Dłuższa droga do pracy
-
DST
29.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem w zamiarze poszukać dziś następnej skrzyneczki, jednak jakoś nie złożyło się.Musiałem też wreszcie wrzucić na youtube film z ostatniego wyjazdu w Karkonosze.
Skończyło się więc na troszkę wydłużonej drodze do pracy.Dobre choć tyle...
Tymczasem film z sobotniego wyjazdu w Karkonosze do schroniska Jelenka.
"/>
Geocaching cz.2 - czyli "jest, jest, jest..."
-
DST
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak pisałem w poprzednim wpisie, wczoraj odnalałem pierwszy kesz, w którym były współrzędne do właściwej skrzynki.Dzisiejszy poranek był dość chłodny, więc odczekałem, aż Słońce trochę rozgrzeje naszą okolicę i ruszyłem na poszukiwanie skrzynki.
Żeby było uczciwie, zacząłem od miejsca znalezienia pierwszejgo pojemnikai.Po krótkiej wędrówce przez las dotarłem do miejsca dawnej bazy wojsk sowieckich, bo to właśnie na jej terenie znajuje cel mojej dzisiejszej wyprawy.Kompleks ten miał być niby Centrum Dowodzenia i taką nazwę nosi kesz ukryty na tym terenie.Piszę „niby” ponieważ mnie całe to centrum dowodzenia wygląda na pozorowane, gdyż prawdziwe znajdowało się zupełnie gdzie indziej.
Przyznam, że miałem chwilę zwątpienia, czy uda mi się odnaleźć kesz.Czas szybko mi się kończył, musiałem jechać do pracy a teren sprzyja ukryciu pojemnika.
-Trzeba przestać myśleć o uciekającym czasie a spokojnie skoncentrować się na otaczających mnie szczegółach- pomyślałem sobie.
Zacząłem uważnie analizować otoczenie i w pewnym momencie coś zwróciło moją uwagę.Podszedłem do podejrzanego miejsca i...okazało się, że jest trafienie.
W drodze do Modliszowa towarzyszy mi balon
Trzeba jakoś pokonać tę przeszkodę...
Widać tu jeszcze stanowiska dla czołgów, które miały chronić obiekt bazy
Wejście do głównego bunkra
Wnętrze głównego bunkra
Bez latarki ani rusz...
Pamiętam jak dawno temu, w któryś niedzielny, wczesny poranek, zwozili betonowe pół-kręgi do budowy tego pomieszczenia.Wtedy myśleliśmy, że budują tu silosy dla rakiet
Boczne wejście do bunkra
No i jest cel mojej wyprawy tu
Skarby ukryte w skrytce.Dorzucam 20-złotówkę z okresu PRL.Widać ją na fotce
Zamykam i maskuję z powrotem kesz
Ostatni rzut oka na bunkier Centrum Dowodzenia i jadę bo czas mnie goni
Takim to sposobem znalazłem mój pierwszy kesz.Myślę, że niedługo będą następne.
Geocaching cz.1
-
DST
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po ostatnich karkonoskich wojażach trochę się uspokoiłem i zacząłem myśleć o czymś innym.No i stało się.Za sprawą Feniksa skusiłem się na założenie konta na geocaching.pl. Miałem dziś mało czasu, jednak jako w gorącej wodzie kąpany, musiałem znaleźć sobie na próbę jakąś skrytkę.
Z braku czasu, musiała być w pobliżu miasta.Poszukiwania zostały rozłożone na dwa etapy, bo pierwszy znaleziony dzisiaj pojemnik zawierał tylko koordynaty do znalezienia właściwej skrytki.
Trochę poszperałem po lesie i znalazłem pierwszy pojemnik, w którym są ukryte koordynaty do następnej skrytki.Jutro spróbuję znaleźć właściwą skrytkę.Chyba zaczyna mi się to podobać
Jelenka
-
DST
138.00km
-
Kalorie 4765kcal
-
Podjazdy
1961m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Schronisko Jelenka jest położone na wysokości 1260mnpm po czeskiej stronie Karkonoszy, niedaleko Przełęczy Okraj.Razem z kolegami: Tadeuszem i Markiem postanowiliśmy dzisiaj zdobyć schronisko na rowerach.Pogoda od samego początku była bardzo wietrzna.W Karkonoszach miało się wrażenie, że to huragan.Bardzo zimno i wilgotno.Koledzy jadą na szosówkach a ja Lincolnem na kołach '26, przez co nie mogę za nimi nadążyć.Dla mnie jednak najważniejsza jest nie prędkość a cel, jakim jest zdobycie schroniska Jelenka.
Podjeżdżamy na Przełęcz Okraj
Marek wjeżdża na Przełęcz Okraj
Przełęcz Okraj.Widok na czeską stronę.Mgła i huraganowe porywy wiatru...
Na Przełęczy Okraj przez chwilkę się wahamy, czy nie zawrócić bo pogoda jest naprawdę fatalna.Po chwili narady jedziemy jednak dalej.
Początek podjazdu do Jelenki.Tu jeszcze nie wiemy co nas czeka dalej
Dalej było bardzo fajnie, choć bardzo stromo...
Zaczęło się od 19% i nie odpuściło do końca
Zdjęcia robione w drodze powrotnej
Te fotki to kadry z kamerki, która cały czas pracowała
Droga wygląda jak na Przełęcz Karkonoską.Wrażenie potęguje mgła i huraganowe porywy wiatru
Marek zawraca bo koła jego roweru ślizgają się na oblodzonej nawierzchni, Tadeusz też odpuszcza ze względu na stromiznę i lód...
...Ja jadę dalej pomimo coraz trudniejszych warunków, bo mam inny niż koledzy rower
Nachylenie 25% i lód na drodze.Trzeba bardzo uważać, żeby nie zaliczyć gleby.Posuwam się jednak uparcie do przodu
Wreszcie z mgły wyłania się budynek schroniska Jelenka
Ostatkiem sił docieram do schroniska, robię pamiątkową fotkę.Jest sukces 1260mnpm.
Przy schronisku Jelenka
Teraz tylko zjazd
Zawracam z powrotem.Koledzy nie czekają bo zimnica jest taka, że chyba by zamarzli.
W drodze powrotnej focę jeszcze podjazd na Przełęcz Okraj od czeskiej strony i bez chwili dalszej zwłoki wracam do domu
Na Przełęczy Kowarskiej dostaję telefon od Tadeusza z pytaniem czy mam skuwacz do łańcucha bo urwał mu się łańcuch.
W Ogorzelcu Tadeusz czeka na mnie.Skuwam mu łańcuch i po 5 minutach jedziemy razem do domu
Wyprawa była wyjątkowo udana dla mnie bo zrealizowałem cały plan, zdobywając Jelenkę ale i koledzy mają powody do satysfakcji bo wjechać na Okraj przy dzisiejszej pogodzie było niemałym sukcesem.W przyszłym roku wykorzystamy podjazd do Jelenki, jako trening przed zdobywaniem Przełęczy Karkonoskiej.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=efpyyhavzkqmpmbv" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej, 1000 mnpm i więcej, Czechy
Do pracy, w pracy i powrót do domu
-
DST
23.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj przerwa w jeżdżeniu, jednak przejazd do pracy, w pracy też było trochę kilometrów no i powrót do domu a później jazda na zakupy i nazbierało się 23km. Właściwie to nie mam zwyczaju wpisywać takich zbieranych kilometrów z całego dnia a zazwyczaj jest to kilkanaście kilometrów każdego dnia.Tym razem jednak zebrało się odrobinkę więcej, więc wpisuję.W końcu przejechałem to dzisiaj uczciwie na rowerze :)
Kolejny dłuższy powrót do domu
-
DST
53.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z pracy ponownie przez Dziećmorowice i Wałbrzych ale tym razem w Wałbrzychu zmieniłem trasę i dzięki temu poznałem dwie, nieznane mi drogi.Wciąż jestem na etapie poznawania ulic, uliczek i szutrów tego miasta.Czasem kończy się to tak jak dzisiaj, kiedy to niespodziewanie władowałem się na główną drogę w godzinach szczytu.To była samochodowa apokalipsa.Powoli przesuwający się sznur samochodów...Nie było możliwości jazdy po szosie w tym samochodowym towarzystwie, więc jechałem po chodniku, na którym pieszych prawie nie było.Kiedy jednak zobaczyłem boczną drogę, bez wahania w nią skręciłem, zastanawiając się, dokąd mnie ona zawiedzie.Tam już jednak samochodów nie było a droga zawiodła mnie, ku mojemu zdumieniu do Poniatowa.Mimo że przez to znacznie skróciła się, względem planu moja dzisiejsza trasa, wprawiło mnie to w doskonały nastrój.
Mała pentelka po pracy
-
DST
40.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień coraz krótszy i aura jakaś szaro-bura ale po pracy małą pętelkę Dziećmorowicko-Wałbrzyską udało mi się zrobić.
Kategoria Rundka po pracy
Rundka po pracy
-
DST
53.00km
-
Podjazdy
550m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy rundka dokładnie trasą, jak wczoraj.
Niedzielna rundka
-
DST
53.00km
-
Podjazdy
555m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dzisiejszą przejażdżkę wybrałem się na Lincolnie.Roweru tego w zasadzie używam do dalszych tras, ale że czuję jeszcze kontuzję kolana, uznałem że jadąc Lincolnem, nie narażę się na nawrót kontuzji, co w przypadku klamota, jakim jest Kelis, łatwo mogło by się zdarzyć.Taka przesiadka zawsze jest szokująca.Od początku jechało mi się wspaniale, niemal bez wysiłku.Rozentuzjazmowany zacząłem myśleć o zrobieniu większego "kółka", żeby z bliska rzucić okiem na Karkonosze. Okazało się jednak, że zapomniałem wziąć przedniej lampki.Nie było rady, musiałem poprzestać na kolejnej małej rundce.Nigdy nie pojechał bym w dalszą trasę bez kompletnego oświetlenia.Nigdy nie wiadomo co się może w drodze zdarzyć i w jakich warunkach przyjdzie nam wracać.Może to i dobrze.Może gdybym pojechał dalej to kontuzja mogła by przecież wrócić.Wciąż czuję to kolano.W Starych Bogaczowicach, jadąc z przeciwka, przemknęła na rowerze Lea.Machnęliśmy tylko pozdrowienie i tyle ją widziałem.Pomyślałem, że może jechała zdobyć Trójgarb. Może dowiemy się, jeśli cokolwiek napisze o swojej dzisiejszej trasie.Widok jadącej Lei i super utworek, który akurat zagrał w słuchawkach podziałały na mnie jak doping i górkę ze Starych Bogaczowic pokonałem w takim stylu, że jadący z przeciwka biker wybałuszył na mnie oczy...No cóż, czasem i mnie ponosi fantazja na rowerze.Górka pod Cieszów poszła bez problemu i bez bólu kolana.Poprzednim razem podjeżdżałem tu na jednej nodze, wlokąc drugą kontuzjowaną...Dalsza droga to już bezwysiłkowy lajt.Na przyszłość muszę pamiętać o światłach.Nie może być tak, że zapominalstwo będzie mi skracać wycieczki.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Mała rundka
-
DST
48.00km
-
Kalorie 1785kcal
-
Podjazdy
500m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po ostatniej zimowej przejażdżce ociepliło się a widoki uległy znaczącej przemianie, chociaż wyżej jeszcze można natknąć się na śnieg.Po krótkim ataku, zima chyba nieprędko do nas zawita, więc postanowiłem pomału, znowu wrócić do jeżdżenia.
Śnieg jeszcze nie wszędzie stopniał po ostatnim ataku zimy
Sowie "pagórki" ;)
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>