Powtórka z Wczoraj
-
DST
61.00km
-
Podjazdy
1109m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy powtórzyłem wczorajszą trasę.Jazda wypadła lepiej niż wczoraj, chociaż to już szósty dzień jazdy bez dnia przerwy, a i w plecaku 4 litry wody, kilo cytryn i parę innych drobiazgów miałem.Coś tam chyba też wiało w twarz na podjazdach, ale to już szczegół bez większego znaczenia.Był czas przywyknąć przecież.Musiałem trochę odjechać w pola, żeby przeprowadzić próbę...jestem tak tym podekscytowany, że chętnie bym o tym napisał ale nie mogę... .Najważniejsze, że próba wypadła pomyślnie, wręcz imponująco.Muszę jeszcze popracować nad systemem ochrony namiotu w czasie snu i temat bezpieczeństwa podróży będę miał kompletnie dopracowany.Tymczasem jutro przymusowa przerwa i dzień gospodarczy.Jak ja tego nie lubię, ale cóż począć.Jeden dzień trzeba poświęcić, żeby przez sześć następnych móc jeździć.
Kategoria Rundka po pracy
Po pracy Wałbrzych i Unisław
-
DST
63.00km
-
Podjazdy
1022m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas wrócić na wałbrzyskie górki.Po pracy pojechałem Lincolnem moją ulubioną trasą do Unisławia przez Dziećmorowice i Wałbrzych.Koniecznie muszę zacząć testować opony, które zamierzam zabrać na wyprawę.Może w piątek uda mi się je założyć.Czasu, żeby ogarnąć wszystko bardzo mi brakuje.W Wałbrzychu bardzo chłodno.Zamarznięte kałuże tam nie topnieją, podobnie jak mijane stawy.Bardzo spokojna dzisiaj ta rundka.Napotkane psy nawet nie chciały spojrzeć w moją stronę.Trochę jestem zawiedziony z tego powodu ale cóż, jutro też jest dzień i też będzie jazda, mam nadzieję.
Rundka po pracy
-
DST
65.00km
-
Podjazdy
644m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy tradycyjnie rundka Lincolnem.Dziwne, że zimno przeniknęło dzisiaj przez rękawiczki, które nawet w czasie mrozu dawały dobrą ochronę przed zimnem...
Kategoria Rundka po pracy
Po wodę dla staruszków
-
DST
54.00km
-
Podjazdy
420m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miałem sobie zrobić dzień przerwy w jeździe.Po pracy miałem tylko podjechać do źródła w Jagodniku, żeby zaczerpnąć tam wodę dla staruszków.Jagodnik jednak przejechałem a wodę zaczerpnąłem w Sulistrowiczkach i już z pełnymi butelkami obleciałem Ślężę z drugiej strony.Tak jakoś samo wyszło.Przerwa w jazdach będzie kiedy indziej.
Rozgrzewka po wczorajszym
-
DST
57.00km
-
Podjazdy
607m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie rozgrzewka po wczorajszej trasie.Pogoda dzisiaj jest znacznie gorsza niż wczoraj.Pomyślałem sobie, że zrobię przynajmniej rozgrzewkową rundkę na trasie, którą często jeżdżę po pracy.Za Wałbrzychem to nawet coś tam z nieba kropiło, więc chociaż już ciągnęło mnie do Kamiennej Góry, zawróciłem do Świebodzic i Świdnicy.
Na Zamek Grodziec
-
DST
175.00km
-
Podjazdy
1334m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Zamek Grodziec wybrałem się dawno, dawno temu, w zamierzchłej epoce.Z powodu zbyt późnego wyjazdu nie osiągnąłem wtedy celu.Później o tym zamku zapomniałem aż do chwili, kiedy przeczytałem o nim u Moniki na blogu.Pomyślałem sobie, że przy najbliższej okazji muszę powtórzyć próbę zdobycia tego zamku.Dzisiaj przyszedł na to czas...
Późno dziś wstałem, co prawie nigdy mi się nie zdarza.Trochę zbyt późno, aby zrealizować zaplanowany na dzisiaj cel wyjazdu.
Chyba trzeba będzie zrezygnować...Zrezygnować?!-oburzylo się moje drugie ja-Przenigdy!
No dobra, pojadę mimo późnej pory.Szybko przygotowałem się do wyjazdu, odpaliłem szosówkę i jadę...Kierunek Zamek Grodziec i bez fotki z Grodźca nie wracam.
Pogoda przepiękna.Trasę na Grodziec miałem mieć z wiatrem a powrót pod wiatr.Tego wiatru w plecy jakoś nie czułem, za to w drodze powrotnej wiatr od czoła skutecznie obniżał moją prędkość.Tak to już w życiu bywa i nie ma co się nad tym roztkliwiać.
Trasa przebiegła spokojnie, z wyjątkiem kilku psich pościgów, które były dla mnie pewnym urozmaiceniem trasy.Co mnie zaskoczyło, to w Bronowie właściciel psa przeprosił mnie za psi atak ale ja odrzekłem, że nie ma sprawy, dobrze się bawiłem, bo tak było w istocie.W Dobkowie, niedaleko Świerzawy bardzo zawzięcie gonił mnie spory kundel.Jego właścicielka wołała: Misiek Misiek..!ale dla Miśka gonitwa za mną była ważniejsza a ja okrzykami: juhuuu!!! jeszcze zachęcałem psa do dalszego pościgu.Fajnie było :).W drodze powrotnej, w Mściwojowie wyskoczył kolejny pies.Byłem już zmęczony jazdą pod wiatr i nie miałem ochoty na zabawę z pieskiem.Pies jednak chyba nudził się a ja miałem dostarczyć mu rozrywki.-Spokój!- zawołałem, ale chyba bez przekonania, bo pies już był przy mojej nodze.Trudno się mówi-pomyslałem i strzeliłem a psem rzuciło na bok.Następnie uciekł do zagrody.-Mówiłem spokój-zawołałem za psem, ale on nawet już nosa nie wyścióbił.Było jeszcze kilka spotkań z psami ale przecież nie o psich pościgach ma być ten opis, choć niewątpliwie dostarczyły mi one sporej dozy atrakcji w czasie tej trasy.
Zamek Grodziec jest wspaniałym zamczyskiem a i widoki z góry zamkowej są piękne.
Spodziewałem się, że w drodze powrotnej będę jechał ponad 80km pod wiatr i tak się stało, choć był on dużo słabszy niż w ostatnich dniach.Mimo to dał mi sporą dozę treningu.Nie spodziewałem się jednak, że na tak płaskich terenach nazbieram łącznie tak dużo przewyższeń, co wprawiło mnie naprawdę w dobry humor, bo nawet jeżdżąc po górach ciężko jest tyle nazbierać. Wynika z tego, że płaskie tereny wcale nie są takie płaskie a dodatkowe utrudnienie daje wiatr, przed którym nie chronią ani lasy ani góry, bo jedzie się po całkowicie odkrytym terenie.
Po drodze robię fotkę Zamku Świny.
W Świerzawie pomnik Bolka I Surowego
Ostrzyca
Wreszcie widzę zamek w oddali...Nie odpuszczę już na pewno.
Widać też Karkonosze i Śnieżkę.
Zamek Grodziec coraz bliżej
A z lewej Karkonosze.Co za widok...
Ostrzyca na tle Karkonoszy.Szkoda, że pod Słońce.
Karkonosze...
No i jestem na zamku Grodziec.
Podjazd na zamek
Brama do Zamku
Widoki z góry zamkowej
A w oddali góra zamkowa...
Jawor
"...zawiadowca ci odpowie, gdy wypije piwko..."
Szynobus pruje do Legnicy ale ja już do Świdnicy...
Kategoria 150 i więcej
Po wodę do źródła
-
DST
64.00km
-
Podjazdy
408m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Sulistrowiczek po wodę dla staruszków pojechałem zaraz po pracy.Przy źródle zatankowałem 4 litry wody do plecaka i tak na oko to plecaczek zaważył chyba z 7kG, bo wcześniej zakupiłem trochę owoców i miałem te zakupy w plecaku.Niedaleko źródła zauważyłem dwa duże psy.ładnie podpalanego owczarka niemieckiego i...no właśnie nie wiem co to za rasa.Większy od owczarka, czarny o gładkiej sierści.Postanowiłem zatrzymać się i poczekać aż sobie pójdą, jednak pieski mnie zauważyły i od razu przypuściły szturm.Żartów z takimi psami nie ma.Podpuściłem je bliziutko i oddałem dwa strzały, jeden za drugim.Psy poszły galopem w las, w kierunku Przełęczy Tąpadła.Chyba zjawiłem się w samą porę bo za chwilę do źródła przyjechała kobieta z dwojgiem małych dzieci, żeby zatankować wodę .Strach pomyśleć co by było, gdyby natknęli się na te psy.Tam akurat nikogo nie było, kobieta nie miała by żadnych szans obronić siebie, czy dzieci.Kilka kilometrów spotkałem jadącego z przeciwka Marka, z którym w zeszłym roku realizowaliśmy rowerowy wyjazd nad morze.Ostrzegłem go przed tymi psami.Jeśli psy natknęły się na Marka to nie zazdroszczę im bo on na pewno też je ostrzelał.W Maniowie sam specjalnie podpuściłem nudzącego się psa do ataku.Zrobiłem to dla zabawy, żeby urozmaicić monotonną jazdę pod wiatr.Pies gonił mnie chyba ze 400metrów a ja okrzykami zachęcałem go żeby kontynuował pościg.Niestety duży i ciężki pies szybko się zmęczył i dalej była znowu monotonna jazda.Mam nadzieję, że piesek bawił się przynajmniej tak dobrze jak ja.W Pankowie pies na mój widok też już szykował się do ataku ale ja już nie miałem ochoty na zabawę.Wiatr już dość mocno mnie wytarmosił i byłem trochę zmęczony tym bardziej, że plecak dawał mi już znać o swojej wadze.Zwolniłem więc jazdę i zmierzyłem psa srogim spojrzeniem.Wystarczyło.Stał jeszcze jakiś czas niezdecydowany na drodze a ja spokojnie odjechałem.Po oddaniu wody staruszkom plecaczek zrobił się znacznie lżejszy ale do domu miałem już niedaleko, więc było to bez znaczenia.
Kategoria Rundka po pracy
Po mieście
-
DST
11.00km
-
Podjazdy
120m
-
Aktywność Jazda na rowerze
W pracy po mieście dzisiaj rowerkiem się poruszałem i tyle mi wyszło.
Powrót na ulubioną rundkę
-
DST
56.00km
-
Podjazdy
742m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coś mnie już znowu ciągnie do Wałbrzycha.W Cierniach spotykam jadącego w przeciwnym kierunku Artura, kompana zeszłorocznych wypraw rowerowych nad morze, do Pragi, do Liberca i paru innych tras.Podjazd pod Cieszów przy tak silnym wietrze wydaje się być tak ciężki jak na Modre Sedlo. Ze Starych Bogaczowic do Wałbrzycha jest jeszcze gorzej.Z drzew, podobnie jak w sobotę, silny wiatr strąca na ziemię grube konary a boczne porywy raz próbują mnie wrzucić do rowu a raz pod wyprzedzający samochód.Czuje się też lodowate tchnienie tego wiatru.Nie jest ciepło. Niesamowity widok sprawia dzisiaj Trójgarb.Ściana drzew w wyższej partii tego pagórka, sprawia wrażenie pękającej ściany lodowca.To niesamowity widok.Mam wrażenie, że panuje tam przynajmniej -20 stopni.Na zjeździe do Strugi gwałtowny, boczny podmuch prawie zwala mnie z roweru.Nie jestem zadowolony z takiej sytuacji.Zbyt ryzykowna jest dzisiaj ta jazda.
Póki co, wykluczam możliwość jazdy w góry.
Kategoria Rundka po pracy
Płasko i wietrznie
-
DST
71.00km
-
Podjazdy
480m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnio Lincoln dostał nowy łańcuch, kasetę i zębatkę do korby.Zacząłem też stopniową wymianę takielunku.Przyjdzie mi pewnie jeszcze trochę w Lincolna zainwestować, skoro ma być on w tym roku rowerem wyprawowym.W ostatnich dniach, w kilku dętkach urwało mi wentle w czasie jazdy, więc musiałem coś z tym fantem zrobić.Mam tylko nadzieje, że moje działania przyniosą pozytywny skutek.Dzisiaj po pracy postanowiłem pojeździć po bardziej płaskich terenach.Lodowaty wiatr i widok zamarzniętych kałuż w mieście, nie zachęca do jazdy w góry.W programie moich przygotowań do wyprawy musi być pomieszane trochę gór i trochę płaskich tras.Cała dzisiejsza trasa była nadzwyczaj spokojna.Żadnych piesków, czy innych przygód, z wyjątkiem małego epizodu, kiedy to usłyszałem za plecami huk i dźwięk dartej o asfalt blachy.Obejrzałem się szybko i zobaczyłem, że w jadącym za mną samochodzie urwało się przednie koło.Miałem szczęście, że stało się to, zanim samochód zaczął mnie wyprzedzać.Miałem dziś niezłego farta.Podjazdów za wiele nie nazbierałem, ale dystansik jest zadowalający.O wietrze nie będę pisał bo wszyscy wiedzą jak teraz jest, zwłaszcza na odkrytym, płaskim terenie.Wiatr wieje, psy szczekają a rowerzysta ma jechać.Koniec kropka.
Kategoria Rundka po pracy