Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 1271.72 km (w terenie 9.00 km; 0.71%) |
Czas w ruchu: | 63:12 |
Średnia prędkość: | 19.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.60 km/h |
Suma podjazdów: | 13041 m |
Maks. tętno maksymalne: | 156 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (78 %) |
Suma kalorii: | 42235 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 74.81 km i 4h 12m |
Więcej statystyk |
Czeskie Piwko mniam mniam... :)
-
DST
101.36km
-
Czas
05:14
-
VAVG
19.37km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Kalorie 3307kcal
-
Podjazdy
811m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dawna już mam smak na dobre piwo.Na takie, jakie tylko w Czechach mogę kupić.Miałem dzisiaj wolny dzień, więc zaplanowałem sobie wyjazd właśnie dziś.Po przebudzeniu konsternacja bo za oknem leje...Cóż- pomyślałem sobie- może to i lepiej, posiedzę sobie przy komputerze.Zmogło mnie jednak spanie, więc przysnąłem.Po przebudzeniu patrzę a tu Słońce świeci, co prawda spomiędzy chmur ale jednak...Była godzina 10:15.W Garminie rozładowana bateria bo zapomniałem naładować, podobnie jak baterie do aparatu.
-Pięknie- pomyślałem.Na chwilkę podłączyłem Garmina do ładowarki- dobre choć 15 minut, może wystarczy na tę trasę...O 11 ruszam w drogę.W Bystrzycy Górnej kupuję 4 baterie do aparatu ale na pierwszyej parze nie zrobiłem nawet jednej fotki , na drugiej parze udaje mi się zrobić dwie...Wywalam baterie do kosza.
-Tylko zbędny to balast-myślę.Trudno, tę trasę przejechałem setki razy i tyleż mam z niej fotek, nie muszę więc dzisiaj focić.
W Bystrzycy Górnej zaczyna się mżawka.To moja ulubiona pogoda, oby tylko nie przekształciła się w ulewę.Pierwsze 31km pod górę i pod wiatr, jednak daje to nadzieję na lepsze warunki powrotu.Po przekroczeniu granicy z Czechami kupuję ulubione piwko...Czeska sprzedawczyni doskonale rozumie po polsku, jednak lubi, kiedy mówi się po czesku.
-Na schledanou- mówię na odchodnym a ona obdarza mnie czarującym uśmiechem-Ja tu jeszcze wrócę- myślę sobie i rozpoczynam odwrót.Za nic nie chce mi się wracać tą samą drogą, jadę więc do Mezimesti, następnie Ruprechtice, Jetrichov, Broumov, przejeżdżam obok broumowskiego browaru i podjazd na Beneschov, następnie Janovicki, gdzie nachylenie wynosi 12%.Przydały się jazdy po górkach i wyjazd na Niedźwiedzicę.W Janovickach na asfalcie lód, zarzuca mnie kilka razy , więc zwalniam, nie mogę sobie pozwolić na glebnięcie bo w plecaku mam 4 piwa.I to jakie. Za Janovickami wjeżdżam na leśną drogę, która pokryta jest śniegiem, śniegolodem.Nie dość ,że ostro pod górę to jeszcze ten zmarznięty ale rozpadający się pod kołami śniegolód.Prędkość spada do 5,5km/h.Dojeżdżam do granicy a tam, po polskiej stronie nie ma drogi, Zasypana śniegiem.Idę więc jakieś 200 metrów i zaczyna być lepiej, da się nawet jechać, choć musi to być ostrożna jazda bo hamulce nie hamują po tym, jak nabrały śniegu a zjazd jest dość stromy.Dojeżdżam do Głuszycy Górnej, śniegu już tu nie ma, więc jazda do domu.Już przed Świdnicą wiem, że nie będzie 100km.W zasadzie nie ma to dla mnie znaczenia, jednak tym razem to byłaby pierwsza setka w tym roku.Po wjeździe do miasta dokręcam więc, aby przekroczyć 100km.Dlatego taka śmieszna strzałka na wykresie trasy jest.Teraz siedzę sobie w domu po obiadku a przede mną ceremonia zakosztowania wyśmienitego piwka "Kozel"."Za zdrowie pań, panowie..." ;)
Drewniany kościółek w Rybnicy Leśnej
Stożek Wielki w Unisławiu Śląskim to ponoć prawdziwy wulkan, choć nikt nigdy nie widział jego erupcji - nie mylić z erekcją ;)
Na przejściu granicznym Golińsk-Starostin umęczony Kellys oparł się o znak.Nie wiedział biedak, że jeszcze gorsze podjazdy go czekają tego dnia.
Przełęcz pod Czarnochem.Przejście graniczne Janovičky-Głuszyca.
Zasypana śniegiem droga do czeskich Janoviček.Tu zima panuje niepodzielnie.Właśnie tą drogą przyjechałem.
Nie mogłem się powstrzymać, musiałem sobie zrobić fotkę z Kellysem w tym miejscu.
Dzień Kobiet...
-
DST
13.60km
-
Kalorie 519kcal
-
Podjazdy
173m
-
Aktywność Jazda na rowerze
...pokręciłem się więc tylko trochę po mieście w związku z tym świętem.
Niedźwiedzice
-
DST
55.75km
-
Czas
03:06
-
VAVG
17.98km/h
-
VMAX
43.80km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Kalorie 1889kcal
-
Podjazdy
553m
-
Aktywność Jazda na rowerze
W pracy pojeździłem po mieście a po pracy doszedłem do wniosku, że czas po raz pierwszy w tym roku spróbować najtrudniejszego podjazdu szosowego w naszej okolicy, jakim jest droga wiodąca przez wieś Niedźwiedzice.Droga pnie się dość stromo a nachylenie sięga 14,8%.Udało mi się przejechać całą tę trasę aż do Jedliny Zdrój, skąd rozpocząłem drogę powrotną.Po drodze wstąpiłem przed Pałac Jedlinka, w którym dawniej mieściła się siedziba sztabu hitlerowskiej organizacji budującej kompleks "RIESE" (Olbrzym), w skład którego wchodzą między innymi Zamek Książ, podziemna fabryka w Walimiu, podziemne miasto na Osówce i podziemna kwatera Hitlera na Włodarzu.Zrobiłem dzisiaj kilka fotek ale wrzucę je tu jak znajdę czas.
Kościół w Bystrzycy Dolnej
Budynek zabytkowej elektrowni w Lubachowie.Wciąż daje prąd.
Wieś Niedźwiedzica.W oddali widoczny Zamek Grodno
Pałac Jedlinka w Jedlinie Zdrój związany jest z budową kompleksu RIESE (Olbrzym)
Widok na Małą i Wielką Sowę.Zdjęcie zrobione ponad wsią Niedźwiedzica .
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po mieście i po pracy małe koło...
-
DST
45.68km
-
Czas
02:38
-
VAVG
17.35km/h
-
VMAX
42.30km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Kalorie 1689kcal
-
Podjazdy
525m
-
Aktywność Jazda na rowerze
W pracy znowu pojeździłem rowerem po mieście a po pracy pojechałem za miasto.Droga wiodła przez wieś Dziećmorowice.
Kościół w Dziećmorowicach
Ozdobna tablica na ścianie kościoła w Dziećmorowicach
Płaskorzeźby przedstawiające fundatorów kościoła w Dziećmorowicach mają rozmiary naturalnej wielkości dorosłego czlowieka.
Za kościołem w Dziećmorowicach znajduje się niemiecki cmentarz dawnych mieszkańców wsi.Został on totalnie zdewastowany.Wywalone zostały niemieckie grobowce a na ich miejscu chowani są polscy zmarli.Uważam, że dokonało się w tym miejscu niesamowite wprost barbarzyństwo, przynoszące hańbę polskiemu narodowi.
Pozostałości po niemieckim cmentarzu w Dziećmorowicach.
Pod ścianą cmentarza zgromadzono resztki ocalałych z barbarzyńskiego pogromu tablic nagrobnych i figur.
Zdewastowane, ogromne mauzoleum szlacheckiego rodu a na jego tle już nowe polskie groby...
W mauzoleum zachowało się kilka tablic nagrobnych.
W drodze powrotnej robię jeszcze fotkę kościoła w Witoszowie Dolnym.Obiekt wart jest zwiedzenia.
Oglądając zniszczony, niemiecki cmentarz w Dziećmorowicach, przypomniałem sobie opowieść kolegi- mieszkańca Żarowa- jak to na polecenie Zbigniewa Chlebowskiego-w tamtym czasie Burmistrza Żarowa- zaorano piękny niemiecki cmentarz.Ponoć Niemcy, którzy przyjechali aby odwiedzić groby swoich przodków płakali z rozpaczy, kiedy zobaczyli zniszczenia.Nie mogli znaleźć grobów swoich bliskich bo ich po prostu już nie było.I dzisiaj też widziałem w miejscach zdewastowanych niemieckich grobów kwiaty i znicze.Niemcy tu przyjeżdżają i widzą co zrobiliśmy z grobami ich bliskich. Nie powinniśmy im byli tego robić bo w przyszłości oni mogą to zrobić nam.Jak będziemy się czuli, kiedy wyrwą i zaorzą groby naszych dziadków i matek?
Jestem przekonany, że kiedyś to nastąpi.Polska to taki kraj, który okresowo pojawia się i znika...
Po mieście i po pracy
-
DST
49.30km
-
Kalorie 1602kcal
-
Podjazdy
401m
-
Aktywność Jazda na rowerze
W pracy pojeździłem trochę rowerkiem po mieście a po pracy wpadłem na pomysł, żeby spróbować podjechać nad jeziorko Daisy w Mokrzeszowie.Nie byłem tam chyba z 35 lat, choć to przecież blisko , jednak jakoś nie po drodze mi było.Na 1 kilometr przed jeziorkiem doszedłem do wniosku, że droga jest zbyt zabłocona aby kontynuować jazdę i zawróciłem.Cel nie został więc osiągnięty.
Zalew w Komorowie
Widok na Świdnicę z drogi do Milikowic
Dwór w Komorowie.
Dwór w Komorowie.Boczne wyjście do parku.
Dawny wiatrak(bez skrzydeł)w Komorowie
Pomnik pamięci poległych niemieckich mieszkańców Komorowa, poległych w I Wojnie Światowej.
Pomnik pamięci poległych niemieckich mieszkańców Komorowa, poległych w I Wojnie Światowej.Widoczne jeszcze napisy na tablicy pomnika.
Opuszczone budynki w Komorowie.
Piaskownia w Mokrzeszowie
Opuszczony pałac w Mokrzeszowie niszczeje bez właściciela.
Niemieckie tablice nagrobne na cmentarzu w Mokrzeszowie.
Niemieckie tablice nagrobne na cmentarzu w Mokrzeszowie.
Tablica upamiętniająca fundatorów kościoła w Mokrzeszowie.Widziałem na niej wyryty napis nazwiska Seidlitz.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Pieszyce-Walim
-
DST
59.45km
-
Czas
03:06
-
VAVG
19.18km/h
-
VMAX
45.30km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Kalorie 2035kcal
-
Podjazdy
703m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zrobiło się ciepło, więc po pracy pojechałem do Pieszyc.Nie miałem zamiaru wjeżdżać na Przełęcz Walimską, jednak kiedy byłem już w Pieszycach coś mnie podkusiło, żeby jednak kolejny raz zaliczyć tę przełęcz a tam...prawdziwa zima.
Pałac w Pieszycach
Pałac w Pieszycach
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej w Rościszowie.
Tak wyglądało już za Rościszowem
Droga na Przełęcz Walimską
Widok Wielkiej Sowy z podjazdu na Przełęcz Walimską.Fotka robiona pod Słońce.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Po pracy Jedlina Zdrój
-
DST
53.55km
-
Czas
02:40
-
VAVG
20.08km/h
-
VMAX
45.20km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Kalorie 1692kcal
-
Podjazdy
404m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy miałem trochę jazdy po mieście a następnie pojechałem do Jedliny Zdrój.Tym razem jednak w odwrotną stronę.Podjazd w Jedlinie ulicą Kłodzką od strony Głuszycy należy do tych bardziej wymagających i takie właśnie lubię najbardziej.Pogoda była dość ładna, jednak czuło się chłodniejszy powiew północnego wiatru.Kiedy jednak zjeżdżałem przez Dziećmorowice do Złotego Lasu, dziękowałem Bogu, że przezornie zabrałem do plecaka motocyklowe rękawice i dodatkową bluzę.Tam musiało być z -4 stopnie a do tego zjazd był pod wiatr i starałem się ograniczać prędkość bo czułem jakby chciał mnie zamrozić.W lesie leży śnieg a asfalt jest oblodzony ale na szczęście posypany piaskiem, więc jechało się dobrze.Czuło się mroźne, zimowe powietrze.Po założeniu motocyklowych rękawic poczułem przyjemne ciepło w dłoniach i nic nie zakłócało mi już przyjemności jazdy w pięknej zimowej, leśnej scenerii.Żaden piesek dzisiaj nie był mną zainteresowany, choć na trasie była ich cała masa, tak więc bez przygód przejechałem całą trasę.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>