Przełęcz Walimska
-
DST
61.00km
-
Podjazdy
816m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po karkonoskiej trasie trzeba było zrobić małą przerwę i nadrobić kilka innych tematów.
Pogoda jest teraz mało stabilna ale pokręcić przecież trochę trzeba.Po pracy podjechałem na Przełęcz Walimską od Pieszyc.Jakoś specjalnie się nie wysiliłem na tej trasie.Może to zasługa małej przerwy, chociaż ostatnio jakoś tak niespecjalnie się wysilam podczas jazdy.Po prostu jadę sobie.
Z Walimia miałem jeszcze pojechać do Jedliny, ale tam wisiała duża, czarna chmura, machnałem więc ręką na Jedliną i skróciłem trasę.Przecież to jest tylko rundka po pracy, więc wystarczy na dziś tego jeżdżenia.
Garść widoczków z dzisiejszej trasy..
Kategoria Rundka po pracy
Lajtowe 50km
-
DST
51.00km
-
Podjazdy
550m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś nie miałem dzisiaj weny do jazdy, więc skróciłem sobie rundkę.W Wałbrzychu ruch był dzisiaj ekstremalny.Trzeba było bardzo uważać, bo zginąć można było w ułamku sekundy.Jeden z pieszych nagle wtargnął mi przed rower.Miałem go już jednak sekundkę wcześniej na uwadze i zwolniłem, zanim wtargnał na jezdnię.Pozwoliło mi to na bezstresowe wyhamowanie przed gościem.Powiedziałem tylko:
-Niechże pan spojrzy, zanim wejdzie pan na drogę.
Gość szybko spojrzał na mnie niepewnie ale ja tylko uśmiechnałem się przyjaźnie.
-To niechże pan zatrąbi- odrpoowiedział gość i zaśmialiśmy się obaj.Machnąłem mu ręką i odjechałem.Od jakiegoś czasu staram się przyjaźnie traktować takich ludzi bo uważam, że okazywanie im wrogości, nie uczyni ich lepszymi.Staną się tylko bardziej złośliwi.W Szczawnie powoli sunący nieprzerwany sznur samochodów.Kierowcy tam jednak jechali fantastycznie, robiąc bardzo szeroki, wolny pas po prawej stronie.Dzięki temu mogłem jechać szybko, wyprzedzając cały ten sznur samochodów.No i tyle...Co się będę rozpisywał o tak małej rundce ;)
Chełmiec
ul.Wysockiego w Wałbrzychu(droga do Szczawna)Powstała tu nowa ścieżka rowerowa a na niej takie oto poręcze, żeby rowerzysta zatrzymując się przed przejściem, nie musiał zsiadać z roweru.Cóż z tego, kiedy większość napotkanych rowerzystów i tak jechała szosą.
Kategoria Rundka po pracy
Po wodę do źródełka dla staruszków
-
DST
20.00km
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszych Karkonoszach dzisiaj tylko pojechałem po wodę do źródełka dla moich staruszków.
Modre Sedlo 1509 m.n.p.m.
-
DST
175.00km
-
Podjazdy
2775m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan na dzisiaj był taki: pojechać do Pecu pod Sneznkou przez Przełęcz Okraj, podjechać do Kapliczki(1509m.n.p.m.) zjechać do Lucni Boudy i piechotą, prowadząc rower, żeby nie łamać zakazu jazdy po polskiej stronie, do Karpacza.Następnie rowerem powrót do domu przez Janowice Wielkie, żeby zaliczyć podjazd do Miedzianki od Janowic Wielkich.Kilometry piesze odjąłem od dystansu, podobnie z sumą przewyższeń, natomiast mapa trasy jest w całości bo przecież marsz na piechotę to też był jakiś wysiłek.
Plan wykonany w całości.
Poranek nie wyglądał zachęcająco, ale poranki zazwyczaj tak mają, więc wyruszyłem, nie zamierzając w ogóle przejmować się pogodą.W ekwipunku mam przecież rzeczy pozwalające mi przetrwać w różnych warunkach, jakie mogę natrafić w górach.Zmienność pogody raczej mnie nie zaskoczy.W Wałbrzychu pogoda wygląda kiepsko.Czarne chmury i silny wiatr, który wiejąc od czoła, towarzyszył mi aż na Przełęcz Okraj.W Kamiennej Górze chmury rozpierzchły się i zrobiło się cieplej, choć wiatr wciąż mocno wieje w twarz.Widoczność jest doskonała.Z Kamiennej Góry dobrze widać Śnieżkę, co nastraja mnie optymizmem.Wiatr sprawia, że na Okraj docieram bardzo późno.Chyba jeszcze nigdy tak długo na Okraj nie jechałem, jak tym razem.Jazda z Okraju to czysta przyjemność.W Pecu zaczynam podjazd ale już na samym początku zaczyna mi się odzywać kontuzjowane dwa lata temu kolano.Właściwie to już od samego rana mnie uwierało to kolano, chyba na zmianę pogody.Jestem jednak na to przygotowany.Wożę ze sobą dwa bardzo skuteczne specyfiki na taką okoliczność, gdzyż w tym temacie różwnież nie dam się więcej zaskoczyć.Zatrzymuję sie na chwilkę, szybko wcieram maść w kolano, po chwili problem znika i jazda do góry.Idzie mi nadzwyczaj dobrze, ale nie cisnę pomny tego, że szczyt tego podjazdu nie jest końcem dzisiejszej trasy i trzeba siły zachować na godny podwrót tym bardziej, że czeka na mnie podjazd do Miedzianki od Janowic Wielkich.Miałem zatrzymać się na Vyrovce, żeby zrobić tam fotkę ale punkt okupuje para młodych Czechów a dziewczyna tak strasznie paple coś po czesku, że aż mnie to irytuje.Nie wiem jak ten chłopak wytrzymuje taką paplaninę...Rezygnuję więc z fotki na Vyrovce i zatrzymuję się dopiero na Vychlidce, gdzie robię kilka fotek bo widoki tam są przepiękne.Zatrzymuję się jeszcze tylko raz na chwilkę, żeby zrobić kilka fotek a potem już do samej Kapliczki.Po zrobieniu fotek przy Kapliczce wracam jeszcze kawałek w kierunku Vyrovki, żeby zrobić kilka ujęć i jazda do Lucni Boudy.Na całej trasie bacznie przyglądali mi się czescy rowerzyści.Lincoln to starej daty góral, który ma sztywny widelec, bagażnik i błotnik z tyłu.Wygląda na zwykły rower a wrażenie potęgują cienkie, gładkie opony.Może zdziwienie wywoływał ten własnie "zwykły" rower?A może to, że obładowany wielkim plecakiem i torbą na bagażniku, pogwizdując melodie wspinam się na taki stromy podjazd?Rzeczywiście i ja i mój "rumak"wyglądamy zupełnie inaczej, niż większość rowerzystów, którzy tu wjeżdżają hehe...
U góry pogoda bardzo wietrzna.Jest zimno i ciężkie chmury straszą...Ludzie poubierani w kurtki z kapturami.Ja jednak nie odczuwam potrzeby założenia kurtki, choć takową mam w plecaku.
Po zjeździe do Lucni Boudy czas na część pieszą wycieczki.Dwa razy złamałem zakaz jazdy rowerem po polskiej stronie i więcej nie zamierzam tego czynić.Po drugie, fajnie jest przespacerować się po Karkonoszach. podziwiając widoki i robiąc sporo fotek, zamiast przelecieć szybko rowerem i niczego nie zobaczyć.Bo przecież pędzący na dół rowerzysta musi skoncwentrować się na jeździe.Wiele z widoków mu wtedy umyka a ja przecież jestem tylko turystą a nie zawodnikiem, który musi szybko dojechać do jakiejś mety...
Trochę kiepsko schodzi się w butach spd ale jakoś docieram do Karpacza i wracam na siodełko.Zjazd Karpaczem jest ukojeniem po marszu kamienistą, górską drogą.
Im niżej, tym cieplej.Pogoda jest naprawdę super a ponad to mam wreszcie wiatr w plecy.
Do Janowic Wielkich dojeżdżam w ekspresowym tempie.Pełno tu rowerzystów a każdy tylko szuka okazji do pościgania się.Nie zwracam na nich uwagi.Jednak jeden z nich naprawdę mnie rozśmieszył.Podjazd z Janowic Wielkich do Miedzianki nie jest długi ale ma swoją specyfikę.Zauważyłem, że jakiś rowerzysta ciśnie za mną na tym podjeździe i nawet całkiem dobrze mu szło, bo dość szybko zbliżał się do mnie.Ja jednak spokojnie kręciłem swoim tempem bo skoro tak mu zależy żeby mnie wyprzedzić, to niech sobie wyprzedzi.Co mi tam...
Po pokonaniu dwóch trzecich wzniesienia, kiedy był już naprawdę blisko mnie, nagle zabrakło mu sił, zatrzymał się i zaczął prowadzić rower.-Wielka szkoda-pomyślałem sobie bo przecież tak dobrze mu szło...jak wspomniałem, ten podjazd ma swoją specyfikę i jesli źle się rozłoży na nim siły, to można w go ogóle nie podjechać...
Po podjechaniu Miedzianki jazda byla już tylko czystą przyjemnością aż do...Cieszowa, którego naprawdę niecierpię.Cóż jednak miałem robić?Jechać na Czarny Bór, przez który już dzisiaj przejeżdżałem?Na zjeździe z Cieszowa do Świebodzic z drogi podporządkowanej nagle wyjeżdża samochód.Kierująca nim kobieta spogląda w prawo ale mnie nie dostrzega, więc ostro wyjeżdża.Na szczęście nie mam zaufania do tego zjazdu i jadę wolniej niż mógłbym tu jechać.Mam też nowe kolcki hamulcowe...Odbijam w prawo, żeby wydłużyć drogę do zderzenia z samochodem i ostro hamuję.Udało się o centymetry...Kobieta pewnie nawet tego nie zauwazyła i pojechała sobie dalej.Gdybym tam jechał szybciej, nie pomogły by dobre hamulce i roztrzaskał bym się na tym samochodzie.Który to już raz życie uratowała mi rozwaga na zjeździe.Lepiej jechać wolniej i dojechać do celu w jednym kawałku, niż pędzić i nie dojechać wcale, bo człowiek na rowerze nic nie znaczy w starciu z samochodem...Niedługo rząd wprowadzi takie ułatwienia w zdawaniu na prawo jazdy, że za kierownicami samochodów będą siedzieli ludzie, którzy ani przepisów nie będą musieli znać, ani jeździć nie będą musieli umieć.Oj będzie się działoooo...Uczmy się więc rozwagi drodzy rowerzyści, bo ona mocno zwiększa nasze szanse na szczęśliwe zakończenie wycieczki.Po powrocie do miasta zajeżdżam do sklepu i kupuję dwa piwka, w końcu słusznie mi się należą po takiej trasie.
Widok na Śnieżkę z Kamiennej Góry nastraja optymizmem, choć wiatr mocno wieje w twarz...
Zalew Bukówka
Pec pod Sneżkou
Trzeba się tylko wdrapać na tę górkę...
Tu musiałem podsmarować kolano a przy okazji fotka...
Widok z Vychlidki, powyżej Vyrovki
Hotel podobny do tego w Ramzovej
Jest też trochę śniegu...
No i cel osiągnięty.Kapliczka. 1509m.n.p.m.
Na szczycie Śnieżki tłumy ludzi...
I ja miałem kiedyś zaszczyt jechać tą drogą na Śnieżkę
Obowiązkowa fotka przy Kapliczce a za mną Śnieżka...
Dom Śląski
Wróciłem, żeby zrobić fotkę drogi, którą wcześniej jechałem.na dole Vyrovka
Lucni Bouda...
No to na piechotę do Karpacza i kilka widoków z tej trasy.
Na tym głazie widnieje symbol saneczkarzy i data 1925.To chyba była kiedyś trasa saneczkowa.
Mój ulubiony widok z nad Stawów Karpnickich
Ten gnojek na pewno nie był trzeźwy.Nie dość że wyprzedził mnie "na gazetę" to jeszcze na skrzyżowaniu zatrzymał się okrakiem na podwójnej ciągłej.
Kategoria 150 i więcej, 1500mnpm i więcej, Czechy, Rudawy Janowickie
Standardowa rundndka po pracy
-
DST
71.00km
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj zakończyła swój długi i barwny żywot śruba mocująca siodło w Lincolnie.Chwyciłem za siodełko, żeby unieść rower i w tym momencie nastąpił strzał, jak z pistoletu.Śruba rozpadła się na pół.Widać było zmianę struktury metalu.Grubo ponad sto tysięcy kilometrów różnych tras i śruba nie wytrzymała.Na takie niespodzianki rowerzysta powinien myć przygotowany, bo jak mówi Prawo Murphyego:"jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie".Może to i lepiej że własnie teraz ta śruba się rozpadła.Założyłem nową i pewnie w tym roku problemu z tą śrubą już nie będzie, chociaż...nigdy nie wiadomo.
Po pracy, już z nową śrubą mocującą siodełko pojechałem zrobić tradycyjną rundkę po pracy.Przy okazji zatankowałem wodę ze źródełka.
Kategoria Rundka po pracy
Niespodziewana Przełęcz Walimska
-
DST
63.00km
-
Podjazdy
932m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miało nie być jazdy, jednak wracając z pracy pomyslałem sobie, że może chociaż Przełęcz Walimską uda się podjechać...Trochę tam w Rościszowie padało ale za Rościszowem już nie.Później jeszcze Modliszów od Złotego Lasu...W Julianowie znowu troszkę pokropiło a po powrocie do domu deszczyk sypnął obficiej ale ja już jestem w domu, więc jak dla mnie, to może sobie padać.Niespodziewanie udane popołudnie, dzieki tej małej rundce a na koniec w Witoszowie kupiłem sobie jedno piwko, bo niczym dzisiaj pragnienia zaspokoić nie mogłem.
Kilka widoczków z dzisiejszej rundki po pracy.
Droga Piskorzów-Rościszów.Musiałem pojechać tą drogą, żeby ominąć Pieszyce, nad którymi wisiała ciężka, deszczowa chmura.
Wdrapałem się na jakieś wzniesienie a tam taki widok się rozpościerał.
Szczyt Wielkiej Sowy skrył się w chmurach...
Nad Borową też pogoda szaleje.To własnie Borowa a nie Chełmiec jest najwyższym szczytem Gór Wałbrzyskich.Niewielu rowerzystów zdobyło jej szczyt.
Kategoria Rundka po pracy
Po wodę do źródełka
-
DST
62.00km
-
Podjazdy
922m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd po pracy po wodę do źródełka a przy okazji taka sobie zwyczajowa rundka.
tego pełzaka musiałem przegonić, bo szykował się do leżakowania na ciepłym asfalcie.Niewiele by z niego zostało, gdyż akurat na tej drodze ruch był spory.Mam tylko nadzieję, że po moim odjeździe nie wrócił do leżakowania na asfalcie.
Kategoria Rundka po pracy
Dla podtrzymania nałogu
-
DST
122.00km
-
Podjazdy
1605m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwóch dniach lenistwa trzeba było troszkę pokręcić dla podtrzymania rowerowego nałogu.Bezcelowe, takie tam pałętanie się po okolicy...
Po polu łaziło jakieś dziwne, duże ptaszysko.Nie uciekało, więc spokojnie zrobiłem kilka ujęć...
Takimi wąskimi asfaltówkami też zdarzyło mi się dziś jechać...
Kategoria 100 i więcej
Schronisko Jelenka
-
DST
164.00km
-
Podjazdy
2205m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy pogody straszą burzami ale ja zamierzam dobrze rozpocząć miesiąc maj.
Podjazd do schroniska "Jelenka" uznaję za godny cel na pierwszomajowy wypad.W końcu to dość stromy podjazd na wysokość 1260mnpm .
Droga wiodła oczywiście przez Przełęcz Okraj, gdzie spotkałem dwóch rowerzystów z Kowar.Trochę pogadaliśmy, dzięki czemu nie zauważyłem jak wjechaliśmy na Przełęcz Okraj.Taki ze mnie gaduła.
Widać było, że kiepskie prognozy pogody mogą się sprawdzić, ja jednak nie chciałem odpuścić.byłem tak blisko Jelenki...Tradycją się już stało, że schronisko Jelenka wita mnie deszczem, śniegiem, lub gradem.Nie inaczej było dzisiaj.Do schroniska wjechałem z padającym deszczem.Nie przejąłem się tym zbytnio.Ustawiłem aparat i pstryknałem pamiątkową fotkę a później jeszcze kilka innych.W drodze powrotnej patrzę, a na drodze stoją sobie dwa wilki.-Ki diabeł- myslę sobie- nie słyszałem, żeby w Karkonoszach żyły wilki.
Zatrzymałem się szybko i sięgnąłem po aparat, modląc się żeby wilki nie uciekły w las zanim zrobię im fotkę.Wilki przyglądały mi się zaciekawione a tymczasem zza zakrętu wyłonił się człowiek, który okazał się być właścicielem wilków.Powiedział mi, że przywiózł te wilki ze Słowacji.Były oczywiście oswojone i nie wykazywały żadnych emocji , zachowywały się bardzo spokojnie, zupełmnie inaczej niż psy.No cóż, skoro nie mogłem zrobić fotki dzikim wilkom, to dobre chociaż takie, oswojone...Rozpatrywałem różne warianty drogi powrotnej, ale psująca się pogoda przekonała mnie, że trzeba wracać najkrótszą drogą do domu i wszystko było by dobrze, gdybym tak własnie zrobił.Tymczasem już na Rozdrożu Kowarskim wpadło mi do głowy, że wrócę przez Bukowiec, Wojanów i Janowice Wielkie a przecież dobrze wiedziałem, że w okolicach Jeleniej Góry ma padać deszcz i może być burza.Tak też się stało.Już w Łomnicy wpakowałem się pod churę, z której siąpił sobie prysznic i zaczęło grzmieć.Grzmoty zostawiłem za Miedzianką ale deszcz towarzyszył mi już do końca trasy.Nie pomogły ani przeciwdeszczowe ochraniacze na buty, ani całkiem przecież niezłe ciuchy przeciwdeszczowe.Wszystko przemokło.Trasę uznaję jednak za bardzo udaną, choć szkoda że ten deszcz spowodował znaczne skrócenie trasy.Miałem wielką chęć jeszcze coś tam poimprowizować.Wielkim grzechem było by jednak narzekać, bo w końcu cel zrealizowałem i to mnie napawa optymizmem.
Cel osiągnięty.Schronisko Jelenka
Widok ze schroniska Jelenka
"Taki tyci podjazd"...
Ostatni odcinek podjazdu do Jelenki.Fotka robiona w drodze powrotnej.Żeby nie było żeee...
wilki i ich właściciel...
Ten zawodnik ostro pruł na Okraj.Musiałem go zabrać z drogi bo jeszcze by go ktoś rozjechał, a przecież szkoda takiego sympatycznego robala.
Daleko na zboczu góry, malutki jasny punkt to schronisko Jelenka...
Zoom na Jelenkę...
W oddali widać szczyt Śnieżki
obowiązkowa fotka ze zjazdu z Okraju
Na Przełęczy Kowarskiej
Stawy Karpnickie a w oddali Karkonosze i Śnieżka...
Później padał już tylko deszcz i była jazda bez fotek.
Kategoria 1000 mnpm i więcej, 150 i więcej, Czechy
Walim-Rybnica-Wałbrzych
-
DST
74.00km
-
Podjazdy
1030m
-
Sprzęt Lincoln
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po pracy kolejne testy Lincolna.Najwazniejszym punktem dzisiejszej trasy było podjazd z Walimia do Sierpnicy i oczywiście zatankowanie wody u źródła.Sporo tej wody ostatnio idzie, ięc chyba większość wyjazdów będzie się łączyć z wożeniem wody ze źródeł.
Pozostała część trasy to improwizacja bez planu.Z początku trudno mi się było rozgrzać, ale nie spieszyłem się i później było już fajnie, relaksowo.Coraz bardziej jestem zadowolony z jazdy Lincolnem.Wygląda na to, że wreszcie udało mi się skonfigurować go do długich i wymagających tras.Tak mi się dzisiaj fajnie jechało, że z trudem zmusiłem się do powrotu do domu.
Przełęcz Sokola w oddali
Zoom na Przełęcz Sokolą
Zoom na Przełęcz Sokolą.Widoczne schronisko...
Droga z Walimia do Sierpnicy
Widoczek na Góry Suche.Widać też Głuszycę.
Przez Kolce udaje się przejechać bez detonacji, co jest dobrym prognostykiem na przyszłe wyjazdy.
Na koniec zoom na ruiny Zamku Rogowiec,
no i to tyle z dzisiejszej przejażdżki po pracy.A...jeszcze mapka ;)
Kategoria Rundka po pracy