pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Rundka po Górach Sowich

  • DST 80.00km
  • Czas 03:49
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Kalorie 3221kcal
  • Podjazdy 933m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2011 | dodano: 24.07.2011

Rzadko zdarza mi się jeździć w niedzielę, jednak w sobotę nie było dużego wyjazdu a pogoda okazała się sprzyjająca, więc kulnąłem się troszkę po Górach Sowich.W tym roku , jak nigdy, nie byłem jeszcze na Przełęczy Jugowskiej.Pojechałem więc do Pieszyc i na Kamionki.Zdumiał mnie nowy , wspaniały asfalt wiodący na Przełęcz Jugowską.Zjazd z Jugowskiej do Sokolca już po starej, fatalnej nawierzchni, choć mnie to akurat nie przeszkadzało, z racji tego, że jeżdżę "góralem", problem z asfaltem dotyczy wyłącznie jeżdżących na kolarzówkach.Podjazd na Przełęcz Sokolą a następnie do Sierpnicy i Głuszycy.W Jugowicach drugi dzień zawodów drezyniarskich na nieczynnej stacji kolejowej.Wypiłem tam wspaniałą Oranżadę, robioną według PRL-owskiej receptury.Smakowała wybornie i dodała mi energii.Dziś z perspektywy czasu patrząc, cieszę się, że dane mi było żyć w czasach PRL.I piwo było lepsze i oranżada...
W drodze powrotnej w Bystrzycy Górnej użądliła mnie w nogę osa.
-Echhhh... teraz to nawet osy udają, że żądlą, nie to co w czasach PRL- pomyślałem, patrząc sceptycznie na lekko zaczerwienione miejsce użądlenia.

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
angelino
| 19:16 niedziela, 31 lipca 2011 | linkuj fakt, oranżadka była smaczna, czasem tak podgazowana, że w nosie zakręciło ....
Kajman
| 21:30 niedziela, 24 lipca 2011 | linkuj Pamiętam oranżadę z takimi śmiesznymi kapslami. Jeden cios karate, wybuch i można było pić:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!