pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Szosa Stu Zakrętów

  • DST 179.00km
  • Czas 08:33
  • VAVG 20.94km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Kalorie 6248kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 maja 2012 | dodano: 05.05.2012

Pogoda na ten dzień jest jak marzenie, choć trochę dmucha, ale burze prognozowane są dopiero około godz.17.W planie mam dojazd przez Czechy do Nachodu, następnie do Kudowy, podjazd Szosą Stu Zakrętów do Karłowa i powrót przez Radków, czeski Bozanóv do Mezimesti.W Starostinie planuję kupić piwo i salami.Na podjeździe z Wałbrzycha do Unisławia radio eska cały czas straszy mnie szalejącymi burzami, więc na szczycie podjazdu jadę kawałek w kierunku Rybnicy, żeby z wysoka ocenić sytuację.Nigdzie nie widzę najmniejszej chmurki a jestem naprawdę wysoko.
-Co oni tam piją w tym radio?-pomyślałem ale z każdym kilometrem uważnie obserwuję
niebo.Po przekroczeniu granicy w czeskim Zdonovie widzę jednak większe skupisko chmur, z którzyh może narodzić się burza.Chmury wiszą akurat tam, dokąd zmierzam.
-Najwyżej skrócę trasę w Teplicach, pojadę do Starostina, kupię piwo i salami i wrócę do domu.Setka km będzie...-myślę niezadowolony-nie pasuje mi taki scenariusz.
Chmur jest coraz więcej ale zamiast z Teplic pojechać do granicy, kontynuuję pierwotny plan, zapuszczając się coraz bardziej w głąb Czech.Za miejscowością Česká Metuje spotykam kolegę z pracy, Marka, który też tego dnia wybrał się pojeździć po Czechach.Kilka kilometrów jedziemy razem.Radzi mi zawrócić, ze względu na zagrożenie burzą.Ja też mam spore wątpliwości ale...Na rozjeździe Marek jedzie do Adrspachu a ja jadę w kierunku Cervenego Kostelca, z maniakalnym uporem kontynuując pierwotny plan.Przy drodze do Cervenego Kostelca, lekko w głębi lasu dostrzegam olbrzymi bunkier.Podjeżdżam, robię fotkę, coś zjadam i jadę dalej.Na szczycie podjazdu widzę, że chmury są naprawdę duże, dlatego nie wjeżdżam do samego Cervenego Kostelca, jak zakładał pierwotny plan, tylko skręcam w drogę prowadzącą do Hronova.W pierwotnym planie nie miało być przejazdu przez Hronov.Widzę też ogromne skupisko chmur nad Górami Stołowymi.Miałem naprawdę zamiar w Hronovie skręcić na Police i wracać do Broumova.Do kontynuowania jazdy do Nachodu przekonał mnie jednak znak z informacją "Nachod 8".Jestem już tak blisko celu, że postanawiam już nie odpuścić bez względu na konsekwencje, w końcu z cukru nie jestem zrobiony.Jazda do Nachodu pod silny, porywisty wiatr ale kiedy w Nachodzie skręcam w kierunku Kudowy, okazuje się, że wiatr mam wreszcie w plecy.80km jechałem pod ten wiatr.Może już wystarczy...Przejście graniczne Nachod-Kudowa to teraz wielki plac budowy.
Po przekroczeniu granicy chcę skręcić w lewo do Słonego, żeby nie jechać główną trasą, jednak skrzyżowanie jest w przebudowie i muszę przenieść rower kilkanaście metrów.Przez kudowę przejeżdżam nie zatrzymując się.Staram się zdążyć przed burzą do domu.Wreszcie jest cel mojej wyprawy: Szosa Stu zakrętów.Okazuje się, że odbywa się tu jakiś maraton kolarski.Chłopaki byli naprawdę zmęczeni, mieli za sobą 125km wyścigu i pod tę niemałą górę już ledwo jechali.Metę mieli w Radkowie nad zalewemJednemu próbowałem trochę pomóc ale nie miał już sił za mną jechać.Pogadaliśmy trochę i ruszyłem otrzej, bo groźba burzy była dla mnie sporą motywacją.Na przejściu granicznym w Bozanovie, cały tłum Czechów.Ledwo przejechałem między nimi.Na końcu zjazdu do Bozanowa z wysokiej trawy nagle wyskoczył duży, brązowy pies.Na szyi miał kolczatkę ale jego właściciele byli od nas jakieś 150 metrów.Kiedy minąłem psa, ten nagle ruszył za mną ostro.Nie uciekam, jadę spokojnie, nigdy nie uciekam przed dużymi psami.Kiedy do mnie dobiegał, spokojnie wyjąłem pistolet i wymierzyłem w psa.Właścicielka psa coś krzyczała, pies biegł równo ze mną a ja wciąż do niego mierzyłem.Łypał na mnie czerwonymi ślepiami ale nie atakował.Chyba rozumiał że coś mu grozi poważnego, jeśli zaatakuje.Kiedy byliśmy blisko jego właścicieli, przyhamowałem a pies z rozpędu mnie wyprzedził i wpadł wprost w objęcvia właścicielki, która chwyciła psa za kolczatkę i przerażonymi oczyma patrzyła na moją wyciągniętą rękę uzbrojoną w pistolet.Jej mąż stał znieruchomiały.Bez emocji, spokojnie schowałem pistolet i bez słowa odjechałem.Musieli się nieźle przestraszyć.Będą mieli nauczkę, że trzeba psa lepiej pilnować.Nie strzeliłem i nigdy nie strzelę, jeśli nie będzie prawdziwego zagrożenia.Nigdy nie panikuję w takich sytuacjach i spokojnie, chłodno kaluluję.Może pies chciał się tylko ze mną pościgać..Tak, czy tak, wygraliśmy obaj to spotkanie bo nikomu nic isę nie stało.Tymczasem pogoda jest coraz gorsza a ja jestem dopiero w Martinkovicach.Postanawiam nie jechać przez Otowice, tylko bezpośrednio przez Broumov, gdzie w bankomacie biorę kilkaset koron bo mimo wszystko nie zamierzam rezygnować z piwa i salami, ktróre są przecież głównym celem dzisiejszej wyprawy.Przed Broumovem jeszcze filmuję lądowanie szybowca na lotnisku.W Starostinie robię zaplanowane zakupy i jazda do domu.W Unisławiu widzę, że ciemne chmury wiszą nad Rybnicą i Głuszycą, jadę więc do Wałbrzycha.Na zjeździe do miasta ulicami płynie woda.Musiało tu nieźle padać przed chwilą.Jeszcze tylko jeden podjazd w Kierunku Dziećmorowic i już tylko jazda w dół a do tego z wiatrem.
-A co, należy mi się za tyle kilometrów jazdy pod wiatr i po górach-myślę zadowolony.
Kiedy jestem pod bramą swojego domu, zaczyna padać deszcz.
-Nie było mi dziś przeznaczone zmoknąć- uśmiechnąłem się do swoich myśli.
To był dobry dzień, kończący dobry, wolny tydzień.


Sprawdzam pogodę nad Wałbrzychem.Nigdzie nie widać burzowych chmur


W trasie spotkałem dwa takie miejsca, gdzie turysta może się napić wody


Na każdej wiosce jest taka mała remiza strażacka


Zjazd do Starkova


Siedziba lokalnych władz w Starkovie


Starkuv.Drewniany dom na rynku




Potężny bunkier w lesie, przy drodze do Cervenego Kostelca


Widok w kierunku Cervenego Kostelca zapiera dech ale chmury napawają obawami


W oddali Hronov


Krzyż z czaszką przed wjazdem do Hronova


Krzyż z czaszką przed wjazdem do Hronova


Nachod, nie wjeżdżam do miasta, tylko do razu na przejście graniczne do Kudowy


Na przejściu granicznym Nachod-Kudowa


Droga do Cervenego Kostelca


Droga do Cervenego Kostelca


Droga do Słonego.Tu musiałem przenieść rower


Ścieżka rowerowa w Kudowie


Kudowa


Kudowa


Kudowa


Hotel Verde


Drewniana dzwonnica w Kudowie


Na Szosie Stu Zakrętów trafiam na maraton kolarski


Podjazd do Karłowa






Kolejny maratończyk


Szczeliniec Wielki


Zjazd do Radkowa


Spotykam Marka w Czechach


MartinkoviceZa tymi górami jest już granica




Lotnisko w Broumovie


W Wałbrzychu padało przed moim wjazdem


"/>


<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>


Kategoria Czechy


komentarze
lea
| 10:28 piątek, 11 maja 2012 | linkuj Ja Cię kręcę, gdzieś mi umknął ten wpis...
PIĘKNIE!
Kapitalne zdjęcia, cudna trasa.
Chyba już wiem jaki będzie cel mojej najbliższej dłużej wyprawy :)
Mam nadzieję, że kiepska pogoda nie zagości u nas na długo i już na przyszły weekend będzie można planować coś konkretnego.
Gratuluję.
Ra1984
| 19:06 środa, 9 maja 2012 | linkuj Piotr, nie mieszajmy aut do tego bo to są zupełnie inne prędkości. Przecież jadąc rowerem jest jakiś opór toczenia, warunku atmosferycznych itp itd, ale chyba nie jeździsz 10 km/h po płaski na prostej?????, Chodzi mi o to że, szosówka na płaski bez wiatru to kurde sory ale spokojnie można jechać 36-37, a nie ledwo 28 km/h, to mój wujek baaaardzo leniwym tempem szosą jeździ średnio 28-30 km/h, a w takich warunkach jak wczoraj z nimi się mijałem to uważam że powinni jechać szybciej bo na szosę w takich warunkach to gorzej niż ślimacze tempo.
pioter50
| 17:32 środa, 9 maja 2012 | linkuj Ra, może oni po prostu byli mało towarzyscy.Zastanawiam się też, czy gdybym posiadał Ferrari to musiałbym jeździć 250km/h i wszystkim wciąż udowadniać jak szybko jeżdżę?Jechali jak chcieli.

Niradhara, dzięki, sam byłem zdumiony po powrocie, tak się jakoś nazbierało... ;)
pioter50
| 17:28 środa, 9 maja 2012 | linkuj Rtut, krzyże z czaszkami fotografuję na prośbę Kajmana...;).Próbowałem montować kamerę na kasku, jednak czuje się ciężar kamerki na głowie i jest to uciążliwe.Obraz z kamery na głowie mocno skakał i nigdy nie byłem pewien, czy kamera pracuje, czy nie, dlatego teraz montuję wyłącznie na kierownicy.Co do pistoletu, to nigdy nie zabrałbym w trasę rowerową ostrej broni, nawet gdybym ją miał... ;)Ograniczam się do odstraszania psów bez czynienia im krzywdy.
niradhara
| 16:04 środa, 9 maja 2012 | linkuj Dystans i przewyższenia robią wrażenie. Chylę czoła! :-)
Ra1984
| 07:07 środa, 9 maja 2012 | linkuj :), Nie miałem nic złego na myśli, osobiście bardzo lubię gdy kogoś spotkam zamienić parę słów , wczoraj akurat mijali mnie szosowcy z Wałbrzycha ale nie byli rozmowni, tylko cześć cześć, może się spieszyli, ale nie jechali szybko ledwo 32 km/h , jak na szosę z takimi cienkimi oponkami to troszkę mało jak na płaskim.
rtut
| 22:18 wtorek, 8 maja 2012 | linkuj No traska niezła. Przez te Twoje i Kajmana "zboczenie", że krzyż musi być z czaszką też zawsze z każdej strony oglądam czy czasem na krzyżu lub kapliczce nie ma jakiejś czaszki. Kamera to świetna sprawa są takie chwile których niestety nie da się uwiecznić na foto. Ostatnio np bardzo żałowałem, że nie miałem takiej na kasku jadę około 35km/h na godzinę długim zjazdem odwracam głowę w bok a równo ze mną biegną dwie sarny i to dosyć długi odcinek. Myślę sobie zatrzymam sie to uciekną. Zacznę wyjmować aparat z tlniej kieszeni - może lepiej nie przy tej prędkości. Dopiero jadący z naprzeciwka samochód je na tyle poważnie wystraszył, że skręciły gdzieś w bok od drogi.

ten pistolet to gazowy czy na ostre naboje?
pioter50
| 17:15 wtorek, 8 maja 2012 | linkuj Domingo, jak już wcześniej pisałem, to kard wycięty z filmu.

Ra, ja tylko chciałem, żeby się zawodnik nie stresował...

Kajman, rzeczywiście trzy ostatnie wyjazdy i trzy krzyże z czaszkami.Fotografuję je na Twoją prośbę.
Kajman
| 16:10 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Ładna kolekcja czaszek zaczyna się u Ciebie robić:)
Ra1984
| 09:55 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj "Ja jestem tylko turystą, nie uciekam, nie gonię" - jeszcze tego nie słyszałem, muszę też zacząć stosować :), kapitalne. Co do telefonu, to mam Windows Mobile 7.5 . Wkurza mnie niesamowicie, niby bardzo szybkim procek i przeglądarka, ale po za tym nic ciekawego. Wolę sprawdzonego z wielkimi możliwościami system Symbian. Filmik świetna pamiątka, a co do zdjęć to się pochwalę , udało mi się tanio wyrwać ( Konica Minolta AF 70-210 mm f/4.5-5.6 II). Pozdrawiam.
domingo
| 07:08 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Bardzo ładne zdjęcie podpisane "Widok w kierunku Cervenego Kostelca..."
To co w maju najładniejsze, czyli mlecze i rzepaki + widok na jednej fotce.


pioter50
| 03:08 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Dzięki Wam Panowie za komentarze.

Marku, było trochę podjazdów ale do tego jestem już w tym roku dobrze przygotowany, podobnie jak do dystansów.Pracujemy tu(nie tylko ja) regularnie od początku roku na dobrą formę wyjazdową i teraz to procentuje.

Lutra, jak już kiedyś pisałem, jestem strasznym gadułą, tak w mowie, jak i w piśmie ;). Fotki z "pozycji rowerzysty" to nic innego, jak kadry wycięte z filmu, który kręcę podczas jazdy, kamerką zamontowaną na kierownicy.Nie chciał bym zatrzymywać się tyle razy dla zdjęć.Może te kadry nie są dobrej jakości ale są.Nie było by wielu zdjęć, żeby nie kamera bo przecież od przejścia granicznego w Nachodzie, gdzie zrobiłem sobie fotkę, nie zatrzymałem się nigdzie aż do Radkowa, przed podjazdem na przejście graniczne do czeskiego Bozanova, gdzie zjadłem ostatnią kanapkę.
lutra
| 14:24 niedziela, 6 maja 2012 | linkuj Czytam,oglądam Twoją relację i gęba mi się śmieje.Twoje opowieści mają te zaletę,że prawie zawsze czuję się tak,jak bym z Tobą jechał.Na dodatek te zdjęcia z pozycji rowerzysty i
rewelacyjny dystans.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!