Głazy Krasnoludków i Krzeszów
-
DST
121.23km
-
Czas
06:26
-
VAVG
18.84km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Kalorie 3800kcal
-
Podjazdy
1148m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jest w Gorzeszowie taki mały i mało znany rezerwat przyrodniczy o nazwie Głazy Krasnoludów.Właśnie dziś moim celem własnie ten rezerwat był, oraz Krzeszów, gdzie znajduje się pocysterska bazylika mniejsza.Fotki i opis w najbliższym, możliwym czasie, teraz muszę upiec chleb i zjeść jakiś obiad.
Na razie tylko mapka trasy
Kolejny, wolny od pracy dzień i przyznam, że czuję jeszcze przedwczorajszy wyjazd w Góry Stołowe, jednak żal pięknej pogody sprawia, że jadę, tym razem gdzieś bliżej i po mniejszych górkach. Pomyślałem o Głazach Krasnoludków w Gorzeszowie bo dawno tam nie byłem a miejsce jest prawdziwie czarowne. Po Głazach Krzeszów a następnie improwizacja. Pierwsze 32km pod górkę, która kończy się w Rybnicy, no i oczywiście pod wiatr. Cała droga do Gorzeszowa upływa mi na rozkoszowaniu się pogodą i widokami, które są naprawdę atrakcyjne. Do roweru dopięte mam sakwy, w których jest cała masa niepotrzebnych mi w trasie rzeczy, ja uważam jednak, że w pewnych okolicznościach mogą się okazać niezbędne i to przeświadczenie wystarczy abym zdecydował się taszczyć je przez całą drogę. Muszę przyznać, że choć sakwy stawiają duży opór powietrza, hamując prędkość jazdy i zwiększają ciężar roweru, to jednak zauważyłem też pozytywne skutki zabierania ich z sobą nawet na małe wyjazdy. Zaobserwowałem, że samochody wyprzedzając, omijają mnie szerszym łukiem, co sprawia, że mam większy komfort psychiczny w czasie wyjazdów. Już w Kochanowie zaczyna się prawdziwa kraina przydrożnych krzyży, kapliczek i figurek świętych, które są świadectwem władzy krzeszowskiego zakonu. Stoją one zarówno przy drodze, w obejściach zabudowań gospodarczych, jak i w szczerym polu. Miejscowa ludność musiała mieć cały czas świadomość, kto włada tymi ziemiami, komu należy się oddawanie czci i płacenie podatków. Gdybym chciał je wszystkie fotografować, pewnie do tej pory nie zdołałbym wrócić do domu ;).
Dojeżdżam do Gorzeszowa i robię fotkę Czarciej Skale
Następnie skręt w lewo na żółty szlak pieszy a czarny rowerowy. Na początku jest to wąska asfaltówka, drogowskazy prowadzą wprost do Głazów Krasnoludków, więc nikt nie powinien zabłądzić. Za wsią asfaltówka zmienia się w szutrową drogę ale jest ona szeroka i sucha. Wygodnie się nią więc jedzie do samego rezerwatu, choć trzeba troszkę podjechać.
Tak wygląda szutrówka do rezerwatu.
Wejście na teren rezerwatu
Jest to dzień powszedni, więc w rezerwacie jestem całkiem sam. Zostawiam rower pod drzewem i idę trochę pozwiedzać. Czuje się tu coś pierwotnego...Zwiedzając rezerwat, można wejść na sam szczyt skał, ścieżkami prowadzącymi między skałami ale trzeba uważać bo nie ma tam żadnych zabezpieczeń i nieostrożny turysta może spaść. Skały mają bardzo ciekawe formy, przypominające te z Gór Stołowych.
Fotka zrobiona latem
Część fotek załączyłem z wcześniejszego wyjazdu.
Robię kilka fotek i chwilę zastanawiam się nad dalszą jazdą szutrem w kierunku Olszyn, jednak ta ta droga oddalała by mnie mnie od Krzeszowa, więc wracam do Gorzeszowa a następnie jadę do Krzeszowa. Po drodze w Krzeszówku cykam fotkę kościoła i widocznego już w oddali zespołu klasztornego w Krzeszowie.
Kościół w Krzeszówku
W oddali widoczny kompleks klasztorny w Krzeszowie, jest naprawdę ogromny.
Jedna z przydrożnych figur
Zwiedzam teren klasztorny, bazylika akurat jest w trakcie remontu elewacji i zdobień zewnętrznych.
Narzędzie benedyktyńskiej sprawiedliwości pewnie i dziś byłoby najbardziej skutecznym środkiem na wychowanie społeczeństwa w poszanowaniu prawa i porządku.
Nieczynna brama na teren klasztoru
Zdobienie bramy wejściowej na teren klasztoru
Trafiłem na remont bazyliki...
Pozłacana figura na szczycie wieży bazyliki
Bazylikę zdobią potężne figury.
Kolejny etap to Betlejem, do którego prowadzi zaniedbana asfaltówka przez las.
Widok w drodze do gościńca Betlejem
Atrakcją gościńca Betlejem jest pawilon na wodzie. Robię fotkę ale chyba nie spodobało się to pilnującemu posesji psu bo strasznie na mnie ujadał. Obiecuję mu, że będzie sławny bo opublikuję jego fotkę i to trochę psa uspokaja :).Kiedy jednak odjeżdżałem to aż chciał siatkę pogryźć, chyba nie bardzo mi uwierzył ;).
A tak wygląda latem.Fotka zrobiona podczas innego wyjazdu.
Tym niemniej słowa danego psu dotrzymuję i fotkę zamieszczam
Od gościńca jadę na Przedwojów. Wspaniała droga przez las. Widoki, powietrze, czegóż więcej mi potrzeba?Zwłaszcza, że pod górkę :).Droga ta była kiedyś wąską asfaltówką ale z asfaltu w większości pozostały tylko kamienie podkładowe. Miejscami widać asfalt. Mój Lincoln ma jednak opony Michelin Country Gravel, więc nie straszne mu takie nawierzchnie. Sprawdziły się one doskonale w zeszłym roku na szutrach Gór Suchych, gdzie kamienie były bardzo ostre.
Podjazd się kończy i staję na punkcie widokowym z którego można podziwiać wspaniałą panoramę Krzeszowa i okolic. Zauważam, że rozsypało się mocowanie przedniej sakwy i trzyma się ona jedynie na obluzowanej , jednej śrubce. Próby skręcenia kończą się fiaskiem, gwinty nie łapią. Szkoda mi czasu na dalszą walkę. Przepakowuję z niej wszystko do tylnych sakw i samą sakwę też. Co ja bym zrobił bez tych tylnych sakw, miałem jeszcze kilka innych rozwiązań, łącznie z ciśnięciem przedniej sakwy do rowu ale ona jest naprawdę solidna i szkoda by było. Mocowanie zrobię w domu po swojemu i będzie służyć przez lata.
Droga z Betlejem do Przedwojowa
Krzeszów z punktu widokowego
Teraz tylko zjazd do Przedwojowa
Droga do Przedwojowa.Miejscami jest nawet asfalt
Zjeżdżam do Przedwojowa a następnie do Kamiennej Góry. Przed zjazdem do Kamiennej Góry robię ostatnią fotkę tego dnia, chowam kamerę i zjeżdżam do miasta.
Widok przed zjazdem do Kamiennej Góry
Zwiedzam Kamienną Górę, lecz fotek nie robię, jakoś nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Z Kamiennej Góry do Szczawna Zdrój przez Czarny Bór. W Jabłowie miło jest jechać nowym asfaltem, choć pod górkę, ale co to za górki... Na podjeździe w Czarnym Borze jakiś gość na „góralu” próbuje mnie gonić.
Nie uciekam, od 3 lat nie bawię się już w takie podchody. Nikogo nie gonię, przed nikim nie uciekam. Po prostu sobie jadę.
-Pewnie zaraz mnie dogoni- myślę sobie z uśmiechem, ale on jakoś tak nie może mnie dojść...
W Szczawnie Zdrój ruch niesamowity, droga wąska. W Wałbrzychu kieruję się na Poniatów, następnie polną drogą na Julianów i do Modliszowa,w Modliszowie zjazd do Lubachowa. W Modliszowie spotykam rowerzystów z mapami, czyżby jakieś zawody rowerowe?
Dojeżdżam do Świdnicy, na liczniku mam 117km, jadę więc do Muzeum Broni w Witoszowie, żeby dokręcić do 120km.Czuję się, jakbym przejechał 20km a nie 120...
To zdumiewające i bardzo przyjemne uczucie daje nadzieję na wiele dalekich wyjazdów w tym roku.
<iframe src="http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=lcmdnlfalowiaqpy" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
Kategoria 100 i więcej
komentarze
Pozdrawiam