Modré Sedlo-w cieniu kontuzji
-
DST
119.00km
-
Kalorie 5313kcal
-
Podjazdy
2361m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na sobotę i niedzielę, prognoza pogody jest doskonała, jak na tę porę roku.Spakowałem się więc i w drogę.Pomyślałem, że spróbuję zrealizować jeszcze jeden karkonoski pomysł.Trasa na Przełęcz Kowarską, już tradycyjnie pod wiatr.Od Przełęczy Kowarskiej na Okraj, przed wiatrem chroni mnie już las.Jedzie mi się wyśmienicie i na Okraj docieram w doskonałym nastroju i formie.Szybki zjazd na czeską stronę i jazda do Pecu pod Sněžkou a następnie podjazd do Výrovki.Podczas zjazdu z Okraju zauważam, że na asfalcie w wielu miejscach woda zamieniła się w lód.Trzeba uważać, żeby się na takiej lodowej szklance nie przejechać.Wszystko bylo dobrze, podjazd osiągający w porywach 21% nachylenia nie stanowił dla mnie problemu, aż do momentu, kiedy poczułem w prawej nodze ostry, przeszywający ból.Było to kilkadziesiąt metrów przed Výrovką.Pokonując ból dojechałem jakoś do Výrovki, zatrzymałem się na chwilę, mając nadzieję, że ból za chwilę przejdzie.Poczekałem kilka minut, zrobiłem kilka fotek ale ból nie tylko nie ustępował ale nasilał się.Pomyślałem, że ten ból trzeba jakoś zwalczyć i wjechać na przełęcz a później zobaczy się co dalej.Nie ujechałem daleko.Prawa noga praktycznie przestała kręcić a lewą obawiałem się przeciążyć.Musiałem przecież jeszcze wrócić do domu.Zatrzymałem się mając w zamiarze podejść na przełęcz, przecież został tylko kawałeczek drogi...Okazało się, że iść też się nie da.Najmniejszy ruch prawym kolanem wywoływał ostry ból.Nie miałem jednak wyboru, kuśtykając, uparcie posuwałem się do przodu.Przy okazji zrobiłem kilka fotek, których pewnie nigdy bym nie zrobił, gdyby nie ta kontuzja.Kiedy docieramm na szczyt przełęczy, mogę wreszcie wsiąść na rower i zjechać do schroniska Luční Bouda.Na szlaku do schroniska Dom Śląski tłumy turystów, więc nie wszędzie dało się jechać, w końcu jednak docieram do schroniska i teraz już tylko jazda po kostce na dół.W miejscach, do których nie dociera słońce widać śnieg.Jest go tyle co na lekarstwo ale jest...Poniżej Strzechy Akademickiej zjeżdżam na żółty szlak bo inaczej szlag trafi moje koła, na których mam założone sliki i mnie ze złości przy tej okazji.Na żółtym szlaku jest szuter ale jest to o wiele lepsza nawierzchnia, niż ta kostka, której miałem stanowczo dość.Jest prawie godzina 17 gdy docieram do Karpacza a potworny ból prawej nogi sprawia, że zaczynam zastanawiać się nad noclegiem bo czuję, że tej nodze trzeba dać odpocząć, bo może skończyć się większą kontuzją.Trochę mi jednak szkoda trasy, bo chciałem przejechać ją całą w jeden dzień.Przecież nie jest to jakaś wielka trasa.Zjeżdżam więc z Karpacza do Kowar, mając nadzieję, że dam sobie jakoś radę.Po wyjeździe z Kowar zaczynam podjazd w kierunku Przełęczy Kowarskiej.Pracuje tylko lewa noga, podczas gdy prawa tylko bezwładnie opiera się na pedale.Mimo to, ból prawej nogi jest trudny do zniesienia.Jazda jedną nogą na podjeździe idzie mi nieźle i oceniam, że do domu dojadę około północy.Jest to dla mnie do przyjęcia.Zaczynam jednak analizować sytuację.Zastanawiam się co będzie, jak przesilę lewą nogę, która przecież tego dnia nie odpoczywała sobie.Ruch prawej nogi, mimo braku obciążenia jest ostry i zwiększa się kiedy jadę.W poniedziałek muszę iść do pracy sprawny fizycznie na 100%.Uznałem, że nie mogę narażać się na jeszcze większą kontuzję.W końcu to tylko wyjazd turystyczny i nie ma znaczenia czy wrócę do domu dzisiaj, czy jutro.Na podjeździe na Przełęcz Kowarską stoi samotny zajazd, w którym biorę sobie pokój, zamawiam dobry obiad i piwo i czuję, że to była właściwa decyzja.Wreszcie mogę się napić piwa w trasie bo jechał będę dopiero jutro.Właściciele mają jakąś prywatną uroczystość i stół zastawiony jest wyśmienitym jadłem i piciem a rozweseleni goście wypytują mnie o moje trasy rowerowe i o wszystko co z tym jest związane.Po posiłku muszę jednak przerwać miłą pogawędkę bo w końcu to nie moja impreza i nie wypada mi przeszkadzać.Na pytanie gospodarzy, o której chcę śniadanie, wywołuję konsternację, mówiąc, że o godz 7...Niech się cieszą, że nie powiedziałem że o 5, widząc jednak imprezę wiem, że trudno będzie im zrobić mi śniadanie o tej godzinie...Wracam do pokoju i tak kończę ten dzień.
A teraz czas na fotki
Zjazd z Okraju
Velka Upa
Pec pod Snezkou
Studnicni Hora.Trzeba się będzie na tę górkę wspiąć...
Pec pod Snezkou
Ostatnie spojrzenie za siebie na początku podjazdu
Vyrovka
Vyrovka
Vyrovka 1357mnpm
My Polacy zakazy mamy w...głębokim poważaniu ;)"Abośmy to jacy tacy...?"
Mój rumak pewnie ma się lepiej ode mnie
Tych zdjęć nie zrobił bym, gdyby nie dopadła mnie kontuzja
zoom z poprzedniej fotki
Pogoda zaczyna się psuć, tworząc fantastyczne widoki
Nie tylko ja łamię zakazy
To tę górkę fotografowałem, stojąc na dole w Pecu pod Snezkou...
Daleko na szczycie góry dostrzegam jakieś schroniska...
...mogę je sobie przybliżyć :)
Co za sceneria...gdyby nie kontuzja, nie odwrócił bym się do tyłu i ta fotka nigdy by nie powstała.
Choć nie Polak a zakazy łamie, jak swojak :)
Pogoda wygląda coraz groźniej
Turyści rozkoszują się tymi widokami i ja też, dzięki kontuzji.
Na przełęczy w oddali widać bunkry
Szczyt Śnieżki tonie w chmurach
Schronisko Lucni Bouda.Za chwilkę tam zjadę tylkooo...
...zrobię sobie fotkę przy kapliczce...;)
Schronisko Dom Śląski.Tam też muszę dotrzeć
Malutkie ludziki wspinają się na tonącą w chmurach Śnieżkę
Koniec żółtego szlaku.Teraz zjazd przez Karpacz do Kowar
Mapka pokazuje całą trasę, łącznie z powrotem, ktory miał miejsce na drugi dzień.Liczy się jednak to, co w ten dzień przejechałem i tylko to wpisałem do statystyki za ten dzień, czyli 119km.Podobnie jest z ilością podjazdów.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=ksatnexgxayroamv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, 1500mnpm i więcej, Czechy
komentarze
Zauważyłam już, że lubisz sprawdzać swój organizm w warunkach mocno niesprzyjających, ale czy aby na pewno warto tak ryzykować?
Oczywiście mam nadzieję, że z kolanem z dnia na dzień coraz lepiej. W końcu sezon jeszcze się nie zakończył, choć patrząc dziś za okno (mgła jak budyń) można by sądzić inaczej :P
Pozdrówka
http://www.krnap.cz/cyklotrasy-krnap/
Obostrzenia to dostępność w sezonie kiedy na drodze nie leży śnieg, w godzinach 9-17. Przy Lucni Bouda na drodze w stronę granicy jest zakaz jazdy rowerem. Po polskiej stronie w ogóle nie można jeździć rowerem, dlatego mając świadomość, że i tak złamię prawo jeżdżę tam gdzie mam ochotę :P