Znów do Czech
-
DST
116.00km
-
Czas
05:51
-
VAVG
19.83km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 4489kcal
-
Podjazdy
947m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów poniosło mnie do Czech, choć w inną stronę miałem zamiar pojechać.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=fdaxuvzhunjkzsfu" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Czechy
Przejażdżka do Czech
-
DST
115.00km
-
Czas
05:48
-
VAVG
19.83km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Kalorie 4534kcal
-
Podjazdy
1172m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatnio brak mi entuzjazmu do jeżdżenia.Może to za sprawą alergii, która co roku o tej porze umila mi życie.Postanowiłem jednak tego dnia zrobić choć małą rundkę w kierunku Czech.W planie miałem podjechać na Przełęcz pod Czarnochem i następnie do Mezimesti.Na przełęczy pod Czarnochem spotkałem rowerzystę z Warszawy, który poprosił mnie o zrobienie mu fotki na granicy z Czechami.Okazało się, że na kilka dni z żoną przyjechali do Walimia i on wybrał się rowerkiem na Przełęcz pod Czarnochem a następnie do Mezimesti.Zaproponowałem, że skoro już tu jest to pokażę mu Broumov, które przecież jest niedaleko.Z ochotą się zgodził.Zjechaliśmy więc do Olivetina a następnie do runku w Broumovie.
Zjeżdżamy w Janovickach do Broumova
Pospacerowaliśmy po rynku i uliczkach Broumova, odwiedziliśmy słynny klasztor, kolega wziął trochę czeskiej gotówki z bankomatu w Broumovie i stwierdził, że na drugi dzień przyjedzie tu samochodem z małżonką aby lepiej pozwiedzać.Wydawał się być zadowolonym z całej tej sytuacji.W mojej głowie tymczasem zmienił się plan jazdy.Już nie chcę jechać do Mezimesti.Zamierzam jechać do czeskiego Bozanova a następnie przekroczyć granicę i zjechać do Radkowa, przez Nową Rudę na przełęcz Sokolą i do Walimia.
Proponuję koledze z Warszawy, żeby jechał ze mną to pokażę mu przy okazji Wambierzyce, które są po drodze.On jednak zdecydowanie odmawia.Nie jest pewny swojego sprzętu i przekładnie ma zdecydowanie nie na takie podjazdy.Szkoda, miał wyjątkową okazję przejechać fajnymi trasami i otrzeć się o Góry Stołowe, zobaczyć słynną bazylikę w Wambierzycach.Wyprowadzam więc go z Broumova na trasę do Mezimesti, objaśniam krótko trasę i żegnamy się.Ja jadę do Bozanova a on do Mezimesti.Pewnie nigdy już się nie spotkamy.
Zjazd do Czeskiego Bozanowa
Bozanov to mała ale zadbana wieś na pograniczu.Szybko mijam zabudowania i wjeżdżam na podjazd prowadzący na granicę.Z przejścia granicznego rozciągają się wspaniałe widoki.Widać całe pasmo Gór Stołowych.Jazda tam to sama przyjemność.
Przez Radków przejeżdżam bez zatrzymywania się, byłem tu przecież tyle razy...
Na trasie do Ścinawki droga wąska a ruch samochodów dość spory.Jedna z ciężarówek o mało nie przejechała mnie tylnymi kołami w trakcie wyprzedzania.Dostawczaki i busy przeciskają się obok mnie niemal na siłę, prawie wpychając mnie do rowu.
-Kto tym zbrodniarzom dał prawa jazdy?-ciśnie mi się na usta-Za takie zachowanie na drodze powinni siedzieć w pudle za usiłowanie zabójstwa a nie za kierownicą samochodu.No ale cóż ja mogę?Mogę tylko bardziej na siebie uważać i modlić się, bo na policję w tym kraju nie ma co liczyć.
W Ścinawce Górnej robię fotkę popadającego w ruinę Dworu Sarny.To taka nasza ,polska specjalność, doprowadzanie wszystkiego do ruiny.
Dwór Sarny w Ścinawce Górnej
Przejazd przez Nową Rudę bezproblemowy.Mam w Planie jazdę do Ludwikowic a następnie na przełęcz Sokolą, jednak w tym roku już tyle razy jechałem tą drogą, że nie mam już na to ochoty.Wybieram trudniejszą trasę z Nowej Rudy do Jugowa a następnie w lewo na Przełęcz Sokolą.Podjazd dość mi się dłuży bo i jest długi.Jednak pogoda dopisuje i widoki super , więc nie jest źle.Z Przełęczy Sokolej już tylko zjazd do Jugowic a następnie nad jezioro w Zagórzu.Tam tradycyjnie tankuję wodę w źródełku i jazda do domu.
Ciekaw tylko jestem, jak koledze z Warszawy udało się dotrzeć do Walimia.Tego się już pewnie nigdy nie dowiem.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=yasrbdrehmlxbdgn" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, Czechy
Spacerek do Jedliny
-
DST
51.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
19.87km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Kalorie 2283kcal
-
Podjazdy
414m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszej trasie dziś odpoczynek.Tylko po południu rowerowy spacerek do Jedliny Zdrój.
Przez Przełęcz Okraj do Trutnova
-
DST
183.00km
-
Czas
09:00
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Kalorie 7952kcal
-
Podjazdy
1946m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na przełęcz Okraj pojechałem w jednym celu: aby sfilmować zjazd z Okraju do Trutnowa.
Cel wyjazdu został osiągnięty.
Pogoda była fajna, więc wybrałem sobie dłuższą i trudniejszą drogę a przez to bardziej atrakcyjną.
Chełmsko Śląskie strasznie zaniedbane od lat.W rynku można zobaczyć ruiny zabytkowych kamieniczek ale miejscowość ma jedną atrakcję, są nią drewniane domki tkaczy.
"/>
Dość wymagającym podjazdem jest droga z Lubawki do Szczepanowa ale później mamy wspaniały zjazd do Miszkowic.Podczas zjazdu widać, że nad Przełęczą Okraj unosi się paskudna chmura.
"/>
Po dotarciu na Rozdroże Kowarkie z chmury tej zaczął nawet kropić deszcz ale nawet na chwilę nie przyszło mi do głowy, aby się wycofać.Na Przełęczy Okraj deszczu już nie było, ale chmura jakoś nie chciała opuścić tego miejsca.
"/>
Podczas wjazdu na Okraj widoki są wspaniałe.Właściwie to rzadko można tu trafić na taką widoczność, żałuję więc, że nie mam lepszego sprzętu fotograficznego a jedynie malutką małpkę z trzykrotnym zoomem.Zrobiłem więc tylko takie fotki.
Na Okraju przejechałem granicę z Czechami, nie zatrzymując się nawet na chwilkę.Czescy celnicy badawczo mi się przyglądali, myślałem nawet, że mnie zatrzymają...
Nie zatrzymali, więc rozpocząłem zjazd do Trutnowa, którego długość wynosi 27km.
"/>
To była jazda... :)
Dojechałem do Trutnowa i od razu do rynku.
"/>
Rynek w Trutnowie mam obcykany, więc nie robię fotek , tylko krótkie ujęcie kamerką sportową.
"/>
Z Trutnowa jazda do Chvalca, z którego podjazd do Adrspachu jest masakryczny.Nigdy nie lubiłem tego podjazdu.Może dlatego, że zazwyczaj w tym miejscu bywam zmęczony ilością kilometrów i karkonoskich podjazdów.No cóż, lepszej drogi do domu nie ma.
Nawet najgorszy i najdłuższy podjazd kiedyś się kończy i ten z Chvalca do Adrspachu również.Po nim następuje super zjazd i jestem w Adrspachu.
"/>
Miałem jechać do Mezimesti, wyszłoby wtedy ponad 200km, jednak jest już dość późno, skracam więc trasę, skręcając za Adrspachem do Zdonov a następnie do Mieroszowa.W Zdonovie zaskoczenie, położyli nowy asfalt, dzięki czemu jedzie się super, pomimo, że cały czas do granicy pod górkę.Od granicy do Mieroszowa 3km zjazd, leci się jak na skrzydłach.Dalej to już Mieroszów, Unisław, nieśmiertelna Rybnica leśna, Głuszyca, Zagórze...Tysiące razy pokonywana trasa.Za Jugowicami zapalam światła.Na jeziorem, wśród drzew jest prawie ciemno, sporo rowerzystów jedzie bez świateł, część ubrana w szare ciuchy.Widząc ich, nie dziwię się kierowcom samochodów, że klną na rowerzystów.Najgorsi są ci na kolarzówkach.Im "honor" nie pozwala na zakładanie światełek, bo każdy czuje się "zawodowcem", który nie zhańbi się założeniem świateł na rower.Za nic mają przepisy i bezpieczeństwo własne i innych.Dla nich liczy się wyłącznie poza.Czasem jednak zdarza się wypadek i wtedy jest płacz i szukanie winnych wszędzie, tylko nie u siebie.
W źródle tankuję jeszcze wodę i jazda do domu.Postawione na ten dzień zadanie zostało wykonane.Film podczas zjazdu z Okraju został nakręcony.Należy się odpoczynek.
Rudawy Janowickie i nie tylko
-
DST
154.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
08:35
-
VAVG
17.94km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Kalorie 6157kcal
-
Podjazdy
1807m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na razie tylko kilka fotek z tego wyjazdu bo czas mnie goni.Kiedyś, jak czas pozwoli, pokażę jeszcze filmy z tego wyjazdu.
Most kolejowy na rzece Bóbr w Marciszowie.
Widok z drogi do Mniszkowa z Miedzianki
Widoki w Rudawach
Paralotnie nad Mieroszowem
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Standardowa rundka
-
DST
63.00km
-
Czas
02:59
-
VAVG
21.12km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Kalorie 3366kcal
-
Podjazdy
625m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa rundka po miejscowych górkach, jakich wiele w tym roku...
Standardowa rundka
-
DST
88.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
03:24
-
VAVG
25.88km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Kalorie 4289kcal
-
Podjazdy
1104m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda jest nawet niezła ale wiatr, dosłownie szaleje.Zrobiłem więc tylko standardową rundkę, dbając jednak, aby było pod górkę i pod ten szalejący wiatr.Najgorsza była jazda w Wałbrzychu w kierunku Rybnicy.Bardzo długi podjazd a do tego pod silny wiatr.Najostrzejszym był jednak szutrowy podjazd z Sokołowska do schroniska Andrzejówka w Górach Suchych, którego nachylenie dochodzi do 26%.Nie brakowało takich podjazdów po 10-15%.Na 7 kilometrów przed końcem trasy wyczerpał się akumulator w Garminie i dlatego trasa jest urwana.Wczoraj zapomniałem go wyłączyć i podładować, więc urządzenie było włączone non stop przez 30 godzin, choć producent pisze, że akumulator trzyma do 15 godzin.Cóż więc mogę rzec?Brawo Garmin!
Wczoraj zauważyłem, że opony Kellysa jak tak ciszej szumią na asfalcie.Zatrzymałem się, spojrzałem na opony a tammm...nie ma już bieżnika.w 7 miesięcy całkowicie zdarłem opony.Czeka mnie więc kolejny zakup :(.
E drodze powrotnej spotkałem w Lubachowie pana Bolka, zawróciłem więc i razem z nim pojechałem jeszcze raz okrążyć jezioro, po czym wróciliśmy do Świdnicy.
"/>
Zjeżdżamy z panem Bolkiem z zapory w Lubachowie
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
"/>
Przy tym utworku fajnie się podjeżdżało z Wałbrzycha do Rybnicy
Standardowa rundka
-
DST
58.00km
-
Czas
02:51
-
VAVG
20.35km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Kalorie 2988kcal
-
Podjazdy
444m
-
Aktywność Jazda na rowerze
No cóż, pogoda jest, jaka jest ale dobrze, że przynajmniej na standardową rundkę pozwala.Wczoraj całe do południa straciłem na poszukiwania po sklepach twardego dysku przenośnego za rozsądne pieniądze.Tak się złożyło, że zapchane mam wszystkie dyski i straciłem możliwość zrzucania i montowania filmów i zdjęć z kamer i aparatów.Udało mi się kupić niedrogi dysk 2,5 o pojemności 640GB.Mogę więc teraz śmiało kręcić filmy i robić fotki.Nowy dysk powinien wystarczyć na jakiś czas...
Tymczasem mamy fajną jesień tego lata :D
Może tej piosence uda się rozgonić chmury na kilka dni?
"/>
Zamek Cisy i jeziorko Daisy
-
DST
104.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
06:18
-
VAVG
16.51km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 4714kcal
-
Podjazdy
1206m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miały być Rudawy Janowickie ale wiatr wiał tak mocno, że zrezygnowałem z tej trasy po 22 kilometrach piłowania pod wiatr i pod górę.W Cieszowie postanowiłem zwiedzić ruiny Zamku Cisy, bo jeszcze nigdy tam nie byłem a następnie pojechać nad jeziorko Daisy, nad którym byłem chyba ze 30 lat temu.Miałem wyjątkową okazję pojeździć szutrami i leśnymi drogami, którymi nigdy wcześniej nie jechałem.Człowiek zawsze jedzie gdzieś, aby dalej a tymczasem własnych okolic dobrze nie zna.Ta niestabilna pogoda daje mi właśnie okazję do lepszego poznania miejsc w naszej okolicy, do odwiedzenia miejsc dawno nie widzianych.Jest więc chyba i dobra strona tej niestabilnej pogody.
Droga na Zamek Cisy
Droga na Zamek Cisy
Droga na Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
"/>
Następnym moim celem jest Jeziorko Daisy w Mokrzeszowie.
Wejście na teren Jeziorka
Jeziorko Daisy.
Piec wapienniczy nad Daisy
Jeden z pieców wapienniczych został przerobiony na polecenie księżnej Daisy, na coś w rodzaju baszty i urządzono tam izbę myśliwską.Dzisiaj jest miejscem pijackich ekscesów miejscowego pospólstwa.
Miejsce to jest niezwykle urokliwe ale ma też złą sławę.Legenda mówi o podwójnym dnie jeziorka i podwodnych jaskiniach w ścianach bocznych, do których wciągniętych zostało wielu śmiałków, przez podwodne, silne prądy wodne.Ciał kilku z nich nigdy nie odnaleziono.Znajoma, która wychowała się w tych okolicach mówi, że miejsce tchnie śmiercią.Osobiście tego nie odczułem, ale w okolicach jeziorka należy zachować ostrożność.
"/>
Po zwiedzeniu Jeziorka Daisy lasami i polami dotarłem do Witoszowa Górnego a następnie pojechałem do Poniatowa i Kozic, z drogi do Kozic rozciąga się piękny widok na Wałbrzych.Przyznaję, że byłem tu drugi raz w życiu.
Wałbrzych widziany z drogi między Poniatowem a Kozicami
Następnie do Jedliny Zdrój ale tam, zamiast skierować się do Zagórza, poniosło mnie w lasy, którymi nigdy wcześniej nie jechałem a które zawiodły mnie do Grzmiącej.Z Grzmiącej już asfaltem do Głuszycy i Zagórza, skąd już prosto do domu. I tak zakończyła się ta nieplanowana trasa po niedalekich okolicach z której wyszedł taki oto dystans.
Ślad trasy, jak zwykle poobrywany, bo znowu zapominałem włączać stoper w gps-ie/
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Standardowa rundka
-
DST
58.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
20.96km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Kalorie 2655kcal
-
Podjazdy
523m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda niestabilna, wieje wiatr a wyżej trochę padało, więc skróciłem dzisiejszą rundkę.