Po pracy do Czech
-
DST
91.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:54
-
VAVG
23.33km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Kalorie 3426kcal
-
Podjazdy
897m
-
Aktywność Jazda na rowerze
No chyba juś czas zakończyć ten relaks i brać się za jeżdżenie bo plany są ambitne i wymagają dobrej formy.
Po pracy pojechałem więc do Wałbrzycha, żeby na tamtejszych górkach pojeździć.Podjazd przez Dziećmorowice do Wałbrzycha, następnie z Wałbrzycha podjazd do Unisławia i tam zmiana planów.Pomyślałem, że jazda do Czech i powrót przez czeskie Janovicki i Głuszycę to niezły pomysł.Jechało mi się wyśmienicie, podjazd Dziećmorowicami do Wałbrzycha był dobrą rozgrzewką, podjazdy Wałbrzych-Unisław i Olivetin-Janovicki poszły mi nadspodziewanie dobrze.Czułem się jak dynamit na tych podjazdach.Tydzień relaksu po wyjazdach na Kartkonoską, Szosę Stu Zakrętów i Broumovske Steny przyniósł oczekiwaną regenerację organizmu.Doszlo nawet do małego wyścigu z gościem na kolarzówce.Ja jechałem Kellysem.Nie chciałem tego ale on jechał 26km/h a moim celem było utrzymanie trochę wyższego tempa no i chcąć niechcąc wyprzedziłem gościa.Ten siadł mi na koło i tak jechaliśmy do małego podjazdu przy Przystani Słonecznej nad Jeziorem Bystrzyckim.Tam odskoczyłem gościowi kilkadziesiąt metrów.Nie żebym chciał.po prostu na podjeździe nie utrzymał tempa a ja na takich podjazdach nie zwalniam.Na zjeździe rozpędził się i przy Fregacie ostro mnie wyprzedził.Zadowolony, że będę go miał z głowy, jechałem dalej swoim tempem.Niestety gość nie utrzymał tempa i przed Bystrzycą Doplną znowu go wyprzedziłem.No przecież nie będę jechał za nim 26km/h.Znowu siadł mi na koło ale już nie wyprzedzał bo było trochę pod wiatr, schował się za mną, oszfczędzając siły na finał, który miał nastąpić na podjeździe ul.Śląską pod cmentarz...Przed skrzyżowaniem z ul.Śląską zasygnalizowałem ręką zamiar skrętu w lewo na podjazd w kierunku cmentarza.Zawsze tam podjeżdżam na koniec każdej, nawet najdłuższej trasy.Gość też postanowił tam skręcić, żeby spróbować się ze mną na tym podjeździe.
Miałem za sobą porawie 90km, podjechane Dziećmorowice, Unisław z Wałbrzycha i Janovicki od Broumova.Czułem się tylko dobrze rozgrzany ale w żadnym razie nie zmęczony.To nie jest dystans, który mógłby mnie teraz zmęczyć.Ostro docisnąłem i na podjeździe osiągnąłem 31km/h, miałem jeszcze zmnienić tryb, żeby jeszcze zwiększyć prędkość, czułem ogromny zapas sił ale nie było już takjiej potrzeby.Odjechałem gościowi jak samochodem.W połowie podjazdu trochę zwolniłem, on pewnie myślał, że osłabłem i przyśpieszył.To stara sztuczka, którą kiedyś z lubością stosowałem w podobnych sytuacjacvh.Kiedy był już blisko, znowu wystrzeliłem jak z procy i już nie zwalniałem aż do szczytu podjazdu.Kolarz został daleko z tyłu.Całej tej zabawy by nie było, gdyby gość jechał swoim tempem albo gdyby utrzymał tempo do samej Świdnicy po wyprzedzeniu mnie.A może specjalnie na mnie czekał, żeby się pościgać na podjeździe...?Trzeba przyznać, że gość jechał kulturalnie, nie przyśpieszał kiedy wyprzedzałem, tylko dopiero kiedy zakończyłem wyprzedzanie.Wielu rowerzystów przyśpiesza kiedy ktoś próbuje ich wyprzedzić, co nie jest zgodne ani z przepisami, ani z kulturą jazdy.Ten gość akurat zachował się w porządku.Musi tylko popracować na podjazdach i nad wytrzymałością, bo nie sztuka jest wyprzedzić, tylko utrzymać tempo po wyprzedzeniu.
Tymczasem ja szykuję formę na wyjazd na Śnieżnik a następnie na Pradziad.Będą to długie i trudne trasy, wymagające dobrej formy.Trzeba więc przyłozyć się do podniesienia wytrzymałości na długich trasach i na długich ostrych podjazdach.
Mam tylko nadzieję, że pogoda nie przeszkodzi w tych przygotowaniach.
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>
komentarze
Ja bardzo nie lubię takich zabaw z kolarzami. Również czasami zdarza mi się takiego wyprzedzić, gdy ślimaczy się dziko. Za chwilę już widzę, że on mnie zaczyna barć. Wtedy się zastanawiam - po cholerę przyspiesza skoro jego tempem wydawało się być 25 km/h a nie 10 więcej (przykładowo)?! Bardzo nie lubię takich ściganek i nigdy nie biorę w nich udziału.
Ale zauważyłam, że prawdopodobnie mężczyznom bardzo siada na ambicję fakt, że zostali wyprzedzeni przez kobietę. Zresztą jeden mi to kiedyś powiedział :) Ech, chłopy :D