Leśne źródełko
-
DST
51.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
19.62km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Kalorie 1770kcal
-
Podjazdy
538m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa rundka do Jedliny Zdrój.W Jedlinie podjechałem troszkę pod górkę i w lesie znalazłem źródełko, o którym nic wcześniej nie wiedziałem.Oczywiście skosztowałem wodę z tego źródła i smakowała mi wybornie.Nie miałem niestety żadnej butelki żeby zabrać trochę do domu ale następnym razem zabiorę buteleczkę.
Droga do źródełka w Jedlinie
Droga do źródełka w Jedlinie
Leśna ścieżka w okolicach źródełka
Droga do źródełka w Jedlinie
A oto i źródełko
Woda w tym źródełku jest naprawdę super
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Do Czech po piwko
-
DST
95.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Kalorie 3350kcal
-
Podjazdy
778m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku pojadę po piwo do Czech.Wiał południowy wiatr, więc zgodnie z tradycją, pierwsze 30km było pod wiatr i pod górkę.Nad Jeziorem Bystrzyckim było dość chłodno ale już w Głuszycy było całkiem ciepło.Za to podczas podjazdu na Przełęcz Pod Czarnochem temperatura spadła poniżej zera i to się czuło.
Od przejścia granicznego mgła, która gęstniała w miarę zagłębiania się w Czechy.W Janowiczkach zatrzymałem się na chwilkę, żeby przemyśleć sytuację.Z góry wyglądało na to, że całe Czechy spowija gęste mleko mgły.Zjechałem jeszcze kawałek z nadzieją, że może niżej mgła będzie mniejsza i wtedy minąłem dwa wielkie psy, które na mój widok podniosły się zaciekawione.
-Chyba drogę powrotną mam już odciętą- pomyślałem sobie, będąc przekonanym, że te pieski nie pozwolą mi spokojnie wrócić na przejście graniczne.
Trudno, jadę więc do Bromowa.Mgła została wyżej, więc widoczność jest dobra ale jest kiepsko.Bardzo zimno i wydaje się, jakby za chwilkę miał spaść deszcz.Tego by mi tu tylko brakowało.
W Mezimesti jest już lepiej.Cieplej i po mgle ani śladu.
W Starostinie kupuję mojego ulubionego Gambrinusa i przekraczam granicę.
W Mieroszowie znowu mgła ale już w Kowalowej mgły nie ma.Na podjeździe z Unisławia do Rybnicy piękna, słoneczna pogoda, doskonała, daleka widoczność i ciepło.Za to na zjeździe z Rybnicy do Głuszycy znowu zimno ale na szczęście mgły już nie ma.
Na domiar złego w mojej ulubionej knajpce nie mają naleśników, odjeżdżam więc głodny do domu.No cóż, piwko mam a wszystkiego przecież mieć nie można.Nad Jeziorem Bystrzyckim spotykam znajomych, z którymi wracam do Świdnicy, rozmawiając o rowerowych trasach.Czy to już naprawdę ostatni w tym roku mój wyjazd do Czech po piwko?
-Ano, to się jesce łobacy- jak mawiał stary baca.
Kamerka kompletnie nie radzi sobie ze zdjęciami mgły
W czeskich Janowiczkach przez mgłę prawie nic nie widać
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
40.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:19
-
VAVG
17.27km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Kalorie 1450kcal
-
Podjazdy
372m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mocno dzisiaj wiało, więc postanowiłem schować się w las i przejechać troszkę szutrem.W lesie wiatru nie było ale za to temperatura spadła tam mocno, że nie byłem w stanie rozgrzać się na 13% podjeździe a na zjeździe dodatkowo zmarzłem.Takiego zimna jeszcze tej jesieni nie czułem.Do takiego zimna jeszcze nie zdążyłem przywyknąć, więc trasę skróciłem jeszcze bardziej niż wczoraj.
Kilka fotek z dzisiejszej szutrówki.
No i na koniec zachód Słońca, jaki dziś zastał mnie w lesie
Do domu wróciłem oczywiście na światełkach.Dzień teraz szybko się kończy ale jazda po ciemku też ma swoje uroki.
Rundka po pracy
-
DST
47.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:41
-
VAVG
17.52km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Kalorie 1887kcal
-
Podjazdy
557m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy jazda trochę asfaltem i trochę szutrem.Staram się nie odjeżdżać zbyt daleko.Szybko robi się ciemno i temperatura też szybko spada po zapadnięciu zmroku.
Taką leśną drogą sobie dziś jechałem.Nachylenie dochodziło do 12%
W środku lasu tablica upamiętniająca założenie Koła Myśliwskiego "Knieja"
Nad Jezioro Bystrzyckie dotarłem już po zmroku, więc jazda była z włączonymi światłami.Całkowita ciemność, żadnych samochodów, żadnych pieszych, całkowita swoboda
Lubię taką jazdę.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka na Walimską
-
DST
62.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
18.60km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Kalorie 2389kcal
-
Podjazdy
798m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zrobiło się jakby cieplej, więc dzisiaj mały spacerek na Przełęcz Walimską a następnie trochę szutrem w kierunku Wielkiej Sowy.Nie miałem jednak zamiaru wjeżdżać na szczyt bo zastałyby mnie tam ciemności a przedni reflektorek zostawiłem w domu.Nie miałem ochoty po ciemku jechać górskimi szutrami.Na szutrowej trasie kałuże całkowicie są zamarznięte, niechybnie więc temperatura tam utrzymuje się poniżej zera.Widoki wspaniałe, choć mocno zamglone.
Na rozdrożu pojawiła się całkiem nowa drewniana chatka.Fajnie.
Podczas zjazdu z Przełęczy Walimskiej mogę podziwiać zachód Słońca
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Rundka po pracy
-
DST
53.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
20.38km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Kalorie 1882kcal
-
Podjazdy
415m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pracowałem dziś , więc rundka była po pracy.Oczywiście tradycyjnie do Jedliny z małą modyfikacją trasy.Na początku było ciepło ale w Jedlinie zimno i tak już było przez cały powrót, jednak dziś uczucie chłodu nie było już tak dokuczliwe jak wczoraj.Po drodze w Jugowicach zjadłem naleśniki i powrót był już po ciemku.
Kellys po ciemku na zaporze Jeziora Bystrzyckiego z zapalonymi światłami
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Taka sobie rundka do Jedliny
-
DST
49.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
18.97km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Kalorie 1818kcal
-
Podjazdy
481m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponura sceneria dzisiejszego poranka, jak i temperatura-2 stopnie, nie zachęcają do jazdy.Koło południa jednak nieźle się przejaśniło, ale temperatura nie chce iść do góry.
-Chociaż mały spacerek...- myślę sobie, ubierając się do wyjazdu.
Po wyjściu z domu czuję prawdziwy chłód północnego wiatru.Jadę w kierunku Poniatowa, gdyż ciekaw jestem postępów w budowie nowego odcinka drogi ze strefy ekonomicznej do Julianowa.
Od czasu ostatniej mojej wizyty w tym miejscu wiele się zmieniło.Jest już wiadukt i asfalt na nowej drodze.Droga nie jest chyba jeszcze oficjalnie otwarta ale Polakom to nie przeszkadza i co chwilę przemyka nią jakiś samochód.Ja oczywiście też jadę.
Wiadukt od strony Pogorzały
Wiadukt od strony Poniatowa.Górą biegnie nowa droga, już wyasfaltowana.
Przy poboczu coś jeszcze robią.Czyżby ścieżkę rowerową?Byłoby fajnie.
Jak autostrada do nieba.
W drodze powrotnej odwiedzam Pałac Jedlinka
Jest świeżo odnowiony i udostępniony do zwiedzania.
Hotel Jedlinka, urządzony w jednej z przypałacowych stajni.
Hotel Jedlinka, urządzony w jednej z przypałacowych stajni.
Zimno było na tej trasie nieziemsko.A może to ja jeszcze nie zdążyłem przyzwyczaić się do chłodu?
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Przejażdżka po pracy
-
DST
32.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.87km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Kalorie 1319kcal
-
Podjazdy
220m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy musiałem założyć nową pamięć do netbooka i wypróbować.Zeszło mi trochę czasu na tę czynność ale zaraz po tym pojechałem rowerkiem zrobić tradycyjną rundkę.Niestety, zapomniałem rękawiczek i musiałem mocno skrócić trasę.Dotarłem tylko do Jeziora bystrzyckiego i tam już zmarzły mi dłonie. Szybko więc zawróciłem.Naprawdę palce mi zesztywniały z zimna w drodze powrotnej.Tymczasem w mieście było już całkiem ciepło.
Przejażdżka nad jezioro
-
DST
40.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 1593kcal
-
Podjazdy
296m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie przejażdżka nad Jezioro Bystrzyckie a następnie Złoty Las, podjazd do Modliszowa i powrót.
Dookoła Adrspach
-
DST
132.00km
-
Czas
06:45
-
VAVG
19.56km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Kalorie 5000kcal
-
Podjazdy
1263m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dookoła Skalnego Miasta w Adrspachu miałem zamiar pojechać już dawno ale jakoś się to odwlekało. Dziś jednak przyszedł czas realizacji planu. Pogoda była śliczna ale nieźle wiało.
Co ciekawe, w górach było cieplej niż w mieście. W Rybnicy spotkałem kolarza Marka, z którym kiedyś razem przejechaliśmy trasę przez Góry Stołowe i Czechy. Tym razem Marek jechał do Czech po zakupy, więc do Mieroszowa jechaliśmy razem. Ja w Mieroszowie odbiłem w prawo, kierując się ku przejściu granicznemu Łączna-Zdonov. Zjazd przez Zdonov do Adrspachu jest bardzo atrakcyjny widokowo i asfalcik też jest tam doskonały. Następnie podjazd do Górnego Adrspachu ale już pod silny wiatr. Nie walczę jednak z wiatrem , zmniejszam tempo i cieszę się widokami niesamowitych skał. Za Górnym Adrspachem skręcam w lewo na Janovice i jeszcze kilkaset metrów podjazdu a następnie już tylko zjazd. Nigdy wcześniej tędy nie jechałem. Trasa coraz bardziej atrakcyjna widokowo że aż żałuję, że dopiero teraz zdecydowałem się nią pojechać.
Za Jivką kilka kilometrów podjazdu o średnim nachyleniu 12% ale widoki rekompensują wysiłek. Jednak fotki nie bardzo wychodzą bo to co atrakcyjne akurat jest pod Słońce.
Podjazd się kończy ale zamiast zjechać sobie bez wysiłku do Polic, decyduję się na jeszcze kilka kilometrów ciężkiego podjazdu do Skał Bischofstein, gdyż w Policach byłem wiele razy a w Bischofstein jeszcze nigdy.
Całkiem spory jest to podjazd ale widoki znowu obłędne. Widać czeskie miasta(Police też) i góry ale widoki zamglone i fotki nie wychodzą. W Bischofstein robię fotki i jadę dalej, kierując się do Teplic. Jest tu tylko kawałek podjazdu a następnie wspaniały serpentynowy zjazd do Teplic nad Metuji. Drogą z Teplic do Mezimesti i Starostina mógłbym jechać z zawiązanymi oczyma, tyle razy już tędy jechałem. W Starostinie robię tradycyjny zakup piwka i przekraczam granicę.
W Jugowicach, w „Gospodzie w Młynie” zjadam dwie porcje naleśników i w całkowitych już ciemnościach, wracam do domu. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak atrakcyjnych widoków na tej trasie. To co tam widziałem było lepsze niż Góry Stołowe. W Przyszłym roku na pewno powtórzę tę trasę.
Niestety fotki będą jak Telekomunikacja poradzi sobie z problemem internetu.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>