Wyjazd na Chełmiec
-
DST
90.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
05:25
-
VAVG
16.62km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Kalorie 4013kcal
-
Podjazdy
1145m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Chełmcu nie byłem nigdy wcześniej a dwa lata temu obiecałem sobie, że wjadę tam choć jeden raz.Tak więc właśnie dzisiaj pojechałem, aby zdobyć szczyt Chełmca, choć jakoś tak bez przekonania.Po drodze wstąpiłem do Książa, gdzie odbywały się jakieś zawody rowerowe.
"/>
Do parku pałacowego Zamku Książ wjechałem od Świedbodzic
Brama do parku pałacowego Zamku Książ
Zamek Książ"/>
Widok z parku pałacowego."/>
Przejazd przez Szczawno Zdrój
"/>
Podjazd na Chełmiec, strasznie telepało, więc krótko filmowałem.
Na Chełmcu
Krzyż na szczycie Chełmca
"/>
Przejazd przez Boguszów-Gorce
Droga krajowa 35 z Wałbrzycha do Mieroszowa
"/>
Zjazd z Wałbrzycha do Unisławia Śląskiego
Trasa na mapce trochę poobrywana bo często zdarza mi się zapomnieć włączyć stoper w GPS-ie.
Bez pomysłu...
-
DST
112.00km
-
Czas
05:41
-
VAVG
19.71km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Kalorie 4541kcal
-
Podjazdy
1074m
-
Aktywność Jazda na rowerze
...bez aparatu i bez sensu.Tak jednym zdaniem można określić dzisiejszy mój wyjazd rowerem.Jednak pogoda dopisała i widoki były fajne, jechałem nieznaną mi do dziś drogą, więc nie narzekam.Szkoda tylko, że aparatu nie zabrałem bo widoczki były warte uwiecznienia.Jedynie krzyż z czaszką we Włodowicach dla Kajmana sfotografowałem komórką.
Krzyż z czaszką we Włodowicach, między Tłumaczowem a Nową Rudą
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rozgrzewka po wczorajszym
-
DST
52.00km
-
Czas
02:28
-
VAVG
21.08km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 2213kcal
-
Podjazdy
463m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszej jeździe, dzisiaj tylko krótka rozgrzewka.Jakoś opornie szła mi ta jazda i dopiero po 22km udało mi się jakoś rozgrzać.Dalsza jazda była już przyjemnością.
Góry Stołowe i Czechy
-
DST
152.00km
-
Czas
07:11
-
VAVG
21.16km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Kalorie 6375kcal
-
Podjazdy
1468m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd w Góry Stołowe i powrót przez Czechy.
Na razie kilka fotek i jeden film.W późniejszym terminie jeszcze opis i filmy.
Krzyż z czaszką w Nowej Rudzie
Krzyż z czaszką w Ścinawce Górnej
Czaszka na krzyżu w Ścinawce Górnej
Szczeliniec Wielki
Machov- Czechy
"/>
Podjazd w Górach Stołowych
"/>
Wjazd do czeskich Polic.Prędkość max. 57km/h
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Do bankomatu i po piwo...
-
DST
102.00km
-
Czas
05:10
-
VAVG
19.74km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 4119kcal
-
Podjazdy
816m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem 4-dniową przerwę w jeżdżeniu i myślałem, że może dzisiaj pojadę sobie gdzieś dalej, jednak poranek przywitał mnie ciężkimi, czarnymi chmurami, skrywającymi całkowicie Ślężę i Góry Sowie.Mimo wszystko nie padało, więc pomyślałem, że może choć wodę ze źródełka sobie przywiozę.Wziąłem 3 plastikowe butelki i pojechałem.W drodze spotkałem dawnego kolegę z pracy, Romana, który obecnie jest na emeryturze.Wybrał się rowerkiem nad jezioro, więc gawędząc jechaliśmy razem.Po drodze wpadło mi do głowy, że w lodówce mam ostatnie czeskie piwo i może udałoby się uzupełnić zapasik i nie zmoknąć.
Nad jeziorem rozstałem się więc z Romanem i pojechałem na czeską granicę.W Czechach chmurki też były ale pogoda zrobiła się wspaniała.Niedawno założyłem sobie konto w banku, którego kartą bankomatową ponoć można wybierać kasę na całym świecie bez żadnych prowizji.Postanowiłem skorzystać z okazji i zobaczyć, czy to zadziała.W Olivetinie skręciłem więc w lewo do Broumova.W Broumovskim rynku znalazłem bankomat, włożyłem kartę i bez problemu wybrałem 400 koron.Wszystko poszło bez problemu.Poczekam teraz kilka dni, czy na koncie bankowym nie pojawi mi się jakowaś prowizja... ;).Kilka dni temu ściągnąłem sobie darmową mapę topograficzną Czech i zainstalowałem w moim Garminie.Pomyślałem sobie, że to dobra okazja, aby sprawdzić, jak ta mapka sprawi się w nawigowaniu po Broumovie.Próba wyszła doskonale i teraz wiem, że tej mapie można zaufać, wjeżdżając głębiej w Czechy, chociaż...w jednym przypadku Garmin poprowadził mnie na ulicę, na której był zakaz ruchu a dodatkowo była ona zagrodzona trzema dużymi klombami.Pewnie dla samochodu byłby to problem, ale nie dla rowerzysty ;).Po zabawie z nawigacją i spacerku po Broumovie pojechałem do Mezimesti a następnie Starostina, gdzie kupiłem piwko i przekroczyłem granicę z Polską.Od Mezimesti do samego domu maiałem silny wiatr w twarz, ale jakoś niespecjalnie mi on przeszkadzał.W Rybnicy natknąłem się na dużego psa, który na mój widok zerwał się do ataku, jednak ja jechałem z góry i zanim pies się rozpędził(to taka wada dużej masy ciała)mnie już nie było bo pomknąłem w dół.Trochę później żałowałem, bo mogłem się zatrzymać, spotkanie z psem mogło być naprawdę ciekawe...Dalej było już bez przygód a nawet niebo wypogodziło się całkiem.Ponoć jednak nie na długo.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
64.00km
-
Czas
02:49
-
VAVG
22.72km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 3155kcal
-
Podjazdy
481m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie rundka po pracy...Właściwie miało jej nie być, bo po pracy zaczął padać deszcz, jednak szybko przestał, więc pojechałem, aczkolwiek z opóźnieniem.
Rundka po pracy-Łomnica
-
DST
68.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
21.94km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 2810kcal
-
Podjazdy
662m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj troszkę lżejsza trasa do Łomnicy, następnie na rozstaju dróg w lewo niebieskim szlakiem.Wspaniała wąska asfaltówka o nachyleniu do 10%.Docieram do końca asfaltu a tam ostatnie gospodarstwo i szlaban , za którym nie ma już asfaltu.Droga prowadzi do schroniska Andrzejówka.Chwilę stoję, zastanawiając się czy jechać dalej, czy zawrócić, gdyż doskwiera mi już głód.Wtedy z gospodarstwa wybiega ujadając Jamnik a za nim potężny Rablador.Nie mają wobec mnie przyjaznych zamiarów.
-Spokój!!-wołam do psów.Rabladora ten rozkaz osadza dosłownie w miejscu, co wywołuje mój śmiech ale Jamnik nie ma zamiaru się zatrzymać, choć z mniejszą zajadłością, jednak biegnie do mnie szczekając.Tymczasem Rabladora mocno ucięła pchła bo aż siadł sobie gwałtownie i zaczął zębami gryźć swoją sierść, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.Nie wiem już, czy zatrzymał go mój rozkaz, czy może ostry atak pcheł.Jamnik podbiega do mnie, staje przy mojej nodze, pozbawiony wsparcia większego kolegi już tylko poszczekuje jakoś tak, bez przekonania.Nie zwracam już na niego uwagi, zakładam ortalionkę, żeby nie przewiało mnie na zjeździe, gdyż powietrze jest chłodnawe a ja mokry od potu.Zjeżdżam do Głuszycy a następnie Zagórza, gdzie spotykam pana Bolka z ekipą i razem z nimi wracam do Świdnicy.
Rundka po pracy.Przełęcz Sokola
-
DST
71.00km
-
Czas
03:23
-
VAVG
20.99km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 3185kcal
-
Podjazdy
653m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj przyszła paczka z zamówioną latarką diodową do roweru.Latarka na diodzie Cree z ogniwem 18650.Pierwsze próby w zacienionym pomieszczeniu wywarły na mnie spore wrażenie.Wydaje się, że jest warta wydanej kasy.Ta latarka naprawdę daje mocne światło, czekam więc z niecierpliwością na nocne próby.
Dzień dziś pochmurny ale po pracy pojechałem zrobić tradycyjną rundkę.Nad Jeziorem Bystrzyckim zaczyna się mżawka, która ma szansę przeistoczyć się w większy deszcz, więc zamierzam tylko zrobić okrążenie jeziorka i do domu.Jednak jest dość ciepło a mżawka nie przybiera na sile, więc kontynuuję jazdę do Głuszycy bo celem rundki jes Głuszyca, Kolce Sierpnica i Przełęcz Sokola.W Kolcach już nie pada, więc kontynuuję jazdę na podjazd o nachyleniu 17%.Zjazd z Przełęczy Sokolej do Walimia przebiega bez problemów ale dostrzegam, że w Rzeczce pojawił się nowy duży pies.Zaskoczony moim widokiem przyglądał mi się bacznie i widziałem, że rozważa decyzję o ataku, jednak zanim się zdecydował to mnie już nie było ale muszę się następnym razem bliżej przyjrzeć temu psu i ustalić relacje między nami ;).Kiedy byłem już w Burkatowie, spotkałem Pana Bolka, który jechał nad jezioro zrobić swoją codzienną rundkę.Zawracam więc i jadę razem z nim.W drodze rozmawiamy sobie głównie o rowerze i kobietach, no bo o czym mogą rozprawiać faceci, jadąc na rowerach.I tak zleciała mi dzisiejsza tradycyjna rundka po pracy.
Rundka po Pracy.Łomnica
-
DST
65.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:21
-
VAVG
19.40km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 2931kcal
-
Podjazdy
672m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dawno nie byłem w Łomnicy, więc z Głuszycy skręciłem właśnie tam a następnie szuterkiem przekraczającym 20% nachylenia podjazdu do schroniska "Andrzejówka".Zjazd do Rybnicy, Głuszycy i nad jeziorkiem w Lubachowie do Świdnicy.Zauważyłem ciekawą rzecz na asfalcie wiodącym wokół jeziora.Ktoś rozlał tam jakiś olej na długich odcinkach drogi.Wygląda to tak, jakby ktoś mocno wkurzył się na motocyklistów, którzy ostatnio lubili poszaleć na tej drodze i rozlewając olej, postanowił położyć kres motocyklowym szaleństwom nad jeziorem.Możliwe jednak , że mylę się w tej mojej dedukcji...
Rundka po Górach Sowich
-
DST
80.00km
-
Czas
03:49
-
VAVG
20.96km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 3221kcal
-
Podjazdy
933m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rzadko zdarza mi się jeździć w niedzielę, jednak w sobotę nie było dużego wyjazdu a pogoda okazała się sprzyjająca, więc kulnąłem się troszkę po Górach Sowich.W tym roku , jak nigdy, nie byłem jeszcze na Przełęczy Jugowskiej.Pojechałem więc do Pieszyc i na Kamionki.Zdumiał mnie nowy , wspaniały asfalt wiodący na Przełęcz Jugowską.Zjazd z Jugowskiej do Sokolca już po starej, fatalnej nawierzchni, choć mnie to akurat nie przeszkadzało, z racji tego, że jeżdżę "góralem", problem z asfaltem dotyczy wyłącznie jeżdżących na kolarzówkach.Podjazd na Przełęcz Sokolą a następnie do Sierpnicy i Głuszycy.W Jugowicach drugi dzień zawodów drezyniarskich na nieczynnej stacji kolejowej.Wypiłem tam wspaniałą Oranżadę, robioną według PRL-owskiej receptury.Smakowała wybornie i dodała mi energii.Dziś z perspektywy czasu patrząc, cieszę się, że dane mi było żyć w czasach PRL.I piwo było lepsze i oranżada...
W drodze powrotnej w Bystrzycy Górnej użądliła mnie w nogę osa.
-Echhhh... teraz to nawet osy udają, że żądlą, nie to co w czasach PRL- pomyślałem, patrząc sceptycznie na lekko zaczerwienione miejsce użądlenia.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>