pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wreszcie Przełęcz pod Czarnochem

  • DST 71.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Kalorie 2458kcal
  • Podjazdy 714m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 marca 2012 | dodano: 20.03.2012

Po pracy oczywiście od razu jadę.Wciąż nurtuje mnie ciekawość, czy już przejezdna jest Przełęcz pod Czarnochem, gdyż właśnie przez tę przełęcz prowadzi najkrótsza droga w Góry Stołowe.Jadę więc sprawdzić.To teraz dla mnie najważniejsze.Jadę więc sobie spacerkiem i wtem widzę jadącą rowerem z przeciwka dziewczynę.
-Czyżby Lea?-myślę sobie
Gdybym tylko spojrzał na rower, miałbym pewność.Jakiż jednak mężczyzna patrzy na rower, zamiast na piękną kobietę...No cóż, machnęliśmy tylko sobie łapkami i tyle ją widziałem.Nieźle jechała.
W Głuszycy Górnej nie widzę śniegu, nie ma go też na szutrowej drodze, prowadzącej na Przełęcz.W połowie szutrowego podjazdu na całej szerokości zalega mokry lód.Jest tak śliski, że ustać na nim nie idzie.Ostrożnie przeprowadzam rower jakieś 20 metrów i dalej już bez przeszkód jadę.Na przełęczy pamiątkowa fotka i zjazd do czeskich Janowiczek.Tam też fotka i powrót, choć miałem ochotę przejechać przez Czechy i wrócić przez Golińsk.
-Nie tym razem-pomyślałem, patrząc na niezbyt dobrą pogodę nad Czechami.
Tęsknym okiem spojrzałem na zamglone Góry Stołowe, na Broumvske Steny i zawróciłem.
-Może już niedługo tam zawitam- pomyślałem na odchodne.
W drodze powrotnej miałem jednak niedosyt jazdy, skręciłem więc do Jedliny Górnej, jadąc częściowo ul.Kłodzką.To dość wymagający podjazd, jednak ze względu na spory ruch samochodów, rzadko tam jeżdżę.Tym razem jednak nie odpuściłem sobie tego podjazdu.Następnie zjazd do Wałbrzycha, Dziećmorowice, Złoty Las, Lubachów itd...


Tylko ten zakręt na szutrze prowadzącym na Przełęcz pod Czarnochem pokrywał bardzo śliski lód.Reszta drogi była O.K.


Wreszcie na Przełęczy pod Czarnochem.Przejście graniczne z Czechami


Droga z Przełęczy do czeskich Janowiczek


Po czeskiej stronie w lesie rosną jakieś dziwne kwiatki


W czeskich Janowiczkach


W czeskich Janowiczkach

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
angelino
| 05:13 środa, 21 marca 2012 | linkuj Kwiatki kwitną i Ty kwitniesz, prawie codziennie piękne trasy ....
pioter50
| 04:18 środa, 21 marca 2012 | linkuj Lea, nie ma lekko.Jeździmy, jeździmy... ;)

Lutra, mam nadzieję, że uda Ci się zrealizować plan.

Niradhara, ten śnieg zaczyna być dla mnie atrakcyjną egzotyką.
niradhara
| 21:13 wtorek, 20 marca 2012 | linkuj Musicie wreszcie utopić Marzannę, bo już serce boli, jak się patrzy na ten śnieg.
lutra
| 20:02 wtorek, 20 marca 2012 | linkuj Pioter podziwiam Cię.Piękne są Twoje traski.Dzięki nim tęskno mi do roweru i jazdy.Na razie zadowalam się oglądaniem waszych wyczynów.Tylko dzięki nim nie odpuszczam.Obiecuję,że niedługo spróbuję przebrnąć rowerem przez mało dla mnie przyjazne miasto.Póki co,wypolerowany rower czeka pod folią na start.Jeśli ma duszę,to cierpi ze mną.Ani dla mnie ani dla niego nie jest to stan normalny. :)))) Pozdrowienia.
lea
| 19:35 wtorek, 20 marca 2012 | linkuj No no no! Taki plan miałam żeby sobie jutro odpuścic jazdę, ale widzę, że nie da rady - trzeba gonić :)

Pięknieś mi nasłodził, ale po 100 km jazdy musiałam się nad wyraz mało atrakcyjnie prezentować. Jednak przyjmuję komplement z otwartymi ramionami :P Gdybym ja tak miała lepsze oko, to bym również pewność miała, że to Ciebie mijam, a tak to jedynie mniemałam. I mniemanie me okazało się być słusznym. Muszę zapamiętać ten Twój pomarańczowo-czarny rower.

A te dziwne kwiatki też zaobserwowałam jakiś czas temu na ruinach włodarzowych. Też nie wiem co to za cuda.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!