Przełęcz Puchaczówka
-
DST
155.57km
-
Czas
08:13
-
VAVG
18.93km/h
-
VMAX
54.90km/h
-
Kalorie 5000kcal
-
Podjazdy
1877m
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj był Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Jaskinia Niedźwiedzia, Przełęcz Puchaczówka, Bystrzyca Kłodzka i Kłodzko.W Kłodzku zjawiłem się dość późno, więc do Świdnicy przyjechałem sobie szynobusem.Fotki i opis jutro.
Kotlinę Kłodzką mam w głowie od jakiegoś czasu i tęskno mi też do Śnieżnika, jednak pogoda i sprawy osobiste nie sprzyjały wyjazdowi w tamte strony.
Wreszcie na sobotę dobre zapowiedzi pogodowe więc decyzja, że jadę tam.W sakwy załadowałem wszystko to, co miało zapobiec wszelkim przeciwnościom losu a także parę zbytecznych rzeczy i w drogę.Poranek był chłodny, więc ubrałem się cieplej ale już w Bielawie musiałem zatrzymać się, aby zmienić rękawiczki na bezpalcowe i zdjąć ortalionkę.Przebierając się, kątem oka dostrzegłem krzyż i przypomniałem sobie, że Kajman prosił o fotki z czaszkami.Przyglądam się więc krzyżowi i... jest, jest czaszka!!.Tyle razy tędy przejeżdżałem i nawet tego krzyża nie widziałem, że o czaszce nie wspomnę ;).Cykam więc fotkę, drugą detal i w drogę.
Krzyż z czaszką w Bielawie
Czaszka na krzyżu w Bielawie
-Jak mi się w trasie więcej takich krzyż trafi to do Kotliny Kłodzkiej nie dojadę-myślę sobie ze śmiechem.
Od Bielawy trasa super, samochodów jak na lekarstwo, psy pozamykane w zagrodach, dodatkowo lekki wiatr mam w plecy, jadę więc sobie bezstresowo, prawie radośnie.
Po drodze wspaniały widok na forty Srebrnej Góry ale na fotce już tak wspaniale to nie wygląda ;)
Omijam Bardo i jadę...No własnie, dokąd mnie ten Garmin prowadzi?Tak całkiem nie mogę mu zaufać, prowadzi mnie wcześniej zaplanowanymi drogami, którymi nigdy nie jechałem, jednak od czasu do czasu wolę sprawdzić na mapce te jego wskazania.
"Ufaj i sprawdzaj"- mawiał towarzysz Stalin ;).Jak się później okazało, pojeździłbym sobie ze dwa razy między Bystrzycą Kłodzką a Jaskinią Niedźwiedzią, gdybym mu bezkrytycznie zaufał.
Po drodze wspaniałe widoki na Jezioro Paczkowskie, mocno jednak zamglone, więc nie robię fotkek.W Mąkolnie piękny kościół a przy nim krzyż.Krzyż z czaszką.
-Kajman się ucieszy. pomyślałem, choć Słońce nie pozwoliło na choćby poprawne zdjęcie krzyża.
-Trudno, musi być to, co jest- pomyślałem po kolejnej próbie zrobienia lepszej fotki i pojechałem do Złotego Stoku.
Ze Złotego Stoku przejazd przez Góry Złote.Na chwilkę zatrzymuję się w miejscu upamiętniającym śmierć kierowcy rajdowego, Mariana Bublewicza i zjeżdżam do Lądka Zdrój.W Orłowcu, tuż przy szosie całe stado dzików beztrosko ryje sobie w chaszczach, zajadając coś ze smakiem. Nie zatrzymuję się, żeby nie wkurzyć szefa stada.W oddali widzę już ośnieżone szczyty Czarnej Góry i Śnieżnika.Już wiem, że wjazd na Śnieżnik nie będzie tego dnia możliwy.
-Może choć do Schroniska Pod Śnieżnikiem uda się dotrzeć a jeśli nie to przejadę do Międzygórza i przez Wilkanów do Kłodzka-tak sobie wówczas planowałem.Przejazd przez Rynek w Lądku, na którym akurat odbywa się targ staroci.
Jakoś mam szczęście trafiać do Lądka akurat w czasie trwania tego targu, widocznie taka staroć już się ze mnie robi... ;)
Na wyjeździe z Lądka zdejmuję bluzę ale najpierw robię sobie pamiątkę bo nigdy nie wiadomo, który raz tu będzie moim ostatnim...
Dojazd do Stronia jest częściowo ścieżką rowerową, jednak bliżej miasta samochody robią sobie na niej parking.Oczywiście policji nigdzie nie widać a nawet jak przejedzie jakiś patrol to udaje, że niczego nie dostrzega.Tak jest pewnie wygodniej i bezpieczniej dla panów policjantów.Co rusz słyszymy o kolejnych policyjnych akcjach na drogach i o sukcesach tych akcji a tymczasem prawdziwych problemów nikt nie rozwiązuje.Zły na ten cały system medialnych pozoracji robię kilka fotek samochodom parkującym na ścieżce rowerowej, jednak po namyśle postanawiam nie publikować tych zdjęć.
Czarna Góra widziana przed Stroniem Śląskim
-Czy będę musiał przedzierać się przez zaśnieżone drogi?-zastanawiam się , patrząc na ośnieżone szczyty.
Ze Stronia jadę w kierunku Jaskini Niedźwiedziej, po drodze mijając stary , fajnie urządzony piec wapienniczy, wokół którego zrobiono ogród japoński
Wapiennik w Kletnie
Jeszcze przed wjazdem w las, widząc śnieg mam nadzieję, że wyżej nie będzie gorzej, jednak w miarę wspinaczki, śniegu jest coraz więcej, na szczęście nie na asfalcie.
Docieram do źródła "Marianna"
Woda pod własnym ciśnieniem wysoko tryska i niemożliwym byłoby nabranie wody do picia ale dla turystów zrobiono specjalny kran przy ławkach.Tablica informuje, że woda zbadana i wymienione są składniki , zawarte w wodzie.
Odkręcam kranik, wypijam sporo wody, jest wyśmienita.Tankuję do pustego już bidonu.
-Wrócę to jeszcze kiedyś, choćby tylko po to, aby jeszcze raz napić się tej wspaniałej wody- myślę sobie, smakując doskonałą wodę.
Im wyżej, tym śniegu więcej, mam coraz większe obawy, czy jazda do Międzygórza będzie możliwa.Po dotarciu do Jaskini Niedźwiedziej już wiem, że nie...
Gdybym miał tu Kellysa, pojechałbym bez problemu dalej, jednak Lincoln ma opony uniwersalne, zbyt gładkie na śnieg.Robię więc kilka fotek i wracam do Stronia.będę próbował przejechać przez Przełęcz Puchaczówka, mając nadzieję, że będzie to możliwe.
okolice Jaskini Niedźwiedziej
Tą drogą miałem jechać do Międzygórza.okazało się to niemożliwe dla Lincolna
Droga dojazdowa do Jaskini Niedźwiedziej
Okolice Jaskini Niedźwiedziej
Okolice Jaskini Niedźwiedziej
Wejście
Okolice Jaskini Niedźwiedziej
Z rozkoszą fotografuję zimowe scenerie, które w kwietniu są już dość egzotyczne.
W drodze powrotnej piękna panorama Stronia Śląskiego, nie zrażajcie się moimi paskudnymi fotkami, pojedźcie tam bo widok jest naprawdę piękny.
Wracam więc do Stronia i jadę w kierunku Przełęczy Puchaczówka a tam...oczywiście też śnieg ale dało się przejechać, choć na szczycie były miejsca, że i asfaltu niewiele było spod śniegu widać, jednak gotów byłem nawet przejść kilka kilometrów, gdyby zaszła konieczność.Powrót do Lądka uznałem za nie do przyjęcia.
"Piłowanie" pod górę ze Stronia na Przełęcz Puchaczówka to jest to, co rowerzyści lubią najbardziej, a więc i ja to uwielbiam i po to jeżdżę w góry.Widoki fantastyczne, powietrze niesamowite, żyć nie umierać.
Popatrzcie tylko.
Wyciąg narciarski na stoku Czarnej Góry
Widoki podczas podjazdu na przełęcz Puchaczówka
Zawsze robię sobie tu pamiątkę
Podjazd na Przełęcz Puchaczówka i widok szczytu Czarnej Góry.
Może Alpy są piękniejsze ale czyż tu nie jest cudnie?
Na szczycie Przełęczy Puchaczówka zimowe scenerie.
Na szczycie Przełęczy Puchaczówka
Z Puchaczówki zjazd do Idzikowa, najpierw bardzo ostrożny bo asfalt w śniegu i wodzie.Poniżej śniegu coraz mniej, aż wreszcie wogóle znika i wtedy puszczam hamulce.Rower sam sobie jedzie a ja mogę odpocząć, choć trzeba być uważnym bo z lasu w każdej chwili na szosę może wyjść dzik albo sarna.Po drodze pozdrawiam gestem samotnego rowerzystę, który od Idzikowa wspina się na przełęcz.
Rozkoszuję się fantastycznym zjazdem.Tu jest nowy, śliczny asfalt, do samego skrzyżowania z drogą 33, która prowadzi do Kłodzka.
Przecinam ją i jadę do bystrzycy Kłodzkiej.Tam odnajduję boczną drogę, która przez Gorzanów prowadzi mnie do kłodzka.Polecam tę drogę.Wąska asfaltówka o skandalicznej nawierzchni ale brak większych podjazdów i samochodów prawie nie ma.
W Gorzanowie focę wspaniały zamek, właściwie to już ruina ale wciąż robi wrażenie.
Kościół w Gorzanowie koło Bystrzycy Kłodzkiej
Brama do zamku w Gorzanowie
Zamek w Gorzanowie koło Bystrzycy Kłodzkiej
Kiedy dojeżdżam do Kłodzka jest już dość późno i choć nie czuję się zmęczony, to jednak pokusa powrotu szynobusem do domu jest silna.Jadę więc na stację kolejową i tam kończy się moja rowerowa wycieczka.Do domu wracam szynobusem.
Krzyż z czaszką w Mąkolnie, koło Złotego Stoku
Czaszka na krzyżu w Mąkolnie
tymczasem mapka trasy
Kategoria 150 i więcej
komentarze
Pozdrawiam :)
Góry, zamki i krzyże z czaszką, ful wypas. Śnieg mnie wbił w fotel:)