pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:5817.28 km (w terenie 30.00 km; 0.52%)
Czas w ruchu:60:15
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:62227 m
Maks. tętno maksymalne:156 (91 %)
Maks. tętno średnie:133 (78 %)
Suma kalorii:57193 kcal
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:121.19 km i 6h 41m
Więcej statystyk

Seta z Arturem

  • DST 115.00km
  • Podjazdy 894m
  • Sprzęt Fuji
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 lipca 2013 | dodano: 24.07.2013
Uczestnicy

Od wyprawy do Pragi jeszcze nie jeździłem.Po robocie z Arturem pojechaliśmy więc rąbnąć setę.Wyszło troszkę więcej ale kto by tam zwracał uwagę na drobiazgi.


Kategoria 100 i więcej, Seta po robocie

Dwie pętelki

  • DST 124.00km
  • Podjazdy 1475m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 02.06.2013

Pogoda znowu zrobiła małe okienko, zadzwoniłem więc do Tadeusza, że wybieram się na małą przejażdżkę.Tadeusz rzucił wszystko i za pół godziny już jechaliśmy.Pogoda wydawała się niezbyt pewna a Tadeusz nie miał kurtki przeciwdeszczowej, więc zrobiliśmy tylko małą pętelkę 53km.Po powrocie do Świdnicy Tadeusz pojechał do domu ale mnie coś jeszcze nie pasowało.Pogoda zrobiła się lepsza a i pora była jeszcze dość wczesna, pojechałem więc zrobić jeszcze jedną, trochę większą pętelkę.Po wioskach deszcz i strumienie zrobiły swoje.Na asfaltach miejscami naniosło szlamu i kamieni.Widać było ślady walki, jaką mieszkańcy wiosek stoczyli z żywiołem.Prognozy pogody na najbliższy tydzień nie są optymistyczne.Czytałem opinie, że całe lato może być deszczowe.Nie zastanawiałem się więc długo.Zamówiłem prawdziwe ciuchy przeciwdeszczowe: ochraniacze na buty, spodnie i kurtkę nylonową.Nie będzie więcej deszcz decydował o moich wyjazdach. Dzisiejsza trasa przejechana Kelisem.


Niskie chmury sprawiły, że Chełmca nie było widać ale za to widać Tadeusza ;)


Tadeusz podjeżdża pod Cieszów


Aż trudno uwierzyć, że dzisiaj była taka pogoda.Dzikowiec widziany z Boguszowa-Gorc


Podczas drugiej pętli Chelmiec już pięknie widać.Pogoda szaleje dzisiaj


Kolizja(stłuczka) na drodze z Boguszowa-Gorc do Czarnego Boru





Mapka pierwszej pętli(z Tadeuszem)



Mapka drugiej pętli, którą zrobiłem sam


Kategoria 100 i więcej

Jelenka

  • DST 138.00km
  • Kalorie 4765kcal
  • Podjazdy 1961m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2012 | dodano: 10.11.2012

Schronisko Jelenka jest położone na wysokości 1260mnpm po czeskiej stronie Karkonoszy, niedaleko Przełęczy Okraj.Razem z kolegami: Tadeuszem i Markiem postanowiliśmy dzisiaj zdobyć schronisko na rowerach.Pogoda od samego początku była bardzo wietrzna.W Karkonoszach miało się wrażenie, że to huragan.Bardzo zimno i wilgotno.Koledzy jadą na szosówkach a ja Lincolnem na kołach '26, przez co nie mogę za nimi nadążyć.Dla mnie jednak najważniejsza jest nie prędkość a cel, jakim jest zdobycie schroniska Jelenka.


Podjeżdżamy na Przełęcz Okraj


Marek wjeżdża na Przełęcz Okraj


Przełęcz Okraj.Widok na czeską stronę.Mgła i huraganowe porywy wiatru...

Na Przełęczy Okraj przez chwilkę się wahamy, czy nie zawrócić bo pogoda jest naprawdę fatalna.Po chwili narady jedziemy jednak dalej.


Początek podjazdu do Jelenki.Tu jeszcze nie wiemy co nas czeka dalej


Dalej było bardzo fajnie, choć bardzo stromo...


Zaczęło się od 19% i nie odpuściło do końca


Zdjęcia robione w drodze powrotnej










Te fotki to kadry z kamerki, która cały czas pracowała


Droga wygląda jak na Przełęcz Karkonoską.Wrażenie potęguje mgła i huraganowe porywy wiatru




Marek zawraca bo koła jego roweru ślizgają się na oblodzonej nawierzchni, Tadeusz też odpuszcza ze względu na stromiznę i lód...


...Ja jadę dalej pomimo coraz trudniejszych warunków, bo mam inny niż koledzy rower


Nachylenie 25% i lód na drodze.Trzeba bardzo uważać, żeby nie zaliczyć gleby.Posuwam się jednak uparcie do przodu


Wreszcie z mgły wyłania się budynek schroniska Jelenka


Ostatkiem sił docieram do schroniska, robię pamiątkową fotkę.Jest sukces 1260mnpm.


Przy schronisku Jelenka


Teraz tylko zjazd

Zawracam z powrotem.Koledzy nie czekają bo zimnica jest taka, że chyba by zamarzli.


W drodze powrotnej focę jeszcze podjazd na Przełęcz Okraj od czeskiej strony i bez chwili dalszej zwłoki wracam do domu

Na Przełęczy Kowarskiej dostaję telefon od Tadeusza z pytaniem czy mam skuwacz do łańcucha bo urwał mu się łańcuch.


W Ogorzelcu Tadeusz czeka na mnie.Skuwam mu łańcuch i po 5 minutach jedziemy razem do domu

Wyprawa była wyjątkowo udana dla mnie bo zrealizowałem cały plan, zdobywając Jelenkę ale i koledzy mają powody do satysfakcji bo wjechać na Okraj przy dzisiejszej pogodzie było niemałym sukcesem.W przyszłym roku wykorzystamy podjazd do Jelenki, jako trening przed zdobywaniem Przełęczy Karkonoskiej.


<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=efpyyhavzkqmpmbv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, Czechy

Modré Sedlo-w cieniu kontuzji

  • DST 119.00km
  • Kalorie 5313kcal
  • Podjazdy 2361m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2012 | dodano: 14.10.2012

Na sobotę i niedzielę, prognoza pogody jest doskonała, jak na tę porę roku.Spakowałem się więc i w drogę.Pomyślałem, że spróbuję zrealizować jeszcze jeden karkonoski pomysł.Trasa na Przełęcz Kowarską, już tradycyjnie pod wiatr.Od Przełęczy Kowarskiej na Okraj, przed wiatrem chroni mnie już las.Jedzie mi się wyśmienicie i na Okraj docieram w doskonałym nastroju i formie.Szybki zjazd na czeską stronę i jazda do Pecu pod Sněžkou a następnie podjazd do Výrovki.Podczas zjazdu z Okraju zauważam, że na asfalcie w wielu miejscach woda zamieniła się w lód.Trzeba uważać, żeby się na takiej lodowej szklance nie przejechać.Wszystko bylo dobrze, podjazd osiągający w porywach 21% nachylenia nie stanowił dla mnie problemu, aż do momentu, kiedy poczułem w prawej nodze ostry, przeszywający ból.Było to kilkadziesiąt metrów przed Výrovką.Pokonując ból dojechałem jakoś do Výrovki, zatrzymałem się na chwilę, mając nadzieję, że ból za chwilę przejdzie.Poczekałem kilka minut, zrobiłem kilka fotek ale ból nie tylko nie ustępował ale nasilał się.Pomyślałem, że ten ból trzeba jakoś zwalczyć i wjechać na przełęcz a później zobaczy się co dalej.Nie ujechałem daleko.Prawa noga praktycznie przestała kręcić a lewą obawiałem się przeciążyć.Musiałem przecież jeszcze wrócić do domu.Zatrzymałem się mając w zamiarze podejść na przełęcz, przecież został tylko kawałeczek drogi...Okazało się, że iść też się nie da.Najmniejszy ruch prawym kolanem wywoływał ostry ból.Nie miałem jednak wyboru, kuśtykając, uparcie posuwałem się do przodu.Przy okazji zrobiłem kilka fotek, których pewnie nigdy bym nie zrobił, gdyby nie ta kontuzja.Kiedy docieramm na szczyt przełęczy, mogę wreszcie wsiąść na rower i zjechać do schroniska Luční Bouda.Na szlaku do schroniska Dom Śląski tłumy turystów, więc nie wszędzie dało się jechać, w końcu jednak docieram do schroniska i teraz już tylko jazda po kostce na dół.W miejscach, do których nie dociera słońce widać śnieg.Jest go tyle co na lekarstwo ale jest...Poniżej Strzechy Akademickiej zjeżdżam na żółty szlak bo inaczej szlag trafi moje koła, na których mam założone sliki i mnie ze złości przy tej okazji.Na żółtym szlaku jest szuter ale jest to o wiele lepsza nawierzchnia, niż ta kostka, której miałem stanowczo dość.Jest prawie godzina 17 gdy docieram do Karpacza a potworny ból prawej nogi sprawia, że zaczynam zastanawiać się nad noclegiem bo czuję, że tej nodze trzeba dać odpocząć, bo może skończyć się większą kontuzją.Trochę mi jednak szkoda trasy, bo chciałem przejechać ją całą w jeden dzień.Przecież nie jest to jakaś wielka trasa.Zjeżdżam więc z Karpacza do Kowar, mając nadzieję, że dam sobie jakoś radę.Po wyjeździe z Kowar zaczynam podjazd w kierunku Przełęczy Kowarskiej.Pracuje tylko lewa noga, podczas gdy prawa tylko bezwładnie opiera się na pedale.Mimo to, ból prawej nogi jest trudny do zniesienia.Jazda jedną nogą na podjeździe idzie mi nieźle i oceniam, że do domu dojadę około północy.Jest to dla mnie do przyjęcia.Zaczynam jednak analizować sytuację.Zastanawiam się co będzie, jak przesilę lewą nogę, która przecież tego dnia nie odpoczywała sobie.Ruch prawej nogi, mimo braku obciążenia jest ostry i zwiększa się kiedy jadę.W poniedziałek muszę iść do pracy sprawny fizycznie na 100%.Uznałem, że nie mogę narażać się na jeszcze większą kontuzję.W końcu to tylko wyjazd turystyczny i nie ma znaczenia czy wrócę do domu dzisiaj, czy jutro.Na podjeździe na Przełęcz Kowarską stoi samotny zajazd, w którym biorę sobie pokój, zamawiam dobry obiad i piwo i czuję, że to była właściwa decyzja.Wreszcie mogę się napić piwa w trasie bo jechał będę dopiero jutro.Właściciele mają jakąś prywatną uroczystość i stół zastawiony jest wyśmienitym jadłem i piciem a rozweseleni goście wypytują mnie o moje trasy rowerowe i o wszystko co z tym jest związane.Po posiłku muszę jednak przerwać miłą pogawędkę bo w końcu to nie moja impreza i nie wypada mi przeszkadzać.Na pytanie gospodarzy, o której chcę śniadanie, wywołuję konsternację, mówiąc, że o godz 7...Niech się cieszą, że nie powiedziałem że o 5, widząc jednak imprezę wiem, że trudno będzie im zrobić mi śniadanie o tej godzinie...Wracam do pokoju i tak kończę ten dzień.


A teraz czas na fotki


Zjazd z Okraju


Velka Upa


Pec pod Snezkou


Studnicni Hora.Trzeba się będzie na tę górkę wspiąć...


Pec pod Snezkou


Ostatnie spojrzenie za siebie na początku podjazdu


Vyrovka


Vyrovka


Vyrovka 1357mnpm



My Polacy zakazy mamy w...głębokim poważaniu ;)"Abośmy to jacy tacy...?"


Mój rumak pewnie ma się lepiej ode mnie


Tych zdjęć nie zrobił bym, gdyby nie dopadła mnie kontuzja


zoom z poprzedniej fotki


Pogoda zaczyna się psuć, tworząc fantastyczne widoki


Nie tylko ja łamię zakazy


To tę górkę fotografowałem, stojąc na dole w Pecu pod Snezkou...


Daleko na szczycie góry dostrzegam jakieś schroniska...


...mogę je sobie przybliżyć :)


Co za sceneria...gdyby nie kontuzja, nie odwrócił bym się do tyłu i ta fotka nigdy by nie powstała.


Choć nie Polak a zakazy łamie, jak swojak :)


Pogoda wygląda coraz groźniej


Turyści rozkoszują się tymi widokami i ja też, dzięki kontuzji.




Na przełęczy w oddali widać bunkry


Szczyt Śnieżki tonie w chmurach



Schronisko Lucni Bouda.Za chwilkę tam zjadę tylkooo...


...zrobię sobie fotkę przy kapliczce...;)


Schronisko Dom Śląski.Tam też muszę dotrzeć


Malutkie ludziki wspinają się na tonącą w chmurach Śnieżkę


Koniec żółtego szlaku.Teraz zjazd przez Karpacz do Kowar


Mapka pokazuje całą trasę, łącznie z powrotem, ktory miał miejsce na drugi dzień.Liczy się jednak to, co w ten dzień przejechałem i tylko to wpisałem do statystyki za ten dzień, czyli 119km.Podobnie jest z ilością podjazdów.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=ksatnexgxayroamv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, 1500mnpm i więcej, Czechy

Zamek Bolczów i szczyt Wołek

  • DST 120.00km
  • Kalorie 4686kcal
  • Podjazdy 1670m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano: 20.08.2012

Celem głównym tego wyjazdu był Zamek Bolczów i szczyt Wołek w Rudawach Janowickich.Po drodze jednak podjechałem do Starościńskich Skał.Nie obylo się bez wjazdów w nieoznakowane ścieżki i taszczenia roweru na plecach, żeby zrobić fotki skał, które dojrzałem między zaroślami.Wycieczka była udana, tylko upał mógłby być mniejszy.W Starych Bogaczowicach doszło do drobnego z pozoru incydentu, który jednak dał mi do myślenia.Dwóch młodych chłopaków jechało granatowym BMW.Na mój widok, siedzący na miejscu pasażera wychylił się przez boczne okno i wysoko do góry wyciągając rękę pokazał mi środkowy palec.Kierujący tym autem też wrogo na mnie patrzył.Pomyslałem sobie, że być może tylko obecność ludzi idacych do kościoła powstrzymała gnojków przed rozjechaniem mnie.Nie pierwszy raz spotykam się z nieuzasadnioną agresją młodych kierowców, którzy jadąc z przeciwka, nagle zjeżdżają na moją stronę, żeby w ostatniej chwili zjechać z powrotem na swój pas.Jedni robią to dla zabawy, ciesząc się z kawału, jaki zrobili, inni z jakąś nienawiścią w oczach.Chcą, żeby rowerzysta wpadł do rowu, uciekając przed zderzeniem.Skojarzyłem ostatni wypadek spowodowany przez 22-latka, który zabił troje rowerzystów.Jestem przekonany, że gnój zrobił to celowo.To było na prostym odcinku drogi.On dobrze widział tych rowerzystów, pewnie chciał żeby powpadali do rowu, uciekając przed zderzeniem a on mógł by się później tym chełpić przed znajomymi, tylko że oni nie uciekli do rowu.Miewałem nie raz takie sytuacje i nie raz uciekałem na pobocze przed tak wyprzedzającym z przeciwka.Uważam, że on to zrobił celowo, choć teraz pewnie się tłumaczył, że nie widział, żeby zmniejsyć sobie wymiar kary.Uważajcie na takich kierowców, ich wyobraźnia jest na poziomie 7-letniego dziecka a ktoś dał im prawo jazdy.

Tymczasem garść fotek zrobionych na tym wyjeździe.


W drodze do Miedzianki




Góry Sokole widziane z Miedzianki


Sokolik


Zamek Bolczów


Zamek Bolczów














Starościńskie Skały


















To chyba jakiś punkt widokowy bo widać barierki na skale.Kiedyś tam podjadę...




Podbiegam tu i tam, żeby zrobić fotki skał







\
Skalny Most




Wspinaczka na Skalnym Moście


Na szczycie Wołka


Na szczycie Wołka


Widok ze szczytu Wołka.Widoczność nie była tego dnia najlepsza

<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=baedriyixtajohmw" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie

Skalnik i Mała Ostra w Rudawach Janowickich

  • DST 119.00km
  • Podjazdy 1520m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano: 15.08.2012

Celem dzisiejszej wycieczki był szczyt Skalnik w Rudawach Janowickich.Długo zastanawiałem się, od której strony go podchodzić i padło, że od Przełęczy Rudawskiej.Musiałem jednak pokonać podjazd na Przełęcz Rędzińską od strony Wieściszowic i muszę przyznać, że ledwo dałem sobie z tym podjazdem radę a przecież jeszcze niedawno podjazd ten nie sprawiał mi żadnych problemów...W końcu jednak jakoś dałem radę tam wjechać, więc może nie jest ze mną jeszcze tak źle.Pogodę miałem fantastyczną, choć w obie strony jazda była pod wiatr. Najwazniejsza była jednak dla mnie widoczność, bo zależało mi na fotkach z Małej Ostrej.


To były miłe złego początki w drodze na Skalnik




Później było już tylko gorzej, stromo, kamieniście i z przeszkodami, jednak uparcie parłem do przodu


Wreszcie jednak dotarłem na szczyt Skalnika


A wszystko dla tej przybitej do drzewa deski z napisem...;)


Mała Ostra


Mała Ostra


No i wreszcie punkt widokowy, wystarczy wejść po tych schodkach...


Zachybotał mi świat z wrażenia, kiedy wszedłem na skałę...Ta fotka zrobiła się sama, więc pomyślałem, że niech już będzie skoro się zrobiła


Widoki aż trudne do uwierzenia...Wzgórza, miasta, wioski, wszystko jak na dłoni.






Pstrykam fotki jak szalony...






Zoomem zbliżam dwa zalewy i ich okolice...






No i w końcu przecież ja tu jestem...;)


Ostatni rzut oka na skałę widokową i jazda do domu

<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=qsjqrixsssqcfyqp" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Rudawy Janowickie

Przełęcz Spalona i nie tylko

  • DST 137.00km
  • Czas 07:12
  • VAVG 19.03km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Kalorie 5343kcal
  • Podjazdy 1789m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 września 2011 | dodano: 24.09.2011

Tym razem wyjazd na Przełęcz Spaloną w Górach Bystrzyckich, Zieleniec, Duszniki Zdrój, Karłów, Radków, czeski Bozanov, Broumov, Janovicki, Głuszyca, Jezioro Bystrzyckie i Świdnica.
Znów były dwa krzyże z czaszkami...
Opis, fotki i jakiś film z tego wyjazdu niedługo tu zamieszczę.


Drewniany kościół w Nowej Bystrzycy


Widok z drogi na Przełęcz Spaloną

Spalona ale to jeszcze nie przełęcz



Krzyż z czaszką na Przełęczy Spalona przy schronisku "Jagodna"

Krzyż z czaszką na Przełęczy Spalona przy schronisku "Jagodna"

Widok na Góry Orlickie

Zieleniec

Zieleniec

Zieleniec

Krzyż z czaszką w Zieleńcu

Krzyż z czaszką w Zieleńcu

Widok na Duszniki Zdrój



Widok z drogi do Dusznik

W Górach Stołowych

W Górach Stołowych

Szczeliniec Wielki- Góry Stołowe




<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=zczswixbsfdeyebv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Czechy

Broumovské Stěny

  • DST 133.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Kalorie 5940kcal
  • Podjazdy 1551m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 września 2011 | dodano: 17.09.2011

Miałem pojechać w dłuższą trasę ale silny wiatr mnie zniechęcił.Patrząc na Broumovské Stěny ze wzniesienia nad czeskim Bozanovem, przypomniałem sobie, że kiedyś obiecałem sobie pojeździć po szutrach Broumovskich Stěn. Troszkę z tych planów dziś więc zrealizowałem.

Stoję na wzgórzu przed czeskim Bozanovem i zastanawiam się, wrócić do Martinkovic, czy zjechać do Bozanova i tam spróbować wjechać w Broumovské Stěny. Po krótkim wahaniu zaczynam od Bozanova. Początkowo miało być niebieskim szlakiem, później jednak decyduję się na jazdę zielonym, który później i tak łączy się z niebieskim. Jedzie się super, szuter z mniejszymi i większymi kamykami a czasem nawet miałkim piaskiem ale szeroki i wygodny, tłumów na trasie nie ma. Kiedy focę panoramę Broumova podjeżdża do mnie rowerem młoda Czeszka i paple coś, czego nie rozumiem. Mówi zbyt szybko ale zdaje się się, że chyba pobłądziła. Nie ma tu nikogo, tylko ja, więc próbuję jej jakoś pomóc, pokazując gdzie są poszczególne miejscowości, dziękuje i odjeżdża. Sceneria na szlaku podobna do Gór Stołowych. Na trasie do karczmy „Amerika” tylko raz mijam się z grupą czeskich bikerów, poza tym jest bezludnie, co bardzo mi się podoba.
Dojeżdżam do karczmy „Amerika”.Tu schodzą się drogi kilku szlaków Broumovskich Ścian i przed karczmą stoi sporo rowerów a przy stolikach bikerzy raczą się piwem. W pewnym momencie kelnerka przynosi jednemu z nich duży, pękaty kufel złocistego napoju z piękną , grubą pianką. Wygląda to tak smakowicie, że łamiąc swoje zasady postanawiam też skosztować piwka. Podchodzę do baru i nie wiem co wybrać bo jest kilka rodzajów z każdego piwa. W końcu decyduję się na Opata Gambrinusa, którego kelnerka nalewa na dwa kufle bo tworząca się piana nie pozwala nalać od razu pełnej szklanki. Wydawałoby się, że ta piana to skutek przegazowania piwa, podobnie jak to robi Żywiec. Człek po takim żywcu chodzi cały dzień i bańki nosem i uszami puszcza. Okazuje się, że gazu w Gambrinusie jest znikoma ilość a piana to twór naturalny i dość trwały. Beczkowy Gambrinus smakuje wybornie i jak na knajpkę jest tani bo kosztuje tylko 20 koron. Sami sobie przeliczcie. W polskich lokalach piwo kosztuje od 6zł wzwyż. Oglądając menu stwierdzam, że za 100koron można się tu nieźle najeść. Nikt mnie już nie przekona, jak piwo, to tylko w Czechach i najlepiej beczkowe. Mam chęć na następne ale muszę jechać i zanim wyjadę z szutrów, muszę wypalić promile do zera, ruszam więc dalej.


Krzyż z czaszką w Martinkovicach


Krzyż z czaszką w Bozanovie


Droga na Bromowskich Ścianach




Bromowskie Ściany-Amerika

Tablica upamiętniająca spotkanie Vaclava Havla z Erichem Ansorgem


Kilkaset metrów dalej stoi sobie w lesie samotna kapliczka.


Kilka kilometrów dalej leśna kapliczka św.Huberta i stacje drogi krzyżowej.



Wreszcie dojeżdżam do asfaltu. W prawo do Broumova, w lewo do Polic.
Zastanawiam się w którą stronę jechać. W końcu jadę w lewo na Przełęcz Honske Sedlo, podjazd o średnim nachyleniu 12%, miejscami dochodzi do 16%.Wiele razy tu podjeżdżałem i nigdy nie był to przyjemny podjazd ale tym razem jakoś łatwo poszło. Zjeżdżam do Pekov a następnie skręt w prawo do Lachov, jazda do Teplic i Adrspach, następnie Zdonov, gdzie przekraczam granicę. Obawiałem się, że trochę mnie zmęczy jazda z Teplic do Adrspachu, w końcu jest tu nieźle pod górkę. Okazało się jednak, że coś jakby samo mnie tu niesie i jadę niemal bezwysiłkowo 27km/h. Może to zasługa Gambrinusa?
Zjazd do Mieroszowa, droga do Unisławia, podjazd do Rybnicy Leśnej mam już z wiatrem, jedzie się więc relaksowo i tak do samego domu w Świdnicy.
Trasa planowana na ten dzień, miała być zupełnie inna i o wiele dłuższa ale nie żałuję zmian, jakie wprowadziłem tego dnia. Myślę, że jeszcze wrócę na Bromowskie Ściany, poznać tam jeszcze inne ścieżki i może nawet zdobyć jakiś szczyt a i do karczmy „Amerika” też pewnie jeszcze zajrzę.

<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=ptkgjqtvqzpxanky" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Broumovske Steny, Czechy

Znów do Czech

  • DST 116.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 19.83km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Kalorie 4489kcal
  • Podjazdy 947m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011

Znów poniosło mnie do Czech, choć w inną stronę miałem zamiar pojechać.




<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=fdaxuvzhunjkzsfu" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Czechy

Przejażdżka do Czech

  • DST 115.00km
  • Czas 05:48
  • VAVG 19.83km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Kalorie 4534kcal
  • Podjazdy 1172m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 sierpnia 2011 | dodano: 18.08.2011

Jakoś ostatnio brak mi entuzjazmu do jeżdżenia.Może to za sprawą alergii, która co roku o tej porze umila mi życie.Postanowiłem jednak tego dnia zrobić choć małą rundkę w kierunku Czech.W planie miałem podjechać na Przełęcz pod Czarnochem i następnie do Mezimesti.Na przełęczy pod Czarnochem spotkałem rowerzystę z Warszawy, który poprosił mnie o zrobienie mu fotki na granicy z Czechami.Okazało się, że na kilka dni z żoną przyjechali do Walimia i on wybrał się rowerkiem na Przełęcz pod Czarnochem a następnie do Mezimesti.Zaproponowałem, że skoro już tu jest to pokażę mu Broumov, które przecież jest niedaleko.Z ochotą się zgodził.Zjechaliśmy więc do Olivetina a następnie do runku w Broumovie.

Zjeżdżamy w Janovickach do Broumova

Pospacerowaliśmy po rynku i uliczkach Broumova, odwiedziliśmy słynny klasztor, kolega wziął trochę czeskiej gotówki z bankomatu w Broumovie i stwierdził, że na drugi dzień przyjedzie tu samochodem z małżonką aby lepiej pozwiedzać.Wydawał się być zadowolonym z całej tej sytuacji.W mojej głowie tymczasem zmienił się plan jazdy.Już nie chcę jechać do Mezimesti.Zamierzam jechać do czeskiego Bozanova a następnie przekroczyć granicę i zjechać do Radkowa, przez Nową Rudę na przełęcz Sokolą i do Walimia.
Proponuję koledze z Warszawy, żeby jechał ze mną to pokażę mu przy okazji Wambierzyce, które są po drodze.On jednak zdecydowanie odmawia.Nie jest pewny swojego sprzętu i przekładnie ma zdecydowanie nie na takie podjazdy.Szkoda, miał wyjątkową okazję przejechać fajnymi trasami i otrzeć się o Góry Stołowe, zobaczyć słynną bazylikę w Wambierzycach.Wyprowadzam więc go z Broumova na trasę do Mezimesti, objaśniam krótko trasę i żegnamy się.Ja jadę do Bozanova a on do Mezimesti.Pewnie nigdy już się nie spotkamy.

Zjazd do Czeskiego Bozanowa
Bozanov to mała ale zadbana wieś na pograniczu.Szybko mijam zabudowania i wjeżdżam na podjazd prowadzący na granicę.Z przejścia granicznego rozciągają się wspaniałe widoki.Widać całe pasmo Gór Stołowych.Jazda tam to sama przyjemność.
Przez Radków przejeżdżam bez zatrzymywania się, byłem tu przecież tyle razy...
Na trasie do Ścinawki droga wąska a ruch samochodów dość spory.Jedna z ciężarówek o mało nie przejechała mnie tylnymi kołami w trakcie wyprzedzania.Dostawczaki i busy przeciskają się obok mnie niemal na siłę, prawie wpychając mnie do rowu.
-Kto tym zbrodniarzom dał prawa jazdy?-ciśnie mi się na usta-Za takie zachowanie na drodze powinni siedzieć w pudle za usiłowanie zabójstwa a nie za kierownicą samochodu.No ale cóż ja mogę?Mogę tylko bardziej na siebie uważać i modlić się, bo na policję w tym kraju nie ma co liczyć.
W Ścinawce Górnej robię fotkę popadającego w ruinę Dworu Sarny.To taka nasza ,polska specjalność, doprowadzanie wszystkiego do ruiny.

Dwór Sarny w Ścinawce Górnej

Przejazd przez Nową Rudę bezproblemowy.Mam w Planie jazdę do Ludwikowic a następnie na przełęcz Sokolą, jednak w tym roku już tyle razy jechałem tą drogą, że nie mam już na to ochoty.Wybieram trudniejszą trasę z Nowej Rudy do Jugowa a następnie w lewo na Przełęcz Sokolą.Podjazd dość mi się dłuży bo i jest długi.Jednak pogoda dopisuje i widoki super , więc nie jest źle.Z Przełęczy Sokolej już tylko zjazd do Jugowic a następnie nad jezioro w Zagórzu.Tam tradycyjnie tankuję wodę w źródełku i jazda do domu.
Ciekaw tylko jestem, jak koledze z Warszawy udało się dotrzeć do Walimia.Tego się już pewnie nigdy nie dowiem.

<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=yasrbdrehmlxbdgn" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria 100 i więcej, Czechy