Zamek Cisy i jeziorko Daisy
-
DST
104.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
06:18
-
VAVG
16.51km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 4714kcal
-
Podjazdy
1206m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miały być Rudawy Janowickie ale wiatr wiał tak mocno, że zrezygnowałem z tej trasy po 22 kilometrach piłowania pod wiatr i pod górę.W Cieszowie postanowiłem zwiedzić ruiny Zamku Cisy, bo jeszcze nigdy tam nie byłem a następnie pojechać nad jeziorko Daisy, nad którym byłem chyba ze 30 lat temu.Miałem wyjątkową okazję pojeździć szutrami i leśnymi drogami, którymi nigdy wcześniej nie jechałem.Człowiek zawsze jedzie gdzieś, aby dalej a tymczasem własnych okolic dobrze nie zna.Ta niestabilna pogoda daje mi właśnie okazję do lepszego poznania miejsc w naszej okolicy, do odwiedzenia miejsc dawno nie widzianych.Jest więc chyba i dobra strona tej niestabilnej pogody.
Droga na Zamek Cisy
Droga na Zamek Cisy
Droga na Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
Zamek Cisy
"/>
Następnym moim celem jest Jeziorko Daisy w Mokrzeszowie.
Wejście na teren Jeziorka
Jeziorko Daisy.
Piec wapienniczy nad Daisy
Jeden z pieców wapienniczych został przerobiony na polecenie księżnej Daisy, na coś w rodzaju baszty i urządzono tam izbę myśliwską.Dzisiaj jest miejscem pijackich ekscesów miejscowego pospólstwa.
Miejsce to jest niezwykle urokliwe ale ma też złą sławę.Legenda mówi o podwójnym dnie jeziorka i podwodnych jaskiniach w ścianach bocznych, do których wciągniętych zostało wielu śmiałków, przez podwodne, silne prądy wodne.Ciał kilku z nich nigdy nie odnaleziono.Znajoma, która wychowała się w tych okolicach mówi, że miejsce tchnie śmiercią.Osobiście tego nie odczułem, ale w okolicach jeziorka należy zachować ostrożność.
"/>
Po zwiedzeniu Jeziorka Daisy lasami i polami dotarłem do Witoszowa Górnego a następnie pojechałem do Poniatowa i Kozic, z drogi do Kozic rozciąga się piękny widok na Wałbrzych.Przyznaję, że byłem tu drugi raz w życiu.
Wałbrzych widziany z drogi między Poniatowem a Kozicami
Następnie do Jedliny Zdrój ale tam, zamiast skierować się do Zagórza, poniosło mnie w lasy, którymi nigdy wcześniej nie jechałem a które zawiodły mnie do Grzmiącej.Z Grzmiącej już asfaltem do Głuszycy i Zagórza, skąd już prosto do domu. I tak zakończyła się ta nieplanowana trasa po niedalekich okolicach z której wyszedł taki oto dystans.
Ślad trasy, jak zwykle poobrywany, bo znowu zapominałem włączać stoper w gps-ie/
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
komentarze