i do karczmy „Amerika” też pewnie jeszcze zajrzę.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=ptkgjqtvqzpxanky" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Broumovske Steny, Czechy
Znów do Czech
-
DST
116.00km
-
Czas
05:51
-
VAVG
19.83km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 4489kcal
-
Podjazdy
947m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów poniosło mnie do Czech, choć w inną stronę miałem zamiar pojechać.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=fdaxuvzhunjkzsfu" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Czechy
Przejażdżka do Czech
-
DST
115.00km
-
Czas
05:48
-
VAVG
19.83km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Kalorie 4534kcal
-
Podjazdy
1172m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatnio brak mi entuzjazmu do jeżdżenia.Może to za sprawą alergii, która co roku o tej porze umila mi życie.Postanowiłem jednak tego dnia zrobić choć małą rundkę w kierunku Czech.W planie miałem podjechać na Przełęcz pod Czarnochem i następnie do Mezimesti.Na przełęczy pod Czarnochem spotkałem rowerzystę z Warszawy, który poprosił mnie o zrobienie mu fotki na granicy z Czechami.Okazało się, że na kilka dni z żoną przyjechali do Walimia i on wybrał się rowerkiem na Przełęcz pod Czarnochem a następnie do Mezimesti.Zaproponowałem, że skoro już tu jest to pokażę mu Broumov, które przecież jest niedaleko.Z ochotą się zgodził.Zjechaliśmy więc do Olivetina a następnie do runku w Broumovie.
Zjeżdżamy w Janovickach do Broumova
Pospacerowaliśmy po rynku i uliczkach Broumova, odwiedziliśmy słynny klasztor, kolega wziął trochę czeskiej gotówki z bankomatu w Broumovie i stwierdził, że na drugi dzień przyjedzie tu samochodem z małżonką aby lepiej pozwiedzać.Wydawał się być zadowolonym z całej tej sytuacji.W mojej głowie tymczasem zmienił się plan jazdy.Już nie chcę jechać do Mezimesti.Zamierzam jechać do czeskiego Bozanova a następnie przekroczyć granicę i zjechać do Radkowa, przez Nową Rudę na przełęcz Sokolą i do Walimia.
Proponuję koledze z Warszawy, żeby jechał ze mną to pokażę mu przy okazji Wambierzyce, które są po drodze.On jednak zdecydowanie odmawia.Nie jest pewny swojego sprzętu i przekładnie ma zdecydowanie nie na takie podjazdy.Szkoda, miał wyjątkową okazję przejechać fajnymi trasami i otrzeć się o Góry Stołowe, zobaczyć słynną bazylikę w Wambierzycach.Wyprowadzam więc go z Broumova na trasę do Mezimesti, objaśniam krótko trasę i żegnamy się.Ja jadę do Bozanova a on do Mezimesti.Pewnie nigdy już się nie spotkamy.
Zjazd do Czeskiego Bozanowa
Bozanov to mała ale zadbana wieś na pograniczu.Szybko mijam zabudowania i wjeżdżam na podjazd prowadzący na granicę.Z przejścia granicznego rozciągają się wspaniałe widoki.Widać całe pasmo Gór Stołowych.Jazda tam to sama przyjemność.
Przez Radków przejeżdżam bez zatrzymywania się, byłem tu przecież tyle razy...
Na trasie do Ścinawki droga wąska a ruch samochodów dość spory.Jedna z ciężarówek o mało nie przejechała mnie tylnymi kołami w trakcie wyprzedzania.Dostawczaki i busy przeciskają się obok mnie niemal na siłę, prawie wpychając mnie do rowu.
-Kto tym zbrodniarzom dał prawa jazdy?-ciśnie mi się na usta-Za takie zachowanie na drodze powinni siedzieć w pudle za usiłowanie zabójstwa a nie za kierownicą samochodu.No ale cóż ja mogę?Mogę tylko bardziej na siebie uważać i modlić się, bo na policję w tym kraju nie ma co liczyć.
W Ścinawce Górnej robię fotkę popadającego w ruinę Dworu Sarny.To taka nasza ,polska specjalność, doprowadzanie wszystkiego do ruiny.
Dwór Sarny w Ścinawce Górnej
Przejazd przez Nową Rudę bezproblemowy.Mam w Planie jazdę do Ludwikowic a następnie na przełęcz Sokolą, jednak w tym roku już tyle razy jechałem tą drogą, że nie mam już na to ochoty.Wybieram trudniejszą trasę z Nowej Rudy do Jugowa a następnie w lewo na Przełęcz Sokolą.Podjazd dość mi się dłuży bo i jest długi.Jednak pogoda dopisuje i widoki super , więc nie jest źle.Z Przełęczy Sokolej już tylko zjazd do Jugowic a następnie nad jezioro w Zagórzu.Tam tradycyjnie tankuję wodę w źródełku i jazda do domu.
Ciekaw tylko jestem, jak koledze z Warszawy udało się dotrzeć do Walimia.Tego się już pewnie nigdy nie dowiem.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=yasrbdrehmlxbdgn" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Czechy