Po płaskim
-
DST
63.00km
-
Podjazdy
604m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj dla odmiany rundka na płaskiej trasie.W Sulistrowiczkach tankuję wodę u źródła dla staruszków.
Te pieski próbowały mnie dzisiaj ścigać.było trochę śmiechu, oczywiście żadnej strzelaniny, takie psy nie są przecież groźne.
To są szczęśliwi ludzie.Złowi taki rybkę, usmaży i zje popijając dobrym piwkiem.Czy trzeba czegoś więcej do szczęścia?
Kategoria Rundka po pracy
Kolce odwrotnie
-
DST
72.00km
-
Podjazdy
993m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj podjazd z Walimia do Sierpnicy, kto tam podjeżdżał to wie jak to wygląda, no i oczywiście przez Kolce do Głuszycy.Całą trasę widać na mapce.
Fotki z komórki.
Zjazd do Sierpnicy
Widok na Głuszycę i Góry Suche
Widok do tyłu.Tą drogą przyjechałem...
Kategoria Rundka po pracy
Przełęcz Sokola przez Kolce
-
DST
73.00km
-
Podjazdy
878m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy naprawdę nie wiedziałem dokąd pojechać.W końcu naszła mnie myśl, że jeszcze w tym roku nie podjeżdżałem na Sokolą przez Kolce...-Przez Kolce?-skrzywiłem się na samą myśl tego podjazdu-W końcu mam opony antyprzebiciowe, więc żadne Kolce nie mogą być dla mnie przeszkodą-pomyślałem i plan zaakceptowałem.
Przed zjazdem do Rzeczki.
Kategoria Rundka po pracy
Spacerkiem przez Góry Stołowe do Polanicy i Kłodzka
-
DST
188.00km
-
Podjazdy
2333m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie zliczę, ileż to razy zjeżdżałem z Karłowa przez Ostrą Górę do Machova i czeskich Polic.Zawsze obiecywałem sobie, że kiedyś podjazdę w drugą stronę, jednak dopiero dzisiaj zrealizowałem ten zamysł.Później poniosło mnie do Polanicy i do Kłodzka.Nie planowałem tego.Samo tak jakoś wyszło...Była to naprawdę spacerowa, niedzielna rundka.Pomimo że późno wyjechałem z domu i nie śpieszyłem się, spokojnie wróciłem do domu na długo przed zachodem Słońca.
Jutro zamieszczę jakieś fotki i może coś jeszcze dopiszę,Dzisiaj tylko mapka trasy.
Za czeskimi Policami zaczęlo się...
Miejscami nie było asfaltu, tylko kamień podkładowy.
Resztki śniegu przy drodze do Karłowa.
Szczeliniec
Na szczycie Sczelińca coś mocno połyskuje.Nie udaje mi się tego zidentyfikować.
Widać turystów na szczycie Szczelińca...
...i wspinaczy.
Bez fotki tego "kamyczka" cała wycieczka nie była by ważna.
Zjazd do Radkowa
Zamek w Ratnie Dolnym
Bazylika w Wambierzycach
I znowu pod Górkę.Droga do Polanicy
W Polanicy
W drodze do Kłodzka focę jakiegoś smoka...
Twierdza Kłodzka widoczna jak na dłoni
Kategoria 150 i więcej, Czechy, Góry Stołowe
I znowu płasko
-
DST
67.00km
-
Podjazdy
919m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie rundka po płaskim.Ma to o tyle dobre strony, że na płaskim trzeba cały dystans kręcić.W górach połowa dystansu to jazda z górki a Artur zwykł mawiać, że jazda z górki to wietrzenie jaj a nie trening. Dziś więc tego wietrzenia jaj było niewiele...;)
Kiepsko wygląda zalew w Sulistrowiczkach...
Kategoria Rundka po pracy
Płasko
-
DST
66.00km
-
Podjazdy
827m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy postanowiłem pokręcić trochę po płaskim.Wszystko szło fajnie dopóki nie spotkałem znajomego kolarza, który zamiast tylko rzucić mi "cześć" i pojechać swoim tempem, przyłączył się do mnie bo znamy się i kiedyś zdarzyło się nam zrobić kilka tras i teraz chciał pogadać, ale....Musiałem przez to całą drogę do miasta z nim jechać.On na kolarzówce a ja na swoim ciężkim Lincolnie.Tym sposobem zmuszony zostałem do jazdy w zupełnie innym stylu niż to sobie zaplanowałem, z czego jestem bardzo niezadowolony.Mam inne priorytety i szybka jazda nie jest mi do niczego potrzebna.Bardzo więc Was wszystkich proszę, kiedy mnie spotkacie na trasie, nie dojeżdżajcie do mnie, nie zagadujcie nie próbujcie jechać ze mną, bo zmusza mnie to do jazdy innej niż bym chciał.Ja nie szukam towarzystwa, wręcz przeciwnie,.Najlepiej wyprzedźcie mnie i jedźcie sobie dalej swoim tempem a mnie pozwólcie jechać tak, jak chcę.
Teraz kilka fotek z telefonu.
Trafiam na trening Tomasza Kuchara i Daniela Dymurskiego.
Kategoria Rundka po pracy
Wiosenna rundka ;)
-
DST
60.00km
-
Podjazdy
1040m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa, kiedy byłem w pracy, pogoda zdawała się mówić, że dzisiaj też nie będzie jazdy.Zacząłem więc układać sobie na popołudnie plan rozkosznego leniuchowania.Po południu jednak pogoda zmieniła się i trzeba było porzucić pierwotny plan na dziś, który zakładał lenistwo.Przykra to niespodziewana zmiana planu ale cóż, człowiek musi być elastyczny, gotów na niespodziewane zmiany.Po pracy więc nie pojechałem do domu, tylko od razu zrobić zwyczajową rundkę do Wałbrzycha i Unisławia.Garmina nie zabrałem a w telefonie zapomniałem włączyć zapis trasy, więc mapki nie będzie.Po co zresztą robić mapkę, skoro tę trasę robię prawie za każdym razem...
Prawdziwie wiosenna była ta dzisiejsza rundka ;) Tylko spójrzcie.Fotki z telefonu...
Wiosenny widok Gór Suchych
Widok na Wałbrzych
Ta ciężarówka ledwie wyhamowała przed stojącą osobówką.Widać ślad ostrego hamowania.Dosłownie paliła się guma...
Kategoria Rundka po pracy
Kralova Studanka
-
DST
216.00km
-
Podjazdy
2277m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Doczekałem się zamówionych do szosówki, nowych opon.Czegoś chyba niedopatrzyłem zamawiając je, bo zamiast rozmiaru 23C, dostałem 25...Wiele polskich dróg ma nie najlepszą jakość, więc może troszkę grubsze opony w tym roku poprawią mi komfort jazdy szosówką .Skoro dla Lincolna pierwsza trasa na nowych kołach musiała mieć nie mniej niż 100km, to już dla szosówki na nowych oponach nie mniej niż 200km-pomyślałem sobie i na sobotę takiej długości trasę postanowiłem zrobić.Miałem pojechać na Szosę Stu Zakrętów i Polanicę, ale trasę tę zaproponowałem kolegom, którym odradziłem planowany przez nich wyjazd do Karpacza na ten dzień, ze względu na zapowiadaną, niepewną pogodę w Karkonoszach.Postanowiłem wymyślić coś innego.Przypomniałem sobie, że do Kralovej Studanki, z Bernatic, wiedzie inna droga niż ta, którą dotychczas jeździłem.Jeżdżąc na Pradziada, zawsze jechałem przez Zulovą i Jeseniki.Na mapie znalazłem trochę dłuższą, ale nieznaną mi drogę przez Vidnavę i Vrbno pod Pradedem.Przez chwilkę mignęła mi myśl, żeby przy tej okazji wjechać też na Praded ale szybko ją porzuciłem.W tym roku mam już przejechanych sporo kilometrów, ale tylko jedną trasę 200km.Uważam więc, że troszkę za wcześnie na trasę 300km.Nie to, żebym nie czuł się na siłach przejechać takiego dystansu.Po prostu jestem zwolennikiem stopniowego, długiego przygotowywania organizmu do długich tras.Praded stał tam, zanim ludzie wymyślili dla niego nazwę i pewnie będzie jeszcze długo po tym, jak ludzkość przestanie istnieć na tej planecie, nie ma więc pośpiechu, zdążę wjechać na jego szczyt.
Wstałem jak zawsze bardzo wcześnie, ale zanim się wygrzebałem, zrobiło się zbyt późno, jak na taką trasę, postanowiłem więc, że do Kralovej Studanki pojadę rowerem ale powrót rowerem będzie "tylko" do Kamieńca Ząbkowickiego bo po prostu zabraknie mi dnia, wszak jest to tylko wycieczka a nie wyścig.Mam zamiar jechać nie za szybko, uważnie rozglądając się, zwłaszcza na drogach, którymi miałem jechać pierwszy raz.
Przeciwny wiatr dał mi się we znaki na trasie do Studanki.Na szczęście najgorsze podjazdy wiodły przez gęsty las, który dał osłonę od wiatru.Najgorzej było na odcinku z Vrbna pod Pradedem do Kralovej Studanki.Na tym, dość łagodnym podjeździe o długości około 8km, wściekły wiatr prawie zatrzymywał mnie w miejscu .W Kralovej Studance zjawiłem się około godz 15 i miałem przejechane 141km.Trochę późno, nawet jak na powrót tylko do Kamieńca.Miałem tylko nadzieję, że wiatr nie zmienił kierunku, bo nie zdążę na szynobus i dodatkowo 60km będę musiał jechać po ciemku.Pospacerowałem, zwiedzając miejscowość, napiłem się doskonałej wody mineralnej ze słynnego ujęcia i czas było wracać.Zdawałem sobie sprawę, że trzeba podjechać dwa duże podjazdy: jeden na 1000 mnpm a drugi na 930mnpm.Był jeszcze trzeci podjazd w drodze powrotnej, ale tamten ma się nijak do tych dwóch, więc o nim nie wspomnę.Wiatr na szczęście nie zmienił kierunku, leciałem więc jak na skrzydłach.Kiedy zajechałem do Kamieńca, okazało się że szynobus ma 30-to minutowe opóźnienie.Czas ten zleciał niezauważenie na rozmowie z bikerem z Wrocławia, który też czekał na pociąg.
Warto było zrobić to rozpoznanie drogi do Kralovej Stodanki przez Vidnavę i Vrbno pod Pradedem.Wąskie, leśne asfaltówki, na których nie ma samochodów, piękne widoki, po drodze dwa leśne źródła, w których można zaopatrzyć się w wodę.Jedno jest przy drodze, więc zauważy je każdy, ale drugie jest bardziej w głębi lasu, więc zapatrzony w prędkości rowerzysta raczej go nie dostrzeże.Przy okazji tego wyjazdu dostrzegłem bardzo ciekawy cel, który muszę kiedyś zrealizować, ale napiszę o nim dopiero, kiedy tam pojadę.Trasa na Praded przez Vidnavę i Vrbno pod Pradedem, choć nieco dłuższa, jest o niebo łatwiejsza niż przez Żulovą i Jeseniki.Jest też o wiele atrakcyjniejsza i to własnie tamtą drogą wybiorę się, kiedy kolejny raz pojadę na Praded.Warto też bylo na spokojnie zwiedzić sobie Kralovą Studankę, na co w poprzednich wyjazdach na Praded nie mogłem sobie pozwolić.Piękna miejscowość i doskonała woda mineralna.Zadowolony też jestem z nowych opon.Co prawda są one większe niż chciałem ale akurat na tej trasie sporo było kiepskiej jakości nawierzchni.Była nawet asfaltówka posypana drobnym grysem, więc takie "terenowe" opony na szosówce pozwoliły mi na bezstresową jazdę po takich drogach.Nowo poznane drogi i dystans 216km sprawia, że postawione zadania na ten dzień zostały w pełni zrealizowane.
No to żegnajcie Pieszyce
Wjazd do Zamku Owiesno
Zamek Owiesno.Księżniczki jednak w nim nie spotkałem.
Pilnujący zamku Owiesno krwiożerczy Cerber, który za dnia zamienia się w łagodnego i przyjaznego psiaka ;)
Zamek w Javorniku, widoczny z drogi do Dziewiętlic
Droga z Bernatic do Vidnavy
Vidnava, rynek
Tego miejsca nie zobaczy rowerzysta zapatrzony w licznik...
W górach widać resztki śniegu
Super podjazd z widokami
Tu zatankowałem bidon.Drugie źródło jest wiele kilometrów dalej ale w głębi lasu.Znajdą je tylko uważni obserwatorzy
Widok z podjazdu
Takimi leśnymi asfaltówkami jedzie się wiele kilometrów.Tu jest niezły podjazd.
Asfaltówka posypana drobnym grysem.Moje nowe oponki dobrze się tu sprawdziły.
No to zaczynamy zwiedzanie Kralovej Studanki
Ujęcie wody mineralnej.Czas skosztować wyśmienitej wody.
Koniec zwiedzania Kralovej Studanki.Czas na powrót...
Na koniec jeszcze jedna fotka odległego Pradziada...Jeszcze tam wrócę.
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 200 i więcej, Czechy
Seta po robocie
-
DST
102.00km
-
Podjazdy
1445m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie wczoraj przysłali mi zamówione koła do Lincolna.Dzisiaj pierwsza trasa na tych kołach i pomyślałem sobie, że najlepiej będzie po pracy zrobić rundkę o długości 100km, co by godnie rozpocząć służbę nowych kół.Test wypadł zadowalająco.Jest to w tym roku moja pierwsza seta po robocie na Lincolnie z sakwami.Wiatr oczywiście nie omieszkał przećwiczyć mnie na podjeździe z Wałbrzycha do Unisławia i chwała mu za to..Chyba jest coraz lepiej z moją formą, choć do pełni szczęścia wciąż jeszcze daleko...
Zdjęć nie ma bo po robocie czasu mało i jechałem cały czas.Z drugiej strony, miejsca te fotografowałem tyle razy...
Kategoria 100 i więcej, Rundka po pracy, Seta po robocie
Przełęcz Jugowska i Sokola
-
DST
71.00km
-
Podjazdy
1234m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kilka dni przerwy zdziałało cuda.Czuję się wypoczęty i jazda sprawia mi teraz więcej przyjemności.Na podjazdach czułem spory zapas energii i tempo miałem wyższe niż ostatnimi razy, choć wysiłku w jazdę wkładałem mniej energii.Tak mi się przynajmniej wydawało.
Wiatr dzisiaj nieźle mnie przećwiczył, zwłaszcza na podjeździe we wsi Kamionki.Przed hotelem Czarny Rycerz, z gospodarstwa wyskoczył na mnie jamnik i sporej wielkości rudy pies.Na jamnika nie zwracałem uwagi, choć był bardzo zajadły, ale tego dużego nie mogłem zlekceważyć, biegł prosto na mnie do ataku.Postanowiłem, że nie będzie strzelania i załatwię psa swoimi starymi sposobami.Spojrzenie, dwa gesty ręką i pies zrezygnował z ataku, choć biegł jeszcze kawałek za rowerem zdziwiony całą sytuacją.Właściwie to po co ja wożę ten pistolet, tak naprawdę nigdy go nie potrzebowałem, wożę go chyba tylko dlatego, że czasem lubię sobie postrzelać a psy to tylko pretekst hehe...
Jutro przymusowa przerwa ze względu na urodziny ojca.To jedna z tych rzeczy, które są ważniejsze od roweru.
Kategoria Rundka po pracy