Po pracy Olszyniec
-
DST
44.00km
-
Czas
02:33
-
VAVG
17.25km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Kalorie 1490kcal
-
Podjazdy
419m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy jadę sobie, aby oblecieć Jezioro Bystrzyckie i wrócić do domu.Życie jednak pisze swoje scenariusze, nie zawsze zgodne z naszymi oczekiwaniami.Już w Lubachowie decyduję, że nie będzie podjazdu pod zaporę tylko prosto do Zagórza a następnie powrót nad jeziorem.W Zagórzu zobaczyłem ośnieżone wzgórza i pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić jakąś zimową fotkę, w końcu taki w tym roku deficyt zimowych widoków mamy...Miało być tylko do Jugowic ale coś mi nie pasowało, jadę więc do Olszyńca.W Olszyńcu mogłem zrobić fotkę i wrócić bo zimowych widoków jest tam dostatek, jednak skręcam w prawo na Wałbrzych i zaczynam piąć się pod górkę, rozglądając się za jakimś zimowym widokiem co by go sfocić.Fotkę zrobiłem ale jak sobie pomyślałem, że kolejny raz jugowicką kostką i nad Jeziorem Bystrzyckim miałbym jechać, to aż się wzdrygnąłem z odrazą.
-Wszystko, tylko nie Jezioro Bystrzyckie-takqa myśl kołacze mi się w głowie i brnę coraz wyżej w kierunku Wałbrzycha.
Im wyżej, tym gorzej, na asfalcie coraz więcej błota pośniegowego, jest coraz bardziej ślisko a ja z odrazą myślę, że mógłbym nad jeziorem Bystrzyckim dziś pojechać.
-Przenigdy-uparłem się i brnę dalej.
Upór ten kosztował mnie kilometr marszu bo przyczepność była zerowa, ja miałem laptopa w plecaku, więc możliwość glebnięcia nie wchodziła w rachubę.Idę więc przeklinając ten swój upór.Na domiar złego sypie śnieg i mam obawy o stan drogi w Dziećmorowicach bo tamtędy własnie mam zamiar wracać.Wyprzedzające samochody, mocno mnie ochlapują błotem pośniegowym.Jest ślisko i wąsko, niewiele mogą zrobić, żeby mnie nie ochlapać.
-Lepiej niech mnie ochlapią, niż miałby który wpaść w poślizg i mi przywalić-myślę sobie i jakoś nie bardzo mi już to wszystko przeszkadza.
Droga w Dziećmorowicach na szczęście wolna od śniegu, pruję więc nią bo śnieg sypie i nie wiem, jak długo utrzyma się przejezdność tej drogi.Opady śniegu zelżały dopiero w Lubachowie ale jego opady towarzyszyły mi aż do Bystrzycy Dolnej.Nie było to rozważne z mojej strony, trzeba było oblecieć jezioro i wrócić do domu.W swoim życiu jednak popełniłem wiele głupstw i to jedno więcej, statystycznie rzecz ujmując, nie robi większej różnicy.
A oto Warunki, jakie dziś panowały na tej trasie
Żeby nikt nie mówił, że zimy nie było ;)
Jak zawsze, torba na bagażniku i plecak pełen zakupów :)
Jest coraz gorzej
Tu jeszcze było ekstra
Tego to już nie było w planie ale cóż, chciałem zimę to mam...
Mapka dzisiejszej trasy
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
komentarze