pioter50 prowadzi tutaj blog rowerowy

Góry Stołowe i Czechy

  • DST 143.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 07:13
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Kalorie 5583kcal
  • Podjazdy 1552m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 sierpnia 2011 | dodano: 28.08.2011

Dzisiaj pętelka przez Czechy w Góry Stołowe i powrót też przez Czechy, choć inną drogą.

W planie mam jazdę w Góry Stołowe. Powinienem wyjechać, najpóźniej o godz 8 , żeby donikąd się nie śpieszyć. Zapomniałem upiec chleb, więc śniadanko słabiutkie a i na drogę ledwie trzy małe kromeczki zabrałem i banana. Grzebię się strasznie ale koniec końców wreszcie udaje mi się wystartować, jednak jest godz 11:30. Niezły poślizg, jak na taką trasę. Zabieram tylko światła bo nie wiem, czy znowu nie wrócę po ciemku.
Od początku jest pod wiatr i pod górkę i tak przez pierwsze 31km.Na przełęczy pod Czarnochem po prostu zimnica. Jestem kompletnie nieprzygotowany na taką pogodę, ubrałem się na letniaka i tylko ortalionkę mam w torbie ale gdyby spadł deszcz to chyba bym tu zamarzł.
Zamierzam zrezygnować z dalszej jazdy i zawrócić do Świdnicy, jednak najpierw chcę zobaczyć pogodę nad Czechami, zakładam więc ortalionkę i zjeżdżam do czeskich Janovicek. Z Janovicek dobrze widać, że nad Górami Stołowymi unoszą się ciemne, gęste chmury, które wyglądają, jakby były ze śniegu. Nad Czechami tylko trochę jest lepiej ale wieje mocny wiatr, więc kto wie, może rozpędzi te chmury. Zjeżdżam do Broumova, następnie Otovice, Martinkovice...
-Najwyżej w Radkowie skręcę na Tłumaczów i Nową Rudę-myślę sobie.
Na przejściu Granicznym Bozanov-Radków sceptycznie spoglądam na zachmurzone Góry Stołowe.
-Że też nie zabrałem ze sobą nogawek i bluzy z długim rękawem- myślę z żalem
Zjeżdżam do Radkowa, nie wiedząc jeszcze jaką decyzję podjąć ale coś jednak ciągnie mnie na podjazd do Karłowa. I tu, o dziwo, nie czuję chłodu. Może dlatego, że to długi podjazd?
Oszczędnie gospodaruję skromną ilością jedzenia, jaką zabrałem na drogę, choć cały czas odczuwam dotkliwy głód. Picia mam za to w nadmiarze, tylko że pić wcale mi się nie chce, pewnie dlatego, że jest chłodno. Przez całą drogę wypijam dosłownie jeden łyk...
Podjazd do Karłowa idzie mi gładko. Przypominam sobie, jak ostatnio ledwie wjechałem podjazd od Broumova do Janovicek, teraz nie poznaję siebie, jakbym był innym człowiekiem.
W Karłowie skręt na Ostrą Górę i jazda do Machov i do Polic przez Bezdekov.
Czechy na mojej trasie opustoszałe, jakby wymarłe, samochodów jak na lekarstwo. We wszystkich napotkanych knajpkach jednak pełno ludzi, że palca nie wetkniesz. Jadę więc sobie śmiało środkiem jezdni. Za Policami skręcam do Lachov. Całkiem niezły to podjazd ale i tak lepiej tam jechać niż do Pekov, gdzie następnie trzeba by było podjechać na Przełęcz Honske Sedlo.
Znam doskonale tę przełęcz, podjeżdżałem ją wiele razy i zdążyłem znienawidzić, głównie dlatego, że jest tam dość długi, prosty odcinek podjazdu, na którym czescy kierowcy prują w obu kierunkach samochodami ile im fabryka dała, tworząc dla rowerzysty niebezpieczne sytuacje.
Zjazd do Lachov, z przeciwka jadą trzy samochody osobowe, w pewnym momencie jeden nagle wjeżdża na mój pas, żeby wyprzedzić, daję ostro po hamulcach a kierowcy migam ostrym światłem. Jakoś się minęliśmy ale przez sekundkę było gorąco. Kierowca na moje ostre światło kiwnął ręką przepraszając.
-No tak, polski kierowca- myślę , spoglądając na numery rejestracyjne. Może pomyślał, że jestem czeskim rowerzystą , który może zadzwonić na policję po takim jego zachowaniu. Za taki numer czeski policjant Polakowi wlepiłby pewnie maksymalny mandat.
Nie mam jednak złości, odkiwnąłem mu ręką ale już wiem, że trzeba uważać bo jestem coraz bliżej granicy i coraz więcej tu polskich kierowców. Dalsza jazda do granicy a następnie do domu już bez przygód. Na zaporze Jeziora Bystrzyckiego spotykam znajomego z pracy, z którym ucinam sobie dłuższą pogawędkę. Ubieram ortalionkę bo czuję się trochę przemarznięty i jadę do domu. Trochę ostatnio brakuje mi przygód z psami. Co prawda na zjeździe w Benesovie wybiegł na drogę duży Labrador ale nie zainteresował się mną ani troszkę. Zwyczajnie mnie zlekceważył.
-No cóż- myślę sobie ze smutkiem- w życiu nie można mieć wszystkiego.


Szczyt Koruna w Czechach




Nad Górami Stołowymi ciemne chmury




A nad Tłumaczowem całkiem niezła pogoda




<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




komentarze
angelino
| 10:57 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj Śliczne widoczki. Opis pogody budzi grozę: "chmury jakby ze śniegu", brr. Przygód z psami Ci nieżyczę, chociaż wiem, że masz swoje sposoby.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!