pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Po pracy Sierpnica

  • DST 75.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Kalorie 2744kcal
  • Podjazdy 807m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 marca 2012 | dodano: 18.03.2012

Jest niedziela, piękna pogoda ale niektórzy pracują.Należę własnie do ludzi, którzy dziś normalnie pracowali, jednak po pracy ruszam zrobić tradycyjną rundkę.Na początku nie bardzo mam pomysł, jaki obrać cel, jednak po chwili nasuwa mi się na myśl droga z Głuszycy, przez Sierpnicę do Rzeczki, wprost na Przełęcz Sokolą.Podjazd wymagający, mocniejszy od Niedźwiedzicy.Jego maksymalne nachylenie to 17%.Pasuje mi to, jadę więc w tym kierunku.
Na trasie sporo rowerzystów, co chwilę więc pozdrawiam kogoś machnięciem ręki.
W Bystrzycy Dolnej macham kolejnemu rowerzyście i w ostatniej chwili poznaję, to przecież Toomp...Robię szybki "ping" palcem, to taka magiczna sztuczka, pozwalająca dotknąć człowieka na odległość.Ruszyło go, odwraca się, macham mu jeszcze ręką i odjeżdżam.Nie wiem, czy mnie rozpoznał.Nie ma czasu na zatrzymywanie się i pogaduchy, czasu mało a obaj mamy sporo kilometrów do przejechania.Jest pod wiatr aż do skrzyżowania w Głuszycy, gdzie skręcam w kierunku Sierpnicy.Już na początku przy zagrodzie stoi sporej wielkości pies, po
przeciwnej stronie ulicy idą dwie małe dziewczynki z małym pieskiem.Wiuelki pies podlatuje do dziewczynek a te skuliły się ze strachu.Podjeżdżam szybko z gazem w dłoni, krzykiem odpędzam psa, pojawia się właściciel psa i jeszcze ma coś do powiedzenia.Nie słucham go.Obsztorcowuję faceta, który po zjebunku zabiera psa do zagrody.Typowy polski cwaniak, myśli że jak ma wsiową firmę, zna burmistrza i kilku wioskowych gliniarzy ma w kieszeni, to mu wszystko wolno.Nie ja jednak będę mu dawał nauczkę, los sam go pokara w końcu.Mnie wystarczy, jeśli tego psa więcej tam na drodze nie zobaczę.Tymczasem jadę sobie coraz wyżej, robi się 10% nachylenia, następnie 12%, 14%...W końcu dochodzi do 17%.Cieszę się, że na drodze nie ma już sniegu.Dojeżdżam do szczytu podjazdu, wyjeżdżam nad Rzeczkę a tam piękne widoki.Na wprost Wielka Sowa a w dole wije się szosa prowadząca na Przełęcz Sokolą.Nie dane mi jest jednak zjechać do Rzeczki bo tu droga pokryta jest śniegiem i mokrym lodem.Muszę się wycofać z powrotem do Głuszycy.Szkoda, jednak jestem zadowolony bo podjazd udało się pokonać w całości a został już tylko zjazd.W sumie byłaby to strata czasu.Jadę z powrotem do Głuszycy.Skręcam w kierunku Grzmiącej bo trochę mi mało jazdy.
Kiedy docieram do "krzyżówki" Głuszyca-Jedlina, wciąż mi mało, skręcam więc na podjazd do Jedliny Zdrój, gdzie kostkową serpentynką podjeżdżam w kierunku Wałbrzycha, następnie skręt do Dziećmorowic...-
-Ech...-myślę sobie- pojeździło by się jeszcze.
Niestety dzień się kończy a jutro przecież do pracy iść trzeba.Organizm też zaczyna domagać się jedzenia, picia i paru innych rzeczy.Wracam więc przez Złoty Las, Lubachów do domu.
Po dzisiejszej jeździe czuję, że jestem już nieźle przygotowany do dalszych wyjazdów, które mam nadzieję za niedługo zacząć realizować.
Jutro przerwa bo idę do ojca na urodziny.To już 75 latek mu stuknęło.


Droga przez Sierpnicę i drewniany kościół


Podjazd w Sierpnicy w kierunku Przełęczy Sokolej.Kawałek dalej będzie już nachylenie 17%


Zaczyna się mokry lód na drodze ale jeszcze jadę


Jest coraz bardziej ślisko


Widok na Wielką Sowę


W dole widoczna Rzeczka


No i tu musiałem zawrócić.Na drodze mokry lód i śnieg a z lewej urwisko.Nawet iść było niezbyt bezpiecznie

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
lea
| 11:07 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj Ja wiem, że Ty o szaleństwach nie myślisz - one tak jakoś same wychodzą :P

A co do psów - choć mam raczej spokojne usposobienie i nie pałam zazwyczaj wrogością do innych istot żywych to te szczekające, biegnące za rowerem psy już kilka razy miałam chęć skopać. Powstrzymuję się ostatecznie, ale aż się boję, że ta moja powściągliwość w tej materii skończy się kiedyś amputacją kończyny dolnej przez jakiegoś bydlaka psiego.
pioter50
| 09:54 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj Kajman, tych groźnych psich ataków jest naprawdę niewiele, kiedy się jednak taki atak zdarzy, lepiej być na niego dobrze przygotowanym.Przy tym kościele, na pierwszej fotce też pogonił za mną nieduży kundel ale pobudził mnie tylko do śmiechu i poprawił humor, po kilkudziesięciu metrach biegu pod górkę zmęczyl się biedak, więc nawet o tym nie pisałem.
Kajman
| 09:43 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj Oczywiście żartowałem:)
Swoją drogą zastanawiam się nad tymi atakującymi psami. Mnie oszczekał jakiś dwa lata temu a jeżdżę przecież głównie po wiochach
suchy
| 07:36 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj Dobrze wiedzieć jak wygląda panorama na Rzeczkę o tej porze roku:)
Mieliśmy okazję tam pojeździć ale w nieco bardziej sprzyjających (dla szosowców) warunkach.
Podjazd robiliśmy przez Grządki-Sierpnicę i było dość ciężko ale widok zdecydowanie wart potu. Dla mnie to zdecydowanie jeden z najbardziej malowniczych "spotów" w Górach Sowich, łąka, lasek, zakręt i dech zaparło:)
pzdr
pioter50
| 04:27 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj Lea, o szaleństwach nie myslę, po prostu sobie jeżdżę ;)

Toomp, jechałem pod wiatr i muzyka grała w słuchawkach...

Niradhara,czy nie wystarczy magia wiosny? ;)

Marku, dystans taki sobie ale co ja mogę więcej po robocie zrobić

Angelino, gaz warto mieć bo niektóre psy są duże, niebezpieczne i zdecydowane na atak.

Kajman, nijak nie da się porównać obu sytuacji.Gdyby Toomp stał przy drodze, grzebiąc coś przy rowerze, na pewno spytał bym czy potrzebna jest mu pomoc.W takiej sytuacji nie miało by znaczenia, czy mam czas, czy nie.W przypadku psa musiałem zareagować bo ruszył do ataku na dzieci.To był naprawdę duży, groźny pies.Miałem nie zareagować na zagrożenie i pojechać sobie? Trzeba było doprowadzić do tego, żeby właściciel zabrał psa z drogi.W takich sytuacjach nie waham się, nie myślę o tym, że mam mało czasu.Zwykłe pogaduchy to za mało, żebym miał przerwać trening.Mam nadzieję, że to zrozumiałe.


Kajman
| 20:46 niedziela, 18 marca 2012 | linkuj No pięknie, minąć Toompa, nie pogadać bo brak czasu, a na dyskusje z psem i burakiem to był czas:(?
angelino
| 20:35 niedziela, 18 marca 2012 | linkuj zdjęcia super, To niesamowite po jakich pięknych terenach jeździcie. Toompa nie spotykam z przyczyn oczywistych, a załuję :-)>. Kupuję gaz na psy, ... na wszelki wypadek, a co zrobić z zadufanymi ich właścicielami?
niradhara
| 20:15 niedziela, 18 marca 2012 | linkuj Naucz mnie proszę, robić taki magiczny "ping" :-)
lea
| 19:13 niedziela, 18 marca 2012 | linkuj Piękna trasa. Rzeczywiście wygląda na to, że jesteś już bardzo dobrze przygotowany by zacząć konkretnie szaleć :-)
Widzę, że oboje dziś minęliśmy Toompa na trasie :P Też mam wrażenie, że mnie nie skojarzył, ale okaże się dopiero gdy sam się pojawi na bs.
A jutrzejszy dzień wolny bardzo trafiony, bo ma padać, przynajmniej przed południem, czyli wtedy gdy mnie dane jest pojeździć. Więc ja jutro również pauzuję.
Pozdrawiam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!