Po pracy Przełęcz Walimska
-
DST
63.90km
-
Czas
03:04
-
VAVG
20.84km/h
-
VMAX
46.40km/h
-
Kalorie 2233kcal
-
Podjazdy
660m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wciąż czuję się jakiś osłabiony, jednak ponad wszystko pragnę dojść do formy sprzed choroby.Po pracy jadę więc do Pieszyc aby przez Rościszów wjechać na Przełęcz Walimską.Jestem przekonany, że tylko góry i tylko takie podjazdy zwrócą mi moją dobrą formę.Droga do Pieszyc pod wiatr, więc nie za szybko posuwam się do przodu.W Pieszycach czuję się wykończony i mam wielką ochotę wrócić sobie z wiatrem do domu tą samą drogą, mimo to jednak uparcie jadę na Rościszów.Za Rościszowem nagle coś jakby we mnie pękło, zmęczenie zniknęło a ja nie czuję wysiłku na tym podjeździe.I o to właśnie chodziło, na to czekałem.Wiedziałem, że to musi nadejść bo już nie raz tak miałem.Dalsza jazda to już przyjemność, po prostu bawię się tym podjazdem.W pewnym momencie zaczyna padać deszcz.Rozglądam się za chmurą, z której ten deszcz pada ale nie widzę jej.Świeci Słońce i pogoda jest śliczna a jednak pada...
Nie zatrzymam się, żeby założyć ortalionkę, chcę pokonać cały podjazd bez przystanków, przecież tak dobrze mi idzie.Po kilku minutach deszcz przestaje padać a ja docieram do Przełęczy Walimskiej.Teraz już tylko zjazd do domu.Zakładam ortalionkę przed zjazdem, żeby mnie nie przewiało i ruszam.Do samego domu jedzie mi się fantastycznie.Czuję się, jakbym tylko małą rozgrzewkę zrobił.Chyba znów jestem gotów do wyjazdów w dłuższe trasy.Jutro przerwa w jeżdżeniu a w sobotę...zobaczymy na co pogoda pozwoli.
komentarze