Rundka do Nysy
-
DST
223.00km
-
Podjazdy
1067m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie rundka dla utrzymania formy.Jutro pewnie wrzucę tu kilka fotek.
Do ostatniej chwili nie wiedziałem w którym kierunku pojechać.Tak już mam, kiedy jadę sam.Zawsze mocno opóźnia to mój wyjazd,Teraz też wyjechałem dość późno jak na taką trasę.Nie ważne dokąd pojadę, ważne żeby utrzymać formę bo sezon rowerowy jeszcze się nie skończyl i może wpadnie mi do głowy jakiś pomysł odlotowy...;)
Najważniejsze, żeby zrobić 200km i trzymać ogień pod kotłem.
Nie będę się rozpisywał bo czasu szkoda.Przejechałem Strzelin, Grodków, Nysę ,Otmuchów, Paczków...Podziwiałem Jeziora: Nyskie, Otmuchowskie i Paczkowskie.Niech przemówią fotki, których natrzaskałem dość sporo.
Pozostałości murów obronnych w Grodkowie
Kościół farny pod wezwaniem św. Michała Archanioła
Ratusz w Grodkowie
Herby na jednej z kamienic w Grodkowie
Grodków.Pozostałości murów obronnych wtopiły się w zabudowę mieszkalną
Ruiny kościoła ewangelickiego
No i jesteśmy w Nysie
Nysa była niegdyś nazywana "miastem stu wież".Dzisiaj tych wież pozostało niewiele ale widok miasta ze wzgórza pozostał atrakcyjny
Elektrownia wodna w Nysie
Pozostałość murów obronnych.Wieża bramna w Nysie.
Zabytkowa studnia w Nysie
Przez Nysę przejeżdża duża kawalkada motocykli
Wieża Ziębicka w Nysie
Nowoczesny ratusz w Nysie
Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie
Dom Wagi Miejskiej w Nysie
Zbliżenia na figury na Domu Wagi Miejskiej
Fontanna Trytona.Ponoć ma swój pierwowzór w Rzymie
Pstrykam z oddali Otmuchów
Zamek w Otmuchowie
Wieża bramna w Otmuchowie
Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego
Ratusz w Otmuchowie
Zegar słoneczny na ratuszu w Otmuchowie wciąż "na chodzie"
Zamek w Otmuchowie
Przez chwilę poczułem się, jakbym znowu był nad morzem...
W oddali widać Otmuchów
Zamek w Otmuchowie
kończąc trasę widzę pięknie podświetlony Dzierżoniów.Takiego podświetlenia jeszcze tu nie miałem
Fotka dla Marka.Kościół w Bielawie
Na koniec robię jeszcze dwa zoomy Dzierżoniowa bo takiego podświetlenia to już tu chyba nie zobaczę
Kategoria 200 i więcej
Na Chełmiec
-
DST
77.00km
-
Podjazdy
1240m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wyprawie nad morze musiałem odpocząć, poukładać swoje sprawy a dzisiaj postanowiłem troszkę pokręcić.Wziąłem więc Kelisa i zrobiłem rundkę, zaliczając szczyt Chełmca.Jakoś dziwnie bez wysiłku wjechało mi się na tę górkę.
Ostatni dzień wyprawy.Kalisz-Świdnica.
-
DST
203.00km
-
Podjazdy
795m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym ostatnim odcinkiem trasy, zakończyliśmy naszą rowerową wyprawę.Każda podróż musi się jakoś skończyć.Nasza zakończyła się szczęśliwie , ostatnim odcinkiem trasy, który zaczął się 18 kilometrów przed Kaliszem a skończył w Świdnicy.
Tak wyglądała całość trasy wyprawy, której łączna długość wyniosła 1494km
Pobudka w zajeździe Maxim, 18km przed Kaliszem. Zjadamy obfite i smaczne śniadanko i z żalem opuszczamy przyjazny zajazd Maxim. Dzisiaj ostatni etap naszej podróży. Okazuje się, że wiatr nie zmienił kierunku ani siły, więc będzie to już trzeci dzień piłowania pod wiatr.
Na krótko zatrzymujemy się w Kaliszu i jedziemy, jedziemy, jedziemy...Po drodze nie ma już wielu atrakcji, koncentrujemy się więc na jeździe. Łatwo nie jest. Tak zwane płaskie tereny mają to do siebie, że co prawda nie ma tu podjazdów, ale nie ma też zjazdów. Każdy kilometr trzeba wykręcić .Jeśli do tego dojdzie jazda pod silny wiatr na nieosłoniętym terenie, to trzeba się nieźle spocić, żeby przejechać 200km.Tak naprawdę jednak na dłuższych odcinkach trasa wcale nie jest taka płaska. Teren jest mocno pofałdowany, tych niby zjazdów wcale się nie odczuwa, za to podjazdy jak najbardziej, czuje się, zwłaszcza jeśli jedzie się pod silny wiatr. Trzeci dzień jazdy pod ten wiatr daje się nam już mocno we znaki. Przed Wrocławiem wiatr jednak jakby zmienił kierunek i wieje nam z boku. Jest trochę łatwiej.
Po około 130km zatrzymujemy się w jakimś zajeździe przed Wrocławiem i zjadamy ostatni obiad tej wyprawy. Wrocław okazuje się najgorszym miastem na naszej trasie. . Jazda przez to miasto jest masakryczna, ze względu na ruch samochodowy i pozwężane drogi. To prawdziwie wrogie dla rowerzysty środowisko .Na początku jadę szosą z samochodami ale po jakimś czasie wydaje mi się to zbyt ryzykowne i uciekam na chodnik. Jadę trochę chodnikami, trochę ścieżkami rowerowymi. Artur uparcie jedzie szosą razem z samochodami. Po jakimś czasie tracę go z oczu. Nie ma szans żebym pobłądził we Wrocławiu, bo dość dobrze się tam orientuję, Artur twierdzi, że zna Wrocław. Spotykamy się na Bielanach, na drodze krajowej 35, którą jedziemy do Marcinowic. W Marcinowicach jednak odbijamy na Stefanowice, Gruszów , Wilków i Pszenno. Wreszcie Świdnica. Na krzyżówce koło TESCO rozstajemy się. To w tym miejscu zaczęła się nasza podróż i przygoda i tu się kończy. Zamknęliśmy to małe kółko. Jazda nad morze w niecałą dobę, przejazd wybrzeżem na Hel a następnie powrót, w całości zrealizowane na rowerach, wyjąwszy krótką przeprawę promową z Helu do Gdyni, w końcu to tylko 20km statkiem. Jest powód do satysfakcji.
Nie opisałem wszystkiego, co działo się na tej wyprawie, bo musiał bym książkę napisać a i tak pewnie nikt by tego w całości nie przeczytał. Czasu zresztą też mi na to brak. Nie wszystko też , co ciekawe sfotografowałem, bo pewnie do dziś byśmy nie wrócili. Myślę, że zdobyłem trochę doświadczenia, czegoś się nauczyłem o wielodniowych wyjazdach na rowerze. Chyba złapałem prawdziwego bakcyla. Możliwe, że w przyszłym roku znowu coś zaplanuję, coś jeszcze większego... Mam całą zimę na snucie planów i oglądanie map. Możliwe też, że jeszcze kogoś zaproszę na kolejną wyprawę...Czuję też, że straciłem trochę kilogramów i od powrotu nie mogę przestać jeść. Cały czas czuję głód. Mam nadzieję, że to się niedługo skończy bo stracę majątek na jedzenie...
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z siebie i ze sprzętu, który sprawił się niezawodnie, chociaż Artur i tak twierdzi, że sobie nie pojeździł.
Ratusz w Kaliszu
Oleśnica
Widok Ślęży po wyjeździe z Wrocławia sprawia, że czujemy się już prawie w jak w domu...
Kategoria 200 i więcej, Nad morze 2013
Torun-Kalisz
-
DST
193.00km
-
Podjazdy
504m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budzimy się rano w zajeździe, 30km przed Toruniem a za oknami leje deszcz.Nie ma rady, zjadamy obfite i smaczne śniadanko i ruszamy w trasę.Przed Toruniem deszczowi się znudziło i przestał padać ale co nas zmoczył to nasze.Prawie 30km jazdy w dzeszczu...no cóż mogło być gorzej, bo mogło przecież lać cały dzień.W Toruniu zwiedzamy rynek i okolice, kupujemy pierniki-ja zjadam od razu całą paczkę, bo jestem wciąż wygłodniały.Robimy trochę fotek i jedziemy.Po drodze sporo jezior, Czyste, Jeleniec , Głuchowskie...Niestety Chełmżę i Jezioro Chełmżyńskie mijamy bokiem, co dziś uważam za błąd w planowaniu trasy, wynikający z niedającego się wytłumaczyć pośpiechu.Mijamy Jeziora: Skulska Wieś i Skulskie, Jeziora : Mokrzyńskie, Pątnowskie i Gosławskie.Przejeżdżamy przez Inowrocław i Konin. Dzisiaj znowu mamy przerąbane, bo znowu mamy silny wiatr od czoła.To jest drugi dzień piłowania pod wiatr.Zrobiło się też chłodniej, co ma swoje dobre strony.Dziisiaj chcemy dotrzeć w okolice Kalisza, żeby jutro, ostatnim etapem zajechać do Świdnicy.Na 18km przed Kaliszem mamy przejechane 193km , jesteśmy już umordowani tym wiatrem i trafiamy na zajazd Maxim.Wygląda luksusowo, podoba nam się ale nie wiemy, czy nocleg tutaj nie będzie dla nas zbyt kosztowny.Okazuje się, że cena nie jest wygórowana.Zatrzymujemy się więc w tym zajeździe bo nie wiemy, czy bliżej Kalisza znajdzie się nocleg w przystępnej cenie.
Musimy efektywnie wypocząć i porządnie zjeść bo jutro ostatni etap naszej rowerowej wyprawy.
Kilka fotek z Torunia
Tu kupujemy pierniki
Planetarium
Więzienie w Toruniu
Uniwersytet Mikołaja Kopernika
Krzywa wieża w Toruniu, choć tak naprawdę nie jest krzywa, tylko odchylona
Żegnamy Toruń i Wisłę
Most w Koninie
Artur pognał gdzieś do przodu a ja robię sobie fotkę na moście w Koninie
18km przed Kaliszem trafiamy na fajny zajazd, w którym nocujemy
Restauracja zajazdu jest dobrze zaopatrzona
Miła obsługa spełnia z uśmiechem większość naszych życzeń
Na śniadanie jajecznica i szwedzki stół.Dostaję także dużą szklankę soku z grejfruta i dużego loda.
Tam schowano nasze rowery, biorąc za nie pełną odpowiedzialność
To było chyba najlepsze miejsce noclegowe na całej naszej trasie.
Kategoria Nad morze 2013
Gdansk-prawie Torun
-
DST
183.00km
-
Podjazdy
732m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa z Gdanska do Torunia.relacja po powrocie z wyprawy.
Czas na wyjazd z Gdańska.Naszym celem jest Toruń a po drodze zamek w Malborku.Na początku nawigacja wariuje.Najpierw wyprowadza nas w jakieś pola a następnie każe zawracać.Dostaję nauczkę, że jeżdżąc rowerem szosowym trzeba nawigację przełączać na profil samochodowy.Wtedy nawigacja działa bardziej precyzyjnie i sensownie wytycza trasę.W końcu trafiamy na właściwą drogę i jedziemy do Malborka.Wieje bardzo silny, południowy wiatr, który na nieosłoniętym terenie daje nam nieźle w kość.W Malborku mamy chwilę wytchnienia.Oglądamy zamek, robimy fotki, zjadamy posiłek i jedziemy w kierunku Torunia.Po drodze mamy tak piękne miasta jak, Sztum, Kwidzyń i Grudziądz.Przecinamy rzeki Nogat i Wisłę, podziwiamy widoki wielu jezior i stawów.
To wpsaniałe zobaczyć tyle miejsc w jednej wyprawie.Jakieś 30km przed Toruniem, za Stolnem widzimy zajazd.Są wolne pokoje i jest niedrogo.Nie wiemy czy bliżej Torunia znajdziemy jakiś nocleg i czy nie będzie drożej, mamy też już 183km jazdy pod silny wiatr.Chcemy odpocząć.Tutaj więc kończy się nasza dzisiejsza trasa.Okazuje się, że jedzenie w tym zajeździe jest smaczne i jest go dużo w jednej porcji.Właścicielka ostrzega nas tylko, abyśmy w nocy nie wychodzili z budynku, bo ona na noc wypuszcza trzy duże psy.Nie polecam więc nocnej jazdy rowerem w pobliżu tego zajazdu.Właścicielka zajazdu chyba nie ma wyobraźni.Atak trzech takich psów na samotnego rowerzystę w całkowitych ciemnościach móglby się skończyć tragicznie.
Poza tym zajazd naprawdę można polecić.Śniadanko wliczone w cenę noclegu było obfite i wyborne.
Rzeka Nogat a nad Nogatem...
...zamek w Malborku
</b>
<b>Po tym moście wjechaliśmy na teren zamku
Zamek w Malborku robi wrażenie.
Kategoria 150 i więcej, Nad morze 2013
Gdynia-Gdańsk
-
DST
31.00km
-
Podjazdy
164m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd z Gdyni do Gdańska.
Jak już pisałem w poprzednim wpisie, zakorkowana samochodami droga z Władysławowa do Gdańska nie dawała nam spokoju. Chciałem do Gdańska dojechać możliwie bez problemów, żeby mieć czas na spotkanie z córką, zięciem i wnukiem, których nie widziałem już dość długo. Spacerując po porcie w Helu, wpadliśmy na pomysł przeprawienia się do Gdyni tramwajem wodnym. Ucieknie nam co prawda trochę kilometrów z trasy ale zyskam trochę czasu na spotkanie z rodzinką, zyskamy więcej czasu na zwiedzanie Helu i będziemy mogli pozwolić sobie na skosztowanie regionalnych piw. Z drugiej strony patrząc, być nad morzem i nie popłynąć statkiem?Decyzja więc zapadła, płyniemy promem do Gdyni.
Trasa tramwaju wodnego do Gdyni wynosi około 20km, lądem w to samo miejsce to około 70km.Takie dane otrzymujemy od marynarza promu. Płynie się super. Podziwiamy morze, statki i promy, oraz odległą o 20km Gdynię. Po godzinnym rejsie jesteśmy w porcie w Gdyni.
Na nasze nieszczęście trwa tu triathlon, o którym mówiły media.Pół Gdyni jest zamknięta na potrzeby zawodów, co zmusza nas do kluczenia po tym nieznanym nam mieście.W końcu udaje się nam wyjechać i nawet nie spostrzegłem, kiedy jesteśmy już w Gdańsku.Trasa rowerowa króciutka ale musimy przejechać cały Gdańsk, gdyż znany mi zajazd, w którym nocowałem 4 lata temu znajduje się na wylocie Gdańska w dzielnicy Orunia.Jest to dla nas bardzo wygodne rozwiązanie bo rano trzeba ruszać w trasę, więc lepiej nocować na wylocie miasta.Po prysznicu jedziemy autobusem pod dworzec kolejowy .Tam spotykamy się z moją córką, zięciem i wnukiem. Oni doskonale znają Gdańsk,więc oprowadzają nas skrótowo po najciekawszych miejscach tego miasta. Jemy obiad w harcerskiej stołówce a następnie wypijamy wyborne piwo Złote Lwy w Gdańskiej Restauracji, w której menu można znaleźć nawet ulubione dania Lecha Wałęsy. Na chwilkę jeszcze wpadamy do mieszkania moich bliskich na kawę i jabłecznik i robi się późno. Trzeba wracać do zajazdu spać bo rano czeka nas jazda do Torunia.
Ostatnie chwile na Helu przed odpłynięciem do Gdyni
Odległa o 20km Gdynia
Już jesteśmy na promie
Żegnamy Hel
Katamaran mknie całą naprzód
Wczoraj fotografowałem ten statek z Helu a dzisiaj przepływamy obok niego
Gdynia już blisko
Zjadamy sowity obiadek w stołówce harcerskiej
Fotka pod Neptunem obowiązkowa
Artur przechodzi przez bramkę liczącą ludzi...
Trwa występ kabaretu OTTO...
W Gdańskiej Restauracji piwo Złote Lwy podawane jest w tradycyjnych, zdobionych kuflach.Smakuje wybornie.
Kilka widoczków Gdańska z wieży Kościoła Mariackiego
Kategoria Nad morze 2013
Ustka-Hel
-
DST
169.00km
-
Podjazdy
714m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj nasza wyprawa dotarla z UStki na Hel.Relacja i fotki po powrocie.
Jak już wspomniałem, w Ustce nie bardzo dało się pospać, bo całą noc jakaś mewa darła się nam pod oknami.Rano trzeba było wstać i bez śniadania ruszyliśmy w trasę.Czułem się jak obity kijami pies.Głodny i zmęczony po wczorajszej jeździe...Właściwie to nie rozumiem, dlaczego nie zjedliśmy śniadania.Dokąd nam się tak śpieszyło?W jakiejś wsi udalo mi się kupić chleb jogurt i serek topiony, jednak na takim jedzeniu to ja mogę sobie najwyżej poleżeć a nie jechać rowerem 170km.Nawierzchnia dróg w większości w fatalnym stanie, do tego na sporej ich części prowadzone są roboty drogowe, wskutek czego są zwężenia i ruch wahadłowy.W jednym miejscu robotnicy zamknęli całkiem drogę i spokojnie frezowali sobie asfalt a z obu stron stały długie rzędy samochodów.My z rowerami się przecisnęliśmy ale kierowców samochodów było nam żal.Nie wiemy jak dlugo musieli oni stać w tym korku.Kiedy przejeżdżaliśmy, pytali, co się tam dzieje, że zostali zatrzymani.Nie mieliśmy dla nich dobrych wieści... Im bliżej Władysławowa, tym samochodów więcej.Na szczęście sporą część drogi dojazdowej jedziemy wąską, rowerową ścieżką asfaltową,, jednak ostatnie kilometry jedziemy razem z tym samochodowym piekłem.Droga z Władysławowa do Gdańska wygląda na nieźle zakorkowaną a jutro chcemy jechać z Helu do Gdańska.Widok zapchanych dróg nie napawa nas optymizmem ale nie wszystko było złe bo fajnych widoków, jak np. Jeziora Żarnowieckiego nie zabrakło na tej trasie.Tymczasem wjeżdżamy do Władysławowa.Stajemy na obiad w knajpce a za niedługo zjawia się kolega z pracy Waldek z żoną Gosią, którzy akurat wypoczywają we Władysławowie.Czas na posiłek i rozxmowę z Waldkiem i Gosią szybko leci a my jeszcze musimy wjechać do Helu i znaleźć nocleg.Z żalem więc żegnamy przyjaciół o jedziemy.Z Władysławowa do miasta Hel prowadzi ścieżka rowerowa ale jest na niej dość tłoczno.Skrzydła ciężko rozwinąć, więc jedziemy trochę ścieżką a trochę asfaltem, podziwiając widok Zatoki Puckiej.W Helu dość szybko znajdujemy nocleg, bierzemy szybki prysznic i idziemy zwiedzić Hel, zjeść coś dobrego i zakosztować regionalnych piw w Portowej Knajpie.Czasu mamy sporo bo jutro nie musimy rano wstawać. Mamy inny plan, ale o tym w następnym wpisie.
We Władysławowie spotykamy Waldka, kolegę z pracy...
Waldek z Gosią wypoczywają akurat tu wypoczywają.Fajnie było ich spotkać
Kierunek Hel a z prawej Zatoka Pucka
Hel jest nasz
No to czas na zwiedzanie...
Widać stojące na redzie Gdyni statki
Kategoria Nad morze 2013
MIędzyzdroje-Ustka
-
DST
225.00km
-
Czas
08:47
-
VAVG
25.62km/h
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwudniowym odpoczynku przerywanym wyjazdami do Śinoujscia , z Arturem kontynuujemy nasza wyprawe.
Po dwudniowym odpoczynku po skoku nad morze czas ruszyć w dalszą część trasy.Chcemy dotrzeć na Hel w dwa dni a dzisiaj planujemy dojechać do Ustki.Pogoda nam sprzyja, choć czasem trochę straszy deszczem i burzami.Po 460 kilometrowym rajdzie nie czujemy się jeszcze w pełni zregenerowani, co przekłada się na tempo jazdy, jednak powoli rozkręcamy się tym bardziej, że wyjazd z Międzyzdrojów to ładnych "kilka" kilometrów podjazdu.
W drodze do Ustki zdarza nam się jechać wąskimi przesmykami między morzem a jeziorami Resko Pomorskim i Jamno, ktorych widoki bardzo nas zachwycają.W Ustce mieliśmy problem ze znalezieniem noclegu bo byl to akurat początek weekendu, w końcu jednak udało się znaleźć nocleg.Nie za bardzo jednak dało się w nocy spać bo jakaś mewa krzyczała pod oknami całą noc...Nie wypoczęliśmy więc prawie wcale a na drugi dzień rano trzeba znowu jechać bo Hel sam do nas nie przyjedzie...
Most zwodzony w Dziwnowie
Ujście rzeki Dziwnej do morza
Przejeżdżamy mostem zwodzonym w Dziwnowie.Kadr z kamerki sportowej
Jedziemy do Kołobrzegu.Kadr z kamerki sportowej
Latarnia morska w Gąskach
Plaża w Gąskach
Nad Jeziorem Jamno
No i dotarliśmy do Ustki
Pomimo początku weekendu udaje nam się znaleźć nocleg a jutro ruszamy na Hel
Kategoria Nad morze 2013
Wycieczka do Świnoujścia
-
DST
37.00km
-
Podjazdy
83m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach rozruchu przed kolejnymi etapami wyprawy, krótka wycieczka z Międzyzdrojów do Świnoujścia.Tym razem jedziemy we trzech.Tego dnia wieczorem Marek musi nas opuścić.Z powodów rodzinnych wraca autobusem do Świdnicy a ja z Arturem jutro zamierzamy wystartować do Ustki.Naszym celem jest w dwa dni dostać się na Hel...
Czekamy na prom w Świnoujściu
Na plaży w Świnoujściu
Na promie w Świnoujściu
Kategoria Nad morze 2013
Krótki rozruch
-
DST
24.00km
-
Podjazdy
27m
-
Sprzęt Fuji
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótki rozruch na trasie Międyzdroje-Świnoujście.Odpoczywamy ale ja nie wytrzymuję i robię małą przejażdżkę do Świnoujścia i z powrotem.Chcę sprawdzić czy coś nie dolega mnie, lub rowerowi po skoku nad morze.
Wszystko wydaje się być w porządku.
Kategoria Nad morze 2013