Przez Przełęcz Okraj do Trutnova
-
DST
183.00km
-
Czas
09:00
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Kalorie 7952kcal
-
Podjazdy
1946m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na przełęcz Okraj pojechałem w jednym celu: aby sfilmować zjazd z Okraju do Trutnowa.
Cel wyjazdu został osiągnięty.
Pogoda była fajna, więc wybrałem sobie dłuższą i trudniejszą drogę a przez to bardziej atrakcyjną.
Chełmsko Śląskie strasznie zaniedbane od lat.W rynku można zobaczyć ruiny zabytkowych kamieniczek ale miejscowość ma jedną atrakcję, są nią drewniane domki tkaczy.
"/>
Dość wymagającym podjazdem jest droga z Lubawki do Szczepanowa ale później mamy wspaniały zjazd do Miszkowic.Podczas zjazdu widać, że nad Przełęczą Okraj unosi się paskudna chmura.
"/>
Po dotarciu na Rozdroże Kowarkie z chmury tej zaczął nawet kropić deszcz ale nawet na chwilę nie przyszło mi do głowy, aby się wycofać.Na Przełęczy Okraj deszczu już nie było, ale chmura jakoś nie chciała opuścić tego miejsca.
"/>
Podczas wjazdu na Okraj widoki są wspaniałe.Właściwie to rzadko można tu trafić na taką widoczność, żałuję więc, że nie mam lepszego sprzętu fotograficznego a jedynie malutką małpkę z trzykrotnym zoomem.Zrobiłem więc tylko takie fotki.
Na Okraju przejechałem granicę z Czechami, nie zatrzymując się nawet na chwilkę.Czescy celnicy badawczo mi się przyglądali, myślałem nawet, że mnie zatrzymają...
Nie zatrzymali, więc rozpocząłem zjazd do Trutnowa, którego długość wynosi 27km.
"/>
To była jazda... :)
Dojechałem do Trutnowa i od razu do rynku.
"/>
Rynek w Trutnowie mam obcykany, więc nie robię fotek , tylko krótkie ujęcie kamerką sportową.
"/>
Z Trutnowa jazda do Chvalca, z którego podjazd do Adrspachu jest masakryczny.Nigdy nie lubiłem tego podjazdu.Może dlatego, że zazwyczaj w tym miejscu bywam zmęczony ilością kilometrów i karkonoskich podjazdów.No cóż, lepszej drogi do domu nie ma.
Nawet najgorszy i najdłuższy podjazd kiedyś się kończy i ten z Chvalca do Adrspachu również.Po nim następuje super zjazd i jestem w Adrspachu.
"/>
Miałem jechać do Mezimesti, wyszłoby wtedy ponad 200km, jednak jest już dość późno, skracam więc trasę, skręcając za Adrspachem do Zdonov a następnie do Mieroszowa.W Zdonovie zaskoczenie, położyli nowy asfalt, dzięki czemu jedzie się super, pomimo, że cały czas do granicy pod górkę.Od granicy do Mieroszowa 3km zjazd, leci się jak na skrzydłach.Dalej to już Mieroszów, Unisław, nieśmiertelna Rybnica leśna, Głuszyca, Zagórze...Tysiące razy pokonywana trasa.Za Jugowicami zapalam światła.Na jeziorem, wśród drzew jest prawie ciemno, sporo rowerzystów jedzie bez świateł, część ubrana w szare ciuchy.Widząc ich, nie dziwię się kierowcom samochodów, że klną na rowerzystów.Najgorsi są ci na kolarzówkach.Im "honor" nie pozwala na zakładanie światełek, bo każdy czuje się "zawodowcem", który nie zhańbi się założeniem świateł na rower.Za nic mają przepisy i bezpieczeństwo własne i innych.Dla nich liczy się wyłącznie poza.Czasem jednak zdarza się wypadek i wtedy jest płacz i szukanie winnych wszędzie, tylko nie u siebie.
W źródle tankuję jeszcze wodę i jazda do domu.Postawione na ten dzień zadanie zostało wykonane.Film podczas zjazdu z Okraju został nakręcony.Należy się odpoczynek.