pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Przełęcz Okraj

  • DST 141.00km
  • Kalorie 4966kcal
  • Podjazdy 1911m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 października 2012 | dodano: 04.10.2012

Dzisiaj pojechałem w Karkonosze, gdyż chciałem zrealizować pewien plan.Z powodu pogody, skończyło się tylko na Przełęczy Okraj.Dobre choć tyle.


Na zdjęciu satelitarnym pogoda nie wyglądała dobrze dla Karkonoszy, zamyślałem więc całkiem zrezygnować z tego celu a zamiast tego pokręcić się po miejscowych górkach.Coś ciągnie mnie jednak w kierunku Karkonoszy i pomyślałem, że w Kamiennej Górze ocenię sytuację nad Karkonoszami.Od samego początku wieje silny wiatr od czoła.Ze wzniesienia nad Kamienną Górą sytuacja nad Karkonoszami wydaje się nieszła, choć szczyt Śnieżki tonie w chmurach, jestem już jednak trochę zmęczony jazdą pod silny wiatr a przecież podjazdów nie brakowało .Do Ogorzelca wjeżdżam praktycznie wykończony tym wiatrem a przecież dopiero teraz zaczyna się prawdziwy podjazd.Podjazd na Przełęcz Kowarską to pestka, ale nie przy tym wietrze.Dopiero od Przełęczy Kowarskiej las chroni mnie przed wiatrem i zaczynam się szybko regenerować i wzrasta tempo jazdy.Zaczyna się jednak mżawka.Na Okraju pada lekki deszczyk ale wieje bardzo silny, porywisty wiatr.Zakładam wszystkie dciuchy, jakie zabrałem ze sobą.W tych warunkach pogodowych rezygnuję z realizacji wcześniej nakreślonego planu.Innym razem zrealizuję ten plan, przecież nie jestem na wojnie i nic nie muszę.Początkowo chciałem wrócić tą samą drogą, bo tak było najłatwiej ze względu na wiatr, który teraz powinien wiać mi w plecy.Coś mnie jednak podkusiło, żeby wracać przez Lubawkę, Chełmsko i Mieroszów.
Drogo kosztowała mnie ta decyzja, bo większość tej trasy miałem znowu pod wiatr.Z wiatrem miałem dopiero na ostatnich 14 kilometrach trasy.Lekki deszczyk, jaki towarzyszył mi przez większość drogi powrotnej był nawet przyjemny.Na zjeździe do Wałbrzycha, kiedy jechałem z prędkością 50km/h gwałtowny boczny podmuch wiatru o mało nie wrzucił mnie pod nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówkę.Ostro hamulcami zmniejszyłem prędkość i dobrze, bo za chwilę ponownie ostry boczny podmuch o mało mnie nie nie wywalił, jechałem już jednak wolniej i byłem przygotowany na taki atak wiatru.Miałem fart, że w tych momentach żaden samochód mnie nie wyprzedzał...Na Podjeździe w Wałbrzychu połowa drogi zryta wyłączona z ruchu i ma zerwany asfalt.Samochody w obu kierunkach jadą jednym pasem ruchu.Nie ma jednak wielu samochodów, więc jadę.W połowie drogi widzę, że z dołu zbliża się do mnie ciężarówka a za nią trzy osobówki, z przeciwka też jedzie kilka samochodów.Zjeżdżam rowerem na bok, żeby ciężarówka nie musiała za m,ną się wlec bo przecież w tych warunkach nie ma szans na wyprzedzenie mnie.Jej kierowca zatrąbił i machną w podzięce ręką.Odkiwnąłem mu ręką a po chwili znowu jadę.W Witoszowie kupuję piwko Namysłów bo po trasie przyjemnie jest przepłukać gardło dobrym napitkiem.To już jest październik i nie wiem, czy nie był to mój ostatni w tym sezonie wyjazd w Karkonosze, bo nie wiem, czy uda się trafić jakimś wolnym od pracy dniem w odpowiednią pogodę.Nie ma sensu kręcić się po Karkonoszach przy niepewnej pogodzie bo ani to przyjemność jazdy, ani widoków fajnych nie ma.


Bajorko w Jaczkowie


Na Okraju pogoda fatalna.W czasie ekspozycji chmura przysłania mi twarz...




W drodze powrotnej zbieram grzybki na zupę grzybową... ;)


Turysta to taki śmieszny rodzaj człowieka.Zobaczy kawałek starego muru i już się ekscytuje, robi fotki a miejscowi patrzą i śmieją się z dziwaka.Ruiny kościoła ewangelickiego w Miszkowicach




Ten dom w Miszkowicach zawsze mnie fascynował bo u nas nie spotyka się tego typu budowli


W Lubawce jest taka ulica i przejeżdżając tędy, zawsze zastanawiam się, o których bohaterów Stalingradu chodzi, o rosyjskich, czy niemieckich ;)


Na Strażniczym Narożu kolejny grzybek na zupę...;)


Zakochane grzybki...:)


Według zdjęcia satelitarnego, taka była pogoda tego dnia...

tymczasem mapka trasy.


<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
lea
| 08:07 poniedziałek, 22 października 2012 | linkuj Rzeczywiście niepocieszające jest gdy po pokonaniu ciężkiej trasy nie można nacieszyć oczu fajnymi widoczkami (niestety miałam tak wczoraj na Kalenicy).
Bardzo podoba mi się jednak fota z Okraju :)
angelino
| 06:36 niedziela, 7 października 2012 | linkuj jakoś szybko mi przeleciał to lato, nie nacieszyłem się.
domingo
| 06:49 piątek, 5 października 2012 | linkuj Dom w Miszkowicach naprawdę wart uwagi. Zapewne po wycieczce na pokrzepienie była grzybowa ...
Ra1984
| 06:49 piątek, 5 października 2012 | linkuj Widzę Piotr że mamy podobne szczęście do zbierania grzybów :P.
Jaki to tajemniczy plan miałeś?? 300 km??
Ja na razie nie mam czasu nic kręcić niestety, ciągle ta szosa i ciągle dziwne nowe problemy, taki urok starych rowerów, ale już niedługo, może uda mi się przejechać jeszcze w tym roku :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!