Ostatnia jazda tego roku
-
DST
64.00km
-
Kalorie 2281kcal
-
Podjazdy
490m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Groźnie wyglądające, wiszące nad Górami Sowimi chmury nie zachęcały do jazdy w tamtym kierunku.Pomyślałem więc, że może warto zobaczyć, jak wygląda sytuacja w Górach Suchych.W Świdnicy pogoda jest super, jak na tę porę roku ale już w Burkatowie lekka mżawka.
-Nieźle się zaczyna- pomyślałem sobie posępnym wzrokiem spoglądając na ciężkie chmurzyska.
W Lubachowie mijamy się z Leą
-Pewnie była na Przełęczy Sokolej- pomyślałem kiwając do niej ręką
Za Zagórzem niebo rozpogodziło się ale nad górami wciąż wisiały ciężkie chmury.
Przez Głuszycę jadę wąską asfaltówką, po lewej stronie rzeki.Jest na niej trochę topniejącego śniegu, na stokach okolicznych wzniesień biało...
Na drodze do Rybnicy już zima, tylko asfalt jest wolny od śniegu. Za wiaduktem kolejowym na asfalcie już jest śnieg i lód.Jestem przekonany, że wyżej będzie jeszcze gorzej, nie uśmiecha mi się walka z szalejącymi tu samochodami w takich warunkach tym bardziej, że akurat zaczął jeszcze sypać z nieba śnieg.
Nie mam odpowiednich opon do jazdy w takich warunkach, zawracam więc.
W Jugowicach skręcam do Walimia.Tu sytuacja jest o wiele lepsza.Asfalt prawie suchy, na stokach co prawda leży śnieg ale to przecież bez znaczenia.Docieram do kostki prowadzącej na Przełęcz Walimską i zawracam bo chcę jeszcze zrobić jakieś zakupy, przecież nic nie mam w lodówce.Droga powrotna bez przygód i niespodzianek ale zimy udało mi się troszkę liznąć.
Droga z Głuszycy do Rybnicy Leśnej.Tu miałem jeszcze okruchy nadziei na dojechanie do Rybnicy
A tu moja nadzieja zgasła.Droga oblodzona.
Za Grzmiąca zima
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
komentarze