pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Wielka Sowa

  • DST 79.00km
  • Kalorie 2946kcal
  • Podjazdy 1228m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 listopada 2012 | dodano: 22.11.2012

Na aurę nie ma co narzekać bo jak na tę porę roku, to jest wyśmienita.Może już nie na długie wyjazdy, że względu na krótki dzień, ale po okolicy można przecież pojeździć a ja ostatnimi czasy zaniedbałem Góry Sowie.Pomyślałem więc sobie, że szczyt Wielkiej Sowy to może nie jest zbyt ambitny cel ale to dobry powód, aby w taki dzień jak dzisiejszy, ruszyć się z domu.Tym bardziej, że w końcu Sowa to tysięcznik a lepszy taki tysięcznik niż żaden ;)
Skoro mam jechać po dawno nie odwiedzanych przeze mnie drogach to i nad Jeziorem Bystrzyckim postanowiłem się przejechać.Wiele się tu zmieniło od czasu ostatniego mojego przejazdu tymi drogami.Wiszący most nad jeziorem wyremontowany, droga z Zagórza do Jugowic rozgrzebana...W Walimiu, na środku jezdni stał duży pies, który na mój widok skoczył w moim kierunku szczekając.-Pewnie z radości na mój widok- pomyślałem i chcąc psu również okazać swoją radość huknąłem z pistoletu na jego cześć...Chyba jednak psu nie przypadł do gustu mój sposób okazywania radości, bo od razu odskoczył, a następnie szybko schował się do przydrożnego rowu.-Hmmm...no cóż, szkoda-pomyślałem z żalem chowając pistolet.Na "Patelni Mistrzów" chciałem poszukać kesza ale trenował tam jakiś rajdowiec, było kilka osób, które robiły mu zdjęcia i filmowały popisy, pojechałem więc dalej.Obawiałem się, że z Przełęczy Walimskiej na Sowę może być duże błoto.Było mokro ale wielkiego blota nie było.Za to była mgła i to dość gęsta a wokół panowała niesamowita cisza.Może dzięki tej mgle nie było turystów.Po prostu żywej duszy nie spotkałem aż do szczytu, gdzie powitał mnie jedyny żywy tam stwór, kot z przyciętym uchem, który na mój widok podbiegł do mnie, żeby się rozgrzać.Biedak miał pustą miskę obok wejścia do wieży i miałczał bardzo zachrypniętym głosem.Niestety, nie miałem niczego, co kotu mogło by się nadawać do zjedzenia.Spróbowałem znaleźć kesz ale szybko zamokły mi rękawiczki i zmarzły mi palce rąk.Musiałem więc odpuścić i rozpocząć odwrót, zjeżdżając do Rzeczki, Walimia a następnie do Jedliny, Wałbrzych-Kozice, Poniatów i Pogorzała...Nie udało mi się dziś znaleźć żadnego keszu, może dlatego, że nie szczególnie się do poszukiwań przyłozyłem. Mimo to wycieczkę uznaję za nad wyraz udaną.Fajnie było obejrzeć dawno nie widziane miejsca.


Mieli rozebrać ten most a tymczasem nieźle go odpicowali :))


Wyżej będzie mgła...




To moje ulubione warunki jazdy w lesie i w górach


Wieża na szczycie tonie we mgle


Stwór zamieszkujący szczyt Wielkiej Sowy, biegnie mi na spotkanie


A to skutek nakazowo-represyjnej polityki władz w temacie pozbywania się elektro-śmieci.Tak wygląda całe rządzenie tym krajem.

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
lea
| 13:14 piątek, 23 listopada 2012 | linkuj Fantastyczna wycieczka. Ostatnie moje odwiedziny na Sowie (w drodze na Kalenicę) to była niedziela i niesamowite hordy ludzi pełznących na szczyt. Całe szczeście zazwyczaj na Sowę wypuszczam się w tygodniu a wtedy ludzi na szlakach jak na lekarstwo.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!