pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Góry Stołowe i Czechy

  • DST 170.53km
  • Czas 09:06
  • VAVG 18.74km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Kalorie 5742kcal
  • Podjazdy 1768m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2011 | dodano: 28.03.2011

Dzisiaj miałem wolny od pracy dzień, więc troszkę dłuższą trasę zrobiłem.Do Czeskiego Nachodu , Kudowy Zdrój a następnie Szosą Stu zakrętów do Radkowa.Opiszę jutro i zamieszczę fotki.
Plan mam niejasny, po głowie chodzi mi Harrachov...
-Czy jednak nie za wcześnie na taki wyjazd-myślę sobie-to jeszcze nie ta forma.
Decyzja pada na Góry Stołowe a jakoś takoś się ustawię, żeby w drodze powrotnej czeskie pifffko zakupić ;) .Jadę na Głuszycę, mając w zamiarze na Nową Rudę się kierować, jednak w ostatniej chwili zmieniam decyzję i w Głuszycy Górnej odbijam w prawo na Przełęcz Pod Czarnochem, aby przez Janovicki do Broumova zjechać.Była to ryzykowna decyzja bo podczas ostatniej mojej jazdy przez tę przełęcz musiałem brnąć piechotą po śniegu.Wolałem jednak to, niż jechać główną trasą na Nową Rudę w powszedni dzień, kiedy to wielkie ciężarówki prują tam na maxa.Droga na Przełęcz Pod Czarnochem okazała się przejezdna, nawierzchnia to było zamarznięte błoto, więc sprzętu nie upaćkałem zbytnio.


Wjazd na Przełęcz Pod Czarnochem ma zamarzniętą nawierzchnię...Nie łudźcie się, tu jest nachylenie 9-11%


...ale widoki i powietrze do oddychania super.


Na przełęczy Pod Czarnochem śnieg nie poddaje się łatwo.
Zjeżdżam do Broumova sycąc oczy widokami i zapachem wydobywającym się z Browaru Olivetin...
-Na pewno kupię sobie piwko wracając-uśmiecham się do swoich smakowitych myśli.

Z Broumova miałem skierować się do Tłumaczowa a następnie w prawo na boczną drogę do Radkowa ale w tym momencie naszła mnie myśl, że przecież tyle razy podjeżdżałem w Górach Stołowych od Radkowa a nigdy od Kudowy Zdrój.Nie zastanawiam się długo, z Broumova jadę do czeskich Polic a następnie do Hronova.
W życiu jednak nie ma dobrych rozwiązań, są tylko złe i jeszcze gorsze.Podjazd pod przełęcz Honske Sedlo nie jest łatwy ani od strony Pekov-pokonywałem go wiele razy-ani od strony Broumova, tym bardziej, że całą drogę od Broumova do Nachodu miałem pod wiatr a sakwy, które sobie dopiąłem stanowią skuteczny hamulec aerodynamiczny.Nie cofam się jednak, klamka zapadła.Po wjeździe na Honske Sedlo(średnie nachylenie 12%) mam dość, podjazdy na przełęcz Pod Czarnochem i jazda pod wiatr tyle kilometrów robią swoje a przecież to jeszcze nie ta forma do długich wyjazdów.


na Przełęczy Honske Sedlo.Broumovske Steny.

Mam ochotę zjechać do Mezimesti, zakupić piffko i wrócić do domu.Samotne wyjazdy mają to do siebie, że człowiek miewa takie chwile i sam musi sobie z nimi poradzić.
Pokusa pójścia na łatwiznę jest zawsze mocniejsza, kiedy jesteś sam a kiedy sobie z tym poradzisz, jesteś mocniejszy.Dlatego uwielbiam samotne wyjazdy.Gdybym poszedł na łatwiznę, czułbym się słaby, przegrany a dzień uważałbym za zmarnowany.Nie darowałbym sobie tego nigdy.
Zjazd do Polic przez Pekov jest fantastyczny(w końcu to nachylenie 8%) pomimo silnego , przeciwnego wiatru, do którego zaczynam się jednak przyzwyczajać.
nie zatrzymując się, przejeżdżam przez Police i kieruję się na Hronow.Czeskie miasteczka są jak perełki, niesamowicie zadbane.


Chatka na drodze z Polic do Hronova w Czechach.


Na drodze z Polic do Hronowa kolejka szynobusów jest wciąż czynna.

Wjeżdżam do Hronova, zatrzymuję się bo muszę poluzować zapięcie spd bo nie mogłem wyszarpnąć stopy z pedała, moją uwagę zwraca śliczny, kościółek.

Kościółek w Hronovie


Rynek w Hronovie robi wrażenie.


Złocona figura na kolumnie w rynku w Hronovie niesamowicie błyszczy w Słońcu.

Z Hronova jadę do Nachodu i zatrzymuję się dopiero na przejściu granicznym Nachod-Kudowa

Szybka pamiątkowa fotka na Przejściu granicznym Nachod-Kudowa
i jazda do centrum Kudowy,
Za przejściem granicznym zjeżdżam w lewo , w boczną drogę, żeby nie jechać główną trasą a po drodze widzę piękny kościółek w Kudowie-Słonem

Kościółek w Kudowie-Słonem


W parku zdrojowym w Kudowie


Park zdrojowy w Kudowie


Sanatorium "Zameczek" w Kudowie Zdrój


Park zdrojowy w Kudowie


Hotel Verde w Kudowie Zdrój


Krzyż z czaszką na wyjeździe z Kudowy Zdrój


Czas opuścić Kudowę Zdrój.Wjazd na Szosę Stu Zakrętów

Podjazd od Kudowy do Karłowa robię pierwszy raz.Zawsze jechałem do Kudowy...Jest bardzo wymagający.Nachylenia to 6-7-8-9%, bez chwili wytchnienia ale widoki i górskie powietrze super.Wyżej, przy drodze leży śnieg.Mijam Karłów i zatrzymuję się aby sfotografować Szczeliniec...


Szczeliniec Wielki wciąż tu jest...


W Górach Stołowych jest jeszcze śnieg.

Zaczynam zjazd i chcę nadrobić bo jest już późno ale w pewnym momencie konsternacja, na zakrętach ściekająca z topniejącego śniegu woda, zamienia się w lód i można fiknąć.jadę więc ostrożnie, z nadrabiania czasu nici więc.


Mój ulubiony "kamyczek", zawsze robię sobie tu fotkę.To białe pod kołami roweru to śnieg...
Poniżej asfalt jest już suchy i choć chłodno da się jechać szybciej, nadrabiam więc trochę czasu, prując do samego Radkowa.Sakwy skutecznie ograniczają moją prędkość, stawiając aerodynamiczny opór.

Nad Radkowem pogoda paskudna, zaczyna kropić deszcz.W zamiarze mam jazdę do Nowej Rudy i wtedy przypominam sobie, że jeśli tak zrobię to z zakupu czeskiego piwa nic nie będzie.Tak być nie może, za Radkowem skręcam na Tłumaczów i znów podjazdy rzędu 8-9%.W końcu niesamowity zjazd do Tłumaczowa.

Zjazd do Tłumaczowa od strony Radkowa.Tu nachylenie sięga miejscami 16-20 a nawet 25%. Kiedyś przyjadę tu aby to podjechać.Tym razem jednak sobie zjechałem.W Tłumaczowie wjeżdżam znowu do Czech i jadę przez Broumov do Mezimesti.
Jest już naprawdę późno a ja mam znowu pod wiatr...
-Ten wiatr chyba specjalnie coś kręci-myślę sobie i nie poddaję się.W końcu mam wyższą motywację...

Chowam kamerę, nie będzie już dzisiaj potrzebna, trzeba się śpieszyć.
Przez całą drogę z Tłumaczowa do Mezimesti pocieszam się, że kiedy skręcę na Starostin do będę miał wiatr z boku a może nawet w plecy...Jakież było moje zdumienie, kiedy własnie dopiero wtedy zaczęło mi wiać w twarz...
I tak nie mam już wyboru, muszę jechać.
W Starostinie ładuję cztery piwa Kozel do sakw, co jeszcze bardziej zwiększa ciężar roweru i rozszerza sakwy na boki.Teraz dopiero naprawdę działają jak hamulce aero...Wjeżdżam do Polski i jadę do Unisławia a tammmm...ostatni duży podjazd do Rybnicy.Nie jest to jakiś specjalnie trudny dla mnie podjazd ale po takiej trasie człowiek ma wrażenie , że to Everest <lol>.Podjeżdżam sobie spokojnie, zmęczenie gdzieś sobie poszło i jazda naprawdę mnie cieszy tym bardziej, że wiem, iż z Rybnicy mam już z górki do samego domu.no może nie do końca ale to wszystko nic już nie znaczy.Rozkoszne, delikatne stukanie butelek Kozela w sakwach sprawia, że mam doskonały nastrój.Wracam do domu już po ciemku.To był kolejny dobry dzień.


Dokładam jeszcze fotkę z pomnikiem bohaterów Armii Radzieckiej poległych w walkach o Nachod.Stoi tuż przed granicą Nachod-Kudowa




Kategoria 150 i więcej, Czechy, Góry Stołowe


komentarze
Kajman
| 11:43 piątek, 1 kwietnia 2011 | linkuj Czeskie miasteczka mają swój urok, zawsze jakiś święty na rynku stoi. Krzyże inne niż u nas, jakieś bardziej ozdobne:)
Jeszcze raz gratuluję dystansu i świetnej wycieczki:)
robi76
| 18:32 czwartek, 31 marca 2011 | linkuj Gratuluje długiej wycieczki. Ja kiedy jeżdżę po górkach w okolicy Głuszycy, to na mojej trasie jest obowiązkowo zajazd na piwko w Janovickach. Niesamowite są tam widoki. Jak tylko zejdzie śnieg na Sowie, jadę tam piwko.
angelino
| 17:45 środa, 30 marca 2011 | linkuj "smaka" na piwko i czeskie miasteczka robisz nam ogromnego, ale i Kudowa śliczna. Świetny reportaż, gratuluję znakomitego pióra i kondycji. A ten fragment o stukających buteleczkach, jakbym je słyszał, rozmarzyłem się ...
sikorski33
| 17:35 środa, 30 marca 2011 | linkuj Szacuneczek za dystans,oraz przepiękną fotorelację z wycieczki. A piwko było kupione? ;)
Pozdrawiam
pioter50
| 17:25 środa, 30 marca 2011 | linkuj Rtut, na standardowej kolarce byłby ciężko.W zeszłym roku, jak jechałem na Przełęcz Karkonoską, dwóch chłopaków jechało na kolarkach.Rozmawiałem z nimi przy schronisku "Odrodzenie".Mieli z przodu specjalne tryby, z tyłu też.Myślę, że na ten podjazd w Tłumaczowie też taki specjalny trybik byłby przydatny.
niradhara
| 05:25 środa, 30 marca 2011 | linkuj Wielki szacun za dystans, ale przede wszystkim za jazdę nie dla nabijania kilometrów, ale zwiedzania, a potem dzielenia się z nami wrażeniami i fotkami. Pozdrawiam :)
rtut
| 09:40 wtorek, 29 marca 2011 | linkuj Znowu konkretna wycieczka gratuluje robi wrażenie. W zaszłym roku jak pracowałem przy budowie mostu na linii kolejowej Ścinawka Tłumaczów to pojechaliśmy z kolesiem właśnie w to miejsce z ostatniego zdjęcia. Auto zostawiliśmy przy krzyżu widocznym na foto i kawałek podeszliśmy pod górę na łąkę po lewej stronie zdjęcie. Szliśmy prawie na czworaka. Ciekawe czy na kolarce taki podjazd jest do pokonania:)
Kajman
| 20:51 poniedziałek, 28 marca 2011 | linkuj Dystans piękny:)
Czekam na opis:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!